* 3 dni później *
Obracam się powoli na obrotowym krześle w ręce trzymam dokumenty zawierające umowę z inną firmą. Według mnie warunki są bardzo stosowne, ale nie wiem czy to wszystko podejdzie Leonowi. Usłyszałam pukanie do drzwi, które wyrwało mnie z rozmyślań. Odpowiedziałam ciche proszę. Do środka weszła Lu z dwoma filiżankami kawy. Posłałam jej uśmiech.
- Pomyślałam, że może masz ochotę na kawę. Od trzech godzin siedzisz zamknięta w tym pomieszczeniu. Przyniosłam Ci twoją ulubioną.- usiadła na krześle od drugiej strony biurka. Przesunęłam wszystkie kartki na bok.- Nad czym teraz pracujesz?- zapytała i wzięła łyk kawy.
- Sprawdzam umowę. Czy jest warta podpisania, ale według mnie to dobry pomysł. Uprzedzę Twoje pytanie tak analizuję ją od trzech godzin.- odparłam. Blondynka zaśmiała się. Chwilę później do naszego towarzystwa dołączyła Fran.
- Jesteśmy wszystkie razem. Obiecywałam, że dowiecie się pierwsze, a więc kobiety zapraszam was na mój ślub, który odbędzie się dokładnie 25 sierpnia.- oznajmiła z wielkim uśmiechem Lu. Wstałam z swojego krzesła i przytuliłam się do przyjaciółki, dołączyła do nas Resto. Naprawdę cieszę się.
Dopiłyśmy kawę, porozmawiałyśmy i niestety musiałyśmy już wracać do pracy. Postanowiłam iść z tą umową do Leona i z nim to przeanalizować. Zapukałam do drzwi i weszłam do środka. Zobaczyłam, że nie jest sam. Mianowicie siedział tam Fede i Carmen.
- Leon musimy przeanalizować tą umowę.- oznajmiłam, nie zwracając większej uwagi na narzeczoną szatyna, która próbowała mnie zabić wzrokiem nie wiem o co może jej chodzić. Przecież nie jestem nawet dzisiaj źle ubrana.
- Tak jasne. Usiądź za chwilę się tym zajmiemy. Tylko dokończę rozmowę.- kiwnęłam lekko głową i usiadłam na niewielkiej kanapie. Udawałam, że niby coś czytam, a tak na prawdę podsłuchiwalam rozmowę toczącą się obok.- Fede a ten Twój kuzyn, ten... Patrick? Przecież on by na pewno chciał.- zwrócił się szatyn do przyjaciela. Nie za bardzo zrozumiałam o co chodzi, ale pewnie za chwilę wszystko się wyjaśni.
- Nie. Ja chcę żebyś ty był świadkiem.- wszystko się wyjaśniło.- Violetta się zgodziła, bez żadnego problemu. Co za problem ona sobie poczeka. Jak dla mnie nie musisz z nią przychodzić.- powiedział. Leon zgromił go wzrokiem.
- Kochanie nie przejmuj się Fede jak jest zły to jest nie miły.- rzucił Verdas.- Federico proszę Cię opanuj emocje.
- Leon mam rozumieć, że nie chcesz być świadkiem, bo nie checz jej zostawiać samej. Jest dorosła poradzi sobie, a poza tym najlepiej nawet niech nie przychodzi. Nie lubię jej, a nie chcę żeby zniszczyła mi najwspanialsze wspomnienia.- mam ochotę przyznać rację brunetowi, ale jednak się powstrzymuję. Carmen najwyraźniej się wkurzyła, bo uciekła z pomieszczenia zła. Usiadłam na krześle obok przyjaciela posłałam mu uśmiech.
- Słyszałam, że jestem waszą świadkową.- zauwarzyłam i swój wzrok skupiłam na Fede.
- Lu mówiła, że się zgodziłaś, bo Fran mówiła, że musi pilnować Diego.- zaśmiałam się.- A ty nie musisz nikogo pilnować, a ta dziewczyna Leona nawet nie spojrzy na innego, bo będzie się bała, że z nią zerwie.
- Dobra przyznaję Lu nie pytała mnie czy się zgadzam, ale nie mam nic przeciwko.- odparłam.
