Przeczytaj notkę pod rozdziałem xp
*Violetta*
Patrząc na to wszystko z perspektywy czasu niewiele się zmieniło. Leon od jakiegoś czasu nie dzwoni i nie pisze. Słyszałam od Lu, że rozstał się z Carmen, ponieważ go zdradzała. Ale on też ją zdradzał ze mną. Więc to między nimi było nie miało szans na przyszłość. Obecnie po miesiącu pobytu u Nico przyjechałam z powrotem do Denver, na ślub przyjaciół. Nie mogłabym zostawić Ludmiły w tak ważnym dniu. Razem z dziewczynami ustaliłyśmy, że to jednak Fran zostanie świadkiem. Ja mogłabym, ale blondynka uważa, że tak będzie lepiej.
Wiem, że ucieczka nie była najlepszym wyjściem, ale to jedyne co wymyśliłam. Inne opcje raczej by nie przeszły. Wiem, że mogło być inaczej, ale jak zawsze wszystko spartoliłam. Teraz nie uniknę całej odpowiedzialności i rozmowy z szatynem. Nie za bardzo mi się to uśmiecha, ale jak mus to mus.
Pogoda idealnie odwzajemnia mój humor. Jest pochmurnie i pada. Krople deszczu odbijają się od dużych okien i powoli spływają po powierzchni szyby. Chciałam sobie wybrać sukienkę, ale wszystkie są jednym słowem za małe, lub zbyt dużo pokaujące. Nie spodziewałam się, że przez miesiąc tak urośnie mi brzuch. Powinnam iść i kupić sobie odpowiednią sukienkę, ale to zajęłoby mi dużo czasu jakbym miała wybierać sobie sama. Lu jest zajęta na pewno, bo przecież pojutrze ślub, ale Fran, zadzwonię. Od razu porozmawiamy. Z Resto miałam gorszy kontakt niż z blondynką. Wzięłam swój telefon i wybrałam numer przyjaciółki. Po dwóch sygnałach odebrała.
~*~
Widzę ją przed wejściem. Czeka na mnie. Przyśpieszam kroku. Przywitałam się się z nią i przytuliłam do niej. Od razu polepszył mi się humor. Obydwie weszłyśmy do środka, przez wielkie rozsuwane drzwi. Oczywiście znajdowało się tutaj mnóstwo ludzi, ale to pestka w porównaniu do tego co tutaj się działo jeszcze na początku wakacji.
- Violu Ty to chyba jako jedyna w ostatniej chwili wiesz co robić.- zaśmiała się.- Przecież Ludmiła wybierała Ci sukienkę, dlaczego chcesz kupić nową?- zapytała. Spojrzałam na nią jak na idiotkę.
- Fran jeżeli kobieta jest w ciąży to brzuszek rośnie.- wytłumaczyłam idąc w stronę pierwszego sklepu.- A jak tam Twoje sprawy sercowe?- zapytałam zmieniając tym samym temat. Tym razem to ona popatrzyła na mnie jak na idiotkę.- Rozumiem, że wszystko bez zmian, ale którego bardziej wolisz? Boisz się, że przez wybór jednego z nich zranisz tego drugiego.- zatrzymałam się.- Chcę Ci powiedzieć, że jeżeli nie wybierzesz żadnego to cała wasza trójka cierpi, a jeżeli wybierzesz jednego to cierpi tylko jedno, a obydwoje są przystojnie, więc bez względu na to którego wybierzesz ten cierpiący sobie kogoś znajdzie. Rozumiesz mnie, bo ja sama siebie nie koniecznie. Nie mówię za dużo? Wiem, że mówię za dużo, ale.. No dobra zamykam się już. A tak w ogóle to Marco nie miał dziewczyny?- weszłyśmy do sklepu i zaczęłyśmy szukać czegoś odpowiedniego.
- Miał, ale z nią zerwał. Specjalnie dla mnie. Powiedział mi to prosto w twarz, że zerwał z nią, bo nadal mnie kocha i zrobił największy błąd w życiu nie walcząc o nasz związek.- odparła i wzięła do ręki wieszak z kremową sukienką.- Jak myślisz?- pokręciłam głową. Odłożyła na swoje miejsce.- A Ty masz zamiar powiedzieć Leonowi, że spłodził Ci dziecko?- zaśmiałam się. Tym razem to ja wzięłam sukienkę i pokazałam przyjaciółce zareagowała podobnie do mnie wcześniej.
- Z jednej strony chciałabym aby moje dziecko miało obydwoje rodziców, ale z drugiej nie chcę więcej cierpieć. Między nami jest różnie raz jesteśmy szczęśliwi a za chwilę kłócimy się o byle co i rozstajemy. Powiem mu, albo może sam się zorientuje.- odpowiedziałam zmieszana nie wiem co mam zrobić.
- Vilu według mnie powinnaś powiedzieć mu prawdę. Tak czy inaczej on już i tak się domyśla. Lu mi mówiła, że pytał się jej o to czy przypadkiem nie jesteś w ciąży.- oznajmiła.
- Powiem mu. A teraz wybierzmy już tą sukienkę.- zaśmiała się.
~*~
Jeszcze raz sprawdziłam w lustrze czy nie widać żadnych zmian. Wiem, że to dopiero drugi miesiąc, i prawie w ogóle nic nie widać, ale lepiej mieć pewność. Wzięłam swoją kopertówkę. Muszę przyznać, że sukienka, którą pomagała mi wybrać Fran jest śliczna. Powoli wyszłam z swojego mieszkania, a już po chwili wyszłam z wielkiego białego budynku. Rozejrzałam się dookoła szukając wzrokiem zamówionej taksówki. Gdy tylko zauważyłam pojazd ruszyłam w tamtą stronę. Wsiadłam podałam kierowcy adres. Z radia leciała jakaś muzyka. Nie w moim typie, ale nie przeszkadzała mi.
Pogoda dopisuje, tak jak przewidywała Lu. Uśmiechłam się pod nosem na wspomnienie przyjaciółki. Ostatnio widziałam ją tydzień temu na Skype. Dzisiaj zobaczę ją w sukni ślubnej. Nadal to do mnie nie dociera. W dzisiejszym dniu jedna z moich przyjaciółek wychodzi za mąż. Pamiętam jak mówiła nam, że ślub dopiero po trzydziestce tymczasem trochę lat jeszcze brakuje. Zauważyłam, że co jakiś czas patrzy na mnie ten kierowca w lusterku. Spojrzałam na zegarek znajdujący się na mojej ręce. Mam jeszcze czas i spokojnie zdążę.
