wtorek, 29 kwietnia 2014

One Shot "Castillo, Verdas..." cz.II

- Obudziłam się w wannie u chłopaków w łazience...- powiedziałam po wejściu do pokoju.
- No tak przecież poszłaś do niej z Leonem.- wtrąciła Fran, która była chyba najbardziej trzeźwa. Wzięłam potrzebne rzeczy i poszłam do łazienki. Odświeżyłam się, przebrałam, umalowałam i poczesałam. Wyszłam z łazienki dziewczyn nie było już w pokoju pewnie poszły na śniadanie. Podeszłam do stołu aby wziąć telefon, na jednym z krzeseł zawieszona była bluza Leona. Moje ciało przeszył przyjemny dreszczyk na wspomnienie wczorajszego pocałunku i dzisiejszej pobudki. Wzięłam do rąk bluzę i zaczęłam ją tulić i wdychać te cudowne perfumy. Nagle drzwi do pokoju się otworzyły, w przejściu stanął Leon, kiedy zobaczył co robię uśmiechnął się pod nosem.
- Wiesz możesz zatrzymać, tę bluzę. A teraz chodź na śniadanie.- powiedział, a Ja zarzuciłam część garderoby na siebie.
- Dziękuję i już idę.- oznajmiłam i ruszyłam w stronę wyjścia za raz za mną szedł przyjaciel. Doszliśmy do 'stołówki' Leon dosiadł się do chłopaków a Ja do dziewczyn. Zauważyłam, że przyjaciółki już dla mnie zamówiły jedzenie. Za co podziękowałam.
- Violu przestań nas okłamywać, my widzimy, że między Wami coś jest.- powiedziała Naty.
- A tym czymś, jest..
- Miłość.- przerwała mi Lu.
- Nie, to tylko i wyłącznie przyjaźń.
- Przecież widzimy jak na niego patrzysz a On na Ciebie, a do tego ładna bluza.- stwierdziła Naty, Ja się lekko zarumieniłam.
- A co to za rumieniec to z jakiego powodu.- dodała.
- Dziewczyny nie bolą was rączki od wyciągania tych pochopnych wniosków.- powiedziałam.
- Violka nie ukryjesz tego przed nami, przyznaj zakochałaś się w nim.- powiedziała Naty. Lekko wychyliłam twarz abym mogła spojrzeć na twarz Leona, rzeczywiście przygląda mi się, nasze spojrzenia się spotkały szybko odwróciłam twarz. - Dalej twierdzisz, że nie.- nie wytrzymałam i chciałam żucić frytkiem z keczupem w Natalię siedzącą naprzeciwko mnie, lecz Ona się schyliła a frytek wylądował na białej koszulce Leona robiąc przy tym czerwoną plamę. Szybko wstałam z miejsca i podbiegłam do przyjaciela. Zaczęłam Go przepraszać, po czym chwyciłam Go za rękę i ruszyliśmy w stronę damskiej łazienki na korytarzu. O dziwo nie sprzeciwiał się, w środku na szczęście nie było żadnych dziewczyn.
- Ściągnij koszulkę.- poprosiłam.
- Ale po co?- zapytał z uśmieszkiem.
- Zaufaj mi, przecież Cię nie zjem.- zażartowałam sobie.
On ściągnął koszulkę a moim oczom ukazał się Jego umięśniona klata. Podał mi t-shirt zaczęłam myć tą plamę. Zapanowała cisza, którą przerwał Leon.
- Pamiętasz nasze pierwsze spotkanie?- zapytał i zaczął się śmiać - Niestety, tak. To było na rozpoczęciu roku w gimnazjum, stałam sobie spokojnie, i wysłuchiwałam co ma do powiedzenia dyrektor, gdy nagle drzwi się otworzyły z hukiem. A już po chwili leżałam na podłodze, a Ty nade mną. Po obczajeniu myślałam, że jesteś miły, a tu nie miłe spotkanie.- w tej chwili uświadomiłam sobie, że powiedziałam to na głos. Moja twarz przybrała kolor czerwony. Usłyszałam tylko śmiech przyjaciela.
- Fajnie słyszeć jak o mnie pomyślałaś, Ja gdy Cię zobaczyłem pomyślałem, że fajnie będzie Cię podenerwować, ponieważ tak słodko wyglądasz kiedy się złościsz.- powiedział.
Lekko uśmiechłam się w Jego stronę.
- Masz, nie widać plamy.- oznajmiłam i oddałam mu koszulkę.
- Dziękuję, nie wiedziałem,że jesteś taka dobra w tych sprawach.- powiedział z łobuzerskim uśmiechem.
- Oj kochany, jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiesz.- czy Ja powiedziała do niego "kochany".
- Kochana chciałbym się dowiedzieć wszystkiego, zacznę od tego jak późno chodzisz spać?- zapytał.
- Kochany zależy od tego jak bardzo jestem zmęczona, a po co pytasz?- dopytywałam.
- Kochana po prostu chcę wiedzieć, a teraz wracajmy do reszty.- powiedział i wyszliśmy.
- Castillo, Verdas co Wy tam robiliście?- zapytał zdenerwowany opiekun. Popatrzyłam na Verdasa On pewnie wszystko wytłumaczy.
- A więc gdy jadłem, keczup spadł mi na koszulkę, i była straszna plama. Podszedłem do swojej dziewczyny i poprosiłem aby mi pomogła Ją zmyć.- wytłumaczył okłamując wychowawcę.
- To dlatego Ty jesteś bez koszulki, a Ty w Jego bluzie.- zaczął wskazywać na nas palcami.
- Violi zrobiło się zimno, więc Jej pożyczyłem, a moja koszulka jest mokra i chciałem iść ją przebrać i chciałem też, żeby Violetta mi pomogła w wyborze.- wytłumaczył.
- No dobra idzcie już, tylko bez wygłupów. Zbiórka jest o 12:00 przed hotelem idziemy pozwiedzać miasto.- oznajmił. A my ruszyliśmy w stronę pokoju chłopaka, w środku nie było nikogo oprócz nas. Usiadłam na łóżku przyjaciela i zaczęłam myśleć nad tym czy Ja się przypadkiem nie zakochałam w szatynie o szmaragdowych oczach...
- Violetta, żyjesz..- pstrykał mi przed twarzą palcami.
Usadowił się na przeciwko mnie. Chłopak się we mnie wpatrywał a Ja unikałam Jego wzroku. W tym momencie podłoga stała się strasznie interesująca. Leon chwycił mój podbródek tak abym popatrzyła mu w oczy, a gdy to już zrobiłam nasze twarze zaczęły się zbliżać. Brakowało zaledwie milimetrów. Nagle drzwi do pokoju się otworzyły a w nich stała cała grupa naszych przyjaciół, szybko od siebie odskoczyliśmy. Bez zbędnych pytań wyszliśmy przed budynek holetowy i czekaliśmy na resztę grupy.

~♡~♥~♡~♥~♡~♥~♡~♥~♡~♥~♡~♥~

W czasie zwiedzania porobiliśmy sobie zdjęcia, dużo się śmialiśmy i rozmawialiśmy. Na końcu poszliśmy jeszcze na plac zabaw, dzieci się dziwnie na nas patrzyły, ale w końcu każdy z nas ma w sobie coś z dziecka. Razem z dziewczynami oglądałyśmy wyczyny chłopaków, zauważyłam, że Leon rozmawia z jakimś chłopcem. Podszedłam do nich aby się dowiedzieć o czym gadają.
- Hejka, o czym rozmawiacie?- zapytałam ciekawa.
- Cześć, On mnie uczy jak podrywać dziewczyny.- odpowiedział mi chłopczyk.
- Leon chodź, bo wracamy do hotelu.- oznajmiłam. I powoli odszedłam, ale usłyszałam jeszcze ich szepty.
- To Twoja dziewczyna?- zapytał Go chłopiec.
- Trudno powiedzieć.- odpowiedział.

~♡~♥~♡~♥~♡~♥~♡~♥~♡~♥~♡~♥~♡~♥~

Jest 20:20 razem z dziewczynami siedzimy w pokoju i plotkujemy na różne tematy, wszystkie jesteśmy już przebrane w piżamy. Nagle dostałam sms-a od "Leoś ♥", przecież Ja Go tak nie zapisywałam pewnie ukradł mi telefon i zmienił nazwę. Jesteś zmęczona?- napisał. Tylko trochę-odpisałam.
- Viola z kim tak sms-ujesz?- zapytała zaciekawiona Fran.
- Emm.. Z tatą pyta czy wszystko w porządku i wgl.- odpowiedziałam. Nim się obejrzałam była 22:00, położyłyśmy się spać chociaż Ja i tak nie mogłam zasnąć ciągle myślałam o Leonie... Z rozmyślań wyrwał mnie dźwięk sms-a.
" Za 15 min. wyjdź z pokoju, nie budź dziewczyn"
" Ale po co?"
" Przekonasz się, a teraz przebierz się i wyjdź z pokoju"
" Ok, będę gotowa za 10 min."
Szybko się przebrałam, włosy zostawiłam rozpuszczone a makijażu nie zrobiłam. Wyszłam z pokoju, przed drzwiami stał Leon.
- Gdzie idziemy?- zapytałam.
- Zobaczysz.- odpowiedział.
Złączył nasze ręce razem i szliśmy przez miasto. Ulice były puste, bo przecież kto by chodził w środku nocy. Popatrzyłam na nasze ręce razem splecione i uśmiechnęłam sie pod nosem, popatrzyłam na Jego twarz nic nie mogłam z niej wyczytać.
- Dlaczego tak się na mnie patrzysz?- zapytał.
- Aaa, bo mi się nudzi.- odpowiedziałam, a On posłał mi jeden ze swoich boskich uśmiechów.
- Daleko jeszcze?- dodałam.
- Bardzo.
- Na serio?
- Nie, no żartuje już nie daleko.
- No Ja myślę.- odparłam. Po chwili staliśmy już przed kinem.
- Ale jest pół noc.- powiedziałam do szatyna.
- Ale jest całonocny maraton filmowy.- oznajmił.
- Ale Ty głupi jesteś.- powiedziałam. Wszedlismy wgłąb budynku, chłopak kazał mi poczekać na siebie a sam poszedł coś załatwić. Siadłam na jednym z krzeseł i czekałam. Po chwili Leon do mnie wrócił z kubełkiem popcornu i dwoma kubkami jakiegoś picia. Podał mi kubek i razem poszliśmy do sali kinowej. Nikogo nie było oprócz nas usiedliśmy na tyłach na ekranie puszczono Kac Vegas. Gdy kończyła się pierwsza część dostałam sms-a od Lu "Opiekun szuka Ciebie i Leona wiesz może gdzie On jest?" "Nazmyślaj mu coś, proszę ^.^"
"Życzę miłej randki :*"
"To nie jest randka!!!"
"Wmawiaj sobie :p"
- Kto napisał?- zapytał Leon.
- Lu, napisała, że wychowawca nas szuka, ale nie przejmujmy się tym.- oznajmiłam. Później zaczęła się druga część, uwielbiam ten film, ale jeszcze nie zdążyłam oglądnąć 3 części. Nagle poczułam, że Leon mnie szturcha w ramie.
- Co się stało?- zapytałam kierując wzrok na przyjaciela.
- Otwórz buzię.- powiedział, zrobiłam tak jak mi kazał. Następnie wziął jeden popcorn i wrzucił mi go do buzi, muszę przyznać ma niezłego cela.
- Dobra teraz Ja spróbuję.- powiedziałam, szatyn otworzył buzię a ja zamiast wrzucić do Jego buzi, rzuciłam i odbiło się od nosa. Obydwoje wpadliśmy w nie opanowany śmiech. Przez resztę filmu śmialiśmy się z naszych wygłupów. W pewnym momencie zasnęłam na ramieniu chłopaka...
- Violetta, wstawaj. Musimy się zbierać do hotelu.- oznajmił.
- Leon wymyśl dobrą bajeczkę.- powiedziałam i się uśmiechłam. Wyszliśmy z kina na nasze nie szczęście na zewnątrz padało. Zaczęliśmy biec w stronę hotelu, niestety moja kondycja nie była tak dobra jak Jego. Po 5 min. biegu już nie dawałam rady.
- Już nie mogę.- oznajmiłam. Leon lekko się zniżył.
- Wskakuj.- szybko wskoczyłam i dalej biegliśmy, a dokładniej to On biegł, a Ja Go dopingowałam.