- Violu jesteś wielka. Leon proszę zastanów się. Muszę już iść. Jak to przemyślisz to zadzwoń.- pożegnał się i wyszedł powoli pokazując mu migowym jak rozmawia przez telefon, Zaśmiałam się.
- No to Violetta nich zgadnę chodzi Ci o umowę. Mów co masz mi do powiedzenia, chętnie wszystkiego wysłucham.- powiedział Verdas i oparł się wygodnie na swoim krześle. Zaczęłam wymieniać wszystko co według mnie jest bardzo stosowne.- Pozwól, że Ci przerwę. Narazie wymieniasz same zalety są jakieś wady?- wyprostował się i spojrzał mi w oczy. Dawniej pewnie bym odwróciła wzrok, ale teraz mi to obojętne. Chociaż czuję kilka motyli latających we wnętrzu mojego brzucha.
- Jakbyś chciał podpisać tą umowę musisz lecieć do Londynu.- odparłam.- Ale według mnie warto. Możesz zyskać..
- Wiem jeżeli uważasz, że to dobry pomysł to ja też się zgadzam. Przejrzałem tą umowę, nie byłem pewien, ale przekonałaś mnie.- posłał mi uśmiech, który odwzajemniłam, poczułam, że się rumienię-
- Ciepło tutaj masz.- rzuciłam i zaczęłam wachlować się dokumentami. Zaśmiał się. Mam już rozpięte dwa guziczki od koszuli co mi szkodzi jeszcze jeden, rozpięłam go, a wzrok szatyna momentalnie przeniósł się na mój biust.- Leon nie chcesz zostać świadkiem Fede, bo nie chcesz jej zostawiać. Zresztą chyba jej nikt nie lubi.- wyrwało mi się.- Przepraszam nie chciałam tego powiedzieć.
- Ale powiedziałaś.- odparł zły. Przez chwilę panowała cisza.- Ale nigdy nie wiadomo co może się wydarzyć w ciągu tych trzech miesięcy.
- Co masz na myśli?- zapytałam ciekawa i odłożyłam kartki na biurko.- Proszę rozwiń swoją myśl.- zaśmiałam się.
- W każdej chwili możesz powiedzieć Carmen, że ją zdradziłem, a ona najpewniej ze mną zerwie i nici z tego wszystkiego. miesiąc po pogrzebie mamy, poznałem ją i zauroczyłem się, myślałem, że dzięki niej moje życie się polepszy zapomnę o tym, że straciłem Ciebie. Myślałem, że już nie wrócisz. Ale po naszej wspólnej nocy uświadomiłem, że już nigdy nie pokocham nikogo tak jak Ciebie. Teraz wiem, że mogę tylko pogodzić się z tym, że już mnie nie chcesz.
- Wolałabym nie rozmawiać o uczuciach to dla mnie drażliwy temat.- powiedziałam zgodnie z prawdą. Od zerwania z Leonem nie powiedziałam żadnemu innemu, że go kocham. Nie wiem dlaczego, ale nie mogłam choćbym bardzo chciała to mi nie wychodziło. Mniej więcej przez to rozpadła się jedna czwarta moich związków,- Wiesz dawno nie widziałam Leona, tego dawnego Leona. Chodzi mi o to, że ciągle siedzisz w pracy od 9 do 18 a czasami nawet dłużej. Mam taki głupi pomysł co robisz w niedzielę od 18?
- Mam wolne, ale pewnie spędzę ten czas z Carmen, a co?
- Moglibyśmy się spotkać pójść o wesołego miasteczka, gdziekolwiek. Chciałabym znowu poczuć się jak nastolatka. A ty nie chciałbyś?
- Porozmawiam z Carmen, najwyżej do Ciebie zadzwonię.- odparł z uśmiechem. Mam nadzieję, że uda mu się wyrwać chciałabym z nim spokojnie porozmawiać. Nie było na to czasu przez te ostatnie dwa tygodnie.
~*~
- Dawno nie widziałam Cię w takim wcieleniu. Wyglądasz..
