Weszłam wgłąb pokoju. Zobaczyłam Lu siedzącą z Diego na Jej tymczasowym
łóżku. Nie rozumiem jednego uważam
blondynkę za jedna ze swoich przyjaciółek, a Ona zadaje się z tym… tym… Aż trudno mi się
wyrazić na ten temat. Kiedy Lu mnie zauważa szybko wstaje w łóżka. Na Jej
twarzy pojawiają się wielkie rumieńce, które próbuje zakryć schylając głowę ku
podłodze. Wyglądało to tak jakbym była matką blondynki, a Ona coś przeskrobała
i czekana wymierzenie kary. Zapadła cisza. Milczymy. Nikt nie ma odwagi się
odezwać, nawet Ja. Po chwili Ferro podnosi na mnie wzrok.
- Violu wiem, że jesteś na mnie zła, za to, że zostawiłam Cię samą w szkole, ale nudziło mi się, a Diego zaproponował mi żebyśmy uciekli. Jesteś na mnie zła?- odezwała się jako pierwsza. Nie wiem dlaczego, ale czuję, że nienawiść do Diego się jeszcze bardziej powiększa. Za to na przyjaciółkę nie potrafię się gniewać.
- Lu przecież wiesz, że nie umiem być na Ciebie zła. Rób co chcesz to Twoje życie, Ty wiesz najlepiej co jest dla Ciebie dobre, a co złe. – powiedziałam podchodząc do mojej walizki i zabierając z niej jakąś bluzę, bo na zewnątrz zrobiło się zimno, a razem Angie wychodzimy na miasto. Czuję na sobie wzrok dwójki. Zarzucam na siebie część garderoby i odwracam się przodem do nich. Blondynka chyba chce coś powiedzieć, ale Ją wyprzedzam.-Wychodzę z Angie. Do zobaczenia później.- zwracam się do przyjaciółki. To się tyczy tylko do niej Go nie chcę widzieć kiedy tutaj wrócę. Posyłam mu złowrogi uśmiech, który On odbiera za szczery i go odwzajemnia. W tej chwili mam ochotę strzelić sobie z otwartej dłoni w czoło, ale ostatecznie odpuszczam to sobie i wychodzę z pokoju. Udaję się do windy, w której wyjmuję ze spodni telefon i wysyłam sms’a Leonowi „ Kochasz mnie?? Bo Ja Ciebie BARDZOOOO <3333”. Dzisiaj ma treningi i kończy dopiero za piętnaście minut, ale wolę mu teraz napisać, bo jeszcze później zapomnę. Po wykonaniu czynności urządzenie z powrotem ląduję w kieszeni moich spodni.
- Violu wiem, że jesteś na mnie zła, za to, że zostawiłam Cię samą w szkole, ale nudziło mi się, a Diego zaproponował mi żebyśmy uciekli. Jesteś na mnie zła?- odezwała się jako pierwsza. Nie wiem dlaczego, ale czuję, że nienawiść do Diego się jeszcze bardziej powiększa. Za to na przyjaciółkę nie potrafię się gniewać.
- Lu przecież wiesz, że nie umiem być na Ciebie zła. Rób co chcesz to Twoje życie, Ty wiesz najlepiej co jest dla Ciebie dobre, a co złe. – powiedziałam podchodząc do mojej walizki i zabierając z niej jakąś bluzę, bo na zewnątrz zrobiło się zimno, a razem Angie wychodzimy na miasto. Czuję na sobie wzrok dwójki. Zarzucam na siebie część garderoby i odwracam się przodem do nich. Blondynka chyba chce coś powiedzieć, ale Ją wyprzedzam.-Wychodzę z Angie. Do zobaczenia później.- zwracam się do przyjaciółki. To się tyczy tylko do niej Go nie chcę widzieć kiedy tutaj wrócę. Posyłam mu złowrogi uśmiech, który On odbiera za szczery i go odwzajemnia. W tej chwili mam ochotę strzelić sobie z otwartej dłoni w czoło, ale ostatecznie odpuszczam to sobie i wychodzę z pokoju. Udaję się do windy, w której wyjmuję ze spodni telefon i wysyłam sms’a Leonowi „ Kochasz mnie?? Bo Ja Ciebie BARDZOOOO <3333”. Dzisiaj ma treningi i kończy dopiero za piętnaście minut, ale wolę mu teraz napisać, bo jeszcze później zapomnę. Po wykonaniu czynności urządzenie z powrotem ląduję w kieszeni moich spodni.
*Leon*
Wychodzę ze szkoły jak najszybciej chcę się znaleźć w domu i zadzwonić do Violi. Tak bardzo za nią tęsknię nie minęły nawet dwa dni, a czuję się jakby nie było Jej ze mną co najmniej tydzień. Wyciągam telefon, by sprawdzić czy nie dostałem żadnego sms’a od Violi. Zauważyłem, że otrzymałem wiadomość od mojej dziewczyny. Chciałem Jej jak najszybciej odpisać, ale poczułem, że się z kimś zderzam. Mało brakowało a mój czarny iPhone miałby nie miłe spotkanie z betonem przy szkole. Wzdycham z ulgą, tuląc do siebie telefon. Nie żeby nas nie było stać na nowy, ale rodzice uważają, że jeżeli rozwalę to będę musiał zapracować na kupno nowego. Nie mam wrogiego nastawienia do pracy, bo w końcu bez niej nie ma pieniędzy, ale jakoś nie chce spędzać weekendów w firmie rodziców pomagając im w jakimś czymś.
- Przepraszam. Przepraszam. Przepraszam. Przepraszam. Tak bardzo mi głupio.- podnoszę wzrok na dziewczynę stojącą przede mną . Niska brunetka.
- To Ja powinienem przeprosić. Idę jak jakiś debil wpatrzony w telefon. Ty jesteś jedną z dziewczyn wymiany. Tak w ogóle jestem Leon. - chowam komórkę i wyciągam rękę w stronę dziewczyny.
- Lara miło mi. – ujmuje delikatnie moją dłoń i się rumieni.
- Co Ty robisz tutaj o tej porze nie powinnaś być już w hotelu czy czymś?- pytam. Uśmiecha się nieśmiało.
- Można uznać, że się zgubiłam. Mam do Ciebie prośbę. Czy podwiózłbyś mnie pod ten adres?- wyciąga z kieszeni spodni karteczkę rozwija Ją i mi podaje. Wiem gdzie to jest. – Koleżanka lepiej się orientuje, ale wróciła wcześniej zostawiając mnie.- tłumaczy.
- Mogę Cię podwieźć. To po drodze.- przerywam Jej, a na twarzy pojawiają się Jej rumieńce.- Chodź za mną do samochodu.- dopowiadam i idę w odpowiednią stronę, dziewczyna idzie zaraz obok mnie. Będąc nie daleko wciskam na kluczach odpowiedni przycisk, sprawiający otworzenie pojazdu. Wsiadam na miejsce kierowcy,a brunetka na miejsce pasażera. Zapinam pas bezpieczeństwa i włączam radio. Lubię gdy podczas drogie leci jakaś muzyka. Po chwili znajduję się na jezdni. Niestety o tej porze są korki, nie nawidzę ich podobnie jak większość osób na całym Świecie. Przez cały czas czuję na sobie wzrok Lary. Nagle czuję wibracje telefonu. Szybko go wyciągam, dzwoni Viola. Odbieram, ale nie za bardzo mam ochotę rozmawiać z moją dziewczyną w obecności brunetki.
- Violu cieszę się, że dzwonisz, ale mogłabyś zadzwonić później.-mówię szybko.
