Nasze twarze zbliżały się do siebie. Ale jak zawsze ktoś musiał nam przerwać. Tym razem też tak było. Jakaś mała dziewczynka, wyglądała na 8 lat. Zaczęła ciągnąć mnie za sukienkę. Popatrzyłam na nią pytająco, a Ona powiedziała, że tworzymy ładną parę i odbiegła. Dziwna sytuacja. Ale nie wnikam. Zaśmialiśmy się z Leonem.
- My parą.- powiedziałam przerywając niezręczną ciszę.- Śmieszne.- dodałam.
- Tak bardzo.- odezwał się.
Popatrzyłam się na niego, a On na mnie. Nie wytrzymam. Gwałtownie zbliżyłam się do niego i Go pocałowałam. Ku mojemu zdziwieniu oddał pocałunek, a naewt go pogłębił. Zarzuciłam mu ręce na szyję, a On swoimi objął mnie w talii. Nagle z nieba spadł ulewny deszcz. Oderwaliśmy się od siebie. Uśmiechnęłam się do niego, co On odwzajemnił. Leon chwycił moją rękę i zaczął biec przed siebie. Po jakimś czasie biegu. Zatrzymałam się, a razem ze mną Leon.
- Dlaczego biegniemy i tak jesteśmy cali mokrzy i będziemy chorzy.- oznajmiłam.
- Masz rację. Tańczyłaś kiedyś na deszczu?- zapytał ni stąd, ni z owąd. Pokręciłam głową przecząco.- Zatańczysz?
- Ale tu nie ma muzyki.
- Nic nie szkodzi. A więc zatańczysz?- wystawił rękę, którą z uśmiechem chwyciłam. Zaczęliśmy tańczyć, wariować i wygłupiać się.
Ludzie przechodzący obok z parasolami patrzyli na nas krzywo. Nie przeszkadzało nam to cieszyliśmy się swoim towarzystwem. Wyobrażałam sobie ten dzień inaczej z Jamesem, ale to już dla mnie przeszłość. Do której nie mam zamiaru wrócić. Zaczęłam wirować sama. Cieszyłam się życiem, które w końcu nabrało jakiego kolwiek sensu. Krople deszczu opadały na moją twarz i ciało. Czułam, że żyję. Poczułam, że Leon chwyta mnie za rękę, przyciąga do siebie. A na koniec łączy nasze usta w namiętnym pocałunku. Podobało mi się to, dlatego nie chciałam tego przerywać. Niestety musieliśmy się od siebie oderwać. Z uśmiechem na ustach ruszyliśmy w stronę domu.
~♥~♡~♥~♡~♥~♡~♥~♡~♥~♡~♥~♡~♥~
Cała trzęsę się z zimna. Nie ma to jak być przeziębionym na koniec wakacji. Ale przynajmniej nie będę z tym sama. Siedzimy z Leonem u mnie na łóżku. Z laptopa leci jakaś muzyka, a my zasmarkani odpoczywamy, grając w karty. Heh.. Nie mamy nic innego do roboty. Poraz kolejny On wygrał.
- Ej. Znowu?!- zapytałam z pretensjami.
- Mma się w soobie to coś.- zaśmiałam się i kichnęłam.- Nna zdrowie.
- Dziękuję.- odparłam. Chwilę po mnie On kichnął. I tak od dłuższego czasu.- Nie gramy w karty.- oznajmiłam.
- Ddlaczego?
- Bo nie lubię ciągle przegrywać, a nie chcę żebyś dał mi wygrywać... Dlaczego się tak jąkasz?
- Zzawsze tak mam ggdy jestem chory.
- A mam takie pytanko.
- Jjakie? Postaram się nna nie odpowiedzieć.
- Czy te pocałunki coś dla Ciebie znaczyły?- zapytałam niepewnie.