- Bajecznie, genialnie, fantastycznie, cudownie...- przerwał mi. Zapomniałam już o jego skromności. Wywróciłam oczami.- Dobra to idziemy do wesołego miasteczka ?- zapytał. Pokiwałam twierdząco głową. Szliśmy przez całą drogę rozmawialiśmy o tym co się działo przed i po naszym zerwaniu. Usłyszałam wiele ciekawych rzeczy, ale próbowaliśmy szerokim łukiem omijać temat uczuć. Gdy tylko z oddali zobaczyłam wszystkie światła, nie mogłam się już doczekać, aż tam się znajdę. Przyśpieszyłam kroku, aby być tam szybciej. Pociągłam za sobą szatyna.
- Aż tak Ci się śpieszy?- zapytał przez śmiech.
- Bardzo.- rzuciłam. Będąc coraz bliżej usłyszałam chrakerystyczną muzykę. Nie wierzę znowu czuję się jak nastolatka. Jakby nie miała dwudziestu czterech lat tylko osiemnaście. Gdy tylko znaleźliśmy się na terenie wesołego miasteczka moje oczy jakby się powiększyły.
- Leon weź się trochę wyluzuj. Nie jesteś w pracy tylko w wesołym miasteczku. Masz się bawić.- powiedziałam mu do ucha. Cmoknęłam go w polik i pociągłam go na koło młyńskie. Tak na sam początek. Usiedliśmy na wolnym miejscu i powoli ruszyliśmy. Obserwowałam wszystko z góry. Zachód słońca o tej porze odbijał się w morzu dodając uroku temu wszystkiemu. Przeniosłam swój wzrok na Leona, który ciągle się na mnie patrzył. Przysunął się do mnie patrząc mi w oczy.
- Wyglądasz pięknie gdy jesteś taka szczęśliwa.- wyznał. Położył dłoń na moim zarumienionym policzku i delikatnie musnął moje usta. Pomimo tego, że nie był to namiętny pocałunek to bardzo mi się podobał. Posłałam mu uśmiech, który odwzajemnił.
- Leon wiesz, że masz narzeczoną?- zapytałam.- Zachowujesz się jakbyś jej w ogóle nie kochał. Może i jej nie lubię, ale chyba nie powinno tak się traktować osoby którą się rzekomo kocha.- rzuciłam.
- Wiem mówiłem Ci już jak to jest. A tak poza tym to jestem nastolatkiem a pamiętam, ze wtedy byłem jeszcze z Tobą.- odwrócił kota ogonem.
- Czyli tak jakby cofamy się w czasie.- zaśmiałam się. Pokiwał głową.- No to witaj Kochanie.- pocałowałm go ponownie w usta, tytko tym razem namiętniej.- A co powiedziałeś Carmen?- zapytałam między pocałunkami.
- Że idę na noc do Fede oglądać mecz.- odparł. Przerywając pocałunek
- Och. Mamy całą noc dla siebie? Będziemy oglądać film, czy może chodzić po mieście przez całą noc?- zapytałam z uśmiechem. Czuję, że mój plan idzie coraz lepiej.Małymi kroczkami zbliżam się do celu.
- Miałem inne plany, ale jak proponujesz film to chętnie, pochodzić po okolicy też mogę dawno nigdzie nie wychodziłem.- uderzyłam go lekko z pięści w ramię,- Chcesz mnie bić? To gdzie będziemy spać? Mój dom jest zajęty przez Carmen, a Ty nadal mieszkasz z Angie.
- Mieszkam z Angie, ale mam kupione już nowe mieszkanie. Jest tam coś na pewno. Kupiłam przedwczoraj, Klucze odebrałam wczoraj w południe, ale nie mam ich przy sobie. Możemy się zatrzymać w jakimś hotelu.- poruszałam śmiesznie brwiami.
- Czy ty proponujesz mi ofertę seksualną?- zapytał z udawanym zdziwniem.- Chętnie ją przyjmę, a teraz bądźmy jak nastolatkowie i nie przejmujmy się tym co będzie jutro w pracy i nikim innym oprócz nas. Okej?
- Okej.- musnęłam jego usta po raz ostatni. Po chwili poszliśmy na inną atrakcję, biegaliśmy tak po całym wesołym miasteczku jak dzieci.
~*~
Windą wjechaliśmy do mojego apartamentu już od progu zaczęliśmy się całować. Pierwszy raz czuję jak mnie usta bolą od całowania, to takie przyjemne uczucie. Niestety przerwał nam telefon szatyna. Odebrał to pewnie Carmen.
