<<Przeczytaj notatkę pod rozdziałem>>
*Leon*
Czekam od dwóch godzin, dwóch godzin, które
wydają się być wiecznością. Co chwilę spoglądam na zegar wiszący na ścianie na
przeciwko mnie. Są tutaj wszyscy, wszyscy bliscy. Równe dwie godziny temu
zabrano ją na sale operacyjną dalej nic nie wiem. Dlaczego kiedy jest już tak
dobrze wszystko się nagle pieprzy, jak domek z kart. Muszę być teraz przy mojej
ukochanej i wspierać ją w tych trudnych chwilach. Poczułem jak ktoś kładzie
dłoń na moim ramieniu. Podniosłem głowę zobaczyłem mamę podała mi kubek z
gorącą kawą z automatu. Wymusiłem na swojej twarzy uśmiech.
- Leon zobaczysz wszystko będzie dobrze.-
próbowała mnie pocieszyć, lecz marnie jej to szło.
- To przeze mnie ona tutaj teraz leży nawet nie
wiem co jej jest. Jakby wróciła wcześniej do domu to by się nie wydarzyło.-
odparłem zły na siebie. Kobieta usiadła na plastikowym krzesełku obok i objęła
mnie ramieniem.
- Jakby nie zrobiła tego dzisiaj to
zrobiłaby to pewnie jutro. Czaiłaby się na Violettę. Ona chciała ją pewnie
tylko nastraszyć, a los chciał, że akurat w tym momencie weszłaś do środka.
Wszystko będzie dobrze tylko musisz myśleć pozytywnie.
- Dziękuję.- posłałem jej uśmiech. Trochę mi
ulżyło. Nagle z sali wyszła jedna z pielęgniarek szybko wstałem z miejsca i do
niej podbiegłem. Szybko szła a ja próbowałem ją dogonić.
- Proszę Pani co z Violettą Castillo? Jestem
jej chłopakiem.- zapytałem szybko.
- Obecnie jest operowana. Więcej informacji
udzieli Panu lekarz prowadzący po zakończeniu operacji.- odparła. Zatrzymałem
się kobieta dalej szybko szła. Wróciłem pod salę i z powrotem usiadłem. Wszyscy
popatrzyli na mnie pytającym spojrzeniem. Wytłumaczyłem im
- Muszę coś jeszcze załatwić.- rzuciłem.
Wziąłem swoją kurtkę i wybiegiem ze szpitalu. Załatwię to szybko.
~*~
- Dobrze jej tak.- zaśmiała się. Odwróciłem
się na pięcie i odszedłem od niej jak najdalej, aby przypadkiem jej nie uderzyć.
Podbiegłem szybko do swojego samochodu i wróciłem do szpitalu. Ta szmata nawet
nie wie co zrobiła. Dojazd do szpitala zajął mi kilka minut jechałem jak
najszybciej się dało. Będąc na miejscu zaparkowałem pojazd na parkingu i z
powrotem wbiegłem do wielkiego budynku.
- Wróciłem. Wiecie coś więcej?- zapytałem
rozpinając kurtkę. Spojrzałem na mamę pokręciła głową przecząco. Westchnąłem i
zrezygnowany usiadłem na krześle. Schowałem twarz w dłonie, czekałem na nowe
wieści.
~*~
- Niech Pan mi powie co się dzieje z moją
dziewczyną.- poprosiłem poważnym tonem, chociaż miałem ochotę teraz przytulić
się do mojej Violetty.
- Violetta miała dużo szczęścia, wręcz mogę
uznać, że jej życie było na pograniczu. Pocisk wystrzelony był z bliska, mało
brakowało a trafiłby w wątrobę, wtedy już było by trudniej. Udało nam się
wyciągnąć pocisk z bezucha dziewczyny, na szczęście nie uszkodził także
kręgosłupa i nie przeszedł na wylot. Pana dziewczyna żyje i powoli będzie
wracać do zdrowia. Obecnie znajduje się w śpiączce farmakologicznej. Nie wiem ile może potrwać
wybudzenie, ale miejmy nadzieję, że niedługo.- moje oczy momentalnie się
zaszkliły.
- Będzie wszystko pamiętała?- zapytałem
łamiącym się głosem.
