środa, 21 maja 2014

ROZDZIAŁ 21 "Masz słodkie usta"

Nasze czułości przerwał dzwonek do drzwi. Poszłam je otworzyć, bo Leon nadal był w samych bokserkach. W drzwiach stał mój ojciec. Nie wiedziałam co mam robić. Nie chciałam żeby znów zniszczył mi życie. Teraz kiedy mi dobrze, że się mną nie interesują nagle zaczyna się coś dziać.
- Po co tutaj przyjechałeś?- zapytałam szybko.
- A może wpuścisz mnie do środka?-odpowiedział pytaniem na pytanie. Nie chciałam Go wpuszczać, ale ciekawi mnie po co przyjechał. Otworzyłam szerzej drzwi, aby mógł wejść do środka. Po chwili Ja także poszłam do salonu. Zauważyłam, że Leon schodzi po schodach. Dobrze doda mi otuchy przy rozmowie z ojcem. Razem z moim chłopakiem usiedliśmy na kanapie na przeciwko rodzica, który rozsiadł się jak jakiś król.
- A może zaproponowalibyście coś do picia, lub jedzenia?- zapytał rozglądając się dookoła. I co może jeszcze stopy wymasuje.
- Nie owijaj w bawełnę. Powiedz prosto z mostu po co tutaj przyjechałeś.- chciałam to wiedzieć, bo mam już Go dosyć. Oczy mnie bolą od patrzenia na niego. Nie zareagował na moje pytanie tak jakby mnie w ogóle nie słuchał.
- Ładnie tutaj macie.- powiedział Jego wzrok zwrócił się na mnie i Leona.- Szkoda, że długo tu nie pomieszkasz.- dodał. Zrobiłam wilekie oczy podobnie jak mój chłopak. O co mu chodzi? Gada jak jakiś gangster, który domaga się okupu.- No to Leon?- zwrócił się do Verdasa ten pokiwał głową.- No to Leon ile płacicie za moją córkę?- dokończył. Zaczęłam się śmiać, Leon wyglądał jak sparaliżowany, a ojciec patrzył na nas poważnym wzrokiem.
- To żart prawda?- zapytałam kończąc się śmiać.
- A co w tym śmiesznego? Leon Ja nie wymagam dużo. Cenę uregulujemy później.
- Oni nie będą Ci nic płacić. Nie jestem na sprzedaż.- powiedziałam pewna swoich słów, chociaż z każdą chwilą brakowało mi pewności.
- Pakuj się jeszcze dzisiaj wracasz ze mną do domu.- powiedział stanowczo. Nie mogłam w to uwierzyć. Teraz cała moja pewność siebie uciekła, a Ja nie zdołałam jej zatrzymać.
- Kiedy postanowiłeś powiedzieć mi o mojej biologicznej matce, której nie miałam okazji spotkać?- zauważyłam, że wystraszył się.
- Skąd wiesz?! Ten smarkacz Ci powiedzial?!- krzyczał. Widocznie zdenerwowało Go to pytanie.- Pakuj się!- krzyknął po jakimś czasie. Wstałam z miejsca i podszedłam do drzwi.
- Wyjdź stąd nie chcę Cię więcej widzieć!- krzyknęłam wściekła, a moje oczy szkliły się od łez, ale nie chciałam przy nim płakać. Wtedy Leon tak jakby obudził się z paraliżu.
- Violu nie denerwuj się. To źle wpływa na...- nie dokończył, bo posłałam mu groźne spojrzenie. Nie uszło to uwadze mojemu ojcu.
- Na co źle wpływa?!- krzyknął i także wstał z miejsca. Podszedł do mnie i patrzył na mnie wzrokiem, który jakby mógł zabijać to dawno leżałabym martwa. Nie wiedziałam co odpowiedzieć, w końcu zebrałam w sobie ostatki odwagi.
- Jestem w ciąży z Leonem.- wyznałam niemal niesłyszalnie.
- Powtórz, bo nie słyszę.- powiedział trochę spokojniej, ale nadal w Jego głosie można było słychać złość.
- Jestem w ciąży z Leonem.- powtórzyłam głośniej. Zaczął głośniej oddychać co mnie trochę wystraszyło. Pchnął mnie z całej siły o ścianę, a sam wyszedł. Zjechałam po ścianie. Ból był niesamowity, a w szczególności brzuch. Zauważyłam jeszcze jak Leon do mnie podbiega i pyta o coś, ale nie zdążyłam odpowiedzieć. Zrobiło mi się ciemno przed oczami.