- Dzwoniła do Ciebie? ... I co powiedziałeś? .... Dzięki. Niech Bóg wynagrodzi Ci to w dzieciach. ... Ja opracowywuje umowę z Violettą, a nie chciałem żeby Carmen była zazdrosna. ... Tak wiem. ... Nie bój się jesteśmy dorośli.- puścił mi oczko. Jednak to Fede dzwoni. Ściągłam powoli swoje szorty lekko kołysząc biodrami. Rzuciłam je gdzieś na bok, podobnie zrobiłam z koszulką. Zostałam w samej bieliźnie i ciągle czułam na sonie wzrok Verdasa, uśmiecha się. Polizał swoje wargi, jakby chciał mi dać do zrozumienia, że już będzie powoli kończył. Poczułam, że szaty obejmuje mnie od tyłu odwróciłam się do niego przodem i muskałam jego usta i rozpinałam jego koszulę. Gdy w końcu część garderoby opadła na podłogę rękami jeździłam po nagim torsie Leona. Pragnę go teraz, Pragnę jego bliskości jak niczego innego.
~*~
- Wracam do siebie muszę dokończyć swoją pracę. Obiecałam Angie, że zajmę się Lucy, bo ona i Paul chcą iść na kolacje.- oznajmiłam.- Udobruchaj Carmen, bo denerwuje mnie ten jej humor.- zaśmiałam się.- Dobra żartowałam. Jesteś mój.- rzuciłam. Puściłam mu oczko i wyszłam z pomieszczenia, Gdy tylko zamknęłam drzwi pokręciłam głową z uśmiechem. Powoli ruszyłam do swojego biura. Poczułam jak ktoś mi wbija palce w żebra. Gwałtownie się odwróciłam. Zobaczyłam Lu. Weszłyśmy razem do windy. Nacisnęłam przycisk z odpowiednią liczbą. Ludmiła zatrzymała windę, popatrzyłam na nią zdezorientowana.
- Ludmiła o co chodzi. Dlaczego zatrzymałaś windę?- zapytałam jakby z pretensjami.
- O co mi chodzi Violetta. Wiem, że wczoraj byłaś z Leonem i wiem, że nie pracowaliście. Wiem co robiliście. Viola on ma narzeczoną. Dlaczego się z nim przespałaś? Czy to Cię satysfakcjonuje?
- Jeju.. Ale wy się wszyscy czepiacie dwa razy nikogo nie zbawi. Do tego jakby tak kochał tą całą Carmen to nie przespał by się ze mną.
- Dwa razy?! Nie lubię tej całej Carmen, ale jeżeli znowu się zaangażujesz to będziesz znowu cierpiała.- nie odzywałam się i tak już nie mam nic do powiedzenia.- Nie powiem nic nikomu, ale proszę Cię nie angażuj się.- dodała i mnie przytuliła. Nacisnęłam przycisk uruchamiający windę. Kiedy ja wysiadłam Lu miała jeszcze chyba trzy piętra. Będąc już w swoim biurze, usiadłam na wygodnym obrotowym krześle. Może i Ludmiał i Angie mają racje, ale nie zamierzam zostawić swojego planu nie skończonego. Cierpieć? Już czuję, że cierpię, ale nie chcę tego dać po sobie poznać. Czy to w ogóle możliwe. Muszę przestać o tym myśleć i zająć się pracą, przecież obiecałam Angie.
~*~
- Violetta dlaczego ty to robisz? Próbujesz znowu zbliżyć się do Leona i mi go odebrać. On Cię zdradził. Na Twoim miejscu odpuściłabym sobie taką osobę jak on. Oczywiście mnie nie zdradzi, bo mnie w porównaniu do Ciebie kocha.- podniosłam swoje spojrzenie na stojącą przed biurkiem kobietę.- Nie rób sobie nadzieji, jeszcze sobie za dużo wyobrazisz i będziesz miała doła. Najlepiej odwal się od niego.- rzuciła. Zaśmiałam się wiem, że tego nie lubi. Usiadła na krześle.
- Mam z nim nie rozmawiać, nie patrzeć się na niego, nie myśleć o nim, bo Tobie się to nie podoba.