Po około piętnastu minutach byłam już na miejscu. Weszłam do kościoła, który był ślicznie urządzony, w stylu Lu. Ciekawe czym zajmował się Fede. Usiadłam obok Diego, posłałam mu uśmiech, który odwzajemnił. Rozejrzałam się mniej więcej dookoła, zauważyłam Federico, który stał już przy ołtarzu, a koło niego stał Leon. Nie widzi mnie to dobrze. Nie chcę tego. Trochę przesunęłam się do mężczyzny siedzącego obok mnie chcąc się jakoś schować.
- Dlaczego się tak chowasz?- zapytał szeptem Diego.
- Nie chcę aby Leon mnie zobaczył.- odparłam również szeptem. Gdy usłyszałam charakterystyczną melodię, zauważyłam, że do ołtarza kieruje się Lu, w swojej śnieżnobiałej sukni. Szła środkiem z promiennym uśmiechem. Cieszę się jej szczęściem.
~*~
Wszyscy tańczą tylko ja siedzę, w ciągu około dwóch godzin zatańczyłam może dwa tańce z Diego i Marco. Z obydwoma dobrze mi się tańczyło, ale chciałabym z Leonem. Nie podejdę do niego. Wstydzę się. Może nie chciałby mnie teraz znać, albo zapomniał o mnie.Ciągle widzę go tańczącego z jakąś inną panienką, albo jak wychodzi na zewnątrz. Poczułam jak ktoś kładzie mi rękę na ramieniu, miałam nadzieję, że to Leon, ale niestety był to Fede. Poprosił mnie do tańca. Zgodziłam się. Wstała, z krzesła i razem ruszyliśmy w stronę parkietu. Chwilę tańczyliśmy razem, ale poczułam, że nagle jestem w innych ramionach innego mężczyzny, podniosłam swój wzrok.
- Leon.- szepnęłam. Spojrzał mi w oczy, poczułam, że moje nogi robią się jak z waty. Nie odzywał się. Widziałam, że jest na mnie zły za to, że wyjechałam nie uprzedzając go. Chciałam się odezwać, ale nie potrafiłam, za bardzo się bałam. Bałam się. Wtuliłam się w niego, kiedy poczułam jak obejmuje mnie ramionami na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Brakowało mi go. Teraz powinnam się postarać i go odzyskać, ale nie wiem czy on nadal mnie kocha. Może już ma kogoś innego.
Po skończonej piosence oderwaliśmy się od siebie, spojrzeliśmy sobie w oczy. Podeszła do niego jakaś kobieta pociągnęła za rękę szedł za nią nadal patrząc mi w oczy. Odwróciłam się chciałam z powrotem usiąść na swoim miejscu, ale zatrzymał mnie głos jakiegoś mężczyzny, który prosi mnie do tańca. Zgodziłam się nie miałam większej ochoty na siedzenie.
~*~
Otaczają mnie prawi sami pijani ludzie. Może oprócz Lu. Fede mruczy coś do ucha blondynce, a ona się z tego śmieje. Fran wypiła aż za dużo, nawet nie wiem gdzie się teraz znajduje. Diego próbuje coś śpiewać, ale ciągle zapomina tekstu. Leon znikł mi z pola widzenia, pewnie się teraz obściskuje z jakąś dziewczyną. Na samą myśl o tym posmutniałam. Nagle zrobiło mi się strasznie gorąco i lekko zakręciło w głowie. Wstałam z miejsca i ruszyłam na zewnątrz. Wychodząc minęłam się z Verdasem. Usiadłam na ławeczce. Wokoło panowała ciemność, wiał chłodny wiatr, w ogóle było chłodno. Jest kilka minut po północy. Chyba wrócę już do mieszkania.
- Violetta wszystko w porządku?- zapytał Leon siadając obok mnie, chyba zauważył, że mi zimno, bo zdjął z siebie marynarkę i zarzucił na moje ramiona. Opatuliłam się bardziej częścią garderoby.
- Chyba tak.- odparłam mało przekonywująco. Wstał i podał mi rękę, którą chwyciłam. Poszliśmy razem na parking. Podeszliśmy do jego samochodu. Leon otworzył mi drzwi od strony pasażera. Wsiadłam do środka. Okrążył pojazd i wsiadł na miejsce kierowcy.- Leon..
- Porozmawiamy na spokojnie za chwilę. Lu wie, że już wracasz, powiedziałem, że jesteś zmęczona.- posłałam mu nieśmiały uśmiech.- Nie bój się nie piłem, za dużo myślałem o Tobie.- poczułam przyjemny ucisk w podbrzuszu, a razem z nimi pojawiające się rumieńce. Odwróciłam swoją twarz w przeciwną stronę. Moje powieki stawały się coraz cięższe, w skutek czego powoli zasypiałam, aż w końcu zasnęłam.
~*~
Powoli otworzyłam oczy, zauważyłam, że nie jestem u siebie w mieszkaniu. Odwróciłam głowę w drugą stronę. Zauważyłam, że jestem u Leona. No tak przecież mnie wczoraj odwoził, najwyraźniej usnęłam. Nie było go nigdzie, ale słyszałam szum wody w łazience. Przeniosłam się do pozycji siedzącej. Dotknęłam swojego brzucha przez materiał sukienki. Uśmiechłam się pod nosem. Powiem mu, dzisiaj jak tylko wyjdzie z łazienki. Na pewno. Jestem tego pewna. Mój wzrok przeniósł się na drzwi do łazienki, w których stanął szatyn w samych bokserkach. Kropelki wody spływały po jego twarzy spadały na klatkę piersiową i tak spływały po jego umięśnionym brzuchu. Nie, jednak mu tego nie powiem. Nie dam rady. Przecież jeszcze miesiąc temu mówił, że chce mieć dziecka, że nie jest na to gotowy.