~♥~♡~♥~♡~♥~♡~♥~♡~♥~♡~

Delikatnie otworzyłam oczy, ale szybko je zamknęłam, ponieważ światło w pomieszczeniu starsznie raziło po źrenicach. Ponownie otworzyłam oczy, ale tym razem wolniej i lekko je przymrużając. Gdy przyzwyczaiły się do światła mogłam zauważyć, że nie jestem w domu. Ściany były pomalowane śnieżnobiałą farbą, obok po mojej lewej było puste łóżko, zaś po mojej prawej zajęte, przez jakąś kobietę. Nie musiałam się długo zastanawiać nad faktem, że jestem w szpitalu. Jak Ja się tutaj znalazłam. Ostatnie zdarzenia jakie pamiętam działy się szybko, za szybko. Nagle do sali wszedł Leon.
- Violu jak dobrze, że już się obudziłaś. Nawet nie wiesz jak się o Ciebie martwiłem.- szybko mówił siadając obok mnie na łóżku szpitalnym.
- Kiedy będę mogła stąd wyjść?- zapytałam, bo strasznie tu nudno.
- Lekarz przyjdzie za dziesięć minut to się Go zapytam. Jak się czuje moja ukochana?
- Gdy się ruszam strasznie boli mnie podbrzusze.- wyznałam.- A tak na marginesie mówiłeś komuś, że jestem w szpitalu?- spytałam ciekawa.
- Tylko Lu. A zresztą nie słyszysz Jej krzyków.- powiedział. Zaczęłam przysłuchiwać się krzykom.
- Jak to mnie nie wpuścicie?! Jestem Jej najlepszą przyjaciółką!- krzyczała Ludmi.
- Proszę opanować emocje.
- Czy Ty mi sugerujesz, że nie panuje nad emocjami?! No to się grubo mylisz!
- Przepraszam, ale muszę iść do pacjentki.- oznajmił. Do sali, w której się obecnie znajdowałam wszedł lekarz, a za nim Lu.
Która jak tylo mnie zobaczyła to podbiegła i mnie przytuliła z całej swojej siły. Dzięki Leonowi przyjaciółka nie połamała mi żeber.
- Ferdek kiedy Violetta będzie mogła wrócić do domu.- skierowała się do mężczyzny blondynka.
- Po pierwsze nie jesteśmy na Ty. A po drógie pani przyjaciółka będzie miała jeszcze badania i może jitro rano wrócić do domu. A po trzecie...- Jego wzrok przeniósł się na mmie i Leona.- Przykro mi.- dokończył. Moje oczy zrobiły się szkliste. Dobrze wiedziałam o co chodzi. A najgorsze jest to, że to dziecko nie było niczemu winne. Kilka pojedyńczych łez powoli spływało po moich policzkach. Leon objął mnie razmieniem, a Ja się w niego wtuliłam jak w pluszowaego misia. Lekarz wyszedl z pomieszczenia, a jeszcze przed wyjściem ojznjamił, że będę miała za chwilę badania. Porozmawiałam jeszcze z Leonem i Lu. Później się pożegnaliśmy, Verdas oczywiście z trudnością wyszedł z pomieszczenia. Gdy tylko zamknęli za sobą drzwi odezwała się moja tymczasowa współlokatorka.
- Straciłaś dziecko?- zapytała, a Jej wzrok skupiony był na suficie. - Skąd wiesz?- odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
- Przecież wszystko słyszałam. A tak w ogóle jestem Jessica.- popatrzyła się na mnie z uśmiechem, który odwzajemniłam.
- Miło mi. Jestem Violetta. A Ty dlaczego tutaj jesteś?- zapytałam ciekawa.
- Mój chłopak, a raczej już były chłopak mnie zgawałcił, a najgorsze jest to, że teraz jestem z nim w ciąży.- powiedziała. Próbowała być twarda, ale pomimo tego z Jej oczu popłynęły pojedyńcze łzy, które szybko wytarła dłońmi. Porozmawiałyśmy jeszcze chwilę, a później zabrabo mnie na jakieś badania.