- Dobrze chciałam tylko zapytać czy przeczytałeś mojego sms'a, bo nie odpisałeś, a nie masz w zwyczaju długo nie odpisywać.-odpiera smutnym głosem.- Jak go przeczytasz to oddzwoń. Okej?
- Okej. Narazie.
Jeszcze przed tym jak się rozłączam słyszę chichot Lary. W głębi mam nadzieję, że Viola tego nie słyszała. Odkładam telefon na miejsce obok skrzyni biegu. Nie pytałem brunetki dlaczego się zaśmiała może zobaczyła coś co Ją rozśmieszyło. Nagle przypomniałem sobie, że mama prosiła mnie abym kupił Jej ulubione ciastka, ma ich punkcie obsesje. Mogła by je jeść całymi dniami. Zatrzymuję się pod pierwszym lepszym sklepem. Odpinam pas.
- Ja muszę iść do sklepu. Dosłownie na chwilę. Nie wiem wolisz poczekać tutaj czy iść ze mną?- patrzę na nią wyczekująco.
- Mogę poczekać. Nie martw się nie zrobię Ci nic z samochodem.- posyłam Jej nieufny uśmiech i wysiadam.
*Lara*
O wyjścia z samochodu Leona nie minęła nawet minuta, a Ja już wzięłam telefon chłopaka. Na moje szczęście nie ma kodu, dlatego od razu wcisnęłam ikonkę z wiadomościami. Ostatni sms od Castillo „ Kochasz mnie?? Bo Ja Ciebie BARDZOOOO <3333”. Usuwamy, od razu lepiej mi bez tego słodkiego sms'a, odpisuję w imieniu Leona "Przepraszam, że tak nagle, ale chcę przerwy. Dzisiaj dużo nad nami myślałem i doszłem do wniosku, że nie jestem gotowy na tak poważny związek" i wyślij. Po chwili otrzymuję odpowiedź "Dlaczego tak nagle?! Nie rozumiem! Znudziłam Ci się?!". Nie mogę się powstrzymać od śmiechu, Ona jest taka głupia. Co by Jej tutaj odpisać, już wiem "Nie pasujemy do siebie, dopiero dzisiaj sobie to uświadomiłem". Coś długo nie odpisuje. Usuwam całą naszą krótką konwersację, akurat kiedy kończę dzwoni. Na ekranie widnieje zdjęcie Jej i szatyna. Szczęściara zawsze się Jej poszczęści. Dlaczego Ja nie mam takiego szczęścia? Ale mogę Jej to szczęscie zaprzepaścić. Rozglądam się dookoła, nikogo nie widzę. Sztuczny uśmiech momentalnie zmienia się. No to teraz sobie porozmawiamy Violetto. Odbieram i przykładam sobie do ucha.
- Leon nie wiem czy robisz sobie ze mnie jakieś żarty czy coś w tym stylu, ale powiedz mi, że żartujesz z tym zerwaniem. Do tego słyszałam jakieś dziewczęce chichoty. Jesteś w Twoim towarzystwie jakaś dziewczyna?- mówi szybko, a mi zachciewa się śmiać.
- Nie jestem jakąś dziewczyną, skoro Twój ukochany Leoś zdradził Cię ze mną. Masz ładny pokój urządzony w Twoim bezgustownym stylu. Ale muszę przyznać, że Leon ma bardzo wygodne łóżko. Dobrze się na nim uprawia seks. Ach. Zapomniałabym pożyczyłam sobie Twoją bieliznę, wiesz jak to jest kiedy chłopak jest bardzo napalony na Ciebie. Przepraszam Ty nie wiesz.- niemal czuję, że nie może uwierzyć w to co słyszy. Na mojej twarzy pojawia się triumfalny uśmiech, wiedząc, że teraz pójdzie już jak po maśle.
- Nie wierzę Ci. Podaj mi Go chcę z nim porozmawiać.- mówi próbując utrzymać pewność siebie. Wywracam teatralnie oczami.
- Bierze odświeżający prysznic. Proponował mi, ale wolę poleżeć i poczekać na niego, bo nie skończyliśmy. O wraca poczekaj chwilę.- mówię widząc Leona będącego już przy samochodzie. Otwiera drzwi.
- Wróciłem. Przepraszam, że tak długo, ale....- przerwał gdy zobaczył, że trzymam Jego telefon.- Dlaczego trzymasz mój telefon?- pyta siadając na miejscu kierowcy.
- Ach. Violetta chce z Tobą rozmawiać. Dzwoniła to odebrałam.- wyrwał mi z rąk urządzenie.
*Leon*
Wyrwałem urządzenie dziewczynie z rąk. Szybko przyłożyłem do ucha. Nic. Patrzę na ekran. Rozłączyła się. Najwyżej oddzwonię do niej później. Z powrotem odpaliłem silnik i wyjechałem z parkingu na jezdnię.
- Długo rozmawiałyście?- zapytałem ciekawy nie odrywając wzroku od drogi.
- Nie może kilka sekund przed Twoim przyjściem. Mogę włączyć muzykę?- kiwam głową twierdząco. Po chwili z głośników wydobywa się jakaś piosenka, która nie za bardzo przypadła mi do gustu za to Larze chyba aż za bardzo, bo zaczęła śpiewać. Nie ma takiego ładnego głosu jak Violetta, właśnie muszę odczytać od niej jakiegoś sms'a. Ciekawe co mi napisała.
Zatrzymuję się pod hotelem. Brunetka patrzy na mnie z uśmiechem, który nie za bardzo mam ochotę odwzajemnić, przez co wyszedł z tego grymas.
- A więc do zobaczenia jutro.- żegna się i wysiada z samochodu. Idzie powoli w stronę wejścia odwrócona do mnie przodem i mi macha. Szybko odmachuję i biorę do rąk telefon. Na ekranie widzę ikonkę sms'a. Równie szybko go odczytuję "Nienawidzę Cię! Jak mogłeś?! Pomimo tego, że trudno mi, ale między nami koniec!". Nie rozumiem o co Jej chodzi. Szybko wybieram Jej numer. Nie odbiera za pierwszym razem, dzwonię jeszcze raz. Na szczęście tym razem odbiera.
- Czego ode mnie chcesz?!- warczy łamliwym głosem. Płakała, albo dalej płacze. Nagle widzę, że Lara wraca się, wprost biegnie w stronę mojego samochodu. Cicho i wolino otwiera drzwi i wsiada z powrotem. Nie wiem o co w tym wszystkim chodzi.
- Leoś kochanie znikam na chwilę do łazienki a Ty już do kogoś dzwonisz. Naprawdę przyjemnie mi się z Tobą uprawia seks.- mówi szybko a na koniec mruczy coś. Znowu się rozłączyła. Odkładam urządzenie spokojnie do kieszeni mich spodni. Wdech, i wydech Verdas. Patrzę gniewnie na Larę, a Ona się uśmiecha do mnie. Mam ochotę Ją uderzyć, ale nie biję dziewczyn.
- Wysiądź z tego samochodu szybko za nim jestem jeszcze spokojny.-przysuwa się do mnie i chce pocałować w polik, ale szybko Ją od siebie odpycham.- Wyjdź.- warczę.
- Jeżeli Ja nie mogę Cię mieć to Ona tym bardziej.- odpiera i wysiada z samochodu. Trzaska drzwiami. uderzam rękami o kierownicę. Co Ja teraz zrobię? Viola mi nie uwierzy. Nie wiem co jakich głupot naopowiadała Lara. Chwilę jeszcze zajmuje uspokojenie się, po czym ruszam w końcu do domu. Znowu, znowu nas ktoś rozdziela. Czy nie mogą nas zostawić w spokoju, każdemu prawie na tym zależy. Ku mojemu zdziwieniu rodzice byli w domu. Zazwyczaj o tej porze są w firmie. Chciałem przejść niezauważony do swojego pokoju, ale niestety nie udało mi się to.