- Już wstałaś.- zauważył z uśmiechem. Podszedł do wielkiej szafy z ubraniami, w której ma prawie same garnitury, ale mniejsza z tym co się tam znajduje. Wstałam z łóżka.- Pewnie chcesz się odświeżyć.- rzucił w moją stronę. Pokiwałam głową. Podał mi swoją koszulkę. Posłałam mu uśmiech i ruszyłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i wdziałam na siebie szarą koszulkę, za dużą, ale lubię chodzić w jego za dużych na mnie koszulkach. Zawsze pachną jego perfumami. Wyszłam z pomieszczenia w sypialni nie było już szatyna. Zostawiłam sukienkę na łóżku i ruszyłam do kuchni, ponieważ stamtąd było czuć przyjemne zapachy. Powoli podreptałam w tamtą stronę. Zauważyłam, że Leon przygotował śniadanie. Usiadłam koło niego do stołu. Między nami panowała cisza, którą postanowiłam przerwać.
- No to Leon wytłumacz mi dlaczego mnie tutaj przywiozłeś i o czym chciałeś rozmawiać.- podniósł swój wzrok na mnie.
- Cieszę się, że wróciłaś. Tęskniłem za Tobą. A dokładniej za Wami, bo jak się nie mylę to jesteś w ciąży.- widelec wypadł mi z ręki i upadł na stół. Mogłabym udawać głupią, że niby nie wiem o co mu chodzi, ale prędzej czy później i tak by się dowiedział.
- Jestem z Tobą w ciąży.- wyznałam.- Zrozumiem jeżeli nie będziesz chciał tego dziecka.- dopowiedziałam spuszczając wzrok. Ciągle czułam na sobie jego wzrok. Milczał.
- Kto powiedział, że nie chcę tego dziecka?- podniosłam swój wzrok na wysokość jego oczu.
- Gdy dowiedziałeś się o tym, że Carmen niby jest z Tobą w ciąży powiedziałeś, że nie jesteś jeszcze gotowy na zostanie rodzicem.- wspomniałam. Na jego twarzy pojawił się uśmiech, który tak bardzo uwielbiam.
- Vilu to Ciebie kocham, to z Tobą wyobrażam sobie przyszłość, to z Tobą chciałbym założyć rodzinę.- wyznał. Poczułam, że się rumienię, a w moim brzuchu wiruje stado motylków.
- Ja Ciebie też kocham.- podniósł moją dłoń i musnął swoimi ustami. Wstałam z krzesła i usiadłam szatynowi na kolanach.
- Rozumiem, że wprowadzisz się do mnie.- mruknął mi do ucha. Postanowiłam się z nim trochę podroczyć.
- No nie wiem, tam gdzie mieszkam jest fajnie.- odparłam.
- Ale tak to będziesz spędzała ze mną większość czasu, nie daj się prosić.- musnął moją szyję, moje ciało przeszył przyjemny dreszcz.- To kiedy dzisiaj, czy jutro? Jak wolisz. Wybór zostawiam Tobie.- już miałam mu coś odpowiedzieć, ale poczułam jego usta na swoich, oczywiście oddałam pocałunek. Trudno było uciec pokusie.- Jedziesz ze mną dzisiaj do Rico? Chciał żebym go odwiedził. On też tęskni za tobą.
- Chętnie Ci potowarzyszę.- zaśmiałam się. Poczułam na udzie jego narastającą erekcje. Uśmiechłam się pod nosem.- Leoś a może by tak, no wiesz.- mówiłam uwodzicielskim głosem.
- Nie wiem.- zaśmiał się. Pocałowałam go namiętnie. Oddał pocałunek.- To Tobie wolno.
- Jak będziesz delikatny.- wstał z krzesła trzymając mnie na rękach. Czuję się szczęśliwa. Bo to on sprawia, że jestem szczęśliwa. Oczywiście wiadomo co się dalej wydarzyło, brakowało mi tego.
~*~
Po bardzo przyjemnie spełnionym czasie razem z Leonem razem pojechaliśmy do Rico, ale jeszcze wcześniej zatrzymaliśmy się pod budynkiem, w którym mieszkam, abym się mogła przebrać w normalne ubrania. Przez całą drogę rozmawialiśmy, w towarzystwie Verdasa czuję się swobodnie, nie muszę nikogo innego udawać. Gdy znaleźliśmy się na miejscu wysiedliśmy z samochodu i za rękę udaliśmy się do starego miejsca zamieszkania Leona. Szatyn miał przy sobie klucze, dlatego nie musieliśmy dzwonić dzwonkiem. Zobaczyłam Rico siedzącego na kapie i oglądającego telewizję. Mały Verdas nie zauważył nas. Usiadłam obok niego, a Leon poszedł do kuchni gdzie jak się nie mylę znajdował się Eryk. Chłopczyk obrócił twarz w moją stronę.
- Viola.- rzucił z uśmiechem i przytulił się do mnie.- Dlaczego wyjechałaś? Miałaś nie wyjeżdżać.
- Musiałam sobie coś przemyśleć, ale teraz już na pewno zostaję,- jeszcze raz mnie przytulił. Po chwili Eryk przyszedł z tacką z kawą, jedną herbatą, dla mnie, i jakimiś ciastkami. Przywitałam się z mężczyzną,
- Jak było na weselu?- zapytał. Wymieniliśmy spojrzenia z Leonem.
- Dobrze.- odparł za nas dwoje.
- Ej. Ej. Ej. Leon mogę powiedzieć Twoją tajemnicę?- krzyknął Rico.Wszyscy popatrzyliśmy na malca. Później swój wzrok przeniosłam na szatyna, który marszy brwi.- Leon kocha Violettę.- zaśmiałam się.
- Rico tyle już wiem, raczej każdy z nas wie.- wyjaśniłam.
- Właśnie tato Violetta do mnie wróciła i jesteśmy razem.- pochwalił się i objął mnie ramieniem i musnął mój policzek. Rico zasłonił oczka, zaśmiałam się.- Młody Ty też w przyszłości będziesz miał dziewczynę. Nuczę Cię podrywów, będziesz miał bajerę. Każda będzie Twoja. Tak jak dawniej wszystkie były moje przed poznaniem Vilu oczywiście.- posłał mi uśmieszek.
- Nigdy nie słyszałam Twoich tekstów. Powiedz przynajmniej jeden.- spojrzał mi głęboko w oczy.- To się nie liczy.- dodałam.
