sobota, 7 czerwca 2014

ROZDZIAŁ 26 "Nie żyjesz!"

Od godziny opalam się razem z Evą i Steph. Chociaż ta druga to bardziej obczaja Jeremy'ego, który razem z resztą chłopaków chlapią się jeszcze w wodzie. Po chwili przyszedł do nas Rick. Usiadł na Evie, wyszeptał Jej coś na ucho, Ona się zaśmiała. Wstał i wziął dziewczynę na ręce, wyrywała się i piszczała, ale nikt Jej nie pomógł. Trochę mnie rozśmieszyła ta sytuacja. Piski blondynki wzmocniły się gdy chłopak wrzucił Ją do wody. 
- Ona ma szczęście w miłości. Nie to co my.- powiedziała nagle smutna Steph. 
Trochę zrobiło mi się Jej szkoda. Uśmiechnęłam się do niej, a Ona popatrzyła na mnie pytająco. Wstałam z ręcznika pobiegłam do chłopaków, którzy zawzięcie o czymś rozmawiali, ale nagle zamilkli gdy przyszłam. 
- Leon spadaj stąd muszę porozmawiać z Jeremy'm.- oznajmiłam oschle. Verdas nie odzywając się wskoczył do jeziora. Chlapiąc nie przy tym.- Verdas Ty idioto. Jak wyjdziesz z wody to nie żyjesz!- krzyknęłam zła. Nie chciałam być niemiła, ale też nie chciałam być mokra. Odkrzyknął, że nie złapię Go bo On nie wyjdzie z wody. Wywróciłam teatralnie oczami. Popatrzyłam z powrotem na czarnowłosego. - A więc. Jakby Ci to powiedzieć pewna dziewczyna, która przechodzi zmianę na lepsze zakochała się w Tobie. Yyy.. Jeszcze nie do końca wie czy się zakochała, ale podobasz się Jej. I mam dla Ciebie propozycję o 18 bądź tutaj, a dowiesz się kim jest ta osoba. Okej?- zapytałam z uśmiechem. Pokiwał głową analizując wszystko po kolei w głowie. 
- Czyli widzimy się o 18 tutaj?- dopytywał. Głośno westchnęłam. 
- Zobaczysz.- odparłam. Szybko odbiegłam od chłopaka. Usiadłam obok Steph.- Bądź tutaj o 18. Okej?- pokiwała głową podobnie do Jeremy'ego.- A teraz przepraszam, ale muszę załatwić jeszcze jedną sprawę.- dodałam. Udałam się w stronę jeziora. Weszłam na molo i stanęłam na końcu.- Verdas teraz tego pożałujesz!- krzyknęłam udając złość tak naprawdę chciało mi się śmiać. 
Zaczęłam Go wyszukiwać wzrokiem. Chował się gdzieś za wysoką trawą. Wskoczyłam do wody i podpłynęłam do niego. Chwycił mnie za rękę, odpłynęliśmy trochę dalej od znajomych. Gdy byliśmy w bezpiecznej odległości namiętnie mnie pocałował. Po oderwaniu stykaliśmy się czołami i z uśmiechem wpatrywałam się w Jego cudowne oczy, które zawsze mnie hipnotyzowały. Byłam jak w transie, z którego nikt nie może mnie wybudzić. 
- Violuś zauważyłam, że normalnie rozmawiasz ze Steph.- odezwał się pierwszy. 