- Leon gdzie się tak skradasz usiądź z nami do jedzenia.- zrezygniwany idę do jadalni, w której siedzi już tata, a mama nakłada jedzenie. Normalnie odmówiłbym i poszedł do swojej sypialni, ale ostatnio spędzamy razem tak mało czasu, że widujemy się prawie w ogóle. Po chwili wszyscy spożywamy posiłek w ciszy. Chociaż nawet jakbym chciał to nie mogę wymusić szczerego uśmiechu.
- Leon stało się coś? Jesteś jakiś nieobecny.- zauważyła mama. Podniosłem na nią wzrok.- Brakuje Ci Violetty?- dopytywała. Wywracam teatralnie oczami.
- Tak brakuje mi Jej, ale nic mi nie jest. Jutro mamy sprawdzian i muszę się trochę poduczyć.- skłamałem. Nie chcę aby znali prawdziwy powód mojego zamyślenia.
- Jeżeli masz ważny sprawdzian to idź się ucz, wiesz przecież, że musisz mieć dobre stopnie.- odezwał się tata. Wstałem od stołu podziękowałem za posiłek i udałem się do swojego pokoju. Rzuciłem plecak w kąt, a sam rzuciłem się na łóżko. Kocham Violettę, ale mam dosyć tych ciągłych rozstań. Może to jest znak, że nie pasujemy do siebie, że nie powinniśmy być razem. A to co do siebie czujemy to nie miłość tylko coś innego, tylko co? Może jednak powinniśmy sobie zrobić przerwę, żeby to wszystko na spokojnie przemyśleć, a teraz jest na to odpowiedni moment.
O czym Ja w ogóle do cholery myślę, kocham moją Violettę. Nie pownieniem wątpić w nasz związek. Muszę mniej myśleć, bo od tego czuję się jeszcze gorzej. Wyciągłem telefon z kieszeni spodni j szybko wybrałem numer do Violi. Pierwszy sygnał, drugi, trzeci, czwarty i dalej nic. Jeszcze raz próbowałem się dodzwonić, ale nic z tego. Zrezygnowany wybrałem numer Lu, która na szczęście odebrała.
- Hej Leon. Stało się coś, że dzwonisz? Dlaczego nie dzwonisz do Violi?- zaczęła wypytywać.
- Nie odbiera ode mnie. Nie ma Jej przypadkiem w pokoju?- odparłem z nadzieją, że powie tak, chociaż jestem pewny, że nie będzie chciała ze mną rozmawiać. Tak naprawdę nic nie zrobiłem.
- Nie ma Jej. Wyszła z gdzieś z Angie prawie godzinę temu. Jak wróci to wypytam o co poszło. Nie chcę być niemiła, ale muszę już kończyć.
- Okej. Do usłyszenia.- żegnam się i rozłączam. Odkładam urządzenie na bok. Zakrywam twarz dłońmi próbując trochę ochłonąć i przyswoić dzisiejsze wydarzenia.
Cztery dni później
*Violetta*
Wchodzę do domu, pomimo tego, że jest późne popołudnie, prawie wieczór w mieszkaniu panuje cisza. Z jednej strony się cieszę, bo nie chcę spotkać Leona. Nie rozmawiam z nim od czasu tego incydentu. Znudziłam mu się to poszedł szukać pocieszenia u innej. Ściągam kurtkę i buty. Szybko wychodzę po schodach z przyciężkawą torbą, wypchaną ubraniami w ręce. Gdy stoję już w swoim pokoju oddycha z ulgą. Rozglądam się po pomieszczeniu wszystko jest takie jak zostawiłam. Kładę torbę na podłodze i rzucam się na swoje wygodne łóżko, tulę się do poduszek, niektóre jeszcze pachną Leonem. Do moich oczu napływają łzy przez te dni dusiłam w sobie wszystko. Nie chciałam rozklejać się przed Lu. Po kilku minutach bez sensownego wypłakiwania się w poduszkę, postanowiłam zająć swoją głowę czym innym. Na przykład.... Rozglądam się po pokoju. Na przykład rozpakowywaniem się. Wstałam z łóżka podeszłam do torby i zaczęłam wyrzucać wszystkie ubrania i dodatkowe rzeczy. Gdy w środku nie ma niczego rzucam torbę w stronę szafy. Biorę ubrania i idę załączyć pranie.
Kiedy wszystko mniej więcej ogarnęłam poszłam do kuchni zrobić sobie coś do jedzenia. Mój brzuch błaga o jakiś posiłek. Schodząc po schodach w dół usłyszałam jakieś dźwięki z kuchni. To albo Leon, albo Veronica, która wróciła wcześniej z pracy. Powoli zza ściany wychyliłam głowę, w środku znajduje się kobieta. Z lekką ulgą wchodzę. Witam się z nią, i myślę nad tym co mogę skonsumować. Otwieram lodówkę, w której świeci pustkami.
- Już pamiętam co miałam zrobić. Zakupy!- przypomniała sobie, odwróciłam się do niej przodem, zamykając lodówkę. Posłała mi uśmiech, który odwzajemniłam.- Violu jedziesz ze mną?- zaproponowała. W sumie i tak nie mam nic innego do roboty. Zgadzam się. Veronica dopija kawę i wychodzimy z domu.
~♡~♥~♡~♥~♡~♥~♡~♥~♡~♥~♡~♥~
Po powrocie wnosimy torby pełne zakupów do kuchni. Nigdy nie widziałam żeby Veronica kupowała tyle rzeczy. Gdy wszystko znajduje się już w domu biorę się za pomoc w rozpakowywaniu.
- Po co aż tyle tego wszystkiego?- zapytałam chowając ser do lodówki.- To wygląda jak jakieś zapasy na zimę.- dodaję.
- Żeby gotować potrzebne są składniki. Wiem, że wcześniej nie widziałaś żebym tak często gotowała, ale teraz w firmie pomaga Leon. Dzięki czemu mam więcej czasu, aby zająć się domem.-odpowiada. Leon pomaga w firmie, ta wiadomość chyba mnie najbardziej zaszokowała.
- Dlaczego Leon teraz pracuje?-ponownie pytam ciekawa.
- Eryk uważa, że powinien coś wiedzieć na ten temat, bo później na studniach może będzie mu łatwiej. Też dlatego, że chce trochę zarobić. Uważa, że dostaje za mało pieniędzy, chociaż według mnie dostaje nawet za dużo. Ten chłopak i pieniądze to nie za dobre połączenie.- uśmiecha się, co odwzajemniłam.- Violu czy między Tobą a Leonem wszystko dobrze?- dopytała z troską. Posmutniałam na myśl o tym co się wydarzyło, ale nie chciałam Jej niczym zamartwiać. Pokiwałam głową, mówiąc, że wszystko między nami okej. Czuję delikatne ukłucie w sercu przypominając sobie głos Lary i Jej słowa.
Wszystko znajduje się na swoim miejscu, kobieta zaproponowała abyśmy coś ugotowały, nie miałam serca Jej odmawiać, ale też lubię gotować, niestety z powodu braku czasu trudno to zrealizować. W momencie gdy ubierałam fartuch usłyszałam dzwonek. Szybkim krokiem ślizgając się po podłodze podchodzą do drzwi i je otwieram po drugiej stronie stoi Angie z wielkim uśmiechem. Witam się z nią, chociaż może trzy godziny temu się żegnałyśmy. Oznajmiła, że Veronica chciała aby przyszła. Razem udałyśmy się do kuchni, kobiety wymieniły się uściskami.