- Bolało jak spadłaś z nieba?- rzucił uwodzicielskim głosem. Wybuchłam śmiechem, podobnie jak reszta towarzystwa.
- Kochany na ten tekst to nawet ja bym nie poleciała. Prędzej bym Cię wyśmiała. Proszę Cię nie pogrążaj się przy swojej rodzinie.
- Leon mam nadzieję, że tym razem nie zawalisz wszystkiego. Masz wspaniałą dziewczynę, proszę Cię nie strać jej po raz kolejny. Lubię patrzeć jak jesteście obydwoje szczęśliwi.- posłał nam uśmiech, który odwzajemniiśmy.
*Violetta*
Patrząc na to wszystko z perspektywy czasu niewiele się zmieniło. Leon od jakiegoś czasu nie dzwoni i nie pisze. Słyszałam od Lu, że rozstał się z Carmen, ponieważ go zdradzała. Ale on też ją zdradzał ze mną. Więc to między nimi było nie miało szans na przyszłość. Obecnie po miesiącu pobytu u Nico przyjechałam z powrotem do Denver, na ślub przyjaciół. Nie mogłabym zostawić Ludmiły w tak ważnym dniu. Razem z dziewczynami ustaliłyśmy, że to jednak Fran zostanie świadkiem. Ja mogłabym, ale blondynka uważa, że tak będzie lepiej.
Wiem, że ucieczka nie była najlepszym wyjściem, ale to jedyne co wymyśliłam. Inne opcje raczej by nie przeszły. Wiem, że mogło być inaczej, ale jak zawsze wszystko spartoliłam. Teraz nie uniknę całej odpowiedzialności i rozmowy z szatynem. Nie za bardzo mi się to uśmiecha, ale jak mus to mus.
Pogoda idealnie odwzajemnia mój humor. Jest pochmurnie i pada. Krople deszczu odbijają się od dużych okien i powoli spływają po powierzchni szyby. Chciałam sobie wybrać sukienkę, ale wszystkie są jednym słowem za małe, lub zbyt dużo pokaujące. Nie spodziewałam się, że przez miesiąc tak urośnie mi brzuch. Powinnam iść i kupić sobie odpowiednią sukienkę, ale to zajęłoby mi dużo czasu jakbym miała wybierać sobie sama. Lu jest zajęta na pewno, bo przecież pojutrze ślub, ale Fran, zadzwonię. Od razu porozmawiamy. Z Resto miałam gorszy kontakt niż z blondynką. Wzięłam swój telefon i wybrałam numer przyjaciółki. Po dwóch sygnałach odebrała.
~*~
Widzę ją przed wejściem. Czeka na mnie. Przyśpieszam kroku. Przywitałam się się z nią i przytuliłam do niej. Od razu polepszył mi się humor. Obydwie weszłyśmy do środka, przez wielkie rozsuwane drzwi. Oczywiście znajdowało się tutaj mnóstwo ludzi, ale to pestka w porównaniu do tego co tutaj się działo jeszcze na początku wakacji.
- Violu Ty to chyba jako jedyna w ostatniej chwili wiesz co robić.- zaśmiała się.- Przecież Ludmiła wybierała Ci sukienkę, dlaczego chcesz kupić nową?- zapytała. Spojrzałam na nią jak na idiotkę.
- Fran jeżeli kobieta jest w ciąży to brzuszek rośnie.- wytłumaczyłam idąc w stronę pierwszego sklepu.- A jak tam Twoje sprawy sercowe?- zapytałam zmieniając tym samym temat. Tym razem to ona popatrzyła na mnie jak na idiotkę.- Rozumiem, że wszystko bez zmian, ale którego bardziej wolisz? Boisz się, że przez wybór jednego z nich zranisz tego drugiego.- zatrzymałam się.- Chcę Ci powiedzieć, że jeżeli nie wybierzesz żadnego to cała wasza trójka cierpi, a jeżeli wybierzesz jednego to cierpi tylko jedno, a obydwoje są przystojnie, więc bez względu na to którego wybierzesz ten cierpiący sobie kogoś znajdzie. Rozumiesz mnie, bo ja sama siebie nie koniecznie. Nie mówię za dużo? Wiem, że mówię za dużo, ale.. No dobra zamykam się już. A tak w ogóle to Marco nie miał dziewczyny?- weszłyśmy do sklepu i zaczęłyśmy szukać czegoś odpowiedniego.
- Miał, ale z nią zerwał. Specjalnie dla mnie. Powiedział mi to prosto w twarz, że zerwał z nią, bo nadal mnie kocha i zrobił największy błąd w życiu nie walcząc o nasz związek.- odparła i wzięła do ręki wieszak z kremową sukienką.- Jak myślisz?- pokręciłam głową. Odłożyła na swoje miejsce.- A Ty masz zamiar powiedzieć Leonowi, że spłodził Ci dziecko?- zaśmiałam się. Tym razem to ja wzięłam sukienkę i pokazałam przyjaciółce zareagowała podobnie do mnie wcześniej.
- Z jednej strony chciałabym aby moje dziecko miało obydwoje rodziców, ale z drugiej nie chcę więcej cierpieć. Między nami jest różnie raz jesteśmy szczęśliwi a za chwilę kłócimy się o byle co i rozstajemy. Powiem mu, albo może sam się zorientuje.- odpowiedziałam zmieszana nie wiem co mam zrobić.
- Vilu według mnie powinnaś powiedzieć mu prawdę. Tak czy inaczej on już i tak się domyśla. Lu mi mówiła, że pytał się jej o to czy przypadkiem nie jesteś w ciąży.- oznajmiła.
- Powiem mu. A teraz wybierzmy już tą sukienkę.- zaśmiała się.
~*~
Jeszcze raz sprawdziłam w lustrze czy nie widać żadnych zmian. Wiem, że to dopiero drugi miesiąc, i prawie w ogóle nic nie widać, ale lepiej mieć pewność. Wzięłam swoją kopertówkę. Muszę przyznać, że sukienka, którą pomagała mi wybrać Fran jest śliczna. Powoli wyszłam z swojego mieszkania, a już po chwili wyszłam z wielkiego białego budynku. Rozejrzałam się dookoła szukając wzrokiem zamówionej taksówki. Gdy tylko zauważyłam pojazd ruszyłam w tamtą stronę. Wsiadłam podałam kierowcy adres. Z radia leciała jakaś muzyka. Nie w moim typie, ale nie przeszkadzała mi.