~♥~♡~♥~♡~♥~♡~♥~♡~♥~♡~♥~♡~♥~

Przed hotelem zauważyliśmy opiekuna, no to wpadliśmy.
- Castillo, Verdas gdzie Wy do cholery byliście!?- zapytał najwyraźniej wściekły.
- My byliśmy pobiegać wieczorem i się zgubiliśmy, ponieważ było ciemno nie wiedzieliśmy gdzie mamy biec, usiedliśmy na ławce w jakimś parku i przespaliśmy tam noc, i nad ranem gdy zaczęło padać, było dosyć widno, dlatego wróciliśmy. A, że Violetta ma słabą kondycje musiałem Ją wziąć, bo za szybko byśmy nie wrócili.- wytłumaczył.
- Lepiej nie wychodźcie tak późno.- ostrzegł nas.
- Dobrze wiemy to się więcej nie powtórzy.-oznajmiłam.
- Trzymam Was za słowo. A teraz marsz do pokoi się przebrać i na śniadanie.- rozkazał.
Gdy byliśmy w bezpiecznej odległości od wychowawcy, obydwoje zaczęliśmy się śmiać.
- Skąd Ty bierzesz te bajki?- zapytałam zaciekawiona.
- No wiesz, dużo kłamię. I tak jakoś wyszło.- powiedział.
Po chwili znaleźliśmy się pod drzwiami do mojego pokoju.
- Leon dziękuję za nie przespaną noc.- podziękowałam i obydwoje się zaśmialiśmy.
- Bądź gotowa za 30 min. przyjdę po Ciebie i razem pójdziemy na śniadanie. - oznajmił.
- To najwyżej napiszesz mi sms-a.- podszedłam do niego w celu pocałowania Go w policzek, ale On szybko obrócił twarz tak, że pocałowałam Go w usta. Szybko odskoczyłam. I wchodząc do pokoju powiedziałam pod nosem idiota. Zauważyłam, że dziewczyny jeszcze śpią w końcu jest dopiero 6:35. Wzięłam potrzebne ubrania i kosmetyczkę, poszedłam do łazienki wziąć prysznic. Przed oczami mam ciągle twarz Leona jak się do mnie uśmiecha, jak mnie całuje, jak na mnie patrzy. Ja po prostu się w nim zakochałam, chciałabym czegoś więcej niż przyjaźń, ale On chyba nie planuje nic więcej.
Wyszedłam z kabiny prysznicowej, włosy zawinęłam w ręczniku, resztę ciała wytarłam założyłam na siebie czystą bieliznę i ubrania zrobiłam lekki makijaż. Wyciągnęłam suszarkę i już po chwili moje włosy były suche, spięłam je w niedbałego koka. Gotowa wyszłam z łazienki odłożyłam kosmetyczkę. Poczułam wibracje w telefonie był to sms od Leona "Czekam przed drzwiami"
Wyszłam z pokoju, dziewczyny jeszcze słodko spały. Zamknęłam za sobą drzwi i ruszyliśmy w stronę stołówki, na której panowały obecnie pustki. Wzięliśmy jedzenie i zajęliśmy stolik. Jedliśmy w ciszy ciągle czułam na sobie wzrok szatyna.
- Dlaczego mi się tak przyglądasz?- zapytał lekko zirytowana.
- Bo lubię na Ciebie patrzeć.- powiedziałam postanowiłam nie zwracać na to uwagi, po chwili zaczął się śmiać.
- Z czego się śmiejesz?- zapytałam.
- Bo...- wziął chusteczkę i wytarł nią kącik moich ust. Nasze spojrzenia się spotkały, nie zaraz się na niego rzucę. Odwróć wzrok proszę... Próbowałam nie mogłam się oprzeć i Go pocałowałam. Jednak szybko się od niego oderwałam.
- Przepraszam, nie chciałam.- oznajmiłam.
Poczułam, że cała moja twarz jest czerwona.
- Nic się nie stało, to czysta przyjemność.- odparł. - Ładnie wyglądasz kiedy się rumienisz.- szepnął mi na ucho. Nie wytrzymałam i uciekłam, daleko nie pobiegłam gdyż dziewczyny z powrotem zaciągnęły mnie do stoliku przy którym siedzieli chłopaki. Przywitaliśmy się nawzajem i usiedliśmy razem, ciągle unikałam wzroku Verdasa. Przyjaciele coś podejrzewają.
- Violu gdzie Ty byłaś w nocy?- zapytała Lu.
- No właśnie Leon gdzie byliście?- dodał Fede.
- Byliśmy w kinie.- odpowiedział.
- Dlaczego nas nie zabraliście ze sobą?- zapytał zasmucony Maxi - Bo bez nas było bardziej romantycznie.- dodał swoje trzy grosze Naty.
- My wiemy, że Wy nie wiecie, że my wiemy o waszych potajemnych pocałunkach.- rzuciła Fran.
- No dobra nie wytrzymam mówcie co jest między Wami.- powiedziała zirytowana Lu.
- Między nami przyjaźń, zwykła najzwyczajniejsza na świecie przyjaźń.- powiedziałam lekko zdenerwowana.
- A może Lu powiesz mi co się dzieje między Tobą a Fede, a może Ty Fran jak tam idą sprawy z Marco, a Ty Naty widzę, że jesteś co raz bliżej Maxi'ego.- powiedziałam.
Wybiegłam ze stołówki poszłam do pokoju, rzuciłam się na łóżko. Miałam nadzieję, że przesiedzę tak do 12 pójdziemy gdzieś i wrócimy. Nagle usłyszałam pukanie do drzwi powiedziałam "Proszę" tym kimś był Leon. Wszedł do pokoju niepewnie. Przeniosłam się do pozycji siedzącej chłopak usiadł obok mnie i przytulił tego mi trzeba było. Po chwili posatnowiłam się odezwać.
- Jak dziewczyny zareagowały, są na mnie złe?- zapytałam choć dobrze znałam odpowiedź.
- Są złe, ale na siebie zaczęły się obwiniać. Ale Violu powinnaś pamiętać, że One są Twoimi przyjaciółkami i po prostu chcą wiedzieć co się dzieje w twoim życiu, mogłyby Ci w tedy pomóc, doradzić. One chcą dla Ciebie dobrze. I jeżeli chciałaś wiedzieć to Fran jest z Marco, Lu z Fede, Naty z Maxim.- powiedział oderwałam się z Jego uścisku popatrzyłam mu w oczy uśmiechnęłam się a On palcem wskazującym dotknął czubka mojego nosa. Zaśmiałam się.
- Pamiętasz jak babka od plastyki dała nam karę za to, że pędzelkiem z farbą malowałem Ci szyję a Ty wzięłaś swój pędzel i przejechałaś mi po twarzy i później mieliśmy całe kolorowe twarze. I Ona powiedziała, że jeżeli tak bardzo lubimy razem malować to mamy namalować coś razem, jako zadanie domowe.- wspomniał, dobrze pamiętam te czasy.
- Tak i w tedy przyszłam do Ciebie i malowaliśmy do czasu kiedy Tobie nie zaczęło odwalać i przejechałeś mi pędzlem po twarzy, Ja Ci oddałam. A po jakimś czasie byliśmy cali w farbie.- powiedziałam i się zaśmialiśmy.
- Nawet kiedy byłaś cała w farbie wyglądałaś ładnie.- szepnął mi na ucho. Co spowodowało, że się zarumieniłam.
- Dziękuję.
- Za co?
- Za to, że tu teraz jesteś i mnie wspierasz.- powiedziałam się w niego wtuliłam.
- Nie masz za co dziękować jestem Twoim przyjacielem, a przyjaciele powinni się wspierać.- objął mnie swoimi umięśnionymi ramionami. Siedzieliśmy tak 5 min., bo postanowiliśmy wrócić do reszty przyjaciół. Podszedliśmy do stolika, przy którym siedzieli znajomi. Leon zajął swoje miejsce pomiędzy chłopakami, a Ja koło dziewczyn.
- Dziewczyny przepraszam, że tak zareagowałam. Po prostu trochę mnie to zdenerwowało, a Wy najzwyczjniej w świecie chciałyście się dowiedzieć co jest między mną a Leonem. Wybaczycie mi?
- Violu to my powinnyśmy Cię przeprosić, w końcu nie powinnyśmy wtykać nosa w nie swoje sprawy.
- Nie to Ja Was przepraszam.
- Nie My przepraszamy Ciebie.
- Dobra uznajmy, że Violetta przyjęła od Was przeprosiny, a Wy od niej.- powiedział Fede.

~♥~♡~♥~♡~♥~♡~♥~♡~♥~♡~♥~♡~♥~♡~♥~♡~

Następnego dnia...
O 12:00 wszyscy zebraliśmy się pod hotelem, dzisiaj idziemy do wesołego miasteczka na szczęście pogoda nam dopisywała, więc nie było na co narzekać. Po 30 min. byliśmy już na miejscu. Wszyscy się rozdzielili oczywiście parami zostałam tylko Ja i Verdas.
- A, więc zostaliśmy sami.- powiedział.
- Na to wychodzi, gdzie idziemy na początku?- zapytałam z uśmiechem.
- Chodźmy tam.- powiedział Leon wskazując na budkę, w której strzela się do baloników. Poszliśmy do wskazanego miejsca.

~♥~♡~♥~♡~♥~♡~♥~♡~♥~♡~♥~♡~♥~♡~♥~

- To dla Ciebie.- powiedział i podał mi wygranego misia.
- Dziękuję.- powiedziałam i Go przytuliłam.- Jest słodki.- dodałam.
- Tak jak Ty.- powiedział.
Poczułam, że się rumienię nasze twarze były tak blisko, brakowało zaledwie kilku milimetrów. Nagle koło nas zjawił się opiekun ciekawe co znowu zrobiliśmy.
- Castillo, Verdas znalazłem Wam idealną atrakcję.- oznajmił.
- Jaką?- dopytywał Leon.
- Chodźcie za Mną.- jak powiedział tak zrobiliśmy, szliśmy trzymając się za ręce z Leonem nie przeszkadzało mi. Po chwili doszliśmy do tunelu miłości zrobiłam wielkie oczy i mocniej ścisnęłam rękę chłopaka.
- Patrzcie co dla Was znalazłem.- oznajmił wychowawca. Wsiedliśmy do jednej łódki, po chwili byliśmy już sam na sam z dala od wszystkich. W środku było w pół ciemno i wszędzie czerwone serca. Między nami panowała niezręczna cisza.
- Em... Niezręcznie.- przerwałam panującą ciszę.
- Nooo...
- Czyli teraz musimy udawać zakochanych.
- Na to wychodzi.- poczułam na sobie wzrok szatyna.
- Dlaczego mi się tak przyglądasz?- zapytałam obracając głowę w Jego stronę, aby móc mu się przyjrzeć.
- Masz ładne oczy.- powiedział, zarumieniłam się On się do mnie przybliżył.- I ładnie się rumienisz.- szepnął mi na ucho.
- Mogę zrobić nam zdjęcie? Wiesz chciałabym mieć jakąś pamiątkę.- zapytałam. Chłopak pokoi wał głową na tak. Wyciągłam telefon w kieszeni. Ustawiłam aprat. Leon objął mnie ramieniem. Zrobiłam kilka zdjęć, ale najbardziej spodobało mi się to gdzie On całuje mnie w policzek.
Później Verdas pomógł mi wysiąść podając mi rękę, którą z przyjemnością chwyciłam. Chodziliśmy tak za rękę, wszyscy uważali nas za parę, dziwne... Jeszcze przed wyjściem Leon kupił nam wielką watę cukrową, na początku była tylko moja, ale stwierdziłam, że nie zjem sama całej. Podczas drogi powrotnej zajadaliśmy się watą, idąc na końcu grupy.

~♥~♡~♥~♡~♥~♡~♥~♡~♥~♡~♥~♡~♥~♡~

Leżę w łóżku i przypominam sobie cały dzień z Leonem muszę przyznać, że było cudownie. Zrobiliśmy sobie pełno zdjęć, więc będzie co wspominać i jeszcze ten brązowy słodki misiu, który w rękach trzyma serce z napisem "I love you". Dziewczyny nie wypytują się mnie o Leona od czasu pamiętnego śniadania teraz wszystkie śpią i pewnie w roli głównej są ich drugie połówki.
○●○●○●○●○●○●○●○○●○●○●○●○●○●○●○●○

Tak oto prezentuje się One Shot cz.II
Będzie jeszcze jedna część. Ostatnia ^.^
Chciałam dodać wczoraj, ale była burza prawie przez połowę dnia. Myślałam, że umrę z nudów. Ale dzisiaj jest xp
To chyba najdłuższy post na blogu :]
10 komentarzy => One Shot cz.III
Do następnego :*

sobota, 26 kwietnia 2014

ROZDZIAŁ 15 "Jaka Ja byłam głupia"

Od tamtych wydarzeń minął miesiąc. Wysłałam zgłoszenie do szkoły niedawno dostałam odpowiedź... Zostałam przyjęta!!!! Cieszę się z tego powodu, a może dlatego, że będę w jednej klasie z przyjaciółmi. Więcej się nic nie zmieniło raz jeszcze rodzice dzwonili, ale to w sprawie szkoły. Rodzice Leona wrócili dwa tygodnie temu, a wczoraj znowu wyjechali. Z Jamesem dogaduję się coraz lepiej, ale ostatnio spędzamy razem mało czasu. Z Leonem nadal jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi, i nadal jestem nim zauroczona. Tylko czy zauroczenie może trwać tak długo?
- Violetta! Patrzysz?!- wyrwał mnie z rozmyślań krzyk Jamesa. Obecnie Ja siedzę na ławce i patrzę jak On robi jakieś wyczyny na rowerze. On się dobrze bawi, a Ja umieram z nudów.
- Tak.! Idzie Ci świetnie!- odkrzyknęłam.
Dziewczyny nadal nie zmieniły zdania. Uważają, że to nie jest chłopak dla mnie. Zanim się spostrzegłam Smith stał obok mnie. - Odprowadzić Cię?- zapytał.
- Oczywiście, że tak.- wstałam z ławki, na której wcześniej siedziałam. Złączyłam nasze ręce razem i ruszyliśmy w stronę domu Verdasa.
- Dlaczego ostatnio spędzamy razem tak mało czasu?
- Rozglądałem się w sprawie pracy i jakoś tak wyszło. A wiesz może byś jutro do mnie przyszła. Spędzilibyśmy razem czas.
- Chodzi Ci o seks?
- No tak. Długo jesteśmy razem. Mówiłaś, że już to robiłaś. Wiesz osobiście nie lubię uprawiać seksu z dziewicami.- wyznał. Jakby z tego wybrnąć. Przecież jeszcze nigdy tego nie robiłam.
- Nie wiem czy dam radę, ale spróbuję znaleźć czas.- oznajmiłam. Pożegnaliśmy się namiętnym pocałunkiem w usta. Po oderwaniu się od siebie weszłam do środka.
- Wróciłam!- krzyknęłam. Cisza niestety rodzice Leona znów musieli wyjechać. Strasznie tutaj pusto bez nich. A Leon pewnie w pokoju siedzi. Postanowiłam pójść do chłopaka po radę. Zapukałam do drzwi. Gdy usłyszałam "Proszę" weszłam. Jak zawsze leżał na łóżku z laptopem na kolanach ze słuchawkami na uszach. I jak zawsze serce biło mi jak oszalałe na Jego widok. Bez słowa położyłam się koło niego. Zamknął komputer i położył go na szafce nocnej. Popatrzył na mnie.
- Coś Ty taka nie w humorze?- zapytał dotykając palcem wskazującym czubka mojego nosa. Delikatnie się uśmiechnęłam. - Kłamstwo ma krótkie nogi.- wyznałam.
- Nie rozumiem. Opowiedz co się wydarzyło. Psycholog Leon spróbuje coś na to poradzić.- zaśmialiśmy się.
- Jak już wiesz od prawie dwóch miesiąca spotykam się z Jamsem.
- Yhm.
- I On mi zaproponował żebym do niego przyszła jutro na noc.
- Yhm.
- On chce żebyśmy uprawiali seks.
- Yhm.
- Ale Ja mu skłamałam, że już nie jestem dziewicą, a On mi powiedział, że nie lubi tego robić z dziewicami.- powiedziałam prosto z mostu. Jak już wspominałam wcześniej z Leonem jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi nie mamy przed sobą tajemnic. Zwierzamy się z wszystkiego. Kocham Go za to, że jest ze mną i mi pomaga.
- A dlaczego Go okłamałaś?
- Chciałam mu się bardziej przypodobać.
- Reasumując, okłamałaś Go kiedyś, że uprawiałaś seks tylko po to, aby móc mu się przypodobać. A teraz gdy On proponuje Ci wspólną noc nie wiesz jak mu to powiesz, że jesteś dziewicą. Oczywiście masz zamiar mu to powiedzieć?
- Leoś Ja miałam inny plan. Tylko proszę Cię o pomoc.- zrobiłam minę zbitego psa, której zawsze ulega.
- Przecież wiesz, że się zgodzę. W końcu co to by był ze mnie za przyjaciel. A teraz mów jaki masz plan.
- Bo Ja tak pomyślałam, że Ty mógłbyś mnie rozdziewiczyć. Nikt by się o tym nie dowiedział.
- Violu ten pomysł nie wypali. Przecież Ty zdradzisz swojego chłopaka.
- Ale On się o tym nie dowie. Nikt o tym nie będzie wiedział tylko Ty i Ja nasza słodka tajemnica. Do tego zgodziłeś się mi pomóc. Tylko wejdziesz i wyjdziesz i po problemie. No nie daj się prosić.- prosiłam. Trochę głupio się czułam w tej sytuacji, ale Leon był moją jedyną deską ratunku.
- Wchodzę, wychodzę i zapominamy.- odparł.
- Dziękuję. Kocham Cię.- wyznałam.- Oczywiście jako przyjaciela.- Szoko dodałam. Oboje wstaliśmy z łóżka szatyna. Chłopak ściągnął koszulkę i spodnie, a Ja sukienkę. Obydwoje zostaliśmy w bieliźnie.
- Mówiłem Ci, że masz ładne ciało?- zapytał?
- Tak nie raz, ale dziękuję. Ty też masz niczego sobie. Ściągnęliśmy zbędne ubrania. Popatrzyłam mu w oczy, które zawsze mnie przyciągają, tym razem nie było inaczej. Pragnęłam poczuć Jego usta. Gwałtownie zbliżyłam się do niego i pocałowałam. Myślałam, że mnie odepchnie, ale zamiast tego pogłębił pocałunek. Przenieśliśmy się na łóżko nie przestając się całować. Czułam się niesamowicie nie wyobrażałam sobie nigdy, że swój pierwszy raz przeżyje z Leonem, moim najlepszym przyjacielem. Ta noc nie skończyła się na "Wejdziesz i wyjdziesz". Uprawialiśmy seks nie opamiętanie. A gdy się zmęczyliśmy usnęliśmy w swoich objęciach.

~♡~♥~♡~♥~♡~♥~♡~♥~♡~♥~♡~♥~♡~

Obudziłam się w objęciach szatyna. To nie miało się tak skończyć. W pewnym sensie są dobre strony kochałam się z chłopakiem, którego kocham. Tak kocham. Kocham Leona Verdasa. Ale On pewnie nic do mnie nie czuje, dlatego wolę się z tym nie ujawniać. On ma na pewno jakąś dziewczynę, a Ja mam Jamesa. Chciałam wstać, ale przypomniało mi się, że jestem naga. Delikatnie odsunęłam się od Leona nie budząc Go przy tym. Wzięłam swoją bieliznę, która leżała obok łóżka. Nie wstając ubrałam ją na siebie. Gdy zostało mi tylko zapiąć stanik obudził się Leon.
- Dlaczego się tak wiercisz?- zapytał zaspany, powoli otwierając oczy.
- Bo chciałam się ubrać.- wytłumaczyłam.
- A dlaczego Ty tutaj śpisz?
- Idioto przypomnij sobie noc.- walnął się otwartą dłonią w czoło. - To nie miało się tak skończyć.- powiedział zakłopotany.- Przepraszam to moja wina. Napaliłem się na Ciebie.
- To nie Twoja wina tylko moja. To był mój głupi pomysł. Dziękuję za pomoc.- chciałam Go pocałować w policzek, ale w ostatniej chwili On przechylił twarz tak, że moje usta spoczęły na Jego miękkich i ciepłych ustach. Podobało mi się, dlatego nie chciałam tego przerywać. Zamiast tego jeszcze bardziej pogłębialiśmy pocałunek. "James!" szybko oderwałam się od szatyna powiedziałam ciche "przepraszam" i wybiegłam z pokoju do łazienki. Postanowiłam wziąć prysznic.