- An cieszę się, że przyjechałaś. Tak dawno Cię nie widziałam. Tak rzadko tutaj bywasz, że zapominam prawie o tym, że mam siostrę.- wyznała pani Verdas ze łzami w oczach, tuląc do siebie siostrę. Też lubię się tulić, dlatego dołączyłam do uścisku. Po chwili wzięłyśmy się za gotowanie.
~♥~♡~♥~♡~♥~♡~♥~♡~♥~♡~♥~
Mmm... pachnie pysznie. Jeszcze nie próbowałam, ale zapach jest oszałamiający. Muszę przyznać, że miło spędziłam czas. Buzie nie zamykały nam się od mówienia, dzięki temu dowiedziałam się co nieco o rodzinie. Dobrze, że Veronica zaprosiła Angie. Gdy wszystko znajdowało się na stole do domu wrócili Leon i Ery. Przywitałam się ze starszym Verdasem, szatyna zignorowałam. Później wszyscy usiedliśmy do stołu.
- Leon jak było w firmie?- zapytała Veronica, aby przerwać panującą w pomieszczeniu ciszę.
- Dobrze. Myślałem, że będzie gorzej, ale było okej. Tata mi wszystko wytłumaczył. Do tego niezłą kasę będę zarabiał.- zauważyłam w Jego oczach błysk. Dalsza rozmowa potoczyła się między dorosłymi. Kątem oka obserwowałam chłopaka siedzącego obok mnie. Jak sobie wyobrażam co robił z Larą odechciewa mi się jeść, ale bardzo mi smakuje posiłek. Jedynym racjonalnym wyjściem z tej sytuacji jest zaprzątnięcie myśli na inny temat.
Po kilku minutach ciągnących mi się niemiłosiernie kończę danie. Wstaję od stołu. Oczy wszystkich zwracają się na mnie. Czuję, że policzki mi płoną. Oznajmiam, że jestem trochę zmęczona i pójdę zaczerpnąć świeżego powietrza. Odnoszę talerz do zlewu w kuchni. Następnie ubieram kurtkę i buty i wychodzę na zewnątrz. Biorę głęboki wdech, i głośno wydycham powietrze. Schodzę po trzech schodkach i kieruję się ku wyjściu z posiadłości. Gdy jestem już za bramką widzę Leona biegnącego w moją stronę. Szybko idę gdzieś, byle daleko od niego. Woła moje imię. Nie reaguję. Nawet nie zauważyłam kiedy stanął na przeciwko mnie, chwytając za ramiona na odległość Jego rąk, czuję przyjemne mrowienie. Nie Violetta. Gardzę się w myślach. Odsuwam się od niego.
- Czego ode mnie chcesz?!- warczę.
- Violetta Ja...
- Ja nie pieprzyłem się z Larą. Daruj sobie takich wymówek. Słyszałam dobrze. Nie rozumiem, przecież mówiłam Ci o niej. To jest ta Lara, która wcześniej odebrała mi chłopaka. Nie wiedziałam, że tak szybko pójdzie Jej z Tobą, najwidoczniej się myliłam.- przerwałam mu.
- Violetta posłuchaj mnie.- podniósł głos. W oczach zaczęły zbierać mi się łzy.
- Nie to Ty mnie posłuchaj. Mam dosyć tego, że każdy próbuje rozwalić nasz związek. Udało im się. Nie chcę tak żyć. Za każdym razem kiedy jest dobrze, nagle się ktoś pojawia i zaczynamy się kłócić. Może to kwestia niedopasowanaia. Może uznasz to za idiotyczne, ale Ja potrzebuję przerwy żeby to wszystko przemyśleć.- strasznie bolą mnie te słowa, ale taka jest prawda.
- To znaczy, że z nami koniec?!- pyta.
- A czego się spodziewałeś, że po tym jak mnie zdradziłeś wszystko będzie w jak najlepszym porządku.
- Kurwa nie pieprzyłem się z nią! Rozumiesz?!
- Nie. Nie rozumiem. Zabrakło Ci rozrywki to idziesz do pierwszej lepszej. A może Ty byłeś ze mną tylko dla seksu?!
- Tak. Oczywiście zależało mi tylko na seksie!- zabolało.
- Nienawidzę Cię! Jesteś okropny!- krzykłam łamiącym się głosem i zaczęłam uciekać z dala od niego. Krzyczał coś jeszcze, ale Go nie słuchałam. Nie wiedziałam, że usłyszę z Jego ust takie słowa. Mam ochotę wyrwać sobie serce i wyżucić daleko. Rozejrzałam się dookoła. O tej porze jest już ciemno, tylko światła latarni, rozświetlały mrok. Zauważyłam, że jestem w parku. Usiadłabym na ławeczce, ale są mokre od deszczu, który padał wcześniej. Chodziłam tak po różnych alejkach i rozmyślałam nad tą całą kłótnią pomiędzy mną a Leonem.
●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○
Tak oto prezentuje się rozdział z numerem 42 xp
Znowu rozwaliłam Leonettę, ale Ja zła xDDD
Dawno nie było rozdziału, bo z jednego tygodnia zostałam u babci dwa tygodnie. 2 tygodnie bez internetu. Później w czwartek po przyjeździe byłam zmęczona i nie chciało mi się nic. A w piątek i sobotę to albo burze, albo prąd wyłączali. Następny pojawi się może wcześniej, zależy to od liczby komentarzy, pod ostatnim było ich sporo. Bardzo dziękuję osobom, które komentują, to dla mnie dużo znaczy <33333
Jeżeli pod tym rozdziałem pojawią się ok. 23 komentarze, rozdział 43 dodam we wtorek.
Do następnego :*
Wychodzę ze szkoły jak najszybciej chcę się znaleźć w domu i zadzwonić do Violi. Tak bardzo za nią tęsknię nie minęły nawet dwa dni, a czuję się jakby nie było Jej ze mną co najmniej tydzień. Wyciągam telefon, by sprawdzić czy nie dostałem żadnego sms’a od Violi. Zauważyłem, że otrzymałem wiadomość od mojej dziewczyny. Chciałem Jej jak najszybciej odpisać, ale poczułem, że się z kimś zderzam. Mało brakowało a mój czarny iPhone miałby nie miłe spotkanie z betonem przy szkole. Wzdycham z ulgą, tuląc do siebie telefon. Nie żeby nas nie było stać na nowy, ale rodzice uważają, że jeżeli rozwalę to będę musiał zapracować na kupno nowego. Nie mam wrogiego nastawienia do pracy, bo w końcu bez niej nie ma pieniędzy, ale jakoś nie chce spędzać weekendów w firmie rodziców pomagając im w jakimś czymś.
- Przepraszam. Przepraszam. Przepraszam. Przepraszam. Tak bardzo mi głupio.- podnoszę wzrok na dziewczynę stojącą przede mną . Niska brunetka.
- To Ja powinienem przeprosić. Idę jak jakiś debil wpatrzony w telefon. Ty jesteś jedną z dziewczyn wymiany. Tak w ogóle jestem Leon. - chowam komórkę i wyciągam rękę w stronę dziewczyny.
- Lara miło mi. – ujmuje delikatnie moją dłoń i się rumieni.
- Co Ty robisz tutaj o tej porze nie powinnaś być już w hotelu czy czymś?- pytam. Uśmiecha się nieśmiało.