Moje całe czerwone poliki próbowałam zakryć, schylając głowę. Podniósł mój podbródek, abym popatrzyła mu w oczy. Pocałował mnie z zaskoczenia, ale pomimo tego oddałam pocałunek. Po chwili oderwał się ode mnie.
- Pprzepraszam nie powinienem. Wiesz ppowinniśmy zapomnieć o ttych pocałunkach. Powiedzmy, że była tto chwila słabości. A Ty jjeszcze dzisiaj rano zerwałaś z chłopakiem. Llepiej zostańmy przyjaciółmi.- wyznał.
- Tak masz rację. A co byś zrobił, jakbym powiedziała Ci, że mi się te pocałunki podobały?- zapytałam ciekawa.
- Nnie powiem, że mi się oone nie podobały. Ale llepiej nie zmieniać nic mmiędzy nami.- zasmuciły mnie Jego słowa. Ale może Leon ma rację. Lepiej będzie jak zostaniemy przyjaciółmi. Bo później jakbyśmy zerwali to każde z nas czułby się niezręcznie. Nie wiem dlaczego, ale coś w mojej głowie podpowiada, że to ten jedyny, że to On może mi zapewnić pełnię szczęścia.
*Leon*
Idealna okazja, by móc wyznać Jej co czuję. Ale głupi Leon zawsze wszystko zepsuje. Dlaczego Jej nie powiedziałem, że te pocałunki oznaczały coś dla mnie? Może dlatego, że się bałem. Może dlatego, że bałem się odrzucenia. Ten dzień z Violettą był cudowny. Uwielbiam spędzać z nią czas. Jest jedyną dziewczyną, która mnie rozumie, doradzi, pocieszy. Jest idealna. Z laptopa poleciała piosenka Justin'a Timberlake'a "Mirrors". Zacząłem śpiewać słowa piosenki, aby rozluźnić trochę atmosferę. Wstałem z łóżka pociągnąłem za sobą Violettę. Tańczyliśmy w rytm muzyki, która nie była za szybka, ani za wolna. Nagle do pokoju weszli rodzice. Dziewczyna szybko wyskoczyła z moich objęć. Ponieważ przed wejściem rodziców stała do mnie tyłem, a Ja Ją obejmowałem. Niezręczną ciszę przerwało kichnięcie moje i Violetta.
- Na zdrowie.- powiedzieliśmy na równi. Zaśmialiśmy się.
- Dzieciaki czy my o czymś nie wiemy?- zapytała mama.
- Nnie. Wszystko ppo starrremu.- odparłem.
- Leon. Dlaczego się jąkasz? Ty się zawsze jąkasz gdy masz...- mówił tata. - Gorączkę.- dokończyli razem.
Podbiegli oboje do mnie i zaczęli dotykać mojego czoła.
- Masz gorączkę. Marsz do łóżka.- rozkazali mi. Ale wstyd jeszcze przed Violettą, która się ukradkiem śmiała. Podbiegli do Violetty i Jej też zaczęli dotykać czoła.
- Violetta ty też masz gorączkę. Do łóżka.- rozkazali.
- Ale Ja się czuję dobrze.- sprzeciwiła się.
- Teraz tak, ale później nie.- odparła.
- A Leon może zostać będzie mi raźniej?- zapytała Viola. Pokiwali głowami twierdząco. Położyliśmy się na łóżku. Było nam ciepło, dlatego nie przykryliśmy się kołdrą. Ale oczywiście moi kochani rodzice nas przykryli od stóp do głów.
- Zrobię wam kolację. Zaraz wracam.- oznajmiła i wyszła razem z tatą. Zaczęliśmy się śmiać.
- Ale mi gorąco.- powiedziała Violetta.
- Dziwwisz się pprzecież leżysz ww łóżku z nnajgorrętszym chłopakiem w mmieście.- zaśmialiśmy się.
- Tak i najskromniejszym.- dodała.- Mogę się do Ciebie przytulić?- zapytała.
- Jjasne.- wtuliła się w mój tors.- Następnym rrazem nie pytaj.