~♥~♡~♥~♡~♥~♡~♥~♡~♥~♡~♥~♡~♥~

Zapomniałam wziąć ubrania na przebranie. Zawinęłam ciało w ręcznik. Idąc do pokoju wpadłam na Leona. Ręcznik, który miałam na sobie spadł na podłogę. Cała czerwona podniosłam go zarzuciłam na siebie i uciekłam do sypialni, w której szybko się ubrałam. Popatrzyłam na ekran telefonu, która godzina. 11 postanowiłam zrobić niespodziankę Jamesowi. Po kryjomu, żeby nie spotkać Leona, poszłam do kuchni. Wzięłam sobie jabłko i ruszyłam w stronę domu Smitha. Będąc pod drzwiami do mieszkania mojego chłopaka. Nie dzwoniłam. Jeżeli dobrze pamiętam nie zamyka drzwi. Weszłam po cichu. Usłyszałam jakieś kobiece chichoty z Jego sypialni. Niepewnym krokiem ruszyłam w tamtym kierunku. Drzwi były uchylone dlatego wszystko słyszałam.
- Nie wierzę, że tak łatwo udało Ci się ją w sobie rozkochać.- zaśmiała się Stephy. Pamiętam ten głos.
- Już niedługo wskoczy mi do łóżka. Młoda myśli, że Ja nie wiem, że jest dziewicą.
- James skrzywdź Ją szybko niech sobie dziewczyna pocierpi. Tak jak Ja gdy odebrała mi Leona.
- W tym tygodniu powinno mi się udać. Zwabię Ją do łóżka, a potem bardzo boleśnie przeżyje pierwszy raz, który zapamięta do końca swojego marnego życia.
- I love you my cousin.- wyznała. OMG!!! Patologia. On i Ona są spokrewnieni.
- Ja Ciebie też i nie pozwolę, aby moja kuzyneczka cierpiała przez takiego idiotę jakim jest Leon. - odparł. Nie wytrzymałam. Weszłam do pokoju, a tam widzę Jamesa i Stephy. W łóżku. Nagich. Szybko się okryli kołdrą. Chyba mi niedobrze jak na nich patrzę. To jest nienormalne.
- Violetta to nie tak jak myślisz.- powiedział.
- Zadam Ci tylko dwa pytania i odpowiedz na nie szczerze. Pierwsze, od kiedy mnie zdradzasz? Drugie, czy to ty byłeś tym mężczyzną, który chciał mnie zgwałcić wtedy w parku?- podrapał się nerwowo po szyi.- Jesteś skończonym idiotą. Wyobrazić sobie, że Ja Cię kochałam. Jaka Ja byłam głupia. Z nami koniec!- krzyknęłam i wybiegłam z Jego mieszkania.
Cała zapłakana wróciłam do domu, w którym na moje nieszczęście był Leon.
- Nienawidzę życia!- krzyknęłam i pobiegłam do swojego pokoju. Rzuciłam się na łóżko i płakałam. Po chwili przyszedł do mnie Leon. Usiadł obok. A Ja się w niego wtuliłam.
- Dlaczego to tak boli? Dlaczego Ja nie mogę mieć normalnego chłopaka, który będzie mnie kochał. Każdy mnie zdradza.- wyznałam łkając.
- Violu nie płacz przez tego idiotę. Masz mnie.
- Ale Ja Go kochałam. Z bólem serca muszę stwierdzić, że zmarnowałam z nim czas.
- Violetta nie będziesz tak bezczynnie siedzieć. Idziemy.- oznajmił szatyn.
- Nigdzie nie idę.- zaprzeczyłam.
- Albo pójdziesz sama albo wezmę Cię siłą.
- No dobra. Dobra. Tylko się trochę ogarnę. A Ty powinieneś zmienić koszulę.
- A coś z nią nie tak?
- Jest brudna od mojego makijażu. A teraz stąd wyjdź.- zarządziłam. Humor mi się od razu polepszył. Leon jednak jest prawdziwym przyjacielem. Jest jedynym chłopakiem, któremu ufam bezgranicznie.
Szybko poprawiłam swój makijaż. Przebrałam się i wyszłam z pokoju. Zeszłam na dół, gdzie przed telewizorem siedział Leon.
- Idziemy?- pokiwał głową twierdząco.
Poszliśmy do kina, na spacer do parku, do restauracji, bo zgłodnieliśmy. Chodziliśmy uliczkami jakiegoś miasta. Gdy nagle Leon podniósł mnie i okręcił. Zaczęłam się śmiać.
Po naszej chwilowej głupawce Leon postawił mnie na nogi tak, że stałam naprzeciwko. Patrzyłam mu w oczy, a nasze czoła się stykały. Powoli zbliżaliśmy się do siebie, ale przerwała nam....
○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●

Tak oto prezentuje się rozdział 15 ^^
Niespodziewaliście się takiego zwrotu akcji xD
Ja i ten mój głupi rozum hihi... Nikt go nie ogarnie ;]
To jest definitywny KONIEC Jamesletty. Teraz tylko oczekiwać Leonetty, która nastąpi już niedługo ;>
Rozdział miał być wczoraj, ale moi kochani rodzice kazali mi pracować a na dodatek złego brat ochlapał mnie wodą, a Ja mu oddałam i mama twierdzi, że to Ja zaczęłam i zabrała mi tablet :c
16 komentarzy = 16 rozdział xP
To do następnego :*

czwartek, 24 kwietnia 2014

ROZDZIAŁ 14 "A wiesz chyba zostanę"

Obudziłam się z bólem głowy. No tak za dużo wypiłam. Nic nie pamiętam. Zauważyłam, że leże wtulona w kogoś. Podniosłam delikatnie głowę. Co widzę Leona, który tak słodko śpi, że nie miałam serca Go budzić. Delikatnie się od niego odsunęłam. Zauważyłam, że jestem w samej bieliźnie. Podniosłam kołdrę Leon był w samych bokserkach. Boże co Ja wczoraj robiłam. Zapytam chłopaka jak wstanie. Sięgnęłam jedną ręką po telefon w celu sprawdzenia godziny.
- 11!- krzyknęłam, budząc chłopaka.
- Co się stało?- zapytał zaspany.
- Mam się spotkać z Jamesem za niecałą godzinę. Leon mocno mnie przytulił i znów zasnął.
- Leon puść mnie. Muszę się przygotować na wyjście.- zaśmiałam się.
- Ale mi jest tak dobrze, gdy jesteś blisko. Zostań proszę.- prosił.
- Przepraszam, ale umówiłam się z Jamesem. Jak wrócę to może obejrzymy film.
- Jak już musisz.- zluźnił uścisk. Szybko wstałam z łóżka.
- Masz ładne ciało.- popatrzyłam na swoją "piżamę". Spłonęłam rumieńcem.
- Zboczeniec!- krzyknęłam. Wzięłam Jego koszulę i narzuciłam na siebie. Podszedłam do szafy, z której wzięłam ubrania na przebranie, i które na pewno spodobają się Jamesowi. Podreptałam do łazienki, w której wykonałam poranne czynności. Wychodząc zobaczyłam Leona, wychodzącego z mojego pokoju w samych bokserkach. Mrrr... Powinnam mniej czasu z nim spędzać. Co za dużo to nie zdrowo. Usłyszałam dzwonek do drzwi, to pewnie James. Otworzyłam nie myliłam się to mój chłopak we własnej osobie. Pocałowałam go w policzek na powitanie i wyszliśmy.
- Tęskniłam za Tobą.- powiedziałam przesłodzonym głosem.
- Ja za Tobą bardziej.
- A chcesz się o to kłócić?
- Nie. Ustalmy, że tęskniliśmy za sobą tak samo, ale Ja odrobinę bardziej.
- Kochany jesteś.
- Wiem. Ty też.- pocałowałam Go w usta. Po oderwaniu uśmiechnęłam się do niego.
- Gdzie dzisiaj idziemy?- zapytałam ciekawa.
- Do mnie.
- Dddo Ciebie?- zapytałam wystraszona.
- Tak. Coś nie tak?
- Nnnie wszystko okej.- odparłam.
Z daleka zobaczyłam jakąś brunetkę, która uśmiechała się do Jamesa. Nie powiem zdenerwowało mnie to. A jeszcze bardziej to, że On odwzajemnił ten uśmiech. Gdy dziewczyna była już w bezpiecznej odległości od nas zatrzymałam się. Zdezorientowany też stanął.
- Kto to był?- zapytałam prosto z mostu.
- Nie wiem jakaś dziewczyna. Nie znam Jej.- odparł i się zaśmiał. - I tak sama z siebie uśmiecha się do Ciebie i patrzy jakby chciała Cię zjeść.
- Czy Ty aby przypadkiem nie jesteś zazdrosna?
- Jestem i co z tym zrobisz?- przybliżył się i mnie pocałował. Oddałam pocałunek. Wtuliłam się w niego.
- Byłbyś w stanie mnie zdradzić?- zapytałam szeptem. Chwilę się zastanawiał.
- Ciebie nigdy. Kocham Cię.
- Ja Ciebie też.
Leżeliśmy przed telewizorem i oglądaliśmy jakąś durną komedie. On chciał horror, ale chłopaki zawsze chcą oglądać horrory z dziewczynami tylko po to żeby się do nich przytulały i dawały tą satysfakcję. Równie dobrze można się przytulić bez odstawiania tej szopki. James pocałował mnie w czubek głowy. Ja wychyliłam głowę i pocałowałam Go w usta.
Oczywiście oddał pocałunek. Po jakimś czasie Jego pocałunki zeszły na szyję. Poczułam się dziwnie jakby ktoś mnie tak całował. Nie pamiętam kiedy, ale wiem, że to nie było miłe wspomnienie. Delikatnie się odsunęłam. Co zdziwiło chłopaka.
- Coś nie tak? Dziwnie się zachowujesz.- zauważył.
 - Nnnie tylko obiecałam coś Leonowi.- skłamałam.
- Zawsze Leon.. Leon to... Leon tamto... A Ja to co?! Czasami wydaje mi się, że jest On ważniejszy ode mnie.
- Nie tylko On... Poprosił mnie, żebym pomogła mu wybrać prezent na rocznicę ślubu rodziców. W końcu to 20 rocznica.
- Przepraszam, że tak na Ciebie naskoczyłem. Po prostu jestem zazdrosny.
- Nie mam Ci tego za złe. Będę się zbierała.
- Odprowadzę Cię.- zaproponował.
- Nie musisz. Do zobaczenia.- powiedziałam.
Pocałowałam Go w policzek i wyszłam. Jak najszybciej wróciłam do domu, w którym świeciło pustkami. Leon pewnie jest z jakąś dziewczyną. Poczułam ukłucie w sercu nie wiem dlaczego. Myślałam, że to co do niego czuję minie, że to tylko zauroczenie. Kocham Leona... Nie Jamesa... JAMESA! Usiadłam na kanapie. Włączyłam telewizje... Komedia. Przełączam... Horror. Przełączam... Telenowela. I tak przez dłuższy czas.
- Czy nie mogą puścić komedii romantycznej? Czy proszę o tak wiele?!- mówiłam sama do siebie. Poczułam, że ktoś zasłania mi oczy. Rozpoznałam, że to Leon, bo tylko On się tak mocno perfumuje.
- O co prosisz?- usłyszałam melodyjny głos, który mógł należeć tylko do Leona.
- Same głupie filmy.- marudziłam.
Usiadł koło mnie. Włosy miał tak słodko rozczochrane.
- Tym razem Ja sprawdzę.- podałam mu pilot.
- A co my tu mamy? Czy to nie komedia romantyczna?- walłam go z pięści w ramie.
- A to za co?
- Odruchowo.- uśmiechnęłam się szeroko.
- Ja wychodzę.
- Nie zostaniesz ze mną?- szczerze chciałam, aby został i dotrzymał mi towarzystwa.
- Przepraszam.
- No dobrze. Ja chyba wrócę do Jamesa.
- A wiesz chyba zostanę.
Wiedziałam, że to zadziała. Leon myśli, że Ja nie wiem o tym, że On nie lubi Jamesa. Sama nie wiem dlaczego. Przecież jesteśmy przyjaciółmi. Zawsze gdy mam się spotkać z chłopakiem to On próbuje mnie zatrzymać, wymyślając jakąś wymówkę.
- Leon, a Ty wiesz co robiłam wczoraj w nocy?- zapytałam. Chłopak opowiedział mi wszystko. Nigdy więcej alkoholu w dużej ilości.Oglądaliśmy film dopóki nie zasnęłam. Poczułam, że chłopak bierze mnie na ręce. Odruchowo się wtuliłam w Jego tors. Położył mnie na łóżku w moim pokoju, a Ja pociągnęłam Go za sobą. Uwielbiam Jego bliskość. Czuję się tak swobodnie. Nie muszę udawać kogoś kim nie jestem...

~♡~♥~♡~♥~♡~♥~♡~♥~♡~♥~♡~♥~♡~♥~

Następnego dnia...
Razem z dziewczynami postanowiłyśmy dzisiaj wybrać się na zakupy i oczywiście na plotki. Właśnie przygotowuję się do wyjścia. Leon już gdzieś wyszedł. Nie wnikałam z kim i gdzie, bo i tak by mi nie powiedział. Dzisiaj rano obudziłam się wtulona w Verdasa, było mi mega przyjemnie. Takie uczucie radości, którego nie da się opisać słowami.
Gotowa wyszłam z domu. Na zewnątrz czekały na mnie dziewczyny. Wsiadłam do samochodu i ruszyłyśmy w drogę. Naty włączyła radio. Przyjaciółki zaczęły śpiewać. Po pewnym czasie dołączyłam się do nich. Śpiewałyśmy, aż dojechałyśmy. W galerii spędziłyśmy bite 6 godzin. Ale z radością stwierdzam, że warto było. Po raz pierwszy w życiu kupiłam sobie tak dużo ubrań. W końcu mam dużo pieniędzy, które dostawałam, ale nie wydawałam.
Zmęczone usiadłyśmy przy stoliku naszej ulubionego baru. Zamówiłyśmy po koktalajlu.
- A więc rozpoczynamy nasze ploteczki?- odezwała się Naty.
- No raczej nie inaczej.- odparła włoszka.
- Ostatnio Steph próbowała poderwać mi Federico. Pożałowała tego.- powiedziała blondyna.
- Co Jej zrobiłaś?- dopytywałam.
- Nauczyłam, że nie warto ze mną zadzierać. Przez przypadek wylałam na Jej ulubioną sukienkę farbę.
- Ale jak?
- Niby szłam gdzieś odnieść farbę, a akurat zauważyłam Tą... Tą.. Aż brak mi słów. I wiadereczko z zawartością znalazła się na niej.- wszystkie się zaśmiałyśmy.
- Violu, a Tobie jak się układa z Jamesem?- zapytała Camila. Schyliłam twarz ku podłodze.
- Wszystko jest dobrze, ale nie tak jakbym chciała.
- Osobiście stwierdzam w imieniu nas wszystkich, że powinnaś z nim zerwać.- stwierdziła Fran.
- Ale Ja kocham Leona... Jamesa!- krzyknęłam.
- Ty powiedziałaś Leona.- zauważyła Lu.
- Nie powiedziałam Jamesa. Kocham Jamesa... Jamesa. Może coś tam czuje do Leona, ale to pewnie minie.- wyjaśniłam.
Później rozmawiałyśmy jeszcze o ich związkach i jeszcze raz próbowały mnie przekonać do zerwania. Może i mają trochę racji, ale nie zerwę z nim. Po naszych plotkach wróciłyśmy do domów. Oczywiście były pustki... Ehh... Poszłam się odświeżyć dopóki jest wolna łazienka. Po około godzinie wyszłam i zrobiłam sobie coś do jedzenia. Patrzę na zegar wiszący na ścianie 20:34. Ciekawe gdzie On jest tyle czasu, lub z kim. Znowu to głupie ukłucie w sercu. Posprzątałam po sobie i podreptałam do pokoju. Zmęczona rzuciłam się na łóżko. Odpłynęłam do Krainy Morfeusza.
●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○

Tak oto prezentuje się rozdział 14 ;]
W notatkach mam zapisane pomysły na najbliższe rozdziały, więc zostaje tylko rozbudować myśl ^.^
Mogę Wam zdradzić, że w następnym będzie się działo... Oj będzie się działo... Ale tego dowiecie się może w piątek wieczorem, a może w sobotę. Wszystko zależy od Was :>
15 komentarzy = 15 rozdział (takie tam równanie :] )
Do następnego :*

poniedziałek, 21 kwietnia 2014

ONE SHOT "Castillo, Verdas..." cz.I

Już jutro wyjeżdżam na obóz z moimi przyjaciółmi. Obóz ten można nazwać wycieczką klasową, ponieważ nasz wychowawca stwierdził, że jeżeli chcemy jechać na więcej niż 2 dni to możemy zorganizować taką wycieczkę wakacje na tydzień. Dyrektor nie pozwala więcej niż 2 dni. Stoję przed szafą i się pakuję, zawsze mam z tym problem.
Uff.. Skończyłam się pakować, trwało to 2 godziny jak nie więcej. Zszedłam na dół na kolację, oczywiście musiałam wysłuchiwać głupich pytań ze strony taty.
- Będzie alkohol?
- Nie wiem, ale nawet jak będzie to przecież wiesz, że nie piję.- skłamałam, ale jakbym powiedziała prawdę to by mi zakazał wyjazdu.
- Będą chłopaki?
- Tato.. Przecież Oni chodzą z nami do klasy, ale się nie bój chłopaki mają swoje pokoje dziewczyny swoje.
- Violetto mam do Ciebie zaufanie i mam nadzieję, że nie wyrobisz nic złego.- powiedział. Nie chciałam Go dłużej słuchać, dlatego poszłam do pokoju. Przygotowałam się do snu i już po chwili spałam.