- Można uznać, że się zgubiłam. Mam do Ciebie prośbę. Czy podwiózłbyś mnie pod ten adres?- wyciąga z kieszeni spodni karteczkę rozwija Ją i mi podaje. Wiem gdzie to jest. – Koleżanka lepiej się orientuje, ale wróciła wcześniej zostawiając mnie.- tłumaczy.
- Mogę Cię podwieźć. To po drodze.- przerywam Jej, a na twarzy pojawiają się Jej rumieńce.- Chodź za mną do samochodu.- dopowiadam i idę w odpowiednią stronę, dziewczyna idzie zaraz obok mnie. Będąc nie daleko wciskam na kluczach odpowiedni przycisk, sprawiający otworzenie pojazdu. Wsiadam na miejsce kierowcy,a brunetka na miejsce pasażera. Zapinam pas bezpieczeństwa i włączam radio. Lubię gdy podczas drogie leci jakaś muzyka. Po chwili znajduję się na jezdni. Niestety o tej porze są korki, nie nawidzę ich podobnie jak większość osób na całym Świecie. Przez cały czas czuję na sobie wzrok Lary. Nagle czuję wibracje telefonu. Szybko go wyciągam, dzwoni Viola. Odbieram, ale nie za bardzo mam ochotę rozmawiać z moją dziewczyną w obecności brunetki.
- Violu cieszę się, że dzwonisz, ale mogłabyś zadzwonić później.-mówię szybko.
- Dobrze chciałam tylko zapytać czy przeczytałeś mojego sms'a, bo nie odpisałeś, a nie masz w zwyczaju długo nie odpisywać.-odpiera smutnym głosem.- Jak go przeczytasz to oddzwoń. Okej?
- Okej. Narazie.
Jeszcze przed tym jak się rozłączam słyszę chichot Lary. W głębi mam nadzieję, że Viola tego nie słyszała. Odkładam telefon na miejsce obok skrzyni biegu. Nie pytałem brunetki dlaczego się zaśmiała może zobaczyła coś co Ją rozśmieszyło. Nagle przypomniałem sobie, że mama prosiła mnie abym kupił Jej ulubione ciastka, ma ich punkcie obsesje. Mogła by je jeść całymi dniami. Zatrzymuję się pod pierwszym lepszym sklepem. Odpinam pas.
- Ja muszę iść do sklepu. Dosłownie na chwilę. Nie wiem wolisz poczekać tutaj czy iść ze mną?- patrzę na nią wyczekująco.
- Mogę poczekać. Nie martw się nie zrobię Ci nic z samochodem.- posyłam Jej nieufny uśmiech i wysiadam.
*Lara*
O wyjścia z samochodu Leona nie minęła nawet minuta, a Ja już wzięłam telefon chłopaka. Na moje szczęście nie ma kodu, dlatego od razu wcisnęłam ikonkę z wiadomościami. Ostatni sms od Castillo „ Kochasz mnie?? Bo Ja Ciebie BARDZOOOO <3333”. Usuwamy, od razu lepiej mi bez tego słodkiego sms'a, odpisuję w imieniu Leona "Przepraszam, że tak nagle, ale chcę przerwy. Dzisiaj dużo nad nami myślałem i doszłem do wniosku, że nie jestem gotowy na tak poważny związek" i wyślij. Po chwili otrzymuję odpowiedź "Dlaczego tak nagle?! Nie rozumiem! Znudziłam Ci się?!". Nie mogę się powstrzymać od śmiechu, Ona jest taka głupia. Co by Jej tutaj odpisać, już wiem "Nie pasujemy do siebie, dopiero dzisiaj sobie to uświadomiłem". Coś długo nie odpisuje. Usuwam całą naszą krótką konwersację, akurat kiedy kończę dzwoni. Na ekranie widnieje zdjęcie Jej i szatyna. Szczęściara zawsze się Jej poszczęści. Dlaczego Ja nie mam takiego szczęścia? Ale mogę Jej to szczęscie zaprzepaścić. Rozglądam się dookoła, nikogo nie widzę. Sztuczny uśmiech momentalnie zmienia się. No to teraz sobie porozmawiamy Violetto. Odbieram i przykładam sobie do ucha.
- Leon nie wiem czy robisz sobie ze mnie jakieś żarty czy coś w tym stylu, ale powiedz mi, że żartujesz z tym zerwaniem. Do tego słyszałam jakieś dziewczęce chichoty. Jesteś w Twoim towarzystwie jakaś dziewczyna?- mówi szybko, a mi zachciewa się śmiać.
- Nie jestem jakąś dziewczyną, skoro Twój ukochany Leoś zdradził Cię ze mną. Masz ładny pokój urządzony w Twoim bezgustownym stylu. Ale muszę przyznać, że Leon ma bardzo wygodne łóżko. Dobrze się na nim uprawia seks. Ach. Zapomniałabym pożyczyłam sobie Twoją bieliznę, wiesz jak to jest kiedy chłopak jest bardzo napalony na Ciebie. Przepraszam Ty nie wiesz.- niemal czuję, że nie może uwierzyć w to co słyszy. Na mojej twarzy pojawia się triumfalny uśmiech, wiedząc, że teraz pójdzie już jak po maśle.
- Nie wierzę Ci. Podaj mi Go chcę z nim porozmawiać.- mówi próbując utrzymać pewność siebie. Wywracam teatralnie oczami.
- Bierze odświeżający prysznic. Proponował mi, ale wolę poleżeć i poczekać na niego, bo nie skończyliśmy. O wraca poczekaj chwilę.- mówię widząc Leona będącego już przy samochodzie. Otwiera drzwi.
- Wróciłem. Przepraszam, że tak długo, ale....- przerwał gdy zobaczył, że trzymam Jego telefon.- Dlaczego trzymasz mój telefon?- pyta siadając na miejscu kierowcy.
- Ach. Violetta chce z Tobą rozmawiać. Dzwoniła to odebrałam.- wyrwał mi z rąk urządzenie.
*Leon*
Wyrwałem urządzenie dziewczynie z rąk. Szybko przyłożyłem do ucha. Nic. Patrzę na ekran. Rozłączyła się. Najwyżej oddzwonię do niej później. Z powrotem odpaliłem silnik i wyjechałem z parkingu na jezdnię.
- Długo rozmawiałyście?- zapytałem ciekawy nie odrywając wzroku od drogi.
- Nie może kilka sekund przed Twoim przyjściem. Mogę włączyć muzykę?- kiwam głową twierdząco. Po chwili z głośników wydobywa się jakaś piosenka, która nie za bardzo przypadła mi do gustu za to Larze chyba aż za bardzo, bo zaczęła śpiewać. Nie ma takiego ładnego głosu jak Violetta, właśnie muszę odczytać od niej jakiegoś sms'a. Ciekawe co mi napisała.
Zatrzymuję się pod hotelem. Brunetka patrzy na mnie z uśmiechem, który nie za bardzo mam ochotę odwzajemnić, przez co wyszedł z tego grymas.
- A więc do zobaczenia jutro.- żegna się i wysiada z samochodu. Idzie powoli w stronę wejścia odwrócona do mnie przodem i mi macha. Szybko odmachuję i biorę do rąk telefon. Na ekranie widzę ikonkę sms'a. Równie szybko go odczytuję "Nienawidzę Cię! Jak mogłeś?! Pomimo tego, że trudno mi, ale między nami koniec!". Nie rozumiem o co Jej chodzi. Szybko wybieram Jej numer. Nie odbiera za pierwszym razem, dzwonię jeszcze raz. Na szczęście tym razem odbiera.
- Czego ode mnie chcesz?!- warczy łamliwym głosem. Płakała, albo dalej płacze. Nagle widzę, że Lara wraca się, wprost biegnie w stronę mojego samochodu. Cicho i wolino otwiera drzwi i wsiada z powrotem. Nie wiem o co w tym wszystkim chodzi.
