Link do bloga autorki: nelmiomondo-francesca.blogspot.com
Przypadek czy przeznaczenie?
-Wierzysz w miłość do końca życia?
-Nie wiem, przecież jeszcze żyje.
-A wierzysz w miłość od pierwszego wejrzenia?
-Nie wiem, jeszcze tego nie doświadczyłam.
-A wierzysz w prawdziwą miłość?
-Nie wiem, jeszcze takiej nie miałam.
-A wierzysz w jakąkolwiek miłość?
-Nie wiem, jeszcze nigdy jej nie doznałam.
***
Wierzysz w miłość?- zapytał cię ktoś kiedyś? Ją nie, ona nie znała miłości. A o kim mowa? O pięknej blondynce? Szalonej rudej? Nie, mowa o nieśmiałej brunetce. Wiecznie sama, nikomu nie potrzebna-tak się czuła. Rodziców obchodziła tylko praca i myśleli, że jak dadzą jej pieniądze to co? Zastąpią jej miłość i rodzicielską opiekę. Otóż nie, pomylili się o całe 100%, a nawet więcej jeśli to możliwe. Czy ta dziewczyna doznała w życiu jakiegokolwiek szczęścia? Zdziwi Was odpowiedź tak? No więc tak, jej jedynym szczęściem w życiu była muzyka. To jedyne co kochała, czyli doświadczyła miłości? Ale czy kochać jakąś rzecz czyli muzykę i jakąś osobę to się liczy jako to samo? Moim zdaniem nie. Włoszka nie miała przyjaciół. Dlaczego? Bo sama tego nie chciała. Wiedziała, że będzie mogła ich tylko ranić swoim zachowaniem. Przyzwyczaiła się do samotności. Ale czy można? Nie sadzę, lecz ona tak myślała. Pomyliła się, nawet nie wiedziała jak bardzo...
***
Jak codziennie ćwiczyła by w końcu dojść do perfekcji. By może wreszcie rodzice ją zauważyli i po chwalili. Jedyne czego teraz chciała to żeby rodzice się nią zainteresowali. W końcu nogi zaczęły się jej plątać, a do oczu dostawać łzy. Było już po lekcjach, więc była sama w sali. Reszta uczniów wyszła by wrócić do domu do rodziny, lecz u niej dom był pusty. Miała aż, lub też zaledwie 16 lat a całymi dniami lub też tygodniami siedziała sama w domu. Czy tak można? Jej rodzice zawszę powtarzają: jeśli ma się pieniądze to wszystko można. Osunęła się po ścianie w koncie sali i zalała się gorzkimi łzami. Często płakała choć starała się być silna tyle, że już nie dawała rady. Nie potrafiła już wytrzymać, czasami się zastanawiała po co żyje, ale zawszę była ta sama odpowiedź. Dla muzyki. Podkuliła nogi i schowała twarz. Wiedziała, że nikt jej nie pocieszy, a jednak się myliła. Po chwili poczuła jak ktoś dotyka jej ramienia.
-Co się stało?-usłyszała męski głos, lecz nic nie odpowiedziała.-Co się stało?-powtórzył, ale kiedy zrozumiał, że dziewczyna nie chce z nim rozmawiać po prostu ją przytulił. Nie znali się zbyt dobrze, tylko zwidzenia, a jednak Francesca wtuliła się w niego. Istnieją dobrzy ludzie, tylko trzeba ich dostrzec. Po chwili jednak dziewczyna wyrwała się z jego objęć i zabierając swoją torbę uciekła z sali. Szepnęła do niego tylko ciche "przepraszam". Na szczęście chłopak je usłyszał i teraz wiedział, że musi jej pomóc.
Raz - przypadek
***
Powoli przemierzała korytarz. Po jej bladym policzku spłynęła pojedyncza łza. Otarła ją i szła dalej. Dzisiaj jej humor był dokładnie taki sam jak wczoraj. A może nawet z dnia, na dzień gorszy. Mijała ludzi, a oni patrzyli na nią z współczuciem. Nikt jej zbyt dobrze nie znał, ale kiedy ktoś spojrzał w te smutne oczy, od razu było mu żal dziewczyny. Od dwóch dni już rodzice do niej nie dzwonili, a gdy ona to robiła nie było odpowiedzi. Po prostu nie odbierali, tylko dlaczego? Była ich jedyną córką a wcale się nią nie interesowali. Dostawała od nich tylko pieniądz, ale za to zero miłości. Nagle straciła jakby władze w dłoniach, a wszystkie kartki wypadły jej z rąk. Zrezygnowana opadła na kolana. Powoli zaczęła zbierać porozrzucane arkusze papieru. Nagle poczuła czyjąś dłoń na swojej. Powoli podniosła głowę i zobaczyła go. Tego chłopaka, który wczoraj próbował ją pocieszyć. Utonęła w jego czekoladowych oczach. Szybko się otrząsnęła i zabrała rękę do siebie. Wzięła swoje zapiski z jego rąk i wstała.