~♡~♥~♡~♥~♡~♥~♡~♥~♡~♥~♡~♥~♡~

Pożegnałam się z wszystkimi i wyszłam wolnym krokiem z domu. Jest godzina 14:10, a wyjeżdżamy o 14:30 właśnie dochodzę do miejsca, w którym miała odbyć się zbiórka. Zauważyłam, że moi przyjeciele już czekają. Podszedłam do nich postawiłam torbę obok innych i się przywitałam. Po chwili przyjechał bus nie był za duży ale ilość miejsc idealnie pasowała z ilością osób w naszej klasie. Schowaliśmy nasze torby do bagażnika i weszlismy do środka. Na tyłach siedzieli Verdas, Marco, Fede i Maxi. Przed nimi w podwójnych usiadłam Ja i Fran a obok Lu i Naty. Jechaliśmy już godzinę, przez tą godzinę Fran się ciągle odwracała i gadała z Marco. A mnie ciągle kopał Verdas, w końcu się wściekłam
- Mógłbyś mnie nie kopać?- zapytałam odwracając się do niego. - Ej Mała wyluzuj.- powiedział i się zaśmiał.
- Z czego się śmiejesz idioto?- zapytałam coraz bardziej się denerwując.
- Z ciebie, popatrz w lusterko pomidorku.- zaraz mi nerwy puszczą postanowiłam się nim nie przejmować odwróciłam się, założyłam słuchawki na uszy i wpatrywałam się w krajobraz rozciągający się za szybą. Ja i Verdas nie jesteśmy przyjaciółmi, jakby to ubrać w słowa nienawidzimy się? Tak to chyba dobre określenie. Wszystko zaczęło się w pierwszej klasie gimnazjum i te nasze sprzeczki trwają do dzisiaj, kiedy po wakacjach idziemy do trzeciej klasy liceum. Dokładniej zaczęło się od tego, że dawniej nosiłam okulary i aparat na zęby. Na początku byłam w nim zakochana, wszystko zapisywałam w pamiętniku, który o dziwo trafił w Jego ręce. Od tamtego czasu jest trochę lepiej, ale nadal tak samo. Moje powieki stały się coraz bardziej ciężkie, aż usnęłam.
Obudziłam się, ponieważ poczułam, że mi zimno, a do podręcznego bagażu nie spakowałam żadnej bluzy. Poczułam mocny zapach męskich perfum, obróciłam głowę zauważyłam Verdasa siedzącego koło mnie obejrzałam się do tyłu a koło Marco siedziała Fran. Dziwne wszyscy spali, oczywiście oprócz mnie szturchnęłam palcem Verdasa. Gdy się budzi jest taki słodki.. Nie. Nie jest słodki... No może trochę.
- Co Ty tutaj robisz?- zapytałam szeptem, bo wszyscy spali.
- Siedzę, dlaczego mnie obudziłaś?
- Widzę, że siedzisz ale jak Ty tutaj..?- ponownie zapytałam, On wywrócił oczami i zaczął mi tłumaczyć.
- Gdy Ty sobie spałaś, to Fran chciała przejść koło Marco, bo Ją szyja bolała od ciągłego odwracania się. I poprosiła mnie żebym się z nią zamienił, na początku zaprzeczałem, ale Ona mi zagroziła... Iii tak tu się znalazłem.- wytłumaczył.
Nagle poczułam zimny powiew powietrza a na mojej skórze pojawiła się tzw. gęsia skórka. Chłopak zdjął bluzę i mi ją podał.
- Dziękuję, ale nie będzie Ci zimno?- zapytałam jakbym się martwiła.
- O mnie się nie martw.- powiedział. Założyłam bluzę, która pachniała Jego perfumami. Na mojej twarzy pojawił się rumieniec, nigdy się przy nim nie rumieniłam, schyliłam głowę aby tego nie zauważył. On podniósł mój podbródek abym spojrzała mu w oczy, szeroko się uśmiechnął pokazując rządek białych zębów, a na Jego policzkach pojawiły się urocze dołeczki, które dopiero teraz zauważyłam. Patrzyliśmy się na siebie chyba 5 min. Przerwał nam nauczyciel, który oznajmił, że za pół godziny będziemy na miejscu. Przez resztę drogi normalnie gadałam i śmiałam się z Verdasem bez ironii w głosie i dokuczania sobie. Gdy wysiadaliśmy z busa podbiegła do mnie Fran.
- Volu nie jesteś zła za to, że zamieniłam się z Leonem miejscem. - Na początku to tak, ale potem jakoś się atmosfera rozluźniła.
- Już myślałam, że się na mnie obraziłaś.
- Na Ciebie nigdy a co tam między Tobą i Marco?- zapytałam ciekawa.
- Zbliżamy się do siebie, a miedzy Tobą i Leonem?
- A co miało by być, jesteśmy tylko chyba przyjaciółmi.
- No przecież widziałam jak On na Ciebie patrzy a Ty na niego. Poruszała śmiesznie brwiami, a Ja się zaśmiałam. Rozmowę przerwał nauczyciel, który rozdzielał pokoje 4 osobowe. Ja jestem z moimi najlepszymi przyjaciółkami Fran, Lu, Naty, wiem też, że w jednym pokoju u chłopaków jest Leon, Fede, Marco i Maxi. Wszyscy rozeszliśmy się do swoich pokoi, pozajmowałyśmy łóżka i się rozpakowałyśmy, była godzina 19:00. Ktoś zapukał do drzwi poszłam otworzyć za nimi stali chłopaki.
- A Wy tu czego?- zapytałam.
- A przyszliśmy Was wyciągnąć gdzieś.- powiedział Verdas. Pomyślałam sobie, że możemy iść i tak nic lepszego do roboty nie mamy. Zawołałam dziewczyny mówiąc im, że chłopaki na nie czekają chwile później już szliśmy. Gadaliśmy, śmialiśmy się jak zazwyczaj w swoim towarzystwie.
- Ej gdzie idziemy?- zapytałam.
- Niespodzianka!- krzyknęli.

~♡~♥~♡~♥~♡~♥~♡~♥~♡~♥~♡~♥~♡~

Po 20 min. doszliśmy do kręglarni, było dużo osób na szczęście znalazł się jeden wolny tor. Przebraliśmy buty i poszliśmy grać.
- To jak dzielimy się na pary?- zapytał Fede.
- A po co?- odpowiedziała pytaniem na pytanie Lu.
- Bo tak będzie lepiej.- odpowiedział z grymasem.
- Dobra to dzielimy się dziewczyny chłopaki żeby było sprawiedliwie.- powiedział Maxi Koniec końców podzieliliśmy się Fran- Marco, Lu- Fede, Naty- Maxi i Ja z Leonem. Wszyscy już rzucali kiedy przyszła kolej na mnie, podszedłam do Verdasa.
- Verdas nie umiem grać w kręgle.- szepnęłam.
- Na prawdę?- zapytał z kpiącym uśmieszkiem.
- Nie na żarty..- odpowiedziałam z sarkazmem.
- Wyczuwam sarkazm w Twoim głosie, dlatego pomogę Ci. Wzięłam do ręki kulę po chwili poczułam jak ktoś obejmuje mnie od tyłu, lekko poskoczyłam. - Nie bój się mnie.- szepnął mi do ucha, poczułam, że się rumienię. Chwycił mój nadgarstek.
- Gdy ścisnę lekko Twój nadgarstek, puścisz kulę.- pokiwałam twierdząco głową po chwili poczułam ucisk w nadgarstku, więc puściłam kulę. Zbiłam 6 kręgli, tak się ucieszyłam, że rzuciłam się na szyję Leonowi. Kiedy się od siebie oderwaliśmy spojrzałam w Jego śliczne szmaragdowe oczy, rumieniec nadal nie schodził mi z twarzy.
- Dziękuję.- wyszeptałam.
- Castillo nie masz za co dziękować.- powiedział i się uśmiechnął. Pierwszy raz patrzę na niego w ten sposób zawsze widziałam w nim zwykłego, aroganckiego chłopaka, dopiero teraz widzę w nim przyjaciela.
- Leon pamiętasz kiedy ostatnio byliśmy tak blisko?- zapytałam. Uśmiech na Jego twarzy się powiększył.
- Po pierwsze, pierwszy raz słyszę jak wymawiasz moje imię. A po drugie, tak pamiętam było to w tedy jak było 10 min. do lekcji i obydwoje chcieliśmy spisać zadanie od Fran zaczęliśmy się kłócić o zeszyt a nasza kochana przyjaciółka powiedziała żebyśmy spisali to zadanie razem i wtedy poszliśmy na kompromis i poszliśmy do damskiej łazienki i tam spisywaliśmy do póki nie weszła nauczycielka my szybko schowaliśmy się do jednej z kabin, w której było trochę za ciasno.- powiedział. Obydwoje zaczęliśmy się śmiać z tego wydarzenia.
- Widzę, że podoba Ci się moja bluza.- szepnął mi na ucho. Popatrzyłam się na swój strój i się zarumieniłam, chciałam ściągnąć i mu oddać, ale szatyn mnie powstrzymał i posłał jeden ze swoich uśmiechów. Dalsza gra minęła bardziej na naszym śmiechu, ponieważ graliśmy najgorzej i niestety to przegraliśmy. Wracając do hotelu Ja i Leon szliśmy na końcu całej grupy. Będąc pod drzwiami do pokoju pożegnaliśmy się. Gdy weszłam do środka oczy moich pezyjaciółek skierowały się na mnie. Aby uniknąć nie potrzebnych pytań powiedziałam.
- Uprzedzając wasze pytania, jedyne co mnie łączy z Verdasem o przyjaźń nic więcej, a teraz pozwólcie, że pójdę się odświeżyć. Wzięłam potrzebne rzeczy i ruszyłam w stronę łazienki, umyłabym się w wannie, ale dziewczyny pewnie czekają na swoją kolej ostatecznie wybrałam prysznic. Gdy byłam już gotowa wyszłam z pomieszczenia. Po mnie po kolei wchodziły jeszcze dziewczyny.

~♡~♥~♡~♥~♡~♥~♡~♥~♡~♥~♡~

Od godziny próbuję zasnąć ale rozmowy przyjaciółek mi na to nie pozwalają jest już 23:30 a One nie mają zamiaru przestać. Wzięłam poduszkę i przycisnęłam sobie do twarzy. Po jakimś czasie cudem zasnęłam....
Nagle ktoś wskoczył na moje łóżko, legając na mnie zdjęłam poduszkę z twarzy moim oczom ukazała się twarz szatyna. Nasze twarze były tak blisko patrzyłam mu w oczy jak zahipnotyzowana.
- Co Ty tutaj robisz?- zapytałam szepcąc.
- Leże.
- Ale po co tu przyszedłeś?
- Dziewczyny chciały żebym Cię obudził same próbowałay ale nie reagowałaś, dlatego poprosiły mnie a teraz wstawaj idziemy. - Gdzie?
- Przekonasz się.- nie widziałam Go wyraźnie, ale widziałam, że się uśmiechnął.
- To może ze mnie wstaniesz.- poprosiłam.
- Aaa.. Tak już.- wstał ze mnie i podał mi rękę aby mi się łatwiej wstało. Niestety byłam tak zmęczona, że jakby nie interwencja Leona to bym upadła.
- Dzięki.- szepnęłam.
- Gdzie dziewczyny?- dodałam rozglądając się po pokoju.
- Zobaczysz, a teraz chodź.
- Ale mi się nie chce.- mruknęłam.
 Chłopak zarzucił mnie sobie przez ramie, byłam tak zaspana, że się nie sprzeciwiałam. Leon wyszedł z pokoju mojego i przyjaciółek, po chwili rozległ się krzyk opiekuna
- Castillo, Verdas co Wy wyrabiacie?!- krzyknął szeptem aby nie obudzić innych. Szepnęłam na ucho przyjacielowi aby mnie postawił. Po chwili stałam już o własnych siłach. Wychowawca wpatrywał się w nas a my nie wiedzieliśmy co mamy powiedzieć.
- Proszę pana może to dziwnie zabrzmieć. Chciałem zrobić Violi niespodzinkę, obudziłem Ją specjalnie o pierwszej w nocy, bo chciałem zabrać Violettę na sam szczyt hotelu, bo stamtąd widać całe miasto oświetlone tysiącami przeróżnych świateł, tak jak w komediach romantycznych, które Vioeltta tak kocha. I w tedy tak jak w tych filmach chłopak obejmuje dziewczynę od tyłu kładzie Jej głowę na ramieniu. Później szepcze Jej do ucha kocham Cię, Ona odpowiada tym samym i powoli się odwracają o się całują. A pan zniszczył tak magiczną chwilę, chciałem poprosić Violettę o chodzenie. - powiedział bez ani jednego zająknięcia. Leon jest znakomitym kłamcą. Może opowiedzieć coś, a nauczyciel słucha Go jakby czytał jakąś książkę. Postanowiłam też coś odegrać, w końcu też jestem dobrą aktorką.
- Leoś naprawdę nie musiałeś, kocham Cię.- powiedziałam wpatrując mu się w oczy.
- Ja ciebie też kocham.- zauważyłam, że nauczyciel przygląda nam się i czeka na pocałunek. Verdas przybliżył się do mnie, Ja do niego też dzieliły nas milimetry, w końcu Leon zamknął odległość i mnie pocałował oddałam pocałunek, żeby było bardziej wiarygodne, dziwne poczułam tysiące motyli w brzuchu. Po skończonej "scenie" opiekun zaczął klaskać i jak mi się nie zdawało płakał.
- Dobranoc.- powiedział i zniknął gdzieś na korytarzu.
- Dobra to się nie zdarzyło.- stwierdziłam.
- Ale podobał Ci się pocałunek?- dopytywał.
- Może tak, może nie..- odpowiedziałam unikając Jego spojrzenia.
- Dobra chodźmy, bo tamci się pewnie nie cierpliwą.- powiedziałam. Chwyciłam Go za rękę i poprowadziłam do pokoju, w którym znajdowali się wszyscy nasi znajomi. Weszliśmy do środka, wszystkie spojrzenia spoczęły na nas, szybko puściłam rękę Leona.
- Co tak długo?- zapytał zniecierpliwiony Fede. Verdas opowiedział im całą historię.
- Leon nie wiedziałam, że oglądasz komedie romantyczne.- zaśmiała się Lu.
- Oj tam kuzynka mnie poprosiła, i nie mogłem odmówić. - On jest niezłym kłamcą, ale mnie nie oszuka.
- Dobra koniec tematu, po co się tutaj zebraliśmy?- zapytałam
- Zebraliśmy się tu aby...- mówił Fede wyciągając coś z torby.- Zaszaleć pierwszej nocy.- powiedział.
Każdy chłopak wyciągnął ze swojej torby butelkę wina i postawili na stole. Każdy miał jedną butelkę na parę oczywiście mi przytrafiło się z Leonem.
- A mamy jakieś kubki?- zapytała Fran.
- Z gwinta.- odpowiedział Jej Marco.
Po jakimś czasie butelka Fede i Ludmi była pusta więc zaproponowali grę w butelkę. On byli już nie przytomni, będzie zabawa. Ja i Verdas napiliśmy się po łyku postanowiliśmy, że wypijemy po grze. Usiedliśmy na podłodze w kółku. I już po chwili butelka była w ruchu. Na przeciwko mnie siedział Verdas ale On się uroczo uśmiecha pokazuje swoje śnieżno-białe ząbki i te Jego dołeczki dodają mu uroku, i te iskierki radości, które tańczą w Jego szmaragdowych oczach. Już nie wspomnę o tym kaloryferze mm.... Rozmarzyłam się.
- Viola żyjesz?- zapytała machając mi ręką przed twarzą Naty.
- Ttt..ak.- odpowiedziałem.
- Naprawdę aż tak Ci się podobam?- zapytał tym razem Verdas. Racja siedziałam z wielkim uśmiechem na twarzy i wpatrywałam się prosto w niego.
- Nie, po prostu się zamyśliłam.- wytłumaczyłam.
- A o czym, lub o kim?- mówiąc to poczułam, że robię się czerwona.
- Nie ważna, grajmy.- zmieniłam temat. Naty zakręciła butelką wypadło na Lu - Wyzwanie.- powiedziała Lu, wyprzedając Naty - Dobrze, a więc.- rozejrzała się po wszystkich i wszystkim.- Wyciąg z torby Fede Jego bokserki i załóż na głowę.- przyjaciółka wykonała wyzwanie, wszyscy zaczęliśmy się śmiać. Oprócz dwójki przykaciół, którzy siedzieli cali czerwieni. Graliśmy już od 30 min. i jeszcze nie wypadło na mnie. Już powoli traciłam nadzieję. Kręcił Leon wypadło na mnie zadał podstawowe pytanie, odpowiedziałam, że wyzwanie.
- Pocałuj mnie.- powiedział.
Wstał z podłogi i podał mi rękę, staliśmy już blisko siebie miałam Go pocałować, brakowały zaledwie milimetry przyznam szczerze chciałam tego pocałunku, pragnęłam Go i Jego cudownych ust. Odległość miedzy nami znikła zarzuciłam swoje ręce na Jego szyję a On swoimi objął moją talię. Nie wiem dlaczego, ale nie chciałam Go wypuścić. I wyobrazić sobie , że podczas kilku godzin ponownie zakocham się w Verdasie. W końcu odlepiliśmy się od siebie, stykaliśmy się czołami a nasze oddechy były nierówne. Postanowiliśmy dopić nasze wino....
○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●