- Nie mam pewności, ale gdy się obudzi to
się dowiemy. Proszę się nie martwić jej stan jest już lepszy, nadal nie
stabilny, ale lepszy.- odparł.- Wiem, że bardzo Panu zależy na zobaczeniu
dziewczyny, ale przykro mi, ale lepiej będzie jutro. Dzisiaj proszę odpocząć.
- Dziękuję doktorze.- rzuciłem i wstałem z
miejsca. Wyszedłem z pomieszczenia i skierowałem się z powrotem pod odpowiednią
salę. Wytłumaczyłem wszystko próbując powiedzieć dokładnie jak lekarz.
~*~
Od razu po lekcjach przyjechałem do
Violetty. Wiem, że pewnie od jutra nic się nie zmieniło, ale chcę przy niej
być. Zapytałem przechodzącą pielęgniarkę czy mogę wejść do szatynki, zgodziła
się. Podeszłem do odpowiednich drzwi. Powoli je otworzyłem i weszłem do środka.
Widzę ją w bandażu na głowie podłączoną do masy kabelków różnego rodzaju.
Momentalnie oczy mi się zaszkliły, to chyba najgorszy widok w moim życiu.
Usiadłem na taboreciku koło łóżka wziąłem do rąk jej zimną dłoń, przyłożyłem ją
sobie do ust i czule pocałowałem. Jest cała blada i zimna. Jedną z dłoni
zacząłem dotykać jej policzka. Z trudnością oddychała. Ten widok przyprawiał
mnie o dreszcze, które pojawiały się na moim ciele przypominając sobie sytuacje
z wczoraj. W nocy nie mogłem w ogóle spać, bałem się. Lekarz powiedział, że
będzie już tylko lepiej, ale mi się zdaje inaczej. Dlaczego ja jestem takim
pesymistą? Powinienem myśleć pozytywnie, kiedy ja nie
mogę patrzeć na nią w takim okropnym stanie.
- Violu nie wiem czy mnie słyszysz, ale mam
nadzieję, że tak. Kocham Cię. Gdy zobaczyłem wtedy Ciebie zakrwawioną,
myślałem, że Cię stracę, wtedy straciłbym całe szczęście. Nie chcę aby to
wszystko się tak nagle skończyło.- zaszkliły mi się oczy.- To wszystko przeze
mnie, to przeze mnie tutaj jesteś. Nie wybaczę sobie tego.- dodałem, a po moim
policzku spłynęła pierwsza przeźroczysta łza. Nie chcę jej zostawiać samej.
Chodzę do szkoły, bo muszę, ale normalnie to bym siedział tutaj dniami i
nocami. Do sali weszła pielęgniarka, podeszła do jej łóżka i zaczęła coś tam
zapisywać na kartce. Popatrzyła na mnie i posłała uśmiech.
- Proszę się nie bać. Powróci do zdrowia.-
próbowała mnie pocieszyć.
- Łatwo Pani mówić. To nie Pani ukochany
tutaj leży.- wyrzuciłem z siebie nie panując nad emocjami.- Przepraszam nie
chciałem. Po prostu bardzo ją kocham i boję się.- dopowiedziałem.
- Jest w stanie śpiączki farmakologicznej
proszę do niej mówić, czasami zdarzają się przypadki, że ta osoba wszystko
słyszy i pamięta te słowa, ale innymi razy osoba zapomina o tych słowach.
Wpieraj ją. Może to ona jest tą szczęściarą, która zapamięta Twoje słowa.-
wymusiłem na swojej twarzy uśmiech. Kobieta wyszła, a niedługo po niej do sali
wszedł Nico.
- Leon przepraszam, że ta późno, ale
mieliśmy mały problem z dotarciem. Jak z nią?- szybko mówił.
- Lekarz mówił, że jej stan się teraz będzie
polepszał. Obecnie jest w śpiączce. Nie wiem kiedy się wybudzi. Jak chcesz z
nią porozmawiać to mogę na chwilę wyjść. To znaczy ty będziesz do niej mówił, a
zresztą za chwilę wracam.- wstałem z miejsca i wyszłem. Na korytarzu było
trochę zimniej niż w sali.