- Przeprosiła mnie za wszystko co mi zrobiła, każdy zasługuje na drugą szansę. A wiesz co Ci powiem Ona zakochała się w Jeremy'm.- wyznałam a chłopak popatrzył na mnie jak na idiotkę.- Nie patrz się tak na mnie.- nic się nie zmieniło.- Przestań, proszę.- dodałam. W końcu nie wytrzymałam i Go pocałowałam.- Kocham Cię Ty mój głuptasie.- powiedziałam z uśmiechem. 
- A Ja kocham Ciebie.- ponownie skradł mi całusa. Postanowiliśmy wrócić do reszty, bo nie było nas pół godziny. Pewnie będą się zastanawiać gdzie byliśmy. Będąc na miejscu nie zauważyłam nikogo pewnie wrócili. Wyszliśmy z wody i skierowaliśmy się w stronę rzeczy. Wzięłam mój ręcznik i otrzepałam go z piasku i wytarłam moje mokre ciało. Mój wzrok co jakiś czas wędrował na Leosia, który wyglądał tak seksownie, że mało brakowało a rzuciłabym się na niego. Chłopak także mi się przyglądał. Przygryzłam dolną wargę. Verdas zbliżył się do mnie i namiętnie pocałował z wielką przyjemnością oddałam pocałunek. Z uśmiechem ruszyliśmy w stronę znajomych. Ustaliliśmy szybko plan. Leon szybko pobiegł przodem, a Ja zaraz za nim, krzycząc aby się zatrzymał i poczekał. 
- Leon co się stało?!- zapytał Jeremy, gdy chłopak przebiegł koło niego. 
- Ona mi nie ufa!- odkrzyknął i ruszył w stronę namiotu. Wszyscy popatrzyli na mnie, a Ja zrezygnowana usiadłam na trawie i schowałam twarz w dłoniach. Poczułam czyjąś rękę na ramieniu. Odwróciłam głowę w stronę tej osoby, którą okazała się być Eva. Zaczęła swój monolog, co jakiś czas wymuszałam na twarzy uśmiech, nie łatwo przychodziło mi udawanie. Po chwili podeszła do nas Steph. Oznajmiła, że Rick poszedł do Leona z nim porozmawiać. Próbowały wypytać mnie o co chodzi, odpowiedziałam, że to długa historia i nie za bardzo mam ochotę ją opowiadać. Jakiś czas siedziałyśmy w ciszy. Żadna z nas nie chciała jej przerwać. 
- Violu znam Leona i wiem, że długo bez Ciebie nie wytrzyma. No chyba że znajdzie sobie nową miłość, ale nie sądzę widzę z jakim bólem patrzycie sobie w oczy. Nie warto przekreślać całego związku, bo macie chwilowy kryzys.... Powinniście to sobie wytłumaczyć.- powiedziała Steph i mnie przytuliła. 
- Próbowaliśmy rozmawiać, ale każda nasza rozmowa kończy się kłótnią. Już wcześniej tak było. Związek powinien opierać się na zaufaniu, a najwidoczniej u nas go nie ma. Nie chciałam żeby tak wyszło Ja go nadal cholernie kocham, bez niego czuję niewyobrażalną pustkę, którą tylko On może zapełnić.- odparłam smutna, westchnęłam.- Przepraszam, ale pójdę się przebrać.- dodałam gdy zauważyłam, że jesyen w samym bikini owinięta ręcznikiem. Powoli ruszyłam w stronę namiotu. Usłyszałam kawałek rozmowy chłopaków, w której Rick mówi Leonowi, że nie może się poddać, że musi ratować nasz związek, że jeżeli mnie kocha to powinien walczyć. Uśmiechłam się pod nosem. Gdy usłyszeli, że ktoś się zbliża ucichli. Zachciało mi się śmiać, ale zrezygnowałam. Rick pokazał Verdasowi kciuk w górę tak abym tego nie zauważyła, ale mu to nie wyszło. 