Mój pierwszy One Shot jeszcze nie cały, ale pierwszy xP
5 komentarzy-> Część II
Do następnego :*

ROZDZIAŁ 13 "Nie trawię gościa"

- Violetta! Violetta!- usłyszałam krzyki Leona.- Obudź się!- czyli to wszystko było jednym wielkim snem.
- Co się stało?- zapytałam z pretensjami. Otworzyłam oczy.
- Nicki się obudziła i płacze. A Ja nie wiem jak Ją uspokoić.
- Gdzie Ona jest?
- No w pokoju.- szybko wstałam z ławki i pobiegłam do małej. Płakała. Wzięłam Ją na ręce i zaczęłam uspokajać. Po chwili już się śmiała i bawiła moimi włosami. Usiadłam na łóżku, a małą położyłam obok. Podałam Jej misia. Tuliła się do niego, śmiała się rzucając nim, i mówiła coś czego nie zrozumiałam. W dalekiej przyszłości chce mieć takiego bobasa. Szkoda, że James nie lubi dzieci.
Nagle do pokoju wszedł Leon z jedzeniem dla małej.
- Pomyślałem, że może być głodna.- powiedział.
Wzięłam małą na kolana. Obok mnie usiadł Leon. Tym razem to On karmił Nicki. Jednak Ona też chciała kogoś nakarmić. Wyrwała chłopakowi łyżeczkę i biła po głowie Leona. Chciało mi się śmiać, ale nie wypadało. Nagle mała zaczęła szarpać za dekolt mojej koszulki pokazując przy tym mój stanik. Próbowałam Ją uspokoić, ale Ona nie chciała puścić mojej koszulki. Teraz to Leon się śmiał.
- Ha ha. Ale śmieszne.- powiedziałam ironicznie.
Nikola zaczęła wyrywać się do Leona. Podałam mu Ją, a Ona jeździła mu ręką po buzi i dziubała Go po całej twarzy. Pobawiliśmy się z małą jeszcze z dwie godziny, po czym uczyłam Leona jak usypiać dziecko. Trudno było, ale udało się. Wyszliśmy z pokoju po cichu.
- Jestem głodna.- oznajmiłam.
- Wiesz, że Ja też.
- Nie spodziewałabym się. Chodźmy coś ugotować. Mogą być naleśniki?
- Mmm.. Dawno ich nie jadłem.
- No to teraz zjesz.

~♥~♡~♥~♡~♥~♡~♥~♡~♥~♡~♥~♡~

Tydzień później
Dwa dni temu rodzice do mnie zadzwonili. Nasza rozmowa nie była długa. Dzwonili tylko po to by powiedzieć mi, żebym wybrała sobie tutaj szkołę, bo nie wiedzą ile mają płacić. Myślą, że jak co miesiąc będą przysyłać mi dużą ilość pieniędzy to wszystko będzie dobrze. W moim sercu jest rana, która nigdy nie zniknie. Nigdy nie poczułam miłości z ich strony, ale próbuję sobie to jakoś wytłumaczyć. Dlaczego jest tak, a nie inaczej. Nie raz wyobrażałam sobie jak to jest mieć szczęśliwą i kochającą rozdzine, ale widocznie nie było mi to dane. Wracając wybrałam sobie już szkołę, którą polecił mi Leon. Jak się tam dostanę, a bardzo chcę się tam dostać.  Chodzić do klasy z przyjaciółmi, wszyscy uczęszczają do jednej grupy. Nauczyciele są mili i rozrywkowi, a same zajęcia przebiegają w luźnej atmosferze. Całkowite przeciwieństwo mojej starej szkoły. James coraz bardziej mnie denerwuje, ale próbuję nie zwracać uwagi na to, że On jest napalony.
Obecnie razem z dziewczynami siedzimy w klubie i pijemy drinki. Postanowiłyśmy zrobić sobie 'babski' wieczór.
- Dziewczyny idziemy potańczyć?!- zapytałam krzycząc, ponieważ było bardzo głośno.
Oczywiście moje przyjaciółki bez żadnych oporów zgodziły się. Poszłyśmy na parkiet. Tańczyłyśmy w rytm muzyki. Gdy się zmęczyłam zamówiłam sobie drinka jednego, drugiego....

~♥~♡~♥~♡~♥~♡~♥~♡~♥~♡~♥~

Ludmiła
Wzrokiem wszędzie szukałam Violetty. Nigdzie nie mogę Jej znaleźć. Ostatnie raz widziałam Ją jak piła drinka. Chyba Ją widzę, jest mocno upita. Rozmawia z jakim facetem, który nie wie co ma robić. Ona mu o czymś nawija, a On nie wie o co chodzi. Wyciągnęłam z torebki mój telefon i wybrałam numer do Leona. Odebrał po czterech sygnałach kiedy miałam się rozłączać.
- Lu przerywasz mi randkę w najlepszym momencie.- narzekał szeptem.
- Tak... Tak. Przepraszam, ale Viola się upiła. I mam do Ciebie prośbę czy nie przyjechałbyś po nią!- krzyczałam.
- W jakim jesteście klubie?
- W tym.... Yyy ... W centrum!
- Będę za pół godziny. Pilnujcie Jej.
- Dzięki. A nie jesteś zły?! 
- Nie skądże.- odpowiedział z ironią. - Wyjdźcie przed klub. 
- Okej. To do zobaczenia!- rozłączyłam się.
Najszybciej jak się dało podbiegłam do Violi, w moich wysokich szpilkach. Usłyszałam kawałeczek rozmowy. Coś tam majaczyła o psie, któremu zaplątała się łapa w jakiś sznur i przyszedł kot, który chciał mu pomóc, ale ten Go pogryzł. Uratowałam tego chłopaka od dalszych opowiadań. Odciągnęłam Ją na bok ledwo stała na nogach. Powiadomiłam dziewczyny, że idziemy przed klub. Tak jak powiedziałam tak zrobiłam.

Leon
Po rozmowie z Ludmiłą wróciłem do Sary. Robiło się tak gorąco, ale Ja niestety muszę uciekać. Przecież nie zostawię przyjaciółki samej w potrzebie.
- Sara przepraszam, ale Ja muszę już iść.- oznajmiłem.
- Ale dlaczego? Zostań.- powiedziała podszedła do mnie i zaczęła jeździć ręką po mojej koszuli.
- Ale przyjaciółka mnie potrzebuje.
- Czyli Ona jest ważniejsza ode mnie?- chciałem powiedzieć tak, ale wolałaby tego nie słyszeć. Milczałem.- Wiedziałam. Idź do niej. Ciekawe do czego potrzebuje Twojej pomocy o 23.- powiedziała zdenerwowana.
- Jutro Ci to wytłumaczę.
- Nie. Nic mi nie tłumacz tylko stąd wyjdź!- krzyknęła i wypchnęła mnie za drzwi.
Szybko wsiadłem do samochodu i ruszyłem w stronę klubu. Violetta to osoba, z którą mogę normalnie rozmawiać. Narazie jest pierwszą dziewczyną, do której mam bezgraniczne zaufanie. Kocham Ją... Tak właśnie Leon Verdas zakochał się w ślicznej szatynce o czekoladowych oczach, w których można utonąć. Jest moją przyjaciółką, a Ja chciałbym żeby było to coś więcej. Do żadnej dziewczyny nie poczułem tego samego co do Violetty. Tylko jest jeden problem JAMES. Nie trawię gościa. Nie lubię jak Violetta jest w Jego towarzystwie, mam wtedy ochotę coś rozwalić. Zawsze gdy widzę ich razem... Ugh! Coś się we mnie gotuje. Uważam, że to chłopak nie dla niej. Dlatego też, jak usłyszę, że mają się spotkać wymyślam coś, żeby nie doszło do ich spotkania. Raz jak była u nas Nicki udawałem, że śpię, raz udawałem, że coś mnie boli itp.
Zanim się spostrzegłem byłem już na miejscu. Wysiadłem z samochodu. Wyszukałem wzrokiem Violettę. Stała z Ludmiłą, która Ją podtrzymywała, żeby nie upadła. Podbiegłem do nich.
- No nareszcie! Dłużej się nie dało?!- krzyczała Lu.
- Ciesz się, że w ogóle przyjechałem.
- No hej kochanie.- odezwała się Viola.
- Zabiorę Ją, a Ty wracaj do dziewczyn.- oznajmiłem. Jak powiedziałem tak zrobiliśmy. Wziąłem Violette na ręce.
- Kochanie idziemy do domu? Mam na Ciebie ochotę.- zaczęła jeździć palcem po mojej koszuli. Posadziłem dziewczynę na siedzeniu i zapiąłem pasem. Później sam wsiadłem na swoje miejsce.
- Kotku dlaczego nic nie mówisz?- zapytała, kiedy jechaliśmy.
- Bo nie mam potrzeby.
- Miśku wyluzuj się. Strasznie spięty jesteś.
- Za to Ty jesteś za bardzo wyluzowana.
Później coś tam jeszcze mamrotała, ale nie za bardzo zrozumiałem. Gdy dojechaliśmy pod dom. Wziąłem Violettę na ręce i odniosłem do Jej pokoju. Postawiłem Ją na własne nogi. Szpilki rzuciła gdzieś do kąta. Zaczęła ściągać sukienkę.
- Co Ty robisz?
- Chyba nie będę spała w sukience.
- Dobra to Ja wracam do pokoju.- oznajmiłem.
- Kotku zostań ze mną. Pomóż mi z zamkiem.- pomogłem Jej odpiąć zamek. Zrzuciła z siebie sukienkę, a Ja nie mogłem oderwać oczu. - Od razu lepiej.- odsapnęła.
Chwyciła moją rękę i pociągła w stronę łóżka. Położyła się na nim.
- Misiek co tak stoisz. Połóż się.
Położyłem się obok. Było mi nie wygodnie w koszuli i tych spodniach. Ściągnąłbym, ale Violetta się ciągle na mnie patrzy. Jutro nie będzie nic pamiętała. Ściągłem niewygodne  zbędne urania. Dziewczyna zaczęła jeździć ręką po moim nagim torsie. Nie powiem było mi bardzo przyjemnie. Ma taki kojący dotyk. Po chwili usiadła na mnie okrakiem. Przybliżyła swoją twarz do mojej. Nasze głowy stykały się czołami. Nagle mnie pocałowała. Poczułem ciepło ma sercu. Ale przecież Ona jest pijana. Verdas nie wyobrażaj sobie za dużo. Ściągłem z siebie Violettę.
- Nie podobało Ci się?- zapytała smutna.
- Nie było cudownie, ale Ty masz chłopaka.
- Głuptasie przecież Ty nim jesteś.
- Nie Ja jestem niestety Twoim przyjacielem. 9
- Szkoda.- mruknęła.
Wtuliła się we mnie. I usnęła. Niedługo po niej Ja.
○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●

Oto przed Wami pechowy rozdział 13 xp
Nie bijcie za ten sen, bo to nie tylko moja wina. Wcześniej wspominałam, że pomogła mi kuzynka. I razem wpadłyśmy na pomysł. Pocieszę Was faktem, że Jamesletta niedługo zmieni się w Jamesa i Violettę.
Później pojawi się jeszcze One Shot ^.^ mogę Wam zdradzić tytuł "Castillo, Verdas..." heh... Można się domyślić, że będzie on o Leonettcie :]
14 komentarzy -> Rozdział 14 xD
Do następnego :* 

sobota, 19 kwietnia 2014

ROZDZIAŁ 12 "Rozumiesz kocham Cię"

2 dni później
Razem z Leonem siedzimy przed telewizją i oglądamy jakiś film, zresztą jak zawsze po kolacji. Nagle usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Chciałam wstać, ale powstrzymał mnie chłopak. Po chwili wrócił z jakąś kobietą i dzieckiem.
- Ciociu to jest Violetta, Violu to moja ciocia Nina i Jej córeczka Nikola.- przedstawił nas sobie.
- Miło mi.- podała mi wolną rękę. Chciałam coś powiedzieć, ale mnie wyprzedziła.- Wy jesteście razem?- zapytała.
Popatrzyłam na Leona, a On się zaśmiał.
- Przyjaciele.- odparł z uśmiechem.
- Wyglądacie jakbyście byli parą. A wracając Leoś mam do Ciebie wielką prośbę. Zająłbyś się małą dwa dni, ponieważ Ja muszę wyjechać, a opiekunka się rozchorowała.- prosiła.
- Przecież wiesz, że uwielbiam Niki. Zajmę się nią.- odparł.
- Tu masz wszystkie potrzebne rzeczy.- podała mu torbę.
- A teraz muszę zmykać, bo się spóźnię. Dziękuję. Do zobaczenia.- pożegnała się całusem w policzek i wyszła. Leon usiadł obok mnie na kanapie z małą na rękach. Jaka Ona słodziutka.
- Ile ma miesięcy?
- Jak się nie mylę to 10. Chcesz Ją potrzymać?- pokiwałam głową twierdząco. Trzymałam Ją na rękech, taką małą kruchą dziecinkę.
- Może położę Ją spać?- zapytałam.
- Możesz u mnie w pokoju.- odparł.
Poszłam z nią do pokoju. Śpiewałam Jej kołysankę delikatnie się kołysząc. Gdy zauważyłam, że zasypia położyłam Ją delikatnie na łóżku. Przykryłam jakimś kocykiem. Położyłam się obok na jednym boku popierając głowę jedną ręką. Nuciłam kołysankę. Podniosłam głowę zobaczyłam Leona stojącego w drzwiach i opierającego się o futrynę. Delikatnie wstałam z łóżka, żeby Jej nie obudzić. Podszedłam do chłopaka.
- Śpi.- szepnęłam.
Wyszliśmy z pokoju i cicho zamknęłam drzwi. Zeszliśmy z powrotem na dół przed telewizję. Nagle zadzwonił mój telefon. Szybko odebrałam nie patrząc kto dzwoni.
- Halo? 
- Cześć kochanie. 
- Hej Misiek. Nie patrzyłam kto dzwoni. 
- Nic się nie stało. Masz jutro czas? 
- Raczej tak. A co? 
- Pomyślałem, że moglibyśmy się spotkać. 
- Em... Możemy. Przyjdź po mnie o 11:30. Może być? 
- Nie mogę się doczekać. Dobranoc. Kocham. 
- Ja Ciebie też kocham. Dobranoc.
Rozłączyłam się. Uśmiechnęłam się pod nosem. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam przed telewizją. Obudził mnie płacz Niki. Dziwne jestem u siebie w pokoju. A zasypiałam.... Nie ważne. Szybko poszłam do pokoju, w którym śpi mała. Otwieram drzwi a to co widzę w środku wywołuje na mojej twarzy uśmiech. Mianowicie widzę Leona, który próbuje uśpić Niki, ale mu się nie udaje. Podchodzę do niego.
- Ja spróbuję.- wzięłam delikatnie małą na ręce.
Nucę kołysankę i delikatnie kołyszę się. Po około 10 min. udało mi się Ją uśpić. Położyłam Ją na łóżku szatyna. Popatrzyłam na nią jeszcze chwilkę. Chłopak ciągle mi się przyglądał. Wyszliśmy razem z pokoju.
- Leon gdzie Ty śpisz?- szepnęłam.
- Na kanapie w salonie. Trochę nie wygodnie, ale da się wytrzymać.
- Chodź do mnie. Nie przyjmuję odmowy.
Pociągnęłam Go za rękę do mojego pokoju. Położyłam się na łóżku robiąc miejsce Verdasowi. Chwilę się zastanwiał, ale położył się obok mnie.