- Przepraszam nie chciałam być niemiła. Po prostu nie mogę znieść myśli, że Leon kocha Cię dalej. Na początku nawet nie spodziewałam się, że pokocham go tak mocno, był podrywaczem aż za bardzo pewnym siebie, ale w środku był kimś innym, zakochałam się w nim. Od kiedy przejął firmę spędzamy razem coraz mniej czasu. Ale teraz kiedy Ty przyjechałaś to już jedna wielka porażka. W ogóle nie sypiamy razem. Zazwyczaj przychodzi z pracy zmęczony, a jak już nie jest zmęczony to idzie do Federico. Wydaje mi się, że mnie już nie kocha. Przepraszam, że tak na Ciebie naskoczyłam. Nie mam tego w zwyczaju, ale kiedy widzę was razem to widzę w jego oczach iskierki.- wyznała. Czy mi się zrobiło teraz jej szkoda? Teraz kiedy to usłyszałam czuję się strasznie, że w ogóle rozpoczęłam swój plan. Sama nie chciałabym aby tak wyglądał mój związek. Zauważyłam, że ma łzy w oczach. Jestem okropną osobą.
- Carmen możesz być pewna, że ja już nie kocham Leona.- sama nie wiem czy to kłamstwo, ale wydaje mi się, że tak.
- Dziękuję. Jeszcze raz przepraszam za moje zachowanie.- wymusiłam się na uśmiech. Wstała z miejsca i wyszła. Westchnęłam zrezygnowana. Jednak nie dokończę swojego planu. Chciałam aby on cierpiał tak samo jak ja, ale przeze mnie będzie cierpiał on i ona. A przecież ona niczym sobie nie zawiniła. Teraz tylko muszę się oddalić od Leona i wszystko powinno być w porządku.
Dokończyłam obliczenia i wyszłam z swojego biura. Weszłam do windy, i wcisnęłam odpowiedni przycisk. Oparłam się o jedną ze ścian. Swój wzrok wbiłam w szpilki na moich nogach. Cholera one nie są wygodne. Dlaczego ubieram się w coś w czym nie jest mi dobrze i wygodnie. Gdy ruchome pomieszczenie zatrzymało się na parterze wolnym krokiem ruszyłam w stronę wyjścia. Pożegnałam się z Mariką, recepcjonistką i wyszłam na świeże powietrze. Powoli wsiadłam do samochodu. Włączyłam muzykę. Jednak po chwili ją wyłączyłam. Usłyszałam dzwonek telefonu. Wyciągłam urządzenie z torebki, to Leon. Nie chcę z nim rozmawiać. Wrzuciła m telefon z powrotem do torebki. Muszę to skończyć. Te dwie noce były jednymi z najlepszych w ostatnim czasie, ale nie mogę tak żyć. Szkoda, że uświadomiam sobie to tak późno. Leon zrobił błąd, ale jak będę chciała go zranić to sama będę cierpieć. Muszę się zmienić...
~*~*~*~*~*~
Tak oto prezentuje się rozdział 60 xp
Cóż nie popisałam się... Szału nie ma, przynajmniej według mnie, ale opinię zostawiam Wam ;>
Gratulacje dla Eweliny, która dostała objawienia na matematyce. Niebawem może ukaże się OS...
Oczywiście bardzo dziękuję za miłe komentarze pod poprzednim rozdziałem <333
ROZDZIAŁ 61 POJAWI SIĘ W PONIEDZIAŁEK GDY ZNAJDĘ TUTAJ 30 KOMENTARZY <33
Dacie radę ;3 Wierzę w Was <33
Bardzo proszę Anonimy o podpisywanie się, zależy mi na tym xD
Do następnego :*
zajęte :*
OdpowiedzUsuńWracam tak szybko! :*
UsuńSzczerze powiedziawszy, dopiero moment temu skomentowałam 59 (pewnie nie czytałaś xD)
Standardowo: CEL TO ROZDZIAŁ XD
Intryguje mnie, jaki plan ma Violetta!
Zaciekawiłaś mnie tak cholernie -.-
Btw Castillo wgl nie powinna interesować się tą całą Carmen.
V : skarbie, to jest problem Leóna, nie twój!
Wracając xD
Przespali się! Huh!
Ślub Fedemiły <333 Jak León nie zgodzi się być świadkiem, wpierniczę mu.
V ma zdobyć Leóna, a nie się poddawać!