- To... Yyy... Ten... Ja wracam do Evy.- oznajmił i poszedł. Szatyn poklepał miejsce obok siebie na kocu - Zaraz wrócę tylko się przebiorę. Jak byś był tak miły i nie odwracał się przez pięć minut byłabym wdzięczna.- rzuciłam z uśmiechem i weszłam wgłąb namiotu nie zamykałam, bo wiedziałam, że Leoś i tak się odwróci, a jeżeli podoba mu się moje ciało to niech patrzy. Nie pomyliłam się nawet się nie zamartwiał tym, że mu coś powiem. Gotowa wyszłam z namiotu. Szybko odwrócił wzrok. - Wiesz w ogóle nie widziałam, że patrzysz.- powiedziałam siadając obok niego wtulając się w Jego nagi tors. 
- Violu nie miałaś teraz mieć spotkania z Jeremy'm?- zapytał a Ja się zaśmiałam.- Kochanie co Cię tak śmieszy?- ponownie zapytał. 
- Jeremy ma spotkanie ze Steph, a nie ze mną. Idioto kocham tylko Ciebie, więc nie musisz być zazdrosny. 
- Kotek Ja zawsze będę o Ciebie zazdrosny.- wyznał, a Ja pocałowałam Go w usta.- A teraz chodźmy do Rick'a i Evy, mają alkohol.- uśmiechnął się cwaniacko. 
Wstaliśmy z koca i ruszyliśmy w stronę pary. Szliśmy w oddaleniu od siebie. Podeszliśmy cicho do ich namiotu i szybko rozsunęłam wejście. Leżeli wtuleni w siebie i popijali białe wino z gwinta butelki. Zrobili nam trochę miejsca weszliśmy do środka i usiedliśmy razem w kółku. 
- Pogodzeni?- wybełkotał Rick wskazując na nas butelką wina. Uśmiechnęłam się nieśmiało i popatrzyłam na Leona. 
- Pogodziliśmy się, ale nie jesteśmy razem. Postanowiliśmy, że lepiej na nowo odbudować zaufanie.- wytłumaczył Leon za nas obojga. Podali nam butelkę wina, sami byli lekko podpici. Po kilku łykach zaczęliśmy gadać jakieś głupoty. Coraz gorzej mi się mówiło, ale za bardzo mnie kusił napój. Verdas wypił o wiele więcej, co skutkowało tym, że nie tylko gadał głupoty, ale też robił. Nagle usłyszeliśmy głośne jęknięcie. Zaczęliśmy się wszyscy śmiać. Oczywiście chłopaki musieli sprawdzić co się dzieje. Podeszliśmy do namiotu Jeremy'iego słychać było ciche jęki i głośne dyszenie. Można było się domyślić co tam się dzieje. Później rozeszliśmy się do swoich noclegów. Ja zabrałam Leona wyglądaliśmy jak dwa żule, szliśmy co chwila chwiejąc się. Myślałam, że się w końcu wywalimy, ale udało nam się przejść ten dystans bez większych problemów. Położyliśmy się na kocu przy namiocie, nie miałam ochoty w nim spać, kiedy na zewnątrz jest tak fajnie ciepło i przyjemnie. Wtuliłam się w tors Leona i po chwili Morfeusz zabrał mnie do krainy snów. 