~♡~♥~♡~♥~♡~♥~♡~♥~♡~♥~♡~♥~

Biegam po całym pokoju. Zaspałam. Nie dość, że jestem jeszce w piżamie to za pół godziny będzie tutaj James. Podbiegłam do szafy wzięłam jakieś ubrania. Ruszyłam w stronę łazienki. Leon jeszcze śpi, więc mam czas. Przebrałam się, umalowałam, włosy zostawiłam rozpuszczone. Gotowa wyszłam. Popatrzyłam na zegar w telefonie 11:17. Wzięłam jogurt z lodówki, który szybko zjadłam. Nagle usłyszałam płacz Niki. Leon chyba nie raczył jeszcze wstać. 11:20. Pobiegłam do małej. Wstała. Wzięłam Ją na ręce.
- Csii... Już nie płacz.- próbowałam Ją uspokoić.
Powoli, ale przestawała płakać. Dzwonek do drzwi. Poszłam je otworzyć.
- Cześć Kochanie.- przywitał się z uśniechem, ale gdy zobaczył Niki mina mu zżedła.
- Hej Kotek. Wejdź. Ja za chwilę wracam.- oznajmiłam.
Weszłam do pokoju, w którym spał Verdas. Mała się trochę uspokoiła i bawiła się moimi włosami. Ciągła mnie i się śmiała.
- Leon idioto wstawaj!- krzyknęłam mu do ucha.
- Ale mi się nie chce.- przytulił się jeszcze bardziej do poduszki.
- Dobra śpij sobie.- rzuciłam. Wróciłam do Jamesa z Niki.
- James poznaj Niki, kuzynkę Leona. Może iść z nami?
- Może spotkamy się jutro. Nie za bardzo lubię dzieci.
- No dobra. To do jutra. Zdzwonimy się.- odprowadziłam Go do drzwi. Pocałowałam w policzek na pożegnanie.
- To co mała może coś przekąsimy.- szepnęłam.
Wzięłam z torby, którą zostawiła Nina, zupkę. Odgrzałam jedzenie i zaczęłam Ją karmić. Przez chwilę jadła, ale później wyrwała mi łyżeczkę z ręki i zaczęła mnie karmić. Do kuchni wszedł Leon. Wyminęłam Go i ruszyłam w stronę łazienki po drodzę zgarniając jakieś ubrania na przebranie dla mnie i Niki, bo po naszym śniadaniu nie jesteśmy za czyste. Po wyjściu pobawiłam się jeszcze z małą, ale robiła się już śpiąca, dlatego postanowiłam Ją położyć spać. Zaczęłam kołysać się w rytm kołysnki. Nagle poczułam jak ktoś obejmuje mnie od tyłu i kładzie głowę na moim ramieniu. Tym kimś był Leon.
- Przepraszam.- szepnął mi na ucho. Moje ciało przeszył przyjemny dreszczyk.
- Odsuń się ode mnie.
- Nie, nie odsunę się.
- Przez Ciebie nie mogłam wyjść z Jamesem. Bo Ci się spać zachciało.
- No przepraszam. Wybacz mi.
- Zostaw mnie w spokoju chcę uśpić małą, ale mi przeszkadzasz.- powiedziałam oschle. Ku mojemu zdziwieniu On pocałował moją szyję, przymknęłam na chwilę oczy rozkoszując się chwilą. Odsunął się ode mnie i wyszedł z pokoju. Mała zasnęła, delikatnie położyłam Ją na łóżku, przykryłam kocykiem. Wychodząc spojrzałam na nią jezcze. Kocham dzieci. Są taki słodkie, delikatne, wrażliwe... Długo, by wymieniać. Wyciągnęłam telefon w celu zadzwonienia do Jamesa.

~♡~♥~♡~♥~♡~♥~♡~♥~♡~♥~♡~

Umówiliśmy się na jutro. Mam nadzieję, że jutro Leon zajmie się małą. Wyszłam do ogrodu. Usiadłam na drewnianej ławeczce. Promienie słoneczne padały na moją twarz. Wiał ciepły wiatr. Żyć nie umierać. Przypomiało mi się pierwsze niefortunne spotkanie z Leonem. Miomowolnie na moje usta wkradł się uśmiech. Przymknęłam oczy, aby słońce nie raziło mi po oczach. - Mogę się dosiąść?- zapytał Verdas.
- Jak już musisz.- odparłam nie patrząc na niego.
- Violetta przepraszam Cię. Wybaczysz mi?
- Ale zajmujesz się jutro Niki, bo wychodzę z Jamesem.
- Co tylko chcesz tylko mi wybacz.
- Twoje grzechy zosatały odpuszczone. Nie potrafiłabym się długo na Ciebie gniewać.- przytulił mnie.
Czułam przyśpieszone bicie serca szatyna. Trochę się od niego odsunęłam, aby móc mu patrzeć w oczy. Jak zawsze utonęłam. Cały świat się jakby zatrzymał. Liczyliśmy się tylko my. Nasze usta dzieliła niebezpieczna odległość. Serce zaczęło bić szybszy rytm. "Przecież Ja mam chłopaka" uświadomiłam sobie. Odsunęłam się na bezpieczną odległość. Spuściłam twarz, aby zakryć pojawiające się na mojej twarzy rumieńce. Szybko wstałam z ławki chciałam iść sprawdzić czy Nikol się nie obudziła. Ale Leon. Chwycił mój nadgarstek, a Ja upadłam mu na kolana. Pocałował mnie w usta. Tysiące motyli latało w moim brzuchu, przy Jamesie nigdy tak nie było. Odsunęłam się od niego, niestety nie było to dobrym pomysłem, gdyż spadłam na ziemie.
- Leon Ja mam chłopaka!- krzyknęłam.
- Przepraszam.
- Co Ci odwaliło?
- Zakochałem się w Tobie. Rozuniesz kocham Cię!- krzyczał uradowany, a Ja zamarłam.
○●○●○●○●○○○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○

Tak prezentuje się rozdział 12 ^^
13 komentarzy -> Rozdział 13 xD
Do następnego :*

czwartek, 17 kwietnia 2014

ROZDZIAŁ 11 "My tylko ten...tego...oglądaliśmy film"

- Bo Ja miałam zadzwonić do Lu, bo zaproponowała żebyśmy gdzieś wyszły i prosiła o odpowiedź.- "Brawo Violetto okłamałaś swojego najlepszego przyjaciela, w którym jesteś zakochana."
- Tak trudno było powiedzieć?- zapytał z uśmiechem.
- Bardzo. A tak poza tym gdzie masz ochotę dzisiaj iść?
- Mogę Cię wziąć na przejażdżkę, a Ty jak myślisz?
- Przejażdżka może być. Później możemy iść do wesołego miasteczka.
- Przejażdżka. Wesołe miasteczko. Możemy też obejrzeć film wolisz w kinie czy w domu?
- Może w domu będzie spokój i nikt nie będzie nam przeszkadzał.
- Czyli mamy dzień zaplanowany?- pytał dla upewnienia.
- Jak najbardziej. A teraz Ty sprzątasz po śniadaniu, bo Ja przygotowywałam.
- Ale mi pomożesz?
- Jak ładnie poprosisz.
- Proszę.- powiedział z miną zbitego pieska.
- Masz szczęście, że mam dobry humor.
- Ty zawsze masz dobry humor.
Wzięliśmy się za sprzątanie po sobie. Na moje nieszczęście Leon rozpoczął bitwę na pianę. Zanim się zorientowałam całe włosy, twarz i ubrania miałam mokre. Podobnie jak chłopak. Szybko zajęłam łazienkę i przygotowywałam się do wyjścia.

~♥~♡~♥~♡~♥~♡~♥~♡~♥~♡~♥~

Leon pomógł mi wsiąść na motor, a później sam wsiadł. Wtuliłam się w Jego plecy, czułam Jego boskie perfumy. Gdy ruszyliśmy trochę się bałam, ale potem się przyzwyczaiłam. Zatrzymaliśmy się przed wesołym miasteczkiem. Verdas odstawił swój motor. Razem ruszyliśmy do parku rozrywki. Było tyle atrakcji, że nie wiedziałam na co mam ochotę. Ostatecznie byliśmy na kole młyńskim, na około 5 kolejkach, w domu strachu, i z tymi lustrami. Jeszcze nigdy się tak z nikim nie bawiłam. Porobiliśmy sobie masę zdjęć na pamiątkę. Przed wyjściem kupiliśmy sobie dużą watę cukrową na spółkę. Po zjedzeniu pojechaliśmy nad jakiś staw. Usiedliśmy na jednej z wolnych ławek. Zauważyłam pływającą rodzinę łabędzi. Pływali razem po wodzie. Łza spłynęła mi po policzku. Nikt z mojej rodziny nie dzwonił od czasu wyjazdu. Smutne, ale przyzwyczaiłam się do tego.
- Violu co się stało?
- No, bo patrzę tak na te łabędzie. Są rodziną. A moja nawet się mną nie interesuje.
- Teraz należysz do naszej rodziny.- uśmiechnęłam się. Przybliżyłam się do niego i położyłam głowę na Jego ramieniu, którym mnie objął.
- W przyszłości też założe taką rodzinę. Kochającą się rodzinę.
- Z Jamsem?
- Kto wie co przyniesie przyszłość. "Nigdy nie myślę o przyszłości. Nadchodzi ona wystarczająco szybko."
- Albert Einstein?
- Tak. Skąd wiedziałeś?
- Powiedzmy, że dużo czytam.
- "By zapragnąć przyjaźni nie potrzebujesz wiele czasu, lecz sama przyjaźń jest owocem, który dojrzewa powoli"
- Arystoteles.- odpowiedział poprawnie.- "Mów szeptem, jeśli mówisz o miłości"- zacytował.
- Takie łatwe William Shakespear. A "Tylko miłość...
- ...potrafi zatrzymać czas." -Jan Jakub Rousseau.
- Skąd Ty?
- Intuicja. A teraz wracamy?- pokiwałam głową twierdząco. Podczas drogi powrotnej myślałam nad tym jak Leon zaszpanował swoją znajomością literatury. Zastanawiałam się nad tym kto jeszcze czyta książki w tych czasach. Myślałam, że jestem jedyna. Nigdy z nikim się tak dobrze nie dogadywałam. Nim się zorientowałam byliśmy już na miejscu. Leon schował maszynę w garażu i wrócił do mnie.
- To jaki film oglądamy? Tylko nie horror.- ostrzegłam.
- Jak nie horror to może komedię? Ale nie romantyczną.
- Zdam się na Ciebie. Wybierz coś, a Ja idę przygotować przekąski.
Poszłam do kuchni wzięłam chipsy, żelki, czekoladę i jakąś oranżadę. Wszystkie rzeczy postawiłam na stoiku przed kanapą. A że się rozłożyłam na całej Leon leżał na podłodze wziął sobie pełno poduszek i ułożył swoje legowisko. Muszę przyznać seans był bardzo śmieszny w jednym momencie tak się zaczęłam śmiać, że spadłam z kanapy w połowie na Leona. Nagle podniosłam wzrok i spojrzałam w Jego szmaragdowe oczy nasze twarze zaczęły się zbliżać czułam zapach Jego cudownych perfum. Nagle do pomieszczenia weszli rodzice chłopaka a my odskoczyliśmy od siebie jak poparzeni.
- My tylko ten...tego..oglądaliśmy film.- próbował wytłumaczyć nas.
- Właśnie widzieliśmy. - powiedziała pani Verdas, spojrzała na Leona i na mnie a Ja się zaczerwieniłam.
- To Ja pójdę do pokoju. - powiedziałam zmieszana.
- Ja chyba też- oznajmił Leon.
- Poczekajcie!- krzyknęła łagodnie pani Verdas, a my od razu się odwróciliśmy.- Przepraszamy, że tak późno was informujemy ale wyjeżdżamy w sprawie interesów jutro rano, wrócimy może za trzy tygodnie, a mówimy wam to dzisiaj bo jutro nie chcemy was budzić. Wróciliśmy dzisiaj po kilka dokumentów.- oznajmiła. Pożegnaliśmy się i poszliśmy do swoich pokoi. Chciałam iść do łazienki, ale była zajęta. Po 20 min. znowu sprawdziłam była wolna. Z czego się ucieszyłam. Leżałam na łóżku i myślałam nad całym dniem spędzonym z Leonem. Powinniśmy to kiedyś powtórzyć. Dziwiło mnie to, że James w ogóle się nie odzywał trochę mi smutno z tego powodu. Z moich rozmyślań wyrwał mnie Verdas, który właśnie wszedł do pokoju w samych spodniach od dresu. Przygryzłam dolną wargę. Patrzyłam na Jego umięśniony brzuch.
- Przeszkadzam?- zapytał szeptem wyrywając mnie z transu.
- Nie Ty nigdy.- uśmiechnął się do mnie co odwzajemniłam. Położył się obok mnie na łóżku.
- Masz ładne perfumy.- powiedziałam. "Jaki komplement" pogratulowałam sobie.
- Wiem, bo w końcu moje. Ty też masz ładne.
Po naszej krótkiej konwersacji usnęliśmy.
●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●

Oto przed Wami rozdział 11 xD
Dzisiaj sama Leonetta... Jako przyjaciele. Ostatnio była u mnie kuzynka i podsunęła mi świetny pomysł. Ale jaki to dowiecie się w przyszłości =]
Może niektórzy zauważyli, że w informacjach pojawiła się wiadomość na temat One shota :D
Dodam go w przeciągu dwóch tygodni. Będzie podzielony na części, jeszcze nwm ile, ale myślę, że ok. 3-4 ^^
12 komentarzy -> Rozdział 12 :>
Jeżeli będzie określona liczba komentarzy to next pojawi się jutro do popołudnia, albo w sobotę rano :] wszystko zależy od Was.
Do następnego :*

wtorek, 15 kwietnia 2014

ROZDZIAŁ 10 "Tylko Ty i Ja"