Pogoda dopisuje, tak jak przewidywała Lu. Uśmiechłam się pod nosem na wspomnienie przyjaciółki. Ostatnio widziałam ją tydzień temu na Skype. Dzisiaj zobaczę ją w sukni ślubnej. Nadal to do mnie nie dociera. W dzisiejszym dniu jedna z moich przyjaciółek wychodzi za mąż. Pamiętam jak mówiła nam, że ślub dopiero po trzydziestce tymczasem trochę lat jeszcze brakuje. Zauważyłam, że co jakiś czas patrzy na mnie ten kierowca w lusterku. Spojrzałam na zegarek znajdujący się na mojej ręce. Mam jeszcze czas i spokojnie zdążę.
Po około piętnastu minutach byłam już na miejscu. Weszłam do kościoła, który był ślicznie urządzony, w stylu Lu. Ciekawe czym zajmował się Fede. Usiadłam obok Diego, posłałam mu uśmiech, który odwzajemnił. Rozejrzałam się mniej więcej dookoła, zauważyłam Federico, który stał już przy ołtarzu, a koło niego stał Leon. Nie widzi mnie to dobrze. Nie chcę tego. Trochę przesunęłam się do mężczyzny siedzącego obok mnie chcąc się jakoś schować.
- Dlaczego się tak chowasz?- zapytał szeptem Diego.
- Nie chcę aby Leon mnie zobaczył.- odparłam również szeptem. Gdy usłyszałam charakterystyczną melodię, zauważyłam, że do ołtarza kieruje się Lu, w swojej śnieżnobiałej sukni. Szła środkiem z promiennym uśmiechem. Cieszę się jej szczęściem.
~*~
Wszyscy tańczą tylko ja siedzę, w ciągu około dwóch godzin zatańczyłam może dwa tańce z Diego i Marco. Z obydwoma dobrze mi się tańczyło, ale chciałabym z Leonem. Nie podejdę do niego. Wstydzę się. Może nie chciałby mnie teraz znać, albo zapomniał o mnie.Ciągle widzę go tańczącego z jakąś inną panienką, albo jak wychodzi na zewnątrz. Poczułam jak ktoś kładzie mi rękę na ramieniu, miałam nadzieję, że to Leon, ale niestety był to Fede. Poprosił mnie do tańca. Zgodziłam się. Wstała, z krzesła i razem ruszyliśmy w stronę parkietu. Chwilę tańczyliśmy razem, ale poczułam, że nagle jestem w innych ramionach innego mężczyzny, podniosłam swój wzrok.
- Leon.- szepnęłam. Spojrzał mi w oczy, poczułam, że moje nogi robią się jak z waty. Nie odzywał się. Widziałam, że jest na mnie zły za to, że wyjechałam nie uprzedzając go. Chciałam się odezwać, ale nie potrafiłam, za bardzo się bałam. Bałam się. Wtuliłam się w niego, kiedy poczułam jak obejmuje mnie ramionami na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Brakowało mi go. Teraz powinnam się postarać i go odzyskać, ale nie wiem czy on nadal mnie kocha. Może już ma kogoś innego.
Po skończonej piosence oderwaliśmy się od siebie, spojrzeliśmy sobie w oczy. Podeszła do niego jakaś kobieta pociągnęła za rękę szedł za nią nadal patrząc mi w oczy. Odwróciłam się chciałam z powrotem usiąść na swoim miejscu, ale zatrzymał mnie głos jakiegoś mężczyzny, który prosi mnie do tańca. Zgodziłam się nie miałam większej ochoty na siedzenie.
~*~
Otaczają mnie prawi sami pijani ludzie. Może oprócz Lu. Fede mruczy coś do ucha blondynce, a ona się z tego śmieje. Fran wypiła aż za dużo, nawet nie wiem gdzie się teraz znajduje. Diego próbuje coś śpiewać, ale ciągle zapomina tekstu. Leon znikł mi z pola widzenia, pewnie się teraz obściskuje z jakąś dziewczyną. Na samą myśl o tym posmutniałam. Nagle zrobiło mi się strasznie gorąco i lekko zakręciło w głowie. Wstałam z miejsca i ruszyłam na zewnątrz. Wychodząc minęłam się z Verdasem. Usiadłam na ławeczce. Wokoło panowała ciemność, wiał chłodny wiatr, w ogóle było chłodno. Jest kilka minut po północy. Chyba wrócę już do mieszkania.
- Violetta wszystko w porządku?- zapytał Leon siadając obok mnie, chyba zauważył, że mi zimno, bo zdjął z siebie marynarkę i zarzucił na moje ramiona. Opatuliłam się bardziej częścią garderoby.
- Chyba tak.- odparłam mało przekonywująco. Wstał i podał mi rękę, którą chwyciłam. Poszliśmy razem na parking. Podeszliśmy do jego samochodu. Leon otworzył mi drzwi od strony pasażera. Wsiadłam do środka. Okrążył pojazd i wsiadł na miejsce kierowcy.- Leon..
- Porozmawiamy na spokojnie za chwilę. Lu wie, że już wracasz, powiedziałem, że jesteś zmęczona.- posłałam mu nieśmiały uśmiech.- Nie bój się nie piłem, za dużo myślałem o Tobie.- poczułam przyjemny ucisk w podbrzuszu, a razem z nimi pojawiające się rumieńce. Odwróciłam swoją twarz w przeciwną stronę. Moje powieki stawały się coraz cięższe, w skutek czego powoli zasypiałam, aż w końcu zasnęłam.
~*~
Powoli otworzyłam oczy, zauważyłam, że nie jestem u siebie w mieszkaniu. Odwróciłam głowę w drugą stronę. Zauważyłam, że jestem u Leona. No tak przecież mnie wczoraj odwoził, najwyraźniej usnęłam. Nie było go nigdzie, ale słyszałam szum wody w łazience. Przeniosłam się do pozycji siedzącej. Dotknęłam swojego brzucha przez materiał sukienki. Uśmiechłam się pod nosem. Powiem mu, dzisiaj jak tylko wyjdzie z łazienki. Na pewno. Jestem tego pewna. Mój wzrok przeniósł się na drzwi do łazienki, w których stanął szatyn w samych bokserkach. Kropelki wody spływały po jego twarzy spadały na klatkę piersiową i tak spływały po jego umięśnionym brzuchu. Nie, jednak mu tego nie powiem. Nie dam rady. Przecież jeszcze miesiąc temu mówił, że chce mieć dziecka, że nie jest na to gotowy.