~*~
Siedzę na krześle obok łóżka i powtarzam sobie materiał z lekcji. Mój wzrok co chwilę przenosi się na szatynkę. Trudno mi się uczyć, ale muszę przynajmniej coś wiedzieć, zależy mi na wyjeździe do.. No właśnie to jest już gorsza sprawa. Rodzice chcą abym poszedł na studia do Uniwersytetu Stanforda, a Ja sam dostałem jeszcze propozycje od dwóch innych. Nie mówiłem jeszcze o tym rodzicom, właśnie w tej sprawie chodzę do dyrektora, on pomaga mi się zdecydować. On sam uczęszczał do Harvardu i proponuje mi właśnie tę szkołę. Naprawdę chciałbym powiedzieć rodzicom, że jeszcze nie wiem gdzie chcę studiować, ale nie chcę ich zawieść. Wybór jest trudny, nawet bardzo. Jeszcze mam trochę czasu. Myślę, że swoim wyborem nikomu nie zaszkodzę. Znowu swój wzrok przeniosłem na Violettę, ona mi nie mówiła gdzie idzie na studia. Chciałbym być blisko niej. Odłożyłem książkę i usiadłem obok dziewczyny na jej łóżku, nachyliłem się i uważając na wszystkie kabelki podłączone do niej pocałowałem w czoło.
- Violu proszę wracaj szybko do zdrowia. Brakuje mi Ciebie.- wyznałem. Do pomieszczenia weszła pielęgniarka.
- Leonie przepraszam, ale jest już późno i musisz wracać do domu.- oznajmiła i wyszła. Zrezygnowany wstałem z jej łóżka schowałem książki do plecaka. Ubrałem swoja kurtkę, gotowy do wyjścia popatrzyłem jeszcze raz na Violę.
- Wrócę jutro.- rzuciłem. Pocałowałem jej dłoń i powoli wyszedłem z sali, aby po chwili opuścić szpital.
~*~
- Przypominasz mi mojego wnuka.- stwierdziła po jakimś czasie, popatrzyłem na nią i posłałem uśmiech.- Zmarł razem z kolegami bawili się pistoletem i przez przypadek jeden z nich strzelił do niego. Śmierć na miejscu.
- Przykro mi. Moja dziewczyna także została zastrzelona, ale jej stan się polepsza. Przynajmniej tak mówi lekarz.- odparłem.
- Wczoraj późnym wieczorem jednej bodajże dziewczynie coś się stało. Słyszałam od jednej z pielęgniarek. Jej stan jest ciężki.- powiedziała. Ta winda mogłaby się już ruszyć. Oparłem się o ścianę obok. Popatrzyłem na zegarek, który znajdował się na mojej ręce, każda minuta dla mnie się liczy.
Po kilku minutach w końcu ruszyliśmy. Drzwi ledwo się rozsunęły a ja już wybiegłem z pomieszczenia. Skierowałem się w stronę odpowiedniej sali. Wszedłem do środka a tam pustki. Przeklnęłem pod nosem. Wyszedłem znowu na korytarz.
- Szukasz Violetty?- zapytała znana mi kobieta z uśmiechem.- Przewieziono ją do innej sali, ale niestety nie można tam wchodzić. Piętro wyżej sala 365.- podziękowałem i szybko poszłem pod odpowiednie pomieszczenie zobaczyłem ją zza szklanej szyby. Możliwe, że ta kobieta z windy mówiła właśnie o mojej Violettcie. Tak bardzo chciałem wejść do środka, ale nie mogłem.
- Niedługo po Twoim wyjściu dostała drgawek, ona wyczuła Twoją obecność i gdy poszłeś zostawiając ją samą zatęskniła za Tobą. Teraz musi poleżeć tydzień w tej sali oczywiście jeżeli nic się nie pogorszy, a później przewieziemy ją do zwykłej, w której będziesz mógł ją odwiedzić. Wszystko oczywiście zależy od tego czy polepszy jej się, ale nie wątp. - oznajmił doktor , który przed chwilą pojawił się obok mnie.
- Ona z tego wyjdzie?- zapytałem przejęty ciągle patrząc na leżącą dziewczynę.