- Leoś kochanie znikam na chwilę do łazienki a Ty już do kogoś dzwonisz. Naprawdę przyjemnie mi się z Tobą uprawia seks.- mówi szybko a na koniec mruczy coś. Znowu się rozłączyła. Odkładam urządzenie spokojnie do kieszeni mich spodni. Wdech, i wydech Verdas. Patrzę gniewnie na Larę, a Ona się uśmiecha do mnie. Mam ochotę Ją uderzyć, ale nie biję dziewczyn.
- Wysiądź z tego samochodu szybko za nim jestem jeszcze spokojny.-przysuwa się do mnie i chce pocałować w polik, ale szybko Ją od siebie odpycham.- Wyjdź.- warczę.
- Jeżeli Ja nie mogę Cię mieć to Ona tym bardziej.- odpiera i wysiada z samochodu. Trzaska drzwiami. uderzam rękami o kierownicę. Co Ja teraz zrobię? Viola mi nie uwierzy. Nie wiem co jakich głupot naopowiadała Lara. Chwilę jeszcze zajmuje uspokojenie się, po czym ruszam w końcu do domu. Znowu, znowu nas ktoś rozdziela. Czy nie mogą nas zostawić w spokoju, każdemu prawie na tym zależy. Ku mojemu zdziwieniu rodzice byli w domu. Zazwyczaj o tej porze są w firmie. Chciałem przejść niezauważony do swojego pokoju, ale niestety nie udało mi się to.
- Leon gdzie się tak skradasz usiądź z nami do jedzenia.- zrezygniwany idę do jadalni, w której siedzi już tata, a mama nakłada jedzenie. Normalnie odmówiłbym i poszedł do swojej sypialni, ale ostatnio spędzamy razem tak mało czasu, że widujemy się prawie w ogóle. Po chwili wszyscy spożywamy posiłek w ciszy. Chociaż nawet jakbym chciał to nie mogę wymusić szczerego uśmiechu.
- Leon stało się coś? Jesteś jakiś nieobecny.- zauważyła mama. Podniosłem na nią wzrok.- Brakuje Ci Violetty?- dopytywała. Wywracam teatralnie oczami.
- Tak brakuje mi Jej, ale nic mi nie jest. Jutro mamy sprawdzian i muszę się trochę poduczyć.- skłamałem. Nie chcę aby znali prawdziwy powód mojego zamyślenia.
- Jeżeli masz ważny sprawdzian to idź się ucz, wiesz przecież, że musisz mieć dobre stopnie.- odezwał się tata. Wstałem od stołu podziękowałem za posiłek i udałem się do swojego pokoju. Rzuciłem plecak w kąt, a sam rzuciłem się na łóżko. Kocham Violettę, ale mam dosyć tych ciągłych rozstań. Może to jest znak, że nie pasujemy do siebie, że nie powinniśmy być razem. A to co do siebie czujemy to nie miłość tylko coś innego, tylko co? Może jednak powinniśmy sobie zrobić przerwę, żeby to wszystko na spokojnie przemyśleć, a teraz jest na to odpowiedni moment.
O czym Ja w ogóle do cholery myślę, kocham moją Violettę. Nie pownieniem wątpić w nasz związek. Muszę mniej myśleć, bo od tego czuję się jeszcze gorzej. Wyciągłem telefon z kieszeni spodni j szybko wybrałem numer do Violi. Pierwszy sygnał, drugi, trzeci, czwarty i dalej nic. Jeszcze raz próbowałem się dodzwonić, ale nic z tego. Zrezygnowany wybrałem numer Lu, która na szczęście odebrała.
- Hej Leon. Stało się coś, że dzwonisz? Dlaczego nie dzwonisz do Violi?- zaczęła wypytywać.
- Nie odbiera ode mnie. Nie ma Jej przypadkiem w pokoju?- odparłem z nadzieją, że powie tak, chociaż jestem pewny, że nie będzie chciała ze mną rozmawiać. Tak naprawdę nic nie zrobiłem.
- Nie ma Jej. Wyszła z gdzieś z Angie prawie godzinę temu. Jak wróci to wypytam o co poszło. Nie chcę być niemiła, ale muszę już kończyć.
- Okej. Do usłyszenia.- żegnam się i rozłączam. Odkładam urządzenie na bok. Zakrywam twarz dłońmi próbując trochę ochłonąć i przyswoić dzisiejsze wydarzenia.
Cztery dni później
*Violetta*
Wchodzę do domu, pomimo tego, że jest późne popołudnie, prawie wieczór w mieszkaniu panuje cisza. Z jednej strony się cieszę, bo nie chcę spotkać Leona. Nie rozmawiam z nim od czasu tego incydentu. Znudziłam mu się to poszedł szukać pocieszenia u innej. Ściągam kurtkę i buty. Szybko wychodzę po schodach z przyciężkawą torbą, wypchaną ubraniami w ręce. Gdy stoję już w swoim pokoju oddycha z ulgą. Rozglądam się po pomieszczeniu wszystko jest takie jak zostawiłam. Kładę torbę na podłodze i rzucam się na swoje wygodne łóżko, tulę się do poduszek, niektóre jeszcze pachną Leonem. Do moich oczu napływają łzy przez te dni dusiłam w sobie wszystko. Nie chciałam rozklejać się przed Lu. Po kilku minutach bez sensownego wypłakiwania się w poduszkę, postanowiłam zająć swoją głowę czym innym. Na przykład.... Rozglądam się po pokoju. Na przykład rozpakowywaniem się. Wstałam z łóżka podeszłam do torby i zaczęłam wyrzucać wszystkie ubrania i dodatkowe rzeczy. Gdy w środku nie ma niczego rzucam torbę w stronę szafy. Biorę ubrania i idę załączyć pranie.
Kiedy wszystko mniej więcej ogarnęłam poszłam do kuchni zrobić sobie coś do jedzenia. Mój brzuch błaga o jakiś posiłek. Schodząc po schodach w dół usłyszałam jakieś dźwięki z kuchni. To albo Leon, albo Veronica, która wróciła wcześniej z pracy. Powoli zza ściany wychyliłam głowę, w środku znajduje się kobieta. Z lekką ulgą wchodzę. Witam się z nią, i myślę nad tym co mogę skonsumować. Otwieram lodówkę, w której świeci pustkami.
- Już pamiętam co miałam zrobić. Zakupy!- przypomniała sobie, odwróciłam się do niej przodem, zamykając lodówkę. Posłała mi uśmiech, który odwzajemniłam.- Violu jedziesz ze mną?- zaproponowała. W sumie i tak nie mam nic innego do roboty. Zgadzam się. Veronica dopija kawę i wychodzimy z domu.
~♡~♥~♡~♥~♡~♥~♡~♥~♡~♥~♡~♥~
Po powrocie wnosimy torby pełne zakupów do kuchni. Nigdy nie widziałam żeby Veronica kupowała tyle rzeczy. Gdy wszystko znajduje się już w domu biorę się za pomoc w rozpakowywaniu.
- Po co aż tyle tego wszystkiego?- zapytałam chowając ser do lodówki.- To wygląda jak jakieś zapasy na zimę.- dodaję.
- Żeby gotować potrzebne są składniki. Wiem, że wcześniej nie widziałaś żebym tak często gotowała, ale teraz w firmie pomaga Leon. Dzięki czemu mam więcej czasu, aby zająć się domem.-odpowiada. Leon pomaga w firmie, ta wiadomość chyba mnie najbardziej zaszokowała.