- Już wstałaś.- zauważył z uśmiechem. Podszedł do wielkiej szafy z ubraniami, w której ma prawie same garnitury, ale mniejsza z tym co się tam znajduje. Wstałam z łóżka.- Pewnie chcesz się odświeżyć.- rzucił w moją stronę. Pokiwałam głową. Podał mi swoją koszulkę. Posłałam mu uśmiech i ruszyłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i wdziałam na siebie szarą koszulkę, za dużą, ale lubię chodzić w jego za dużych na mnie koszulkach. Zawsze pachną jego perfumami. Wyszłam z pomieszczenia w sypialni nie było już szatyna. Zostawiłam sukienkę na łóżku i ruszyłam do kuchni, ponieważ stamtąd było czuć przyjemne zapachy. Powoli podreptałam w tamtą stronę. Zauważyłam, że Leon przygotował śniadanie. Usiadłam koło niego do stołu. Między nami panowała cisza, którą postanowiłam przerwać.
- No to Leon wytłumacz mi dlaczego mnie tutaj przywiozłeś i o czym chciałeś rozmawiać.- podniósł swój wzrok na mnie.
- Cieszę się, że wróciłaś. Tęskniłem za Tobą. A dokładniej za Wami, bo jak się nie mylę to jesteś w ciąży.- widelec wypadł mi z ręki i upadł na stół. Mogłabym udawać głupią, że niby nie wiem o co mu chodzi, ale prędzej czy później i tak by się dowiedział.
- Jestem z Tobą w ciąży.- wyznałam.- Zrozumiem jeżeli nie będziesz chciał tego dziecka.- dopowiedziałam spuszczając wzrok. Ciągle czułam na sobie jego wzrok. Milczał.
- Kto powiedział, że nie chcę tego dziecka?- podniosłam swój wzrok na wysokość jego oczu.
- Gdy dowiedziałeś się o tym, że Carmen niby jest z Tobą w ciąży powiedziałeś, że nie jesteś jeszcze gotowy na zostanie rodzicem.- wspomniałam. Na jego twarzy pojawił się uśmiech, który tak bardzo uwielbiam.
- Vilu to Ciebie kocham, to z Tobą wyobrażam sobie przyszłość, to z Tobą chciałbym założyć rodzinę.- wyznał. Poczułam, że się rumienię, a w moim brzuchu wiruje stado motylków.
- Ja Ciebie też kocham.- podniósł moją dłoń i musnął swoimi ustami. Wstałam z krzesła i usiadłam szatynowi na kolanach.
- Rozumiem, że wprowadzisz się do mnie.- mruknął mi do ucha. Postanowiłam się z nim trochę podroczyć.
- No nie wiem, tam gdzie mieszkam jest fajnie.- odparłam.
- Ale tak to będziesz spędzała ze mną większość czasu, nie daj się prosić.- musnął moją szyję, moje ciało przeszył przyjemny dreszcz.- To kiedy dzisiaj, czy jutro? Jak wolisz. Wybór zostawiam Tobie.- już miałam mu coś odpowiedzieć, ale poczułam jego usta na swoich, oczywiście oddałam pocałunek. Trudno było uciec pokusie.- Jedziesz ze mną dzisiaj do Rico? Chciał żebym go odwiedził. On też tęskni za tobą.
- Chętnie Ci potowarzyszę.- zaśmiałam się. Poczułam na udzie jego narastającą erekcje. Uśmiechłam się pod nosem.- Leoś a może by tak, no wiesz.- mówiłam uwodzicielskim głosem.
- Nie wiem.- zaśmiał się. Pocałowałam go namiętnie. Oddał pocałunek.- To Tobie wolno.
- Jak będziesz delikatny.- wstał z krzesła trzymając mnie na rękach. Czuję się szczęśliwa. Bo to on sprawia, że jestem szczęśliwa. Oczywiście wiadomo co się dalej wydarzyło, brakowało mi tego.
~*~
Po bardzo przyjemnie spełnionym czasie razem z Leonem razem pojechaliśmy do Rico, ale jeszcze wcześniej zatrzymaliśmy się pod budynkiem, w którym mieszkam, abym się mogła przebrać w normalne ubrania. Przez całą drogę rozmawialiśmy, w towarzystwie Verdasa czuję się swobodnie, nie muszę nikogo innego udawać. Gdy znaleźliśmy się na miejscu wysiedliśmy z samochodu i za rękę udaliśmy się do starego miejsca zamieszkania Leona. Szatyn miał przy sobie klucze, dlatego nie musieliśmy dzwonić dzwonkiem. Zobaczyłam Rico siedzącego na kapie i oglądającego telewizję. Mały Verdas nie zauważył nas. Usiadłam obok niego, a Leon poszedł do kuchni gdzie jak się nie mylę znajdował się Eryk. Chłopczyk obrócił twarz w moją stronę.
- Viola.- rzucił z uśmiechem i przytulił się do mnie.- Dlaczego wyjechałaś? Miałaś nie wyjeżdżać.
- Musiałam sobie coś przemyśleć, ale teraz już na pewno zostaję,- jeszcze raz mnie przytulił. Po chwili Eryk przyszedł z tacką z kawą, jedną herbatą, dla mnie, i jakimiś ciastkami. Przywitałam się z mężczyzną,
- Jak było na weselu?- zapytał. Wymieniliśmy spojrzenia z Leonem.
- Dobrze.- odparł za nas dwoje.
- Ej. Ej. Ej. Leon mogę powiedzieć Twoją tajemnicę?- krzyknął Rico.Wszyscy popatrzyliśmy na malca. Później swój wzrok przeniosłam na szatyna, który marszy brwi.- Leon kocha Violettę.- zaśmiałam się.
- Rico tyle już wiem, raczej każdy z nas wie.- wyjaśniłam.