~♥~♡~♥~♡~♥~♡~♥~♡~♥~♡~♥~♡~


Obudziłam się z lekkim bólem głowy. Podniosłam się do pozycji siedzącej i obserwowałam Leosia jak śpi. 

- Kochanie stało się coś, że mi się tak przyglądasz?- zapytał nie otwierając oczu. Uśmiechnęłam się, On także. 
- A nie mogę już na Ciebie popatrzyć tak bez powodu na swojego mega przystojnego chłopaka.- odparłam i cmoknęłam Go w policzek. Popatrzył na mnie oburzony i wskazał palcem swoje usta. Pokręciłam przecząco głową, a ten podniósł się i przewrócił mnie tak, że leżałam pod nim. Przyssał się do moich ust. Patrzyłam gdzieś przed siebie i nie oddawałam pocałunku. Oderwał się ode mnie i popatrzył na mnie zdezorientowany. Próbowałam być poważna, ale nie udało mi się i wybuchłam śmiechem. Podniosłam głowę i pocałowałam Go zarzuciłam mu ręce na szyję, aby było mi łatwiej. Później się trochę ogarnęliśmy i poszliśmy w stronę namiotów znajomych. Siedzieli na kłodach wokoło ogniska. Leon usiadł pomiędzy chłopakami, a Ja koło dziewczyn. Steph opowiadała o spotkaniu z Jeremy'm. Później temat zszedł na mnie i Leona, nie chciałam o tym rozmawiać. Po śniadaniu poszliśmy powoli się pakować z powrotem do domu. W końcu jutro trzeba iść do szkoły, ale mi się tak bardzo nie chce. Pocieszam się faktem, że będę mogła normalnie gadać z przyjaciółkami, a nie męczyć się z elitą. Nie są aż tacy źli po dobrym poznaniu muszę tak stwierdzić, ale czuję, że to nie moje klimaty. Moje miejsce jest pośród prawdziwych przyjaciół. Niestety nie kontaktowałam się z nikim, bo nie ma tutaj zasięgu. Gdy byliśmy gotowi do wyjazdu wyruszyliśmy w drogę, z nami zabrała się Steph i Jeremy. Tylko teraz dziewczyna wtuliła się w chłopaka. Uśmiechnęłam się pod nosem widząc szczęśliwe pary, sama jestem w szczęśliwym, tajemnym związku. Gdy zauważyłam, że jest zasięg napisałam sms'a dziewczynom, żebyśmy się spotkały za godzinę i pół w parku. One będą dobrze wiedziały gdzie, zresztą zawsze się tam spotykamy. Oparłam swoją głowę o zimną szybę i nawet nie wiem kiedy usnęłam. 
Obudziłam się w pokoju, pewnie Leoś mnie zaniósł. Przetarłam oczy i popatrzyłam na telefon, w celu sprawdzenia godziny. Za dziesięć minut powinnam być na miejscu. Szybko wybiegłam z pokoju po drodze ubierając trampki na stopy. Zbiegłam po schodach. Zobaczyłam swojego chłopaka siedzącego przed telewizją, dokładniej leżącego, ale to tylko szczegół. Pocałowałam go w policzek i oznajmiłam, że wychodzę do parku z dziewczynami, żeby się nie martwił. Biegnąc na miejsce spotkania potknęłam się nie raz, ale udawało mi się nie przewrócić. Przyjaciółki siedziały na ławeczce, która jest za mała by pomieścić wszystkie, dlatego Lu leżała na trawie. 
- Hello ladies!- krzyknęłam z uśmiechem, a One wszystkie wstały, podbiegły do mnie i tuliły jakbyśmy się nie widziały z rok. Po naszym wielkim miśku. Zajęły swoje miejsca ponownie Ja usiadłam obok blondynki na trawie. 
- No Violu mów jak było?!- zapytała ciekawska Fran. Udałam smutek trochę trudno było, bo w końcu powinnam się cieszyć. 
- Eee... Steph mnie przeprosiła i jest Jeremy'm. Iiii... Zrobiliśmy sobie przerwę z Leonem.- wypowiedziałam szybko drugie zdanie. Poprosiły abym powtórzyła.- Nie jestem z Leonem. Zrobiliśmy sobie przerwę. Pokłóciliśmy się. Nie ufa mi, a zaufanie to postawa każdego związku. Prawda?- podniosłam swój wzrok z trawy na dziewczyny. 
- Przecież było tak dobrze jeszcze przed wyjazdem. Musiało się wydarzyć coś więcej, bo nie byłabyś taka przybita.- powiedziała Lu. Posłałam Jej szczery uśmiech.- I taki uśmiech zawsze chcemy widzieć na Twojej buźce, bo jak nie to zabijemy.- dodała, a Ja się zaśmiałam.- Powiadasz jeszcze, ż Steph Cię przeprosiła. Wybaczyłaś Jej? 