-Dziękuję -powiedziała i odwróciła się by odejść.
-Coś nie tak? -zapytał łapiąc ją za nadgarstek. Wyrwała się z jego uścisku.
-Wszystko okey- skłamała i odeszła, zostawiając go tam samego. On jednak widział, że coś jest nie tak. Tylko co? Właśnie to go zastanawiało...
Dwa - zbieg okoliczności
***
Stała przy pianinie. Powoli naciskała czarne i białe klawisze. Jednak nic jej nie wychodziło. Dźwięki nie łączyły się w melodie. Po prostu nie potrafiła się skupić. Czuła się jak zwykle nie najlepiej. Dzisiaj już szczególnie nie miała na nic ochoty. Nie chciała przyjść nawet do studia, bo może po prostu nie wiedziała, że dzisiejszy dzień będzie dużo lepszy. Oczy jej całe czerwone nadal łzawiły. Otarła je rękawem niebieskiego sweterka. Był już trochę mokry, ale nie brudny bo dziewczyna nie lubiła się malować. Nagle poczuła czyjeś dłonie na swoich biodrach. Ustała jak słup, na baczność. Przeszedł ją dreszcz. Nie była przyzwyczajona do takiego dotyku, ponieważ nigdy nie miała chłopaka. Delikatnie przygryzła wargę.
-To tylko ja- usłyszała ten sam męski głos. Włoch zdjął swoje ręce z jej ciała. Odwróciła się w jego stronę. -Co się stało?
-Nic, daj mi spokój! Nie chce Cię znać - mówiła podniesionym głosem. Próbowała odejść ale chłopak zagrodził jej drogę. Stała tak pomiędzy nim a instrumentem.
- Ale ja chce cię znać - oznajmił, a on już wiedziała, że nie tak łatwo będzie go spławić.
- Nie sądzę byś chciał. A teraz proszę puść mnie bo się spieszę!
-Fran -była trochę zdziwiona bo dawno nikt jej tak nie nazywał. -Bardzo, ale to bardzo bym chciał Ci jakoś pomóc. Proszę opowiedz mi coś o sobie - nalegał.
-Dobrze - odpowiedziała. Usiedli i rozmawiali. Tego dnia Francesca znalazła prawdziwego przyjaciela, a może nawet kogoś więcej...
Trzy - przeznaczenie
***
-Spójrz mi w oczy!
-Patrzę.
-Co widzisz?
-Miłość?!
Dziewczyna spojrzała na niego ze zdziwieniem. Nie dowierzała w to co właśnie usłyszała.
- Ale jak to? - spytała. Chłopak odgarnął niesforny kosmyk za jej ucho. Opuszkiem kciuka pogładził jej policzek.
-Normalnie. Zakochałem się - wyznał zbliżając się do niej.
-Fede ale... - szepnęła cicho, lecz nie potrafiła dokończyć. Zamilkła. Nie wiedziała co zrobić. Jego bliskość przyprawiała ją o przyjemne dreszcze. Przysunąć się czy odsunąć? Co zrobić? Nie wiedziała co czuje. Coś czuła ale czy to miłość? Nie była tego pewna, bo jeszcze nigdy jej nie doświadczyła aż do teraz. Włoch objął ją w tali a ich usta złączył w pocałunek. Jej pierwszy. Czuła to, tę miłość, której zawsze potrzebowała ale nigdy nie miała.
Wspaniały OS ;)
OdpowiedzUsuńCudowny !
OdpowiedzUsuńCudny!!
OdpowiedzUsuńDla mnie ten os byl troche dziwny. Bo nr 1 dlaczego fran byla traktowana podobnie do Violetty?!? Nr 2 dlaczego fede!?!, przecierz blagam mogl byc to chociarz Diego!!!
OdpowiedzUsuń