- Naprawdę jesteś gorący.
- Aa nie mówwiłem.
Popatrzyłem na nią po chwili spała. To cudowne uczucie mając przy sobie taką kruchą i wrażliwą osobę. Od samego początku naszej znajomości mi się podoba, ale nie wiem jak Jej to powiedzieć. Mogłem to zrobić gdy zorientowałem się, że Violetta odgrywa ważną rolę w moim życiu. Nasze pierwsze spotkanie tak jakby to było wczoraj. Ale od tego wczoraj dużo się zmieniło. Do pokoju weszła mama z tacką pełną jedzenia. Zauważyła, że Violetta śpi, dlatego postawiła tackę na biurku i wyszła zamykając za sobą drzwi. Postanowiłem obudzić dziewczynę. Zacząłem śpiewać Jej do ucha fragment piosenki, do której tańczyliśmy. Z uśmiechem na ustach otworzyła zaspane oczy. Wyglądała tak uroczo. Przetarła oczy i popatrzyła na mnie.
- Coś się stało?- zapytała cicho, ale na tyle, że mogłem Ją usłyszeć. - Mmama przyniosła kkolację i pomyślałem, że zjeemy.- zaproponowałem.
- Nie powiem trochę zgłodniałam. A co mamy do jedzenia. Wstałem z łóżka wziąłem tackę i wróciłem z powrotem. Usiedliśmy "po turecku", kolację postawiliśmy przed sobą. Od czego by tutaj zacząć. Wszystko wygląda smakowicie. Violetta od razu chwyciła za kanapkę z nutellą. Postąpiłem podobnie, ale Ja w porównaniu do dziewczyny nie miałem nosa od czekolady. Zaśmiałem się.
- Z czego się śmiejesz?- zapytała z uśmiechem.
- Mmasz nutellę na nosie i ppoliczkach.- próbowała wytrzeć, ale Jej się nie udało.- Czekaj ppomogę Ci.
Kciukiem wytarłem z Jej twarzy czekoladę. Gdy nagle nasze spojrzenia się spotkały. Czas jakby nagle stanął w miejscu. Nasze twarze były coraz bliżej...bliżej.... Aż w końcu zamknąłem tą odległość pocałunkiem, ale nie byle jakim. Był on czuły wyrażał wszystkie moje uczucia, które żywię do szatynki.
- Przepraszam nnie ppowinienem był...- powiedziałem speszony po oderwaniu.
- Ale....- mówiła.
- Tak wwiem mam tak więcej nnie robić.- przerwałem Jej.
- Leon...
- To nie mmoja wina, że tak na mnie działasz. Ttwoje oczy są jak ffabryka czekoady, którrej nigdy nnie ma się dosyć. Ttwoje usta są jak maliny, kktóre są miękkie i takie ssłodkie...- przerwała mi całując mnie ponownie. Po mimo zdziwienia oddałem pocałunek. Gdy zabrakło nam powietrza oderwaliśmy się od siebie.
- Chciałam Ci powiedzieć, że podobał mi się tamten pocałunek i ten też. Zresztą każdy pocałunek z Tobą sprawia, że czuję się szczęśliwa. A tamtej nocy, kiedy sprawy się potoczyły trochę inaczej niż miały, wiedz, że podobało mi się. Podoba mi się także to jak się jąkasz w czasie choroby.- wyznała z uśmiechem. Odłożyłem tackę na szafkę nocną. I powróciłem znowu na wcześniejsze miejsce.
- Czczyli mam rozzumieć, żże Ci się poddobam?- zapytałem ciekawy.
○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●
Tak oto prezentuje się rozdział 16 ^.^
Z 17 nie wiem czy wyrobię się w tym tygodniu. Mam dużo spraw do ogarnięcia. Więc next pojawi się pod koniec tygodnia :)
17 komentarzy = rozdział 17
Do następnego :*
- My parą.- powiedziałam przerywając niezręczną ciszę.- Śmieszne.- dodałam.