- Tak każdy zasługuje na drugą szansę. Może było Jej źle z tym co zrobiła.- odpowiedziałam. Popatrzyły na mnie jak na idiotkę.- Przekonałam się, że żadne z nich nie jest takie złe, ale sto razy bardziej wolę Was, dlatego od jutra nie jestem w elicie, ale obiecałam Evie i Steph, że zapiszę się do cheerleaderek, a chciałabym dotrzymać obietnicy. 
- Naprawdę odchodzisz z elity z powodu Leona? 
- No może trochę, ale nie cieszycie się?- zapytałam smutna. 
- Nawet nie wiesz jak się cieszymy!- krzyknęła Naty.- Ale dałaś drugą szansę Steph, a Leonowi nie?- dopytywała. 
- Dałam mu drugą szansę, ale nie jesteśmy razem, musimy od siebie odpocząć. Kocham Go, ale nie chcę na niego naciskać. Na razie jestem singlem i to mi pasuje.- odparłam i położyłam się na trawie. Rozmawiałyśmy jeszcze długo tematów nam nie brakowało. Później poszłyśmy sobie kupić po lodzie. Zamówiłam sobie dwie gałki, a na moje szczęście dostałam dwa rożki. Uwielbiam gdy dostaję dwa rożki, a nie jeden. W drodze powrotnej powyli jadłam swój smakołyk. Pamiętam, że gdy byliśmy jeszcze z Leonem przyjaciółmi to prawie codziennie chodziliśmy na lody, a chłopak zawsze chciał mieć dwa rożki, dlatego za każdym razem prosił o drugi. Pożegnałam się z dziewczynami przed bramką wejściową. Szybko podbiegłam do drzwi i weszłam do środka. Ściągnęłam trampki. Usłyszałam, że ktoś jest w kuchni nie zastanawiając się długo poszłam w tamtą stronę. W pomieszczeniu znajdowała się Veronica. Robiła sobie i swojemu mężu kawę. Korzystając z okazji, że jesteśmy same postanowiłam Ją trochę wypytać o moją biologiczną matkę. Usiadłam przy wyspie kuchennej. 
- Violu coś się stało?- zapytała pierwsza jak zawsze z uśmiechem. 
- W sumie to tak.. Bo Ja słyszałam kawałek Twojej rozmowy z babcią.- powiedziałam niepewnie, a z Jej twarzy znikł uśmiech.- I Ja chciałabym wiedzieć całą prawdę o mojej rodzinie. I o Leonie też.- wyrzuciłam z siebie. 
- Chciałabym Ci wszystko powiedzieć, ale to jest dla mnie za trudne.- powiedziała, cicho westchnęłam. - Dobrze rozumiem, ale chciałabym znać prawdę. I nie mówiłam Leonowi o niczym.- posłałam Jej uśmiech. Popatrzyła na moją szyję. 
- Skąd masz naszyjnik Angeliki? - zapytała nagle. 
- Od Leona babcia dała mu, żeby dał wyjątkowej dziewczynie. Kim jest Angelika? 
- Powiedziałam Angelika. Musiałaś źle usłyszeć powiedziałam Amanda. Przepraszam, ale muszę wrócić do męża.
- A wiesz może gdzie jest Leon?- dopytałam szybko. 
- Chyba się myje.- powiedziała z uśmiechem i poszła do gabinetu. Trochę mi się to dziwne wydawało, ale moją wadą jest ciekawość, dlatego tak bardzo zależało mi na poznaniu prawdy. Nie zaprzątając sobie tym głowy zbytnio ruszyłam do pokoju po piżamę. Usiadłam na łóżku i zaczęłam delikatnie tupać nogami jakbym się o coś denerwowała. Może to dlatego, że chcę poznać w końcu tą prawdę. Mam dosyć tych ciągłych kłamstw. Nagle usłyszałam dzwonek powiadamiający przyjście sms'a. Wzięłam komórkę, odblokowałam. Była to wiadomość od Nico, czy może jutro do mnie przyjechać, bo ma mi do powiedzenia coś bardzo ważnego. Odpisałam mu, żeby był o 18 jak do radę. Napisał mi jeszcze, że mu pasuje. Ciekawe co ma mi do powiedzenia, teraz to już na pewno nie usnę. Postanowiłam sprawdzić czy łazienka jest wolna. Na moje szczęście była, tylko niestety cała zaparowana. Nie nawidzę tego, no nic jak mus to mus. Całą kąpiel dręczyłam się wieloma pytaniami. Kim Ona jest? Dlaczego mnie zostawiła? Czy Ona w ogóle żyje? Nie mogłam ułożyć tego wszystkiego w głowie, to było dla mnie za trudne zadanie. Z powrotem wróciłam do pokoju. Rzuciłam się na łóżko chociaż i tak było mi trudno zasnąć, ale zasnęłam.
○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●