- Tak, tak, raczej tak. Leon nie martw się, musisz mieć nadzieję, że wszystko będzie się teraz polepszać.- odpowiedział. Przeniosłem swój wzrok na niego i uśmiechnąłem się.- Najgorsze w tej całej sytuacji jest to, że dostała z bliska, jakby odległość była większa teraz pewnie leżałaby, ale przytomna.- dodał.- Leon musisz być silny, nie załamuj się.- pocieszył mnie. Poklepał mnie po ramieniu i poszedł w dalszym kierunku. Przyłożyłem głowę do szyby i przymknąłem na chwilę oczy. Zły postanowiłem wrócić do domu, bo i tak nie zobaczę się z moją dziewczyną. Tak bardzo chcę aby ona wróciła do zdrowia, ale choćbym jak chciał nic nie potrafię zrobić. Trudno mi pogodzić się z tym wszystkim co jej się stało.
~*~
- Leon byłeś u Violetty? Co z nią?- wypytywała mnie mama od razu po wejściu do domu. Ściągnąłem swoją kurtkę i ją odwiesiłem, buty rzuciłem gdzieś w kąt. Spojrzałem na mamę i ją przytuliłem tego teraz potrzebowałem.
- Nie jest lepiej przewieziono ją do innej sali. Lekarz mówił, że teraz może być tylko lepiej, chciałbym w to wierzyć, ale mi trudno.- wyznałem.- A jak z Twoim samopoczuciem?- zapytałem tym samym zmieniając temat. Odsunąłem się od niej.
- Wiesz dzisiaj dobrze.- odparła z uśmiechem.- Cieszysz się, ze będziesz miał rodzeństwo?
- Bardzo, pomimo tego, że to nie będzie moje bilogiczne rodzeństwo to się cieszę, ale bardzo martwię się o Violkę. Boję się, że nie wyjdzie z tego i zostawi mnie samego ten tydzień ma być decydującym.- wyjaśniłem.
- Synku będzie dobrze, myśl pozytywanie.- przytuliła mnie jeszcze raz.- Chodź coś zjeść musisz być głodny po tym całym dniu. Zobaczysz wszystko się ułoży.
- Mam taką nadzieję.- stwierdziłem.
Podbiegłem do jej ciała, położyłem sobie na kolanach. Cały materiał podkoszulka w szybkim tępie zmienił swoją barwę na czerwoną.
- Violetta powiedz coś. Otwórz oczy. Nie zostawiaj mnie. Potrzebuję Ciebie. Kocham Cię.- mówiąc to z oczu popłynęło mi kilka łez.
- Kocham Cię.- lekko otworzyła oczy i wyznała ledwo mówiąc. Szybko wyciągnąłem z torebki dziewczyny komórkę i zadzwoniłem po pogotowie. To nie mogło się stać, nadal nie mogę uwierzyć w to co się tutaj stało dosłownie minutę temu.
Nim się spostrzegłem ratownicy zabrali jej ciało na nosze, bardzo chciałem z nią jechać, ale mi nie pozwolili. Czułem się jakby cały Świat, który niedawno nabrał tylu barw w jednej chwili je stracił.
Kolejny raz śni mi się to samo, to już piąta noc od tego feralnego zdarzenia. Było ciemno, ale teraz jest zima, więc większość dnia to będzie noc. Przeniosłem się do pozycji siedzącej i powoli udałem się do łazienki. Mało co nie zabijając się po drodze. W pomieszczeniu stanąłem przed lustrem opierając się rakami o umywalkę. Spojrzałem w lustro. Widzę kogoś kto próbuje być silny, ale mu to nie wychodzi. Rozczochrane włosy, podkrążone oczy, nie mam na nic ochoty. Pociąć sobie żyły? Jeszcze tak zdesperowany nie jestem. Minęło pięć dni od tamtego zdradzenia, prawie nic się nie zmieniło. Lekarz powiadomił mnie tylko o tym, że chyba już jej się nie pogorszy, dlatego też przewiozą ją do poprzedniej sali. Wczoraj byłem razem z przyjaciółmi, niestety jeszcze nie można do niej wejść. Bardzo chciałbym dotknąć jej, choćby na chwilę. Takie mam teraz marzenie.