- Dlaczego Leon teraz pracuje?-ponownie pytam ciekawa.
- Eryk uważa, że powinien coś wiedzieć na ten temat, bo później na studniach może będzie mu łatwiej. Też dlatego, że chce trochę zarobić. Uważa, że dostaje za mało pieniędzy, chociaż według mnie dostaje nawet za dużo. Ten chłopak i pieniądze to nie za dobre połączenie.- uśmiecha się, co odwzajemniłam.- Violu czy między Tobą a Leonem wszystko dobrze?- dopytała z troską. Posmutniałam na myśl o tym co się wydarzyło, ale nie chciałam Jej niczym zamartwiać. Pokiwałam głową, mówiąc, że wszystko między nami okej. Czuję delikatne ukłucie w sercu przypominając sobie głos Lary i Jej słowa.
Wszystko znajduje się na swoim miejscu, kobieta zaproponowała abyśmy coś ugotowały, nie miałam serca Jej odmawiać, ale też lubię gotować, niestety z powodu braku czasu trudno to zrealizować. W momencie gdy ubierałam fartuch usłyszałam dzwonek. Szybkim krokiem ślizgając się po podłodze podchodzą do drzwi i je otwieram po drugiej stronie stoi Angie z wielkim uśmiechem. Witam się z nią, chociaż może trzy godziny temu się żegnałyśmy. Oznajmiła, że Veronica chciała aby przyszła. Razem udałyśmy się do kuchni, kobiety wymieniły się uściskami.
- An cieszę się, że przyjechałaś. Tak dawno Cię nie widziałam. Tak rzadko tutaj bywasz, że zapominam prawie o tym, że mam siostrę.- wyznała pani Verdas ze łzami w oczach, tuląc do siebie siostrę. Też lubię się tulić, dlatego dołączyłam do uścisku. Po chwili wzięłyśmy się za gotowanie.
~♥~♡~♥~♡~♥~♡~♥~♡~♥~♡~♥~
Mmm... pachnie pysznie. Jeszcze nie próbowałam, ale zapach jest oszałamiający. Muszę przyznać, że miło spędziłam czas. Buzie nie zamykały nam się od mówienia, dzięki temu dowiedziałam się co nieco o rodzinie. Dobrze, że Veronica zaprosiła Angie. Gdy wszystko znajdowało się na stole do domu wrócili Leon i Ery. Przywitałam się ze starszym Verdasem, szatyna zignorowałam. Później wszyscy usiedliśmy do stołu.
- Leon jak było w firmie?- zapytała Veronica, aby przerwać panującą w pomieszczeniu ciszę.
- Dobrze. Myślałem, że będzie gorzej, ale było okej. Tata mi wszystko wytłumaczył. Do tego niezłą kasę będę zarabiał.- zauważyłam w Jego oczach błysk. Dalsza rozmowa potoczyła się między dorosłymi. Kątem oka obserwowałam chłopaka siedzącego obok mnie. Jak sobie wyobrażam co robił z Larą odechciewa mi się jeść, ale bardzo mi smakuje posiłek. Jedynym racjonalnym wyjściem z tej sytuacji jest zaprzątnięcie myśli na inny temat.
Po kilku minutach ciągnących mi się niemiłosiernie kończę danie. Wstaję od stołu. Oczy wszystkich zwracają się na mnie. Czuję, że policzki mi płoną. Oznajmiam, że jestem trochę zmęczona i pójdę zaczerpnąć świeżego powietrza. Odnoszę talerz do zlewu w kuchni. Następnie ubieram kurtkę i buty i wychodzę na zewnątrz. Biorę głęboki wdech, i głośno wydycham powietrze. Schodzę po trzech schodkach i kieruję się ku wyjściu z posiadłości. Gdy jestem już za bramką widzę Leona biegnącego w moją stronę. Szybko idę gdzieś, byle daleko od niego. Woła moje imię. Nie reaguję. Nawet nie zauważyłam kiedy stanął na przeciwko mnie, chwytając za ramiona na odległość Jego rąk, czuję przyjemne mrowienie. Nie Violetta. Gardzę się w myślach. Odsuwam się od niego.
- Czego ode mnie chcesz?!- warczę.
- Violetta Ja...
- Ja nie pieprzyłem się z Larą. Daruj sobie takich wymówek. Słyszałam dobrze. Nie rozumiem, przecież mówiłam Ci o niej. To jest ta Lara, która wcześniej odebrała mi chłopaka. Nie wiedziałam, że tak szybko pójdzie Jej z Tobą, najwidoczniej się myliłam.- przerwałam mu.
- Violetta posłuchaj mnie.- podniósł głos. W oczach zaczęły zbierać mi się łzy.
- Nie to Ty mnie posłuchaj. Mam dosyć tego, że każdy próbuje rozwalić nasz związek. Udało im się. Nie chcę tak żyć. Za każdym razem kiedy jest dobrze, nagle się ktoś pojawia i zaczynamy się kłócić. Może to kwestia niedopasowanaia. Może uznasz to za idiotyczne, ale Ja potrzebuję przerwy żeby to wszystko przemyśleć.- strasznie bolą mnie te słowa, ale taka jest prawda.
- To znaczy, że z nami koniec?!- pyta.
- A czego się spodziewałeś, że po tym jak mnie zdradziłeś wszystko będzie w jak najlepszym porządku.
- Kurwa nie pieprzyłem się z nią! Rozumiesz?!
- Nie. Nie rozumiem. Zabrakło Ci rozrywki to idziesz do pierwszej lepszej. A może Ty byłeś ze mną tylko dla seksu?!
- Tak. Oczywiście zależało mi tylko na seksie!- zabolało.
- Nienawidzę Cię! Jesteś okropny!- krzykłam łamiącym się głosem i zaczęłam uciekać z dala od niego. Krzyczał coś jeszcze, ale Go nie słuchałam. Nie wiedziałam, że usłyszę z Jego ust takie słowa. Mam ochotę wyrwać sobie serce i wyżucić daleko. Rozejrzałam się dookoła. O tej porze jest już ciemno, tylko światła latarni, rozświetlały mrok. Zauważyłam, że jestem w parku. Usiadłabym na ławeczce, ale są mokre od deszczu, który padał wcześniej. Chodziłam tak po różnych alejkach i rozmyślałam nad tą całą kłótnią pomiędzy mną a Leonem.
●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○
Tak oto prezentuje się rozdział z numerem 42 xp
Znowu rozwaliłam Leonettę, ale Ja zła xDDD
Dawno nie było rozdziału, bo z jednego tygodnia zostałam u babci dwa tygodnie. 2 tygodnie bez internetu. Później w czwartek po przyjeździe byłam zmęczona i nie chciało mi się nic. A w piątek i sobotę to albo burze, albo prąd wyłączali. Następny pojawi się może wcześniej, zależy to od liczby komentarzy, pod ostatnim było ich sporo. Bardzo dziękuję osobom, które komentują, to dla mnie dużo znaczy <33333
Jeżeli pod tym rozdziałem pojawią się ok. 23 komentarze, rozdział 43 dodam we wtorek.
Do następnego :*
zajmuje ;*
OdpowiedzUsuńświetny rozdział! *o*
Usuńwarto było czekać :DD
Leonetta się pokłóciła :((
ale trzeba przyznać że Lara to dobrze wykombinowała xDDDD
Leosiek, zrób coś bo Vilu tracisz :(((
nie mogę się doczekać następnego rozdziału :*
weny :*
pozdrawiam :*
kocham :*
Świetny ! Nie! To jest niesamowite, skąd Ty bierzesz to wszystko *.*
OdpowiedzUsuńBoski rozdział :)
Życzę weny i czekam na next <3
Zapraszam do siebie ^^ :**
Buziaki :**
Cudowny !