- Właśnie tato Violetta do mnie wróciła i jesteśmy razem.- pochwalił się i objął mnie ramieniem i musnął mój policzek. Rico zasłonił oczka, zaśmiałam się.- Młody Ty też w przyszłości będziesz miał dziewczynę. Nuczę Cię podrywów, będziesz miał bajerę. Każda będzie Twoja. Tak jak dawniej wszystkie były moje przed poznaniem Vilu oczywiście.- posłał mi uśmieszek.
- Nigdy nie słyszałam Twoich tekstów. Powiedz przynajmniej jeden.- spojrzał mi głęboko w oczy.- To się nie liczy.- dodałam.
- Bolało jak spadłaś z nieba?- rzucił uwodzicielskim głosem. Wybuchłam śmiechem, podobnie jak reszta towarzystwa.
- Kochany na ten tekst to nawet ja bym nie poleciała. Prędzej bym Cię wyśmiała. Proszę Cię nie pogrążaj się przy swojej rodzinie.
- Leon mam nadzieję, że tym razem nie zawalisz wszystkiego. Masz wspaniałą dziewczynę, proszę Cię nie strać jej po raz kolejny. Lubię patrzeć jak jesteście obydwoje szczęśliwi.- posłał nam uśmiech, który odwzajemniiśmy.
@#$%^&*%^&*
Jest 30 komentary i jest rozdział 65 w niedzielę <33
Widzicie jak chcecie to umiecie :>>
Dobra Leonetta jest happy, razem, a co się wydarzy dalej kto wie, chyba tylko ja xpp
Jeżeli cchecie rozdział 66 w piątek chciałabym zobaczyć tutaj 25 komentarzy, a jeżeli chcecie w środę lub czwartek to 30 komentarzy ;33
Oczywiście dziękuje za wszystkie komentarze pod poprzednim <33 Jesteście wspaniali <3
Ps. Do rekalmowania bloga jest specjalna zakładka, bo ja nie ogarniam tych wszytskich reklam pod rozdziałami. Jak tylko dam radę to wejdę. <33
Do następnego :*
zajęte misie ;*
OdpowiedzUsuńOMG CHOLERKA LEONETTA! *O*
Usuńwiem, wracam po dwóch dniach ;_; ale wybaczysz, c'nie? :)
Rozdział genialny *u* Jak zawsze zresztą ^^
León odzyskał rozum i odzyskał V *3* Geniusz zbrodni doskonałej xDDD
Ledwo się pogodzili i już do łóżka ;D Marcela lubi to ^^
Dzidziuś w drodze *-* Omg *-* Już chce zobaczyć Verdaska w roli ojca :D A brat Leóśka taki kosiany że nmg *-* Słodziak, będzie się bawił z siostrzeńcem/siostrzenicą xD
Mam dziką nadzieję że V urodzi dziewczynkę. Będzie taką uroczą córeczką tatusia ^^
Nie mogę się doczekać następnego rozdziału *-*
Jak zwykle, nie zawiodłaś mnie. Z resztą, nawet być nie potrafiła :D
Czekam na 66 ;*
Mam nadzieję, że będzie jutro. Mam ciężki dzień, a rozdział u Cb na deser, byłby idealnym poprawieniem humoru!
Kocham :*
Pozdrawiam, twoja Marcela <3
PIERWSZA XDDDDDDD
ZW
OdpowiedzUsuńOkeyy! Nektarynko! xpp
UsuńJestem mega happy! Leonetta pogodzona! :D <33 ^^
CZekają na bejbi! :D ♥
Rico♥ Słodziak! :D <33 3
HAhahaah Leon jakie teksty :D XXXDDD~!!
Hyhy ^.^ No i seks na zgodę! :D :D
Rozdział zajebisty! ;*
Czekam na next:D
zapraszam do mnie:
http://leonviolettayfranymarcoo.blogspot.com/
xoxo♥
Zaaaaaasajete xd
OdpowiedzUsuńcudny rozdział!!!!!!!
OdpowiedzUsuńw końcu leonetta<3
Jak zawsze świetnie!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że ich tak szybko nie rozdzielisz, nie?
A spróbuj tylko! ;D
Długość rozdziału w pełni mnie zadowala...:)
Może wprowadź jakiś mały dramacik? Tylko nie rozdzielaj Leonetty!
Wiem powtarzam się..:)
Świetnie piszesz, o czym wszyscy wiedzą!
Twój blog rządzi!
Pozdrawiam i zapraszam do mnie! :))))
Aaaaaaa !!!! LEONETTA !!!! YEAH !! w końcu !!! Boski rozdział !!!! czekam na next !!!!
OdpowiedzUsuńAaaaa, Leonetta!
OdpowiedzUsuńTak się cieszę xd
Poprawilas mi humor :)
Rozdział cuuuuudowny ;)
Always :***
Taaak Rico, wielka tajemnica -_-
UsuńPrzecież chyba każdy to wie ale mam Zaciesz =)
Ślub Fedemiły <3333
Kofffam :***
Mam nadzieję że szczęście Leonetty będzie trwało dluuuugo o.O
Całe szczęście, że Leoś ucieszył się ze będzie tatusiem ;*
Niech Carmen spada i nie wraca! Chociaż z tego co napisałaš wynika, że ona już nigdy nie wróci ^^ hyhy =D
Teraz nie masz prawa rozdzielić mi Leonetty! :P
Czekam na next :***
świetny rozdział :D
OdpowiedzUsuńŚwietny
OdpowiedzUsuńBoski
Najlepszy
Happy
Fajny
Perfekcyjny
Awwwww ^^
Słodki
Leonettowy
Piękny
Najlepszy z najlepszych
Rozdzialł na CAŁYM WSZECHŚWIECIE!!!- Leonetta ^^
Tak tylko ty wiesz co sie zdarzy, zgaduje;
Viola poroni
Leon bd miał wypadek
Eric umrze i Vilu i Leon będą musieli zaopiekować się Rico
Nie mam pomysłów xDDDD
Rozdział genialny i czekam na 30 Kom i na roz. W środę ;***
amor-grande-todo.blogspot.com
A i możesz dodać coś przełomowego tylko nie rozdzielaj Leonetty xDDD Pozwalam xDD
UsuńP.S. Wysłałam do Ciebie e-maila ;***
Boski !