Przemyłem oczy kilka razy, myśląc, że mi to w czymś pomoże. Nie pomogło, ale warto było spróbować.Tak w ogóle to która godzina. Sam nie wiem. Postanowiłem wrócić do pokoju. Położyłem się na swoim łóżku. Próbowałem zasnąć, ale bez większego powodzenia. Wpatrywałem się bezczynie w sufit. Nadal myślałem nad tym wszystkim co się wydarzyło pięć dni
- Synku będzie dobrze, myśl pozytywanie.- przytuliła mnie jeszcze raz.- Chodź coś zjeść musisz być głodny po tym całym dniu. Zobaczysz wszystko się ułoży.
- Mam taką nadzieję.- stwierdziłem.
~*~
- Violetta powiedz coś. Otwórz oczy. Nie zostawiaj mnie. Potrzebuję Ciebie. Kocham Cię.- mówiąc to z oczu popłynęło mi kilka łez.
- Kocham Cię.- lekko otworzyła oczy i wyznała ledwo mówiąc. Szybko wyciągnąłem z torebki dziewczyny komórkę i zadzwoniłem po pogotowie. To nie mogło się stać, nadal nie mogę uwierzyć w to co się tutaj stało dosłownie minutę temu.
Nim się spostrzegłem ratownicy zabrali jej ciało na nosze, bardzo chciałem z nią jechać, ale mi nie pozwolili. Czułem się jakby cały Świat, który niedawno nabrał tylu barw w jednej chwili je stracił.
Kolejny raz śni mi się to samo, to już piąta noc od tego feralnego zdarzenia. Było ciemno, ale teraz jest zima, więc większość dnia to będzie noc. Przeniosłem się do pozycji siedzącej i powoli udałem się do łazienki. Mało co nie zabijając się po drodze. W pomieszczeniu stanąłem przed lustrem opierając się rakami o umywalkę. Spojrzałem w lustro. Widzę kogoś kto próbuje być silny, ale mu to nie wychodzi. Rozczochrane włosy, podkrążone oczy, nie mam na nic ochoty. Pociąć sobie żyły? Jeszcze tak zdesperowany nie jestem. Minęło pięć dni od tamtego zdradzenia, prawie nic się nie zmieniło. Lekarz powiadomił mnie tylko o tym, że chyba już jej się nie pogorszy, dlatego też przewiozą ją do poprzedniej sali. Wczoraj byłem razem z przyjaciółmi, niestety jeszcze nie można do niej wejść. Bardzo chciałbym dotknąć jej, choćby na chwilę. Takie mam teraz marzenie.
Przemyłem oczy kilka razy, myśląc, że mi to w czymś pomoże. Nie pomogło, ale warto było spróbować.Tak w ogóle to która godzina. Sam nie wiem. Postanowiłem wrócić do pokoju. Położyłem się na swoim łóżku. Próbowałem zasnąć, ale bez większego powodzenia. Wpatrywałem się bezczynie w sufit. Nadal myślałem nad tym wszystkim co się wydarzyło pięć dni
~*~~*~~*~~*~~*~~*~~*~
Tak oto prezentuje się rozdział 53 xp
Przeparaszam Was bardzo za to, że tak późno. Musiałam wszytsko uporządkować i w ogóle, ale teraz jest już mniej więcej okej :pp
Następny może w sobotę jak się wyrobię z tym wszsytkim xp
Rozdział nuuuudny jak cholera, coż opowiadanie powoli dobiega końca.
Rozdziały będą pojawiały się jeden raz w tygodniu, bo rozumiecie, że jest szkoła, a zależy mi na dobrych ocenach!!!!!
Dzisiaj nie ma żadnego szantażu, ale zależy mi na waszej opinii <333
Bardzo dziękuję za to, że poświęcacie swój czas, na dodanie nawet krótkiego komentarza :D
Do następnego :*
Pierwsza^^
OdpowiedzUsuńwięc tak zaczne od początku
Usuńnie wiesz jak długo czekałam na ten rozdzaił
ale się doczekałam
i jestem z tego szczęśliwa , że moje czekanie się połacło
piękny rozdział
nic więcej nie mogę powiedzieć
po prostu cudo
Lucyy
Bardzo fajny ale proponuje zeby viola sie juz obudzila
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział czekam na next i życzę weny :)
OdpowiedzUsuńO matko, kocham cię!! Kolejny rozdział i ne zawiodłam się :)
OdpowiedzUsuńBoski <3
OdpowiedzUsuńSmutny ten rozdział, ale nudny to on może nie jest.