OdpowiedzUsuńRozwaliłaś Leonettę ;( I co i pisałam w komentarzu pod poprzednim rozdziałem, że Lara wszystko zepsuje i będzie koniec szczęśliwych Leona i Violetty. Miała wszystko zaplanowane ! Ja ją będę torturowała. Jaka podła małpa, a Viola na wszystko się nabrała. No nie mogła trochę pomyśleć, że Lara wszystko sobie zaplanowała no :( Ona mu nie wierzy i jeszcze z nim zerwała. Ja tak nie chcę i znowu oboje będą cierpieć. Ja już chcę następny rozdział ;***
Kocham Cię <333
Świetny rodzial z niecierpliwoscia czekam na next :)
OdpowiedzUsuńBoski!
OdpowiedzUsuńKoniec Leonetty :(
Głupia Lara.
Lubiłam ją jak zniszczyła związek Diega i Violi.
Ale, to też po części wina Violetty.
Przynajmniej widać, że mu nie ufa.
Mam nadzieję, że miedzę Lu i Diego nic nie będzie.
Ona jest przecież z Fede.
Warto było tylko czekać na rozdział.
Życzę Ci dużo weny i czekam na następny.
Boski, masz talent dziewczyno :)
OdpowiedzUsuńGenialny
OdpowiedzUsuńKoniec Leonetty :(
Viola nie wierzy Leośowi :(
Jak ja nienawidze Lary
Czekam na kolejny
Super rozdział!
OdpowiedzUsuńLeonetta się rozstała ;( ;(
Mam nadzieję, że się pogodzą.
Leon musi jej wytłumaczyć, że się z Larom nie przespał.
Lara...Boże jak ja jej nie na widzę -.-'
Leon! Walcz o Vilu! Przecież się kochacie.
Czekam na next!
Buziaczki ;*
Nie nie nie jak mogłaś^^^ moja leonetta ;( ja płacze ;( dawaj nexa i naprawa to skarbie bo zabije!!! Kocham cię i jestem twoja fanevzka bo zajebiście piszesz i bardzo mi się lekko czyta twoje rozdziały <3 kocham
OdpowiedzUsuńSuper rozdzial !
OdpowiedzUsuńZ rozdzialu na rozdzial robi sie coraz ciekawiej :)
Akcja sie rozkreca :!
Cudo !!
OdpowiedzUsuńCzekam na next !! Julka ♥
Zajebisty :)
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział !!! <3<3
OdpowiedzUsuńOj Lara miesza u Leonetty ....
Rozstanie , biedactwa , zawsze ktoś się wtrąca do ich związku :/ szkoda mi ich
Ale , odpoczynek od siebie może dobrze im zrobi , zatęsknią , przemyślą kilka spraw :)
Kochana pięknie to napisałaś , muszę Ci powiedzieć , że tęskniłam za twoimi rozdziałami :** , bo są przecudowne :)
Czekam cierpliwie na kolejne rozdziały tego opowiadania :)
Buzie :**
Świetny :*
OdpowiedzUsuńBiednaa Leonetta :(
Ty taka zła bardzoo.! :D
Czekam na next :*
Świetne :3
OdpowiedzUsuńGłupia lara ;d
Leonetta ;c
Czekam na next ;*
leonetta-leonivioletta.blogspot.com
whycannotyoustoptheoftime.blogspot.com
~ Alla
Nieeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee! ;C
OdpowiedzUsuńEwelinko! ;C
Zepsułaś Leonette ;CCC
Ja bd płakać ;CC
Suka Lara!
Jak ją kiedyś spotkam to nogi z dupy powyrywam!
Ja chcę Leonette! ;C
LEONETTE :C
Czekam na nexcik <3
http://amor-que-sobrevivira-todo.blogspot.com/
Jak mogłaś?!
OdpowiedzUsuńAle i tak bd razem :3
Chwilowa rozłaka xd
Next =]]
Aaaaaaaaaaaaa ♥
OdpowiedzUsuńNareszcie ♥
Czekałam tak długo i wreszcie się doczekałam ♥
Ogólnie rozdział cudowny ♥
Piszesz genialnie i Twoje rozdziały pochłaniam zawsze jak jakaś machina ^^
Ale tu Viola zła na Lu i na Diego ;c
A potem Lara się musiała wtrynić! -,-
Czemu wszyscy mi rozpierdalają Leonettę?! ;c
To takie smutne, so sad ;c
A Leon Ty imbecylu myśl co mówisz! -,-
Kocham Cię, no ale wybacz ;*
Teraz się tylko módl, żeby Violcia jakiejś głupoty nie zrobiła, bo w jej stanie to nic nie wiadomo ;c
Jestem mega "napalona" na nexcika, więc proszę dodaj we wtorek ♥
Przesyłam buziaki ;*
/Katarina
P.S. Zapraszam do siebie ;3
http://love-story-of-leon-y-violetta.blogspot.com/
Mała !
OdpowiedzUsuńCo zrobiłaś? -_-
ROZWALIŁAŚ.
Wiesz co to znaczy?
TAK.
CHYBA.
Śmierć Ewelinki ;*
No ale,
rozdział cudowny <3
Ile razy będziesz rozwalała tą cudowną parkę? :c
MUF.
JUSZ.
OKEJSZ?
Buzieły ;*
Paulinka <3
Cudo *.*
OdpowiedzUsuńSuper
OdpowiedzUsuńRozdział boski :*
OdpowiedzUsuńI nie ma Leonetty :c
Smutno :(
Ale pewnie jeszcze ich połączych :)
Czekam na next *.*
Paula <\3
Mi sie nie podoba sorki moze inny bedzie lepszy ale ja mowie prosto z serca jakby co bo rozwalilas leonette najgorszym sposobem a violettcie to po prostu leona sie nie chce sluchac widocznie juz go nie kocha nie wiemczy beda pod tym hejtu ale pisze to bo wiem jakie odczucie man po tym odcinku czekam na next
OdpowiedzUsuńNajgorszym sposobem czyli najbolesniejszym
OdpowiedzUsuńAAAAAAAAAA! ROZDZIAŁ! AAAAAAAA!!!! Przeczytałam go wcześniej :P Jednak z pewnych przyczyn nie skomentowałam... Wybacz ;*
OdpowiedzUsuńSuper rozdział! Normalnie wow!
LARA TO SUKA! LARA TO SUKA! NIENAWIDZĘ LARY! BEZCZELNA LARA!! UGH! YGH! UGH! YGH!! JAK ONA MOGŁA?! NO JAK!!!! ROZWALIŁA MI LEONETTĘ :CC
I ta Violka jeszcze jej uwierzyła przez telefon... Normalnie ręce się załamują! Czy tam opadają... xD
Załamka ;__;
Biedna Viola ;__;
Biedny, biedny Leoś ;___;
GŁUPIA SUKA!
Dlaczego znowu rozwaliłaś Leonettkę? Dlaczego? Przecież dopiero co zaczęli ze sobą chodzić! Wiedziałam, że Lara namiesza... Ja to wiedziałam. ;<<
Czyżby się szykowała Diemiła?? ;>>> Hę? ;>>
Nie rozwalaj Fedemiłki, proszę!! :********
Tak! Ty zła!!! XD
Ale rozdział i tak boooszki <33 :P
Czekam na nexta :**
Życzę weny <33
Julson
Ekchem! xd
Wiem, że i tak nie wejdziesz... I nawet nie ma co próbować... Ale jednak... Zapraszam serdecznie: http://fran-leon-diego-story.blogspot.com/ :**