- Tak bardzo.- odezwał się.
Popatrzyłam się na niego, a On na mnie. Nie wytrzymam. Gwałtownie zbliżyłam się do niego i Go pocałowałam. Ku mojemu zdziwieniu oddał pocałunek, a naewt go pogłębił. Zarzuciłam mu ręce na szyję, a On swoimi objął mnie w talii. Nagle z nieba spadł ulewny deszcz. Oderwaliśmy się od siebie. Uśmiechnęłam się do niego, co On odwzajemnił. Leon chwycił moją rękę i zaczął biec przed siebie. Po jakimś czasie biegu. Zatrzymałam się, a razem ze mną Leon.
- Dlaczego biegniemy i tak jesteśmy cali mokrzy i będziemy chorzy.- oznajmiłam.
- Masz rację. Tańczyłaś kiedyś na deszczu?- zapytał ni stąd, ni z owąd. Pokręciłam głową przecząco.- Zatańczysz?
- Ale tu nie ma muzyki.
- Nic nie szkodzi. A więc zatańczysz?- wystawił rękę, którą z uśmiechem chwyciłam. Zaczęliśmy tańczyć, wariować i wygłupiać się.
Ludzie przechodzący obok z parasolami patrzyli na nas krzywo. Nie przeszkadzało nam to cieszyliśmy się swoim towarzystwem. Wyobrażałam sobie ten dzień inaczej z Jamesem, ale to już dla mnie przeszłość. Do której nie mam zamiaru wrócić. Zaczęłam wirować sama. Cieszyłam się życiem, które w końcu nabrało jakiego kolwiek sensu. Krople deszczu opadały na moją twarz i ciało. Czułam, że żyję. Poczułam, że Leon chwyta mnie za rękę, przyciąga do siebie. A na koniec łączy nasze usta w namiętnym pocałunku. Podobało mi się to, dlatego nie chciałam tego przerywać. Niestety musieliśmy się od siebie oderwać. Z uśmiechem na ustach ruszyliśmy w stronę domu.
~♥~♡~♥~♡~♥~♡~♥~♡~♥~♡~♥~♡~♥~
Cała trzęsę się z zimna. Nie ma to jak być przeziębionym na koniec wakacji. Ale przynajmniej nie będę z tym sama. Siedzimy z Leonem u mnie na łóżku. Z laptopa leci jakaś muzyka, a my zasmarkani odpoczywamy, grając w karty. Heh.. Nie mamy nic innego do roboty. Poraz kolejny On wygrał.
- Ej. Znowu?!- zapytałam z pretensjami.
- Mma się w soobie to coś.- zaśmiałam się i kichnęłam.- Nna zdrowie.
- Dziękuję.- odparłam. Chwilę po mnie On kichnął. I tak od dłuższego czasu.- Nie gramy w karty.- oznajmiłam.
- Ddlaczego?
- Bo nie lubię ciągle przegrywać, a nie chcę żebyś dał mi wygrywać... Dlaczego się tak jąkasz?
- Zzawsze tak mam ggdy jestem chory.
- A mam takie pytanko.
- Jjakie? Postaram się nna nie odpowiedzieć.
- Czy te pocałunki coś dla Ciebie znaczyły?- zapytałam niepewnie.
Moje całe czerwone poliki próbowałam zakryć, schylając głowę. Podniósł mój podbródek, abym popatrzyła mu w oczy. Pocałował mnie z zaskoczenia, ale pomimo tego oddałam pocałunek. Po chwili oderwał się ode mnie.
- Pprzepraszam nie powinienem. Wiesz ppowinniśmy zapomnieć o ttych pocałunkach. Powiedzmy, że była tto chwila słabości. A Ty jjeszcze dzisiaj rano zerwałaś z chłopakiem. Llepiej zostańmy przyjaciółmi.- wyznał.