Czekam na next i życzę weny! <3
~Katy<3
Boski rozdział.. tak bardzo szkoda mi Leona,tak biedny się martwi..
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że Viola wyjdzie z tego cało :) Trzymam kciuki za Leonette :D
Pozdrawiam ! Czekam na next ♥ Agata
Cud, miód i malina <3 po prostu genialny z małym dreszczykiem emocje, wszytko co lubię (każdy twój rozdział kocham). Pozdrawiam i rozumiem o szkole jak w 1półrocze będziesz się super uczyć to potem masz z górki i następny rok też <3 Jeszcze raz pozdrawiam życzę weny i dobrych ocen w szkole :**
OdpowiedzUsuńŚwietne. Kiedy Viola się obudzi???
OdpowiedzUsuńCzekam na next ! :)
OdpowiedzUsuńCudny ♥ Genialny ♥ Wspaniały ♥
OdpowiedzUsuńCzytając go chciało mi się płakać ;c
Po prostu szczerze się wzruszyłam ;c
Tak w ogóle podoba mi się perspektywa Leona ♥
Rozdział naprawdę niesamowity ♥
Współczuję Leonowi ;c
Biedna Viola ;c Mam nadzieję, że niedługo się obudzi :)
Czekam na kolejny ♥
Buziaki ;*
Katarina
Zajmuję <3333
OdpowiedzUsuńEwelinko boski rozdział <3
UsuńSzkoda mi Violi ;C
Leonetta ;C
Szkoda mi Leonka ;C
Mam nadzieję, że Violka się niedługo obudzi
I będzie Leonetta <3
Bo jak nie to przyjdę do Ciebie z łopatą <3
Steph dziwka!
Nienawidzę tej suki!
Kochana rozumiem, że masz dużo nauki bo też niestety mam -,-
Czekam na nexcik <3
Świetny rozdział :)))
OdpowiedzUsuńLeon jaki opiekuńczy , ładnie wygarnął Vanessie ! Brawo !
Super jest to opowiadanie :)
Nauka , masakra nie przejmuj się ja też mam jej dużooo bardzo :/ i masę lekcji :/
Ale jutro piąteczek <3
Do następnego :**
Cudowny !
OdpowiedzUsuńBoże taka biedna Viola, ale też bardzo szkoda mi Leona. Dopiero co odzyskał Vilu i byli szczęśliwi, a tu taka psychicznie chora osoba się pojawia i wszystko psuje ;( Leon cały czas do niej chodzi to takie słodkie ;3 Jak wyszedł Viola za nim zatęskniła i jej się pogorszyło :( Mam nadzieję, że wszystko się dobrze ułoży :D Szkoła uhh : / Czekam na kolejny rozdział ;***
Pozdrawiam <3
Kocham <3
OdpowiedzUsuńBasia
Cudownie <3
OdpowiedzUsuńCudo !!
OdpowiedzUsuńCzekam na next !!! ~ Julka ♥
Super
OdpowiedzUsuńBoski ♥
OdpowiedzUsuńLeoś, nie załamuj się kochanie :'c
Vilu, żyj, dla Leosia ! Przeżyj !
Czekam na next <3
Pzdr, Liv ;**
Wspaniały,cudowny,boski,zajebisty,brak słów <3 Kochana jesteś moim autorytetem <3 Leoś tęskni :*Jebana suka Vanessa , czekam na nexta :*
OdpowiedzUsuńJezu... Ja nie skomentowałam? :o A byłam przekona... Nie ważne! XD
OdpowiedzUsuńRozdział boski <333
Biedny Leon :C Biedna Viola :C
Biedni wszyscy :C
TYLKO NIE VANESSA! NIECH ONA ZGNIJE W PIERDLU!
Oby było wszystko dobrze <3
Niech Leon mówi do niej <3
Tęskniła za nim? Ojeju ;(
Kiedy się wybudzi?
C
Z
E
K
A
M
N
A
N
E
X
T
A
Dawaj mi go już <33
Buziak :*
Julson
Fajny blog
OdpowiedzUsuńkiedy next
http://leonivil.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńPięknie
Czy Violetta nie była w ciązy? XDDD
OdpowiedzUsuń