Idąc zastanawiałam się nad sensem związku z Jamsem. Kocham Go, ale to chyba nie jest takie silne. W mojej głupkowatej głowie ciągle siedzi Leon. Dlaczego? To pytanie dręczy mnie od zawsze. Nigdy nie byliśmy i raczej nie będziemy razem. Przez to moje zamyślenie nie zauważyłam, że Leon położył się na trawie. Zrobiłam to samo co On kładąc się obok niego. Patrzyłam w gwaizdy, dzisiaj chyba pierwszy raz się im tak dokładnie przyglądam.
- Interesujące te gwiazdy.- wyrwał mnie z rozmyślań.
- Wiesz, że pierwszy raz w życiu się im przyglądam.- wyznałam.
- Często tu przychodzisz?
- Wcześniej gdy jeszcze byłem ze Steph to bardzo często. Chciałem się wyrwać od nudnej codzienności. Przychodzę tutaj pomyśleć, a ta cała przyroda działa na mnie dodatnio.- poczułam na swojej twarzy wzrok szatyna.
Zwróciłam głowę w Jego stronę i się uśmiechnęłam. Utonęłam w Jego boskich oczach, zresztą jak zawsze. Wpatrywaliśmy się w siebie dłużej gdyby nie mój telefon. Spojrzałam na ekran. James. Odebrałam.
- Cześć kochanie.- przywitałam się. Z drugiej strony słyszałam głośną muzykę, czyli poszedł do tego klubu.
- Hej maleńka.- wyczułam w Jego głosie, że jest pijany.
- Piłeś?- chciałam się upewnić.
- Piłem, a co masz coś przeciwko. 
- Nie. A tak poza tym po co dzwonisz? 
- Żebyś wpadła do klubu. Potańczymy. Moi kumple Cię polubili. 
- Nie będę z Tobą rozmawiać gdy jesteś pijany.
Rozłączyłam się.
- Aż tak źle jak myślę?- zapytał Leon.
- Gorzej. Mogę się do ciebie przytulić?
Chłopak rozłaożył ręce, Ja się w niego wtuliłam, a On objął mnie swoimi ramionami. Poczułam ciepło rozchodzące się po miom ciele.
- Jakie masz plany na jutro?
- Jeszcze nad tym nie myślałem. A co?
- Mam dla ciebie propozycję nie do odrzucenia.
- Mów, bo nie wytrzymam z ciekawości.
- A więc zróbmy sobie dzień tylko dla siebie. Tylko Ty i Ja. Wyjdziemy gdzieś rozerwiemy się.
- A James?
- Nie umawialiśmy się na jutro. To co zgadzasz się?
- Z Tobą zawsze. Wiesz co Ci powiem?- pokiwałam przecząco głową.- Od Twojego przyjazdu moje życie się bardzo zmieniło. Jakby nie Ty to dalej bym się męczył ze Steph. Dziękuję, że jesteś.- wyznał. Poczułam, że się rumienię na szczęście On tegonie zauważy, bo jest ciemno.
- Ja powinnam Ci dziękować. Jesteś jedną z najważniejszych osób w moim życiu.
- To Ty jesteś ważniejsza dla mnie.
- Nie, bo Ty dla mnie.
- Nie, bo Ty dla mnie.
- Nie, bo Ty dla mnie.
- A chcesz się o tym przekonać.- zaczął mnie gilgotać.
- Prze..stań... Pro...szę.- mówiłam między napadami śmiechu.
- Przyznaj, że jesteś dla mnie ważniejsza niż Ja dla Ciebie.
- Ale okła...mała..bym... Cię.
Zaprzestał swój "atak" na mnie. Usiadliśmy na trawie.
- A jeżeli mogę wiedzieć to z kim się umuwiłeś?- zapytałam ciekawa.
- Steph chciała się spotkać. Mówiła, że się zmieniła i chciała mi wszystko wytłumaczyć. Ale wyszło jak wyszło.- siedzieliśmy w przyjemnej ciszy. Jedynie granie koników polnych. Tą błogą chwilę przerwał dzwonek telefonu Leona. Odebrał. Słyszałam urywki rozmowy.
- Nie. Nie jestem. A co?... Przecież napisałaś mi, że nie przyjdziesz.... Ty zawsze robiz wszystko pod wpływem emocji... Nie będę wracał do domu, bo Ty mi karzesz... Od naszego zerwania dużo się zmieniło... Nie to nie przez Violettę.... Zrozumiałem, że Cię nigdy nie kochałem... Narka. 
Rozłączył się. Był wściekły. Przytuliłam się do niego, nie chciałam żeby był smutny.
- Może wracajmy, bo jest grubo po pierwszej w nocy.
- Jak ten czas szybko leci. Szkoda, że nie można go zatrzymać.
- Też czasami chciałabym go zatrzymać. Ale trzeba żyć chwilą i nie oglądać się w tył za tym co było.
- Tyle w życiu przeszłaś, a jesteś taka szczęśliwa. Jak Ty to rozbisz? Uśmiech nie znika Ci z twarzy.
- Zawsze gdy jest mi smutno lub źle myślę pozytywnie z nastawieniem na lepsze jutro. Zimno się robi. Wracamy?
- Chodźmy. Leon wstał podał mi ręke, aby mi pomóc.
Do domu wracaliśmy za ręke nie prseszkadzało mi to wręcz przeciwnie. Znamy się ponad tydzień, a czuję się jakbyśmy się znali całe życie. Kocham Go jako przyjaciela, a może to coś więcej... "Nie Violetta masz Jamesa" skarciłam się w myślach. Gdy wróciliśmy do domu. Poszła do swojego pokoju, a On do swojego. Przebrałam się z powrotem w piżamę. Podreptałam do pokoju przyjaciela. Weszłam nie pukając. Leżał na łóżku.
- Coś się stało?
- Przecież mieliśmy spędzić cały dzień razem.
- Czyli śpisz dzisiaj ze mną?- zapytał dla pewności.
- A mogę?
Zrobił mi miejsce obok siebie. Położyłam się obok. Pożyczył mi trochę kołdry, którą się przykryłam. Mimowolnie się wtulilłam w Jego tors. Czułam przyjemne ciepło. Chłopak był odrobinę zdziwiony. Z uśmiechem na twarzy zasnęłam.

~♡~♥~♡~♥~♡~♥~♡~♥~♡~

Obudziłam się czując na sobie wzrok szatyna. Otworzyłam oczy i podniosłam głowę, tak że patrzyłam mu w oczy. Przypomniał mi się mój sen, w którym Leon i Ja byliśmy razem i mieliśmy dwójke dzieci, chłopczyka i dziewczynkę. Odbiegam w bardzo daleką przyszłość, ale co poradzę z tym, że zakochałam się w Leonie.
- Nie!- krzyknęłam na siebie.
- Co? Coś sie stało?- zapytał zdezorientowany Leon.
- Tak... Ale to nic specjanego.
- Powiedz. Nikomu nie powiem.- nie powiem mu chyba, że się w nim zakochałam. Co by tutaj wymyśleć?
- Muszę iść do łazienki zaraz wracam.
Szybko wybiegłam z Jego pokoju. Poszłam do swojego wzięłam ubrania na przebranie i ruszyłam w stronę łazienki, w której wykonałam poranne czynności. Później wróciłam do Leona, który się ubierał. Zawstydzona postanowiłam przygotować śniadanie. Wymyśliłam naleśniki. Jak pomyślałam tak zrobiłam. Gdy rozstawiałam jedzenie na stole, w jadalni zjawił się Leon. Usiedliśmy i zaczęliśmy jeść.
- Chyba nie tylko Ja mam talent do gotowania.- powiedział, a Ja się zarumieniłam.
- Czuję się zaszczycona i przpraszam, że tak weszłam bez pukania. Zapomniałam.
- Nic się nie stało. A o co chodziło rano?- musiał zapytać.
- Bo Ja...
○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●

Tak oto prezentuje się rozdział 10 ^^
Nie rozpisuję się, bo muszę pouczyć brata z matematyki :/
11 komentarzy -> NEXT
Do następnego :*

niedziela, 13 kwietnia 2014

ROZDZIAŁ 9 "No chyba raczej nie chłopaka"

Minął tydzień od mojego przyjazdu. Codziennie spotykam się z przyjaciółmi i Jamsem. Gdy jesteśmy sami ze Smithem jest kochany, a gdy jesteśmy w towarzystwie Jego przyjaciół zachowuje się jakbym była Jego zabawką. Z moimi przyjaciółmi nie lubi spędzać czasu uważa, że są dziecinni, ale za to ich kocham.
Właśnie przygotowywuję się do randki z Jamsem. Podobno przygotował coś specjalnego. Zrobiłam ciemniejszy makijaż, a usta pomalowałam czerwoną szminką. Popatrzyłam jeszcze raz do lustra.
- Violetta szalejesz.- szepnęłam do siebie.
Usłyszałam pukanie do drzwi powiedziałam "Proszę". Do środka wszedł Leon. Zobaczyłam iskierki w Jego oczach.
- Dla kogo się tak wystroiłaś?- zapytał.
- A jak myślisz?
- James.
-  Zgadłeś. Po co przyszedłeś?
- Chciałem Cię gdzieś wyciągnąć. Ale jak widzę masz już plany.- uśmiechnął się niemrawo.
- Może jutro.- odparłam. Popatrzyłam na zegarek.- A teraz przepraszam, ale muszę już uciekać.
Pożegnałam się z chłopakiem całusem w policzek. Wyszłam z domu zauważyłam, że James już na mnie czeka.
- Misiu długo czekasz?- zapytałam słodkim głosem.
- Nie dopiero co przyszedłem.
- To gdzie mnie dzisiaj zabierasz?
- Niespodzianka.- powiedział.
Pocałował mnie w usta. Złączył nasze ręce razem i ruszyliśmy w drogę.
- Mówiłem Ci już, że wyglądasz kusząco?- zapytał uwodzicielskim głosem.
- Nie jeszcze tego nie słyszałam.
- Wyglądasz kusząco.- zarumieniłam się.
- Kocham Cię.
- Ja Ciebie też.- pocałowaliśmy się.
Szliśmy jeszcze jak dla mnie wydawało się to wiecznością w tych butach. Doszliśmy pod jakiś klub. Ale niespodzianka. Weszliśmy do środka głośna muzyka i tłum ludzi. James ciągnął mnie za rękę. Wyszliśmy tylnym wejściem.
Nagle chłopak zasłonił mi oczy. Dalej mnie prowadził. Usłyszałam szum morza. Wziął rękę z mojej twarzy. Weszliśmy na molo ściągneliśmy buty i zamoczyliśmy stopy w letniej wodzie.
- Podoba Ci się?- zapytał.
- Bardzo. Jesteś cudowny.
- Ty też.
- Ja dlaczego?
- Dlatego, że jesteś.- zarumieniłam się.
Zbliżył się do mnie i pocałował. Oczywiście oddałam pocałunek, który z każdą chwilą stawał się coraz bardziej namiętny. Zaczął ściągać moją kurtkę. Wiedziałam co ma na myśli. Oderwałam się od niego.
- Coś nie tak?- zapytał.
- Nie wszystko okej. Tylko jest już późno powinnam wracać.
- Myślałem, że wstąpimy jeszcze do klubu potańczyć. Ale skoro musisz wracać to Cię odprowadzę.
Gdy wracaliśmy ciągle myślałam o tym do czego mogłoby dojść. James to cudowny chłopak, ale trochę natrętny.
- Kotku mam do Ciebie pytanie tylko odpowiedz szczerze.- przerwał moje rozmyślania.
- Misiu czy Ja mogłabym Cię okłamać?
- Dlaczego wtedy na plaży tak zareagowałaś? Boisz się seksu, jak dziewica.
- Jam zrozum, że jak dla mnie to jeszcze za wcześnie. I nie jestem dziewicą.- okłamałam Go, a miałam nie kłamać.
- To dobrze, że nie jesteś dziewicą.- odetchnął z ulgą.
- Dlaczego?
- Bo z nimi jest zawsze trudniej. Wszystkiego się boją jak ogień wody.
Zabolało mnie jak ucieszył się faktem, że niby straciłam dziewictwo. Niby nic, ale boli. A najgorsze jest to, że Go okłamałam. Prosto w oczy. Ale ten fakt i tak wyjdzie na jaw.
Gdy doszliśmy pod dom pożegnałam się z nim całusem w policzek i wróciłam do domu.
Weszłam do środka. Poczułam jakieś zapachy z kuchni, poszłam w tą stronę. Zauważyłam Leona, który przygotowywał romantyczną kolację? Ciekawe dla kogo?
- Jaki z Ciebie romantyk.- powiedziałam.
- O już wróciłaś.- zorientował się.- Myślałem, że nie będzie Cię na noc.
- A kogo tutaj sobie zaprosiłeś?
- Dziewczynę.
- No chyba raczej nie chłopaka.
- Haha jakie śmieszne.- odpowiedział z ironicznie.
- To Ja może nie będę Wam przeszkadzać. Pójdę do siebie. Tylko bądzcie grzeczni.
- Nie będziemy.- zaśmialiśmy się.
Pocałowałam Go w policzek i udałam się w stronę pokoju. Z którego wzięłam piżamę i poszłam do łazienki się odświeżyć. Gdy byłam gotowa do snu. Wyszłam z pomieszczenia i wracając do sypialni. Nic nie usłyszałam. Cisza. Postanowiłam sprawdzić jak przebiega randka.
Delikatnie wychyliłam twarz zza ściany. Zobaczyłam samego Leona siedzącego przy stole.
- Gdzie zgubiła się Twoja dziewczyna?- zapytałam dosiadając się do stołu.
- Napisała mi, że nie przyjdzie.- odpowiedział.- Jesteś głodna?
- Z chęcią zjem coś przygotowanego przez Ciebie.
Chłopak nałożył mi na talerz jedzenie.
- To jest pyszne. Gdzie się tego nauczyłeś.- wyznałam próbując.
- Mam wiele talentów.
- Nie da się nie zauważyć.
- Czy Ty coś sugerujesz?
- Nie. Ja. Nie.
- Udajmy, że Ci wierzę. A jak Twoja randka z Jamsem?
- Cudownie zresztą jak zawsze. Ale wiesz co mnie denerwuje.
- Nie.
- Gdy jesteśmy sami to jest taki kochany, romantyczny i wgl. A gdy jesteśmy z Jego znajomymi to zachowuje się jakby mnie nie znał.
- Spędzajcie więcej czasu sami.- odparł. Delikatnie się uśmiechnęłam.
- Heh. Ale rada.
- Nie musisz dziękować.
- Nie miałam zamiaru.
- Wiesz co poprawi nam obojgu humor?- popatrzyłam na niego wzrokiem, aby mówił dalej.
- Chodźmy się przejść. Spacer dobrze nam zrobi.
- Poczekaj tylko się przebiorę. Szybko pobiegłam do pokoju się przebrać. Narzuciłam na siebie szorty, koszulkę i jakąś bluzce. Później razem z chłopakiem wyszliśmy na dwór.
- To gdzie idziemy?- zapytałam ciekawa.
- W miejsce, do którego chodzę jak mam gorszy dzień.

○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○

Tak oto przed Wami prezentuje się rozdział 9 :>
Miałam go dodać wcześniej, ale mama kazała mi się zbierać do kościoła :/
Jamesletta :p
Rozdział 10 mam już tak jakby ułożony w głowie.
Już mam nawet plan na Leonettę ♡♥
Na prośbę Misiuni jest zdjęcie Jamesa, któremu twarzy zaporzyczył Liam Payne. Osobiście nie lubię One direction.
10 komentarzy -> NEXT
Do następnego :*

czwartek, 10 kwietnia 2014

ROZDZIAŁ 8 "A może byśmy spróbowali?"