- Tak masz rację. A co byś zrobił, jakbym powiedziała Ci, że mi się te pocałunki podobały?- zapytałam ciekawa.
- Nnie powiem, że mi się oone nie podobały. Ale llepiej nie zmieniać nic mmiędzy nami.- zasmuciły mnie Jego słowa. Ale może Leon ma rację. Lepiej będzie jak zostaniemy przyjaciółmi. Bo później jakbyśmy zerwali to każde z nas czułby się niezręcznie. Nie wiem dlaczego, ale coś w mojej głowie podpowiada, że to ten jedyny, że to On może mi zapewnić pełnię szczęścia.
*Leon*
Idealna okazja, by móc wyznać Jej co czuję. Ale głupi Leon zawsze wszystko zepsuje. Dlaczego Jej nie powiedziałem, że te pocałunki oznaczały coś dla mnie? Może dlatego, że się bałem. Może dlatego, że bałem się odrzucenia. Ten dzień z Violettą był cudowny. Uwielbiam spędzać z nią czas. Jest jedyną dziewczyną, która mnie rozumie, doradzi, pocieszy. Jest idealna. Z laptopa poleciała piosenka Justin'a Timberlake'a "Mirrors". Zacząłem śpiewać słowa piosenki, aby rozluźnić trochę atmosferę. Wstałem z łóżka pociągnąłem za sobą Violettę. Tańczyliśmy w rytm muzyki, która nie była za szybka, ani za wolna. Nagle do pokoju weszli rodzice. Dziewczyna szybko wyskoczyła z moich objęć. Ponieważ przed wejściem rodziców stała do mnie tyłem, a Ja Ją obejmowałem. Niezręczną ciszę przerwało kichnięcie moje i Violetta.
- Na zdrowie.- powiedzieliśmy na równi. Zaśmialiśmy się.
- Dzieciaki czy my o czymś nie wiemy?- zapytała mama.
- Nnie. Wszystko ppo starrremu.- odparłem.
- Leon. Dlaczego się jąkasz? Ty się zawsze jąkasz gdy masz...- mówił tata. - Gorączkę.- dokończyli razem.
Podbiegli oboje do mnie i zaczęli dotykać mojego czoła.
- Masz gorączkę. Marsz do łóżka.- rozkazali mi. Ale wstyd jeszcze przed Violettą, która się ukradkiem śmiała. Podbiegli do Violetty i Jej też zaczęli dotykać czoła.
- Violetta ty też masz gorączkę. Do łóżka.- rozkazali.
- Ale Ja się czuję dobrze.- sprzeciwiła się.
- Teraz tak, ale później nie.- odparła.
- A Leon może zostać będzie mi raźniej?- zapytała Viola. Pokiwali głowami twierdząco. Położyliśmy się na łóżku. Było nam ciepło, dlatego nie przykryliśmy się kołdrą. Ale oczywiście moi kochani rodzice nas przykryli od stóp do głów.
- Zrobię wam kolację. Zaraz wracam.- oznajmiła i wyszła razem z tatą. Zaczęliśmy się śmiać.
- Ale mi gorąco.- powiedziała Violetta.
- Dziwwisz się pprzecież leżysz ww łóżku z nnajgorrętszym chłopakiem w mmieście.- zaśmialiśmy się.
- Tak i najskromniejszym.- dodała.- Mogę się do Ciebie przytulić?- zapytała.
- Jjasne.- wtuliła się w mój tors.- Następnym rrazem nie pytaj.
- Naprawdę jesteś gorący.
- Aa nie mówwiłem.