Tak oto prezentuje się rozdział 26

Po pierwsze chciałabym przeprosić, że tak późno.
Po drugie chcialabym przeprosić, że nie komentuję, ale szkoła i poprawa głupich ocen, a zależy mi na pasku xp
Ach zapomniałabym jest jeszcze jeden powód, dla ktorego tak późno rozdział. Ten kto pierwszy zgadnie imię tej osoby temu zadedykuję next, który pojawi się gdy pod tym rozdziałem będzie minimum 15 komentarz. Tak 15 ^.^ dlatego, że tak długo nie było.
Jeszcze raz PRZEPRASZAM ×1000000
Do następnego :*

14 komentarzy:

  1. Czyżby to imię to Karolina, twoja kuzynka?
    Rozdział boski, z niecierpliwością czekam na odpowiedzi do pytań Vilu !!!
    Czekam na next.
    Buziaki ;**

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudo !!
    Imię tej osoby to chyba Karolina !!
    Czekam na next !! ~ Julka ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. To przez Karolinę? Ciekawi mnie kim jest mama Violetty. Rozdział super czekam na next.

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział!!
    Czekam na next!
    P.S.Sorry, że mało piszę, ale nie spałam całą noc, a wg się strasznie śpieszę ;/

    OdpowiedzUsuń
  5. Genialny <33
    Przy okazji zapraszam do siebie :)
    http://miloscleonet.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudowny rozdział !
    Coś mi się tak zdaje, że chodzi o twoją najukochańszą kuzynkę Karolinę :D
    Moja siostra ma tak na imię i też mnie tak wnerwia :(
    No ale rozdział świetny Violka coraz więcej się dowiaduje o swojej mamie i jeszcze Nico mam jej coś ważnego do powiedzenia.
    To ich udawanie, że nie są parą hehe :)
    Dobrze im to wychodzi.
    Czekam na next !
    Pozdrawiam Veronica Blanco ♥

    OdpowiedzUsuń
  7. Mi też się wydaję że to przez twoją kuzynkę :)
    Jak mówiłam znam ten ból :)
    przyjechała do mnie na cały weekend i dalej mnie męczy na szczęście tearz jestem sama w domu to mogę odpocząć :)
    rozdiał naprawdę genialny ale dużo by mówić :)
    Okej, nie rozpisuje się :)
    Zyczę ci weny :)
    Oliwia S.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ale zajefajny mam nadzieje że Nico powie prawde Violi o jej matce.Myśłałam, że Viola powie prawde nati ludmi fran... Życze weny :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Cudowny ten rozdział !!!!
    Biedna Viola zadręcza się myślami :///
    Ciekawa jestem co Niko jej powie...
    Świetnie piszesz !
    Życzę miłego tygodnia ! <3
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  10. Wow !! Jestem pod wrazeniem , super piszesz!!! :)
    A rozdzial rewelacja :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Super!!!!!!!!
    Szybciutko proszę o kolejny rozdział , bo wkręciłam się na maksa w tą historię !!! ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Możesz jakoś dodać ten rozdział jeszcze raz bo nie jest tytuł a niema rozdzaiłu. To bardzo ważne prosze musze wiedzieć co się stało w tym rozdziale. Wchodziłam przez laptoapa i telefon. PROSZĘ
    Pozdrawiam Wiki twoja nowa czytelniczka.

    OdpowiedzUsuń