Obecnie siedzę z dziewczynami w kawiarni. Ciągle myślę o tym co się wydarzyło wcześniej.
Zaczęliśmy się do siebie zbliżać. Nasze usta dzieliły dosłownie centymetry, ale oczywiście mądra Ja odsunęłam się od niego. Zrobił zdezorientowaną minę.
- To podwieziesz mnie?- zapytałam.
- Tttak. Jasne.- odpowiedział.
W mojej głowie ciągle siedzi Leon. Nie mogę Go w żaden sposób wyrzucić. Nigdy nie czułam się taka... Taka... Szczęśliwa? Zawsze gdy przy mnie jest czuję ciepło. Gdy mnie dotyka czuję przyjemy prąd przeszywający moje ciało.
- Violetta! Violetta! Słuchasz nas?- zaczęła machać mi ręką przed twarzą Naty.
- Tttak... Nie... Przepraszam nie słuchałam Was.
- Wybaczamy Ci. Ale jak nie słuchałaś to o czym myślałaś?
-  Raczej o kim myślała.- poprawiła Camilę, Fran.
- Dziewczyny myślałam nad zakupionymi ubraniami.- skłamałam.
- Udajmy, że Ci wierzymy.- powiedziała z uśmiechem Fran.
- Widziałyście tego przystojniaka przy ladzie. Violu chyba Ci się przygląda.- oznajmiła.
Odwróciłam się może i był ładny, ale to nie to samo co Leon. Zauważyłam, że podchodzi do naszego stolika. Przysiadł się do nas.
- Cześć śliczne. Jestem James.- przedstawił się.
- Hej. Ja jestem Lu. A to moje przyjaciółki Camila, Naty, Fran i Violetta.
- Piękna masz mój numer. Czekam na Twój telefon.- podał mi karteczkę. Uśmiechnął się, puścił mi oczko. Zarumieniłam się. Odszedł od stolika. Oczy przyjaciółek zwróciły się na mnie.
- Hym?
- Violetta Ty to masz powodzenie u chłopaków. Najpierw Leon teraz James. Pozazdrościć.- powiedziała Lu.
- Nie macie na co narzekać. Macie kochających Was chłopaków.
- Ty też masz przecież Leona.
- Powiem Wam coś, ale proszę niech to zostanie między nami.- dziewczyny popatrzyły na mniewzrokiem "Mów dalej".
- Bo Ja i Leon, my nie jesteśmy razem. Udajemy żeby wzbudzić zazdrość Steph.- wyznałam. Wszystkie były zdziwione.- Nie patrzcie tak na mnie. Przepraszam, że Was okłamałam.- dodałam.
- Wybaczamy Ci. A teraz wracajmy, bo robi się późno.

~♡~♥~♡~♥~♡~♥~♡~

Wróciłam do domu około 20. Szybko poszłam do swojego pokoju. Zgarnęłam potrzebne ubrania i podreptałam do łazienki na szczęście była wolna. Weszłam pod prysznic, w celu odświeżenia się. Później wytarłam mokre ciało, ubrałam piżamę. Gotowa do snu wróciłam do pokoju. Położyłam się na łóżku. Po chwili odpłynęłam do Krainy Morfeusza.

~♥~♡~♥~♡~♥~♡~♥~

Rano po porannych czynnościach poszłam zrobić sobie śniadanie. W całym domu panowała cisza. No tak rodzice Leona wyjechali, a On pewnie jeszcze śpi. Postanowiłam przygotować sobie kanapki z nutellą, którą uwielbiam. Gdy smarowałam kanapki do kuchni wszedł Leon w samych spodniach od dresu i z rozczochranymi włosami. Podszedł do mnie i pocałował policzek. Spłonęłam rumieńcem. Jakby nie fakt, że jesteśmy przyjaciółmi to rzuciłabym się na niego. Usiadł na wysokim siedzeniu przy wyspie kuchennej.
- Gdzie są rodzice?- zapytał jeszcze zaspanym głosem.
- Wyjechali w interesach. Nie powiedzieli Ci?
- Nie. Pewnie zapomnieli.- zaśmiałam się.
Przysiadłam się do Leona. Zaczęłam pożerać moje śniadanko.
- Pozwolił Ci ktoś?- zapytałam gdy zauważyłam, że kradnie mi kanapkę z talerza.
- Jestem głodny. Jutro Ja coś przygotuje a teraz podziel się z potrzebującymi.- powiedział.
- Masz szczęście, że mam dobre serce.
- Mam dla Ciebie wiadomość, która Cię ucieszy.
- Jaką?
- Nie musisz udawać mojej dziewczyny.- oznajmił.
- To dobrze, bo nie lubię okłamywać innych. A to znaczy, że jesteś ze Steph?- dopytywałam.
- Niech się postara, aby mnie odzyskać.- powiedział, a Ja się zaśmiałam.- Co w tym śmiesznego?
- Nie. Nic.- popatrzyłam na Jego twarz.- Czekaj masz tutaj brudne od czekolady.- powiedziałam.
Wzięłam chusteczkę i wytarłam Jego kącik ust. Zatonęłam w Jego oczach. Znów zaczął się do mnie zbliżać. Szybko się odsunęłam.
- Posprzątam za sobą.- powiedziałam speszona.
- Dlaczego przede mną uciekasz?
- Nie uciekam. A teraz idę do pokoju. - oznajmiłam i ruszyłam w stronę pokoju.
Postanowiłam zadzwonić do Jamesa. Wybrałam numer do chłopaka. Odebrał po trzech sygnałach.
- Cześć.
- Cześć Piękna czekałem na Twój telefon.
- No to się doczekałeś. Skąd wiedziałeś, że to Ja?
- Violetta Twojego głosu nie da się zapomnieć.- zarumieniłam się. - Masz ochotę gdzieś dzisiaj wyjść?- zapytałam z nadzieją.
- Z taką Ślicznotką zawsze. Podaj adres przyjdę po Ciebie.
- Dobra ul. Kwiatowa 44. Do zobaczenia.
- Już nie mogę się doczekać będę za godzinę.
Rozłączył się. Poczułam, że moje poliki pieką. Szybko wzięłam się za przygotowania.

~♥~♡~♥~♡~♥~♡~♥~

- Violetta ktoś do Ciebie!- krzyknął nagle Leon z dołu.
Wzięłam torebkę. Podszedłam do drzwi. Wyszliśmy z posesji Verdas'ów. Szliśmy jakimiś uliczkami.
- James opowiesz mi coś o sobie?- zapytałam.
- Mam na imię James na nazwisko Smith. Mam 20 lat. Lubię jeździć na bmx'ie.- "Leon umie na motocrossie" pomyślałam.- Interesuję się trochę muzyką gram na gitarze.- "Leon też".- Czasami też podśpiewuje. Nigdy się nie poddaję i nigdy z niczego nie rezygnuję.- oznajmił. Uśmiechnęłam się.
- Od początku mi wpadłaś w oko.- Poczułam rumieńce.
- Mieszkam sam. Rodzice wyjechali do Londynu, bo tam mają pracę. Rodzeństwa nie posiadam. A teraz Ty mi opowiedz coś o sobie.- zaproponował. Zaczęłam mu streszczać moje życie, które nie było za ciekawe.
- I wiesz też wpadłeś mi w oko.- wyznałam. Stanęliśmy na przeciwko siebie.
- A może byśmy tak spróbowali?
- Warto spróbować.- powiedział.
Zbliżył się do mnie i pocałował w usta. Nie wiem dlaczego nie poczułam nic specjalnego, ale to może przyjdzie z czasem. Później chłopak odprowadził mnie pod dom. Pocałował mnie w policzek na pożegnanie. Weszłam do domu z uśmiechem. Zauważyłam Leona na sofie w salonie oglądał telewizję.
- Dlaczego się tak uśmiechasz?- zapytał ciekawy.
- Bo mam chłopaka.- odpowiedziałam.
- Gratuluję.- odparł obojętnie.
- Co ciekawego oglądasz?
- Nie ma nic ciekawego.
- Daj Ja sprawdzę.- wyrwałam mu z rąk pilota.
Skakałam po programach. Akurat trafiłam na "Trzy metry nad niebem" zawsze chciałam to obejrzeć,a teraz mam odpowiedni moment. Dopiero co się zaczął. Na twarzy Leona zauważyłam grymas.
- Ale ten Hache jest przystojny.- wyznałam, aby zdenerwować szatyna.
- Osobiście sądzę, że jestem przystojniejszy.
- Zapomniałeś dodać, że skromniejszy.
- Sugerujesz coś?
- Ja skądże.
Leon zaczął mnie gilgotać.
- Pprz...est...ań. Pro...szę.
- Przyznaj, że jestem boski.
- Jest..eś bo..ski.- wyznałam. Przestał mnie gilgotać. Brzuch mnie bolał od śmiechu. Resztę filmu obejrzałam w spokoju, ale nie obeszło się bez komentarzy ze strony Leona.

○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○
Tak oto prezentuje się rozdział numer 8 ^^
Miałam go dodać w piątek, ale jest dzisiaj ;D
Tytuł mylący, ale tak miało być.
Nowa postać James hihi :>
Leon i Violetta coraz bliżej. Między nimi będzie się jeszcze dużo działo zanim będą razem.
Więcej nie przedłużam 9 komentarzy -> Rozdział 9
Do następnego :*

niedziela, 6 kwietnia 2014

ROZDZIAŁ 7 "Skąd wiedziałaś, że to Ja?"

Dziewczyna szła spokojnie dopóki nie poczuła mocnego uścisku na nadgarstku. Gwałtownie się odwróciła. Zobaczyła jakiegoś mężczyznę w kapturze na głowie, próbowała się lepiej przyjżeć, ale było za ciemno.
- To boli!- pisnęła.
- Co taka ślicznotka robi o tej porze?
- Nie powinno Cię to interesować.- syknęła przez zaciśnięte zęby.
- A teraz mnie puść!- dodała.
- Nie teraz jesteś moja.- odparł i się zaśmiał.
- Co Cię tak śmieszy idioto!- krzyknęła.
- Wiesz lubię takie ostre.- oznajmił.
Zbliżył się do niej, Ona się odsunęła.
- Nie zbliżaj się do mnie, nie mów do mnie. Po prostu mnie puść!
- Uuu... Zadziorna.
Zbliżył się do niej. Niestety Ona nie mogła się cofnąć, bo zatrzymało Ją drzewo. Zaczął całować Jej szyję, dziewczyna próbowała Go odepchnąć, ale na marne był dla niej za silny. Już nie zatrzymywała łez leciały po jej policzkach. Po chwili oderwał się od Jej szyji. Chciał coś powiedzieć, ale Castillo zebrała w sobie siłę i kopła nieznajomego w czułe miejsce. Ten się skulił z bólu. Violetta wykorzystała moment i uciekła z powrotem do domu przyjaciółki, ponieważ był nie daleko. Zadzwoniła dzwonkiem do drzwi, po chwili otworzyła je Francesca.
Gdy tylko zobaczyła w jakim jest stanie chwyciła Ją za nadgarstek, ta syknęła z bólu.
- Chodź do kuchni tam nie powinno być nikogo.- oznajmiła włoszka. Obydwie ruszyły nie zauważone w stronę kuchni. Usiadły na krzesłach.
- Violu co się stało?- zapytała z troską.
- Gdy wracałam do domu ktoś próbował się do mnie dobrać.- odpowiedziała łkając.
- Nie płacz.- Resto przytuliła przyjaciółkę.
- Poczekaj zaraz wrócę.- oznajmiła i wyszła z pomieszczenia.
Po chwili do kuchni wszedł Leon. Gdy tylko zobaczył w jakim stanie jest Violetta podszedł do niej i Ją przytulił. Ku Jego zdziwieniu szatynka bardziej się w niego wtuliła. Poczuła się bezpiecznie w Jego ramionach.
- Proszę Cię zabierz mnie do domu.- poprosiła.
- Skąd wiedziałaś, że to Ja?- zapytał zaskoczony.
- Przeczucie. Idziemy?
- Jasne.
Wziął dziewczynę na ręce i wyszli drzwiami w kuchni. Dziewczyna objęła rękami Jego szyję i usnęła. Obudziła się słysząc zamykanie drzwi, ale nie otwierała oczu. Po chwili poczuła, że Leon kładzie Ją na łóżku. Pocałował Ją w policzek, Jej ciało przeszył przyjemny dreszczyk. Szepnął "Dobranoc" i wyszedł. Castillo z uśmiechem na twarzy zasnęła.
~♥~♡~♥~♡~♥~♡~♥~♡~
Promienie słońca przedzierające się przez okno nie pozwoliły dziewczynie na dłuższy sen z Leonem w roli głównej. Wstała z łóżka wzięła potrzebne ubrania i podreptała do łazienki. Pociągnęła klamkę. Zamknięte.
- Leon ile jeszcze będziesz tam siedział?- zapytała.
- Nie wiem. Może 20 min.- westchnęła i wróciła do pokoju. Wzięła do rąk komórkę. Zauważyła sms-a od Lu. Odblokowała ekran i odczytała wiadomość.
"Idziesz z nami na zakupy? Nie daj się prosić ^^"
"Nie mam nic przeciwko ;3 o której?"
"O 145:30 bądź w parku niedaleko galerii ;p"
"Ale Ja nie wiem gdzie to jest :/" "Leon wie ;D"
Szatynka uśmiechnęła się pod nosem czytając imię "Leon". Usłyszała pukanie do drzwi powiedziała "Proszę". Do pokoju wszedł chłopak.
- Łazienka jest wolna.- oznajmił.
- Dzięki.- odparła. Chłopak miał wychodzić, ale zatrzymała Go Castillo.
- Leon wiesz gdzie jest park obok galerii?
- Wiem, ale po co Ci to wiedzieć?
- Umówiłam się z dziewczynami na zakupy. Ale jeszcze nie za bardzo wiem gdzie co jest.- uśmiechnęła się nieśmiało. Verdas odwzajemnił uśmiech. Po czym wyszedł z pokoju.
Castillo ponownie podreptała do łazienki. Popatrzyła do lustra.
- Violetto wyglądasz strasznie.- szepnęła sama do siebie.
Violetta często, a nawet bardzo często mówiła sama do siebie. To przez tą samotność. Nie miała z kim pogadać. Dziewczyna uważa, że to Jej największa wada. Dlatego zawsze przy innych próbowała to powstrzymać. Nie zawsze Jej to wychodziło, ale się starała. Odświeżyła się, ubrała się, ogarnęła swoje włosy zrobiła delikatny makijaż. Gotowa wyszła z łazienki. Zeszła po schodach na śniadanie.
Wszyscy siedzieli przy stole. Przywitała się i usiadła na swoim miejscu. Po posiłku pomogła posprzątać. Wstawiła naczynia do zmywarki.
- Nie rozumiem jak Oni mogli się Ciebie pozbyć.- powiedziała Vernica.
- Dla nich nie istniałam.- odparła smutna. Kobieta przytuliła dziewczynę, po Jej policzku spłynęła łza.
- Kochanie nie płacz.- pocieszała Ją.
- Ale to są łzy szczęścia. Dziękuję.
- Violu za co Ty dziękujesz?
- Za to, że przyjęliście mnie z otwartymi rękoma. I okazaliście tyle miłości.
- Nie ma za co. Chciałam Cię jeszcze powiadomić. Jutro rano razem z moim mężem musimy wyjechać w interesach. Poradzisz sobie?
- Tak. Nie powinno być problemu.
- Leon potrafi zdenerwować.- uprzedziła.
- Będę pamiętać.- odpowiedziała dziewczyna.
Kobieta wyszła z kuchni, a chwilę po niej Violetta. Idąc do swoich czterech ścian z pokoju przyjaciela usłyszała dźwięk gitary. Dziewczyna bowiem uwielbiała dzięki wydobywane z tego instrumentu. Zapukała do drzwi. Gdy usłyszała "Proszę" weszła. Zobaczyła Versasa leżącego na łóżku z gitarą.
- Ładnie grasz.- pochwaliła Go. Chłopak uśmiechnął się, a Ona się zarumieniła. Spuściła głowę, aby zakryć rumieńce.
- Dziękuję. Nie wstydź się mnie.- przekonywał Ją.
- Nie wstydzę się.- zaprzeczyła.
Wstał z wcześniejszego miejsca podszedł do dziewczyny. Podniósł Jej podbródek, odgarnął niesforny kosmyk włosów. Patrzyli sobie głęboko w oczy. Zaczęli się do siebie zbliżać...
●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○
Rozdział 7... Gotowy xD
Miał być wczoraj, ale nie miałam czasu. Pomagałam koledze w nauce z chemii, później przyszła do mnie kuzynka, żebym pomogła Jej w dwóch pracach z plastyki. Tak jakoś zeszło.
Dużo dialogów i jest też dłuższy.
8 komentarzy -> 8 rozdział
Mam już około 5 zdań. Narracja będzie pierwszoosobowa. Rozdziały będą takiej długości, jak ten powyżej... No może dłuższe. I będzie dużo dialogów.
Do następnego :*