Popatrzyłem na nią po chwili spała. To cudowne uczucie mając przy sobie taką kruchą i wrażliwą osobę. Od samego początku naszej znajomości mi się podoba, ale nie wiem jak Jej to powiedzieć. Mogłem to zrobić gdy zorientowałem się, że Violetta odgrywa ważną rolę w moim życiu. Nasze pierwsze spotkanie tak jakby to było wczoraj. Ale od tego wczoraj dużo się zmieniło. Do pokoju weszła mama z tacką pełną jedzenia. Zauważyła, że Violetta śpi, dlatego postawiła tackę na biurku i wyszła zamykając za sobą drzwi. Postanowiłem obudzić dziewczynę. Zacząłem śpiewać Jej do ucha fragment piosenki, do której tańczyliśmy. Z uśmiechem na ustach otworzyła zaspane oczy. Wyglądała tak uroczo. Przetarła oczy i popatrzyła na mnie.
- Coś się stało?- zapytała cicho, ale na tyle, że mogłem Ją usłyszeć. - Mmama przyniosła kkolację i pomyślałem, że zjeemy.- zaproponowałem.
- Nie powiem trochę zgłodniałam. A co mamy do jedzenia. Wstałem z łóżka wziąłem tackę i wróciłem z powrotem. Usiedliśmy "po turecku", kolację postawiliśmy przed sobą. Od czego by tutaj zacząć. Wszystko wygląda smakowicie. Violetta od razu chwyciła za kanapkę z nutellą. Postąpiłem podobnie, ale Ja w porównaniu do dziewczyny nie miałem nosa od czekolady. Zaśmiałem się.
- Z czego się śmiejesz?- zapytała z uśmiechem.
- Mmasz nutellę na nosie i ppoliczkach.- próbowała wytrzeć, ale Jej się nie udało.- Czekaj ppomogę Ci.
Kciukiem wytarłem z Jej twarzy czekoladę. Gdy nagle nasze spojrzenia się spotkały. Czas jakby nagle stanął w miejscu. Nasze twarze były coraz bliżej...bliżej.... Aż w końcu zamknąłem tą odległość pocałunkiem, ale nie byle jakim. Był on czuły wyrażał wszystkie moje uczucia, które żywię do szatynki.
- Przepraszam nnie ppowinienem był...- powiedziałem speszony po oderwaniu.
- Ale....- mówiła.
- Tak wwiem mam tak więcej nnie robić.- przerwałem Jej.
- Leon...
- To nie mmoja wina, że tak na mnie działasz. Ttwoje oczy są jak ffabryka czekoady, którrej nigdy nnie ma się dosyć. Ttwoje usta są jak maliny, kktóre są miękkie i takie ssłodkie...- przerwała mi całując mnie ponownie. Po mimo zdziwienia oddałem pocałunek. Gdy zabrakło nam powietrza oderwaliśmy się od siebie.
- Chciałam Ci powiedzieć, że podobał mi się tamten pocałunek i ten też. Zresztą każdy pocałunek z Tobą sprawia, że czuję się szczęśliwa. A tamtej nocy, kiedy sprawy się potoczyły trochę inaczej niż miały, wiedz, że podobało mi się. Podoba mi się także to jak się jąkasz w czasie choroby.- wyznała z uśmiechem. Odłożyłem tackę na szafkę nocną. I powróciłem znowu na wcześniejsze miejsce.
- Czczyli mam rozzumieć, żże Ci się poddobam?- zapytałem ciekawy.
○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●
Tak oto prezentuje się rozdział 16 ^.^
Z 17 nie wiem czy wyrobię się w tym tygodniu. Mam dużo spraw do ogarnięcia. Więc next pojawi się pod koniec tygodnia :)
17 komentarzy = rozdział 17
Do następnego :*
Jeju *o*
OdpowiedzUsuńPiękny, cudny!
Jak każdy z resztą, uwielbiam twojego bloga!
Aaa jak słodko *.* ♥
Już nie mogę doczekać się next!