OdpowiedzUsuńNo rozdział po prostu cudowny no, ale co ja się dziwię jak każdy taki jest :)
Violetta wróciła na ślub Fedemiły, wytańczyła się i wybawiała bo jeszcze może, ale jak już jej brzuszek urośnie to się nie pobawi :) Leon odwiózł ją do siebie i tam spała :3 Podobało mi się to, że zrobiłaś, że Violetta przyznała się, że jest w ciąży z Leonem :) Wszędzie jest, że ona się tego wypiera lub kłamie ;) Leon się ucieszył i znowu są razem ! O i już mają za sobą jeden numerek xD Jaki tekst Verdasa jak sobie to wyobraziłam to chciałam się śmiać na głos, ale pobudziłabym wszystkich chociaż na pewno i tak nie śpią jeszcze :) Czekam już na następny rozdział ;*
Kocham Cię <333
Super<3
OdpowiedzUsuńLeonetta znowu razem <3
Czekam na next XD
Super <3
OdpowiedzUsuńBoski <3 <3
OdpowiedzUsuńLeonetta!!!! :**** <3
I jeszcze mają razem dziecko :)
Kochana cudowny, czekam na next ;)
Super boski rozdział! ! nie rozdzielaj Leonetty ! <33
OdpowiedzUsuńKocham twojego bloga <3
OdpowiedzUsuńRozdział super, zresztą jak zwykle :)
Nie mogę się doczekać kolejnego!
Żabka Blanco
Jak zawsze perfekcyjny !
OdpowiedzUsuńNo prosze jaki zwrot akcji :) Leonetta razem :)
Hah Leon i ten jego tekst :P rozbrajajacy ! Lepiej dla Rico zeby Leon mu nie pomagal w sprawach sercowych ;)
Udanego tygodnia w szkole ;)( przepraszam za bledy :S )
Do nastepnego :**
Super
OdpowiedzUsuńTy... Ty... Ty... Jesteś wspaniała <33
OdpowiedzUsuńTen rozdział jest genialny, musisz mi uwierzyć, bo jak nie to przyję do Ciebie z łopatą i wbije Ci do głowy, że to prawda xd wiem jestem brutalna :)
Oł yeach Leonetta znowu razem, ale wiesz mam nadzieję, że ich już nie rozdzielisz tyle się osobno nacierpieli. A gdy są razem są tacy szczęśliwi <3
Bardzo lubię Rico w twoim opowiadaniu, naprawdę ta tajemnica był wielka. A ten tekst Leona mnie rozwalił. Pamiętam jak jeszcze u mnie w klasie chłopacy chodzili i tak zagadywali do dziewczyn ;3
Jeszcze ślub Fedmiły.
Ten rozdział to jest jeden z tych w którym bohaterowie są szczęśliwi xD
Czekam na next,bo jestem ciekawaaaaa :************
~ Majaa <3
Boski ♥
OdpowiedzUsuńLEONETTA RAZEM TRALALALALA <3333333333
Ślub Fedemiły ♥
Rico suodziak <3
Czekam na next <3
Pzdr, Liv ;***
Cudny rozdział
OdpowiedzUsuńLeon i Vilu razem
Awww
Będą mieli dziecko
Och
jako uroczo
Proszę niech się nie rozstają
Jesteś świetna
Pozdrawiam
Lucyy
Fajowyy <3
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńRozdział najlepszy!
OdpowiedzUsuńLeonetta znowu razem, i Vilu powiedziała mu o ciąży.
Lron i te jego podrywy! Zawsze cos wymyśli.
Z niecierpliwością czekam na koleny wspaniały rozdział!
Alice♥♡♥
Cudo !!
OdpowiedzUsuńCzekam na next !! ~ Julka ♥
Cudo aaa. Czytam twojego bloga od dwóch dni u jest wręcz cudowny. Czekam na neta twojej pięknej historii. Trzymaj się kochana :***
OdpowiedzUsuńCudowny rozdzial czekam na next
OdpowiedzUsuńLeonetta jest! ^^
OdpowiedzUsuńJestem szczęśliwa, bo oni są szczęśliwi ;pp
"Bolało jak spadłaś z nieba?" xDD Oj Leónn xDDD
Jest super ^^
Rico jest prze :33
Violka w ciąży, będzie mały Verdasek! (Verdaski? :p)
Dobra kończę te chaotyczną wypowiedź :pp
Czekam na nexta ;33
Całusyy ;**
Nati
Superowy rozdział
OdpowiedzUsuńSuper blog
OdpowiedzUsuńHah rozdział dodany wczoraj a tu już powyżej 30 komów :D
OdpowiedzUsuńStraszliwie się cieszę że Leonetta jest już szczęśliwa ♥
Mam nadzieję że Leonek wszystkiego (po raz kolejny) nie zepsuje c;
Już nie mogę doczekać się małego Verdasiątka ;33
Pozdrawiam
Zapraszam do mnie :)
http://leonetta-fairy-tale.blogspot.co.uk/
super rozdział ! <3 leonetta razem <333 czekam na next i życzę weny na dalsze rozdziały :*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Aga <3
Wow! Kocham Cię!
OdpowiedzUsuńBoski boski boski ;****
OdpowiedzUsuńMoooja Leonetta ;*****
Fran nie może się zdecydować ;****
Czekam na next
Zapraszam do mnie--->leonettaaq.blogspot.com
Super rodział :]
OdpowiedzUsuńOstatnio wpadłam na pewnego bloga... Od razu gdy tylko tam weszłam skojarzył mi się z twoim, a gdy przeczytałam prolog jeszcze bardziej nabierałam takiego wrażenia... Weszłam na twojego bloga i porównałam po kilka fragmentów... Oczywiście były zupełnie takie same. To jest ten blog: http://bella-i-edward-love-forever.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńJeszcze coś co jest identyczne: adres bloga. Zmieniona jest jedynie para.
Sofie :*
Hejoł Ewelinko <3
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że wracam tak późno ;C
Ale jak zawsze szkoła ;C
Rozdział cudowny <3
Nareszcie Leonetta <3
Violka w ciąży <3
I będzie taki malusieńki Verdasek <3333333333333333
Hahah xD
Verdas i te jego teksty XD
Rico nie ucz się od niego XD
Bo dziewczyny w przyszłości nie będziesz miał XD
I Leon idioto niczego nie zepsuj!
Bo ja chcę Leonettę <3
Aniołku czekam na nexcik <3