~♥~♡~♥~♡~♥~♡~♥~♡~♥~♡~♥~

Jestem już w domu. Tak jak lekarz mówił zostałam wypiana rano. Leon się chyba bardzo za mną stęsknił, bo przyjechał po mnie o świcie z bukietem czerwonych róź. Gdzie On je kupił tak wcześnie, nie wnikam. Gdy tylko znaleźliśmy się w domu chłopak nie pozwalał mi się ruszać z kanapy. Od godziny leżę na kanapie z głową na kolach Leona, bardzo mi wygodnie. Oglądamy jakiś denny film. Usłyszałam dzwonek. Chciałam wstać, ale Verdas mi nie pozwolił. Posłałam mu groźne spojrzenie.
- Też Cię kocham.- powiedział z wielkim uśmiechem. Podszedł do drzwi i je otworzył. Wrócił z Lu.
- Kochana jak się czujesz?- zapytała z troską. Przeniosłam się do pozycji siedzącej, blondynka usiadła koło mnie. Leon poszedł do pokoju, a już po chwili zszedł na do nas z torbą.
- Violu idę na tor. Wrócę za dwie godziny. Kocham Cię.- oznajmił. Pocałował mnie w usta. Jeszcze przed wyjściem posłam mu całusa.
- Ooo... Jak Wy się kochacie. Wasza miłość jest tak prwadziwa.- rozczulała się Lu.- A tak w ogóle to czy Ja o czymś nie wiedziałam? Tylko szczerze proszę.- popatrzyłam na nią błagalnym wzrokiem.- Mow.- rzuciła.
- No dobrze. Jja byłam w ciąży z Leonem.- wyjaśniłam ze smutkiem. Ferro nie powiedziała nic tylko mnie przytuliła.
- Przepraszam nie zaproponowałam Ci nic do picia wody, herbaty, kawy?- zapytałam gdy już się trochę ogarnęłam.
- A masz jakiś sok?- pokiwałam głową.- No to poproszę. - Za chwilę wracam.- oznajmiłam i poszłam do kuchni. Wyciągnęłam napój z lodówki nalałam do szklanki. Schowałam karton z powrotem do lodówki. Wzięłam jakieś ciastka i wróciłam do przyjaciółki. Podałam Jej szklankę. Podziękowała napiła się i zapytała:
- Violu idziesz z nami na shopping? No wiesz za trzy dni szkoła, a my jeszcze nie mamy nic.- zaproponowała.
- Chętnie wybiorę się na zakupy. Dobrze mi to zrobi, ale może jutro jak mi Leon pozwoli. Jest strasznie opiekuńczy, ale bardzo Go kocham. Nie no co Ja gadam na pewno jutro pójdziemy na zakupy.
- Mam nadzieję, że Leon nie będzie takim złym człowiekiem.- zaśmiałyśmy się.
- Lu a jak układa Ci się z Fede? Nigdy mi nie opowiadałaś nic o nim. Powiedz jak się poznaliście się, kiedy poprosił Cię o chodzenie.
- Poznaliśmy się w szkole. Wpadłam przez przypadek na niego. Zaczęliśmy się kłócić. I tak jakoś wyszło, że na początku się nienawidziliśmy, ale babke od chemii ciągle wkurzały nasze sprzeczki. I kazała nam siedzieć razem na lekcji. Na jednej z imprez zaprosił mnie do tańca, w sumie tak się zaczęło. Później było już tylko lepiej, a teraz jest cudownie.- mówiła rozmarzona Lu.
- Ooo jak sweet.- rozczuliłam się. Porozmawiałyśmy jeszcze jakiś czas, ale niestety do Lu zadzwoniła mama żeby wracała do domu. Po Jej wyjściu bardzo mi się nudziło. Weszłam na facebooka dawno mnie tam nie było. Postanowiłam zrobić mały porządek. Wciągnęłam się w wir sprzątania. Nagle ktoś zakrył mi oczy aż wzdygnęłam się ze strachu. Poczułam nie ziemskie perfumy mojego chłopaka.
- Kochanie, ale się wystraszyłam.- powiedziałam z uśmiechem. Zdjął ręce z moich oczu i usiadł obok.
- Mam jedzenie.- położył posiłek na stole.- I skąd wiedziałaś, że to Ja?
- Perfumy.- rzuciłam, a On mnie pocałował w usta.
- Mmm... Masz słodkie usta. Takie malinowe.- powiedział po oderwaniu. Zarumieniłam się.
- Nie mów tak, bo będę cała czerwona. A tak poza tym idę jutro na zakupy z dziewczynami.
- Violu martwię się o Ciebie. Wolę żebyś została.- przybliżyłam się do niego i pocałowałam namiętnie.
- Leoś no proszę. Czuję się dobrze. Nic mnie nie boli. Jeżeli chcesz to możesz iść z nami.
- No dobrze jeżeli tak bardzo Ci na tym zależy, ale idę z Tobą.
- Kocham Cię.- mocno się do niego przytuliłam.
- Ja Ciebie też. A teraz jemy, bo jestem głodny. - zaśmiałam się. Resztę dnia przesiedzieliśmy przed telewizją, oglądając jakiś flim, który o dziwo mnie zaciekawił. Nawet nie wiem kiedy usnęłam.
●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●

Tak oto prezentuje się rozdział 21 ^.^
Nie spodziewaliście się dzisiaj, ale udało mi się znaleźć czas na dokończenie. Jutro tylko sprawdzian z fizykii i kartkówka z chemii, ale co tam :D
Dostałam cztery nominacje do LBA nie wiem kiedy je dodam. Kiedyś na pewno ;)
22 Komentarze = Rozdział 22
Do następnego 

28 komentarzy:

  1. Tak myślałam że dodasz dzisiaj rozdział. Szkoda że Violetta straciła to dzieckoo. Czekam na next.

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny jak zawsze
    czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Niesamowity rozdział
    Genialne opowiadanie !
    Jesteś świetna!♥♡
    Życzę weny :)
    Pozdrawiam :***

    OdpowiedzUsuń
  4. Boski rozdział <3
    Leoś taki opiekuńczy <3
    Sweet <3
    Nie lubię Germana!
    Leonetta <3
    Fedemiła <3
    Czekam na nexcik <3
    Pozdrawiam ;*

    Caroline Blanco :3

    OdpowiedzUsuń
  5. Arcydzieło <3
    Nie mogę doczekać sie nexta. ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. PRZEPIĘKNY ! <3
    czekam na next ! ;*

    http://violettameganleon.blogspot.com/ <-- zapraszam c;

    OdpowiedzUsuń
  7. GENIALNY jak zawsze!
    Czekam na next! :D
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Super!
    Czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  9. boski chcemy nastepny

    OdpowiedzUsuń
  10. Kocham Cię!
    Rozdział jest wspaniały. boski, cudowny i długo by wymieniać!
    Kocham to opowiadanie.

    OdpowiedzUsuń
  11. Cudo ♥♥
    Bomba ♥
    Leonetta ♥
    German mnie wkurzył!
    Czeekamm na next! ;3

    OdpowiedzUsuń
  12. Super super super :) naprawdę masz WIELKI talent :)
    Nie mam pomysłu na dłuższy komentarz....
    Dlatego życzę Ci duuużo weny i pozdrawiam cię :D
    Oliwia S.

    OdpowiedzUsuń
  13. Fajnyy :**
    Czekaam na next ;x

    OdpowiedzUsuń
  14. Mega rozdział !
    Co rozdział to lepszy ;-)

    OdpowiedzUsuń
  15. Ciesze się , że dodałaś rozdział !!
    Uwielbiam twój blog i czytam go od początku !!! :) :*

    OdpowiedzUsuń
  16. Cudo !!
    Czekam na next !! ~ Julka ♥

    OdpowiedzUsuń
  17. http://leonviolettayfranymarcoo.blogspot.com/ <------------- Wpadniecie??
    Zależy mi na Waszej opinii
    i twojej też Ewelina ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Cholera, nie zdążyłam skomentować poprzedniego, a już jest następny. Cóż. Czasu brak, ale już powinno być lepiej. ;D
    Jak ten ojciec Violi mógł zrobić coś takiego?! Chce przehandlować własną córkę? Do reszty go pogięło?! Dziwię się, że Violetta nie poszła z tym na policję! Na takie zachowanie jest paragraf!! :D
    Rozdział cudowny. Chociaż w sumie, zawsze takie piszesz, więc chyba nie muszę już o tym wspominać.
    Pozdrawiam i do następnego!
    Candy.

    OdpowiedzUsuń
  19. Cudowny :)
    Zostałaś nominowana do LBA na moim blogu.Szczegóły tutaj: http://violetta-opowiadanie1.blogspot.com/2014/05/lba.html

    OdpowiedzUsuń
  20. Świetny !
    Tak mi się szkoda zrobiło Violi i Leona jak się dowiedzieli, że dziecko stracili :( Po prostu szkoda. Mam nadzieję na nadal szczęśliwą Leonette :D I t zakupy Leosia i Violi w nastepnym rozdziale :) Czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń
  21. No, kochanie boskie ^^
    Przepraszam, że tak dawno mnie nie było.
    Głupia ja nie ma czasu ;c :<
    Skarbie pisze na szybko. BOSKI BOSKI BOSKI :*
    Ojciec Violetty [...] Bez komentarza.
    Już idiota nie żyje [*] -.- Już do niego jade dlatego na szybko.
    Kocham, kocham bardzo mocno, ale musze iść. Jeszcze tu wróce.
    Wpadniesz ? Nowy blog :3 http://here-and-now-leonetta-dielena.blogspot.com/
    ~Kiniaś Verdas Pasquerlli.♥
    xoxoxoxo. KOCHAM :*

    OdpowiedzUsuń
  22. Cudeńko !!! :* Super ! , rewelacyjny rozdział !!! ;)
    czekam na next !!!

    OdpowiedzUsuń
  23. Super, genialny, niesamowity, idealny w każdym calu (...) wspaniały!!! Super opowiadanie naprwdę! Ubóstwiam cię!
    Bosko piszesz wcale nie żartuje.
    Czekam niecierpliwie na next.
    Całuski :*
    Monika<3

    OdpowiedzUsuń
  24. Czytalas ksiazke "Idelana chemia" bo mi sie tak skojarzylo z ta babka od chemii

    OdpowiedzUsuń