Rose
JEEEEEEZU, JAKI GENIALNY. AWW *___*
OdpowiedzUsuńUwielbiam to opowiadanie ♥
Ajajajaja genialny ^^
OdpowiedzUsuńCudownie piszesz, uwielbiam Twojego bloga, zawsze jak na niego zaglądam to z myślą
" Może już dodała kolejny rozdział" Słodko :**
Ahhh co mam napisać jeszcze ? Hehehe
Leonetta <3 Kocham
życzę Ci dużo dużo weny i czekam z ogromną niecierpliwością na kolejny rozdział :)
Hahahaha rozczulił mnie tekst Violi : "Podoba mi się także to jak się jąkasz w czasie choroby" uroczeee ^^ wgl całe to opowiadanie jest urocze.
Dodaj szybko next :**
cudo !!!!!!
OdpowiedzUsuńLeonetta <33333
super super super !!!!!!!
cudowny <3 Leonetta, tak jest <3
OdpowiedzUsuńLeś jak się słodko jąka ♥ jejku ♥
cudny rozdział, pozdrawiam, życzę weny i czekam na next <3
zapraszam do mnie ;*
leonettamiamor.blogspot.com
Ale zajebisty - przepraszam za to niestosowne sformułowanie, ale inaczej chyba nie da się określić tego rozdziału.
OdpowiedzUsuńLeonetta<3
Boże... Jak ja ich ubóstwiam, a Ciebie jeszcze bardziej.
Już nie mogę się doczekać nexta!
Leoś najlepszy...
Jąka się jak nikt inny.
'Marsz do łóżka' - leżę i nie wstaję.
Pewnie się zawstydził
<3 :****
Rocky Blue
O jak słodko :33
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny <3
Cudowny Cudowny<3
OdpowiedzUsuńJak Romantycznie Leonetta tańczy w deszczu Hyhy^^ <3
Ich pocałunki
Czekam na 17 rozdział :*
Pozdrawiam
Werkaa Blanco :D
Zarąbisty!!!
OdpowiedzUsuńCUDOWNY!!!!
OdpowiedzUsuńoby szybko next :*
Ada
jejku,piszesz mega! Next<3
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńJak każdy ;>
Czekam na następny ;*
Rozdział ci się udał nawt bardzo :) A niemoge się doczekać 17rozdzialy LUDZIE DODAWAĆ KOMENTARZE :D
OdpowiedzUsuńBoski <33 Jak zawsze ;D
OdpowiedzUsuńCzekam na next ;p
Buziaki ;**
Super...
OdpowiedzUsuńLeonetta <3
boski proszę niech będą razem
OdpowiedzUsuńSuperowy z resztą jak zawsze!
OdpowiedzUsuńOby tak dalej!
Mam nadzieje, że się wyrobisz.
17 komek:D
Boski :3
OdpowiedzUsuńWarto było czekać ^^
Ta Leonetta <33
Taniec w deszczu :D
A potem gorączka xD
Mmm... jakie my tu mamy ciekawe wyznanka xD
Czekam na next'a i życzę weny! xxx
~KatePasquarelli
Piękny rozdział :)
OdpowiedzUsuńFajnie się go czyta :)
Masz talent do pisania to opowiadanie jest genialne :)
Vilu i Leon - pięknie (taniec w deszczu i potem choroba :/ , ale i tak to było genialne :)
Życzę dużo weny na to opowiadanie :)
Pozdrawiam
Cudo !!
OdpowiedzUsuńCzekam na next !!! ~ Julka ♥
ooo love love ># >3
OdpowiedzUsuńNo w takim momencie?
OdpowiedzUsuńUgh. Czekam na ciąg dalszy i na odpowiedź Violi. I proszę, niech wykaże się odwagą i powie prawdę. ;D
Świetny.
Pozdrawiam i przepraszam, za tak krótki komentarz.
Candy.
Cudowny ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny ten rozdział <3
OdpowiedzUsuńOby tak dalej :)
http://maybeloveleonetta.blogspot.com/ zapraszam :P
OdpowiedzUsuńPs; Przepraszam Blogerkę za to że się reklamuje ;)
No nareszcie jakie to było słodkie :') buziaki
OdpowiedzUsuń~S~