Przepraszam za chaos w kom :(
Nie popisałam się, ponownie! xD
Czekam z mega niecierpliwością na next :*
A teraz muszę uciekać bo słyszę że mój brat wrócił. *czytaj - kupił mi mleko czekoladowe* moje nowe uzależnienie, mhmmmm....
Pozdrawiam :*
Z niecierpliwością na 61 - Marcela :*
btw PIERWSZA, SKARBIE :* <3
Ciekawe jak Viola się zmieni ?XD
OdpowiedzUsuńSuperowy rozdział czekam na nexta <3
Cudo !!
OdpowiedzUsuńCzekam na next !! ~ Julka ♥
Super rozdział!! Jedrn z najlepszych! Niech Viola niekończy jeszcze ssojego planu i niech się jeszcze trochę pobawi :D
OdpowiedzUsuńamor-grande-todo.blogspot.com
Cudowny !
OdpowiedzUsuńLu i Fede biorą slub i Viola będzie świadkową a Leon świadkiem jak się zgodzi :) Viola rozruszała Leona byli jak nastolatkowie :D No i znowu się przespali. Viola ma plan ale z niego zrezygnuje i bardzo dobrze ! Jakby się teraz okazało że jest w ciąży to by dopiero było xD Czekam na kolejny ;* Pozdrawiam <33
Wspaniale dawja mi tu nexta szybciej
OdpowiedzUsuńBoski ♥
OdpowiedzUsuńŚlub Fedemiły <333333333
Leoś, chcesz w łeb ?!? Masz być świadkiem Fede, bo w łeb !
Violetta, cioto, jak Leoś bd cierpiał to do cb z łopatą napadnę !!!
Kapiszi !??!?!??!
No, mam nadzieję, że se wyjaśniłyśmy wszystko.
Czekam na next <3
Pzdr, Liv ;*************
Cudo!!!! :* Viola i Leon <3 Ona kończy z planem aby nie zranić Leona i Carmen :) Czekam na next :***
OdpowiedzUsuńWrócę tu ♥
OdpowiedzUsuńHejoł <3
UsuńRozdział jak zwykle boski <3
Wiesz o tym?
Bo jeśli nie to już o tym wiesz ;D
Leonetta <3
Przespali się ze sobą ^^
I to tyle razy ^^
Byli razem w wesołym miasteczku ^^
Spędzają razem czas <3
Carmen suko odwal się od Leosia!
Bo nie wytrzymam! ;D
I Ci dupę skopię! ;D
Ja Aniołku jak zwykle czekam na next <3
MA
OdpowiedzUsuńBYĆ
LEONETTA!
Niech ta Carmen spiernicza!
Proszę, zrób już Leonettę! :c
Ślub Fedemiły ♥
Leon, masz się zgodzić -,-
Czekam na next'a c;
Całusyy ;**
Nati
Superrozdzial czekam z zniecierpliwieniem na nexta
OdpowiedzUsuńZarąbisty czekam na nexta
OdpowiedzUsuńG E N I A L N Y <3
OdpowiedzUsuńŚwieeetny Ci wyszedł ;3
Carmen... ;c
A Leonetta to gdziee.? ;cc
Nie no....
Dobra poczekam...
Myślę że będzie warto ;33
Czekam na next.! <33
Super rozdzial, dużo się dzieje jestem ciekawa co będzie dalej z leonem i violetta. Czy Carmen dowie się o romansie Leonetty.
OdpowiedzUsuńCzekam na następny! Świetnie piszesz
Zajebisty :* Czekam na next <3
OdpowiedzUsuńFantastyczny rozdział !!!
OdpowiedzUsuńLeon nie ładnie zdradzać narzeczoną !!! Wstyd !
Mam nadzieję , że Violi uda się zrealizować swój plan :))
Uwielbiam to opowiadanie jest genialne .
Wspaniały styl pisania ~♥~ gratuluję talentu !
Udanego weekendu ! :*
Fajny a nie beznadziejny :-)
OdpowiedzUsuńBoski ;3
OdpowiedzUsuńJa chce leonette ;3 a nie camenett
OdpowiedzUsuńCudny ♥ Boski ♥ Genialny ♥
OdpowiedzUsuńViola szaleje ^^
I bierze Leosia do wesołego miasteczka ^^
A Leonek taki sztywny O.o
Ale potem ożywa ♥
I Viola zmienia swój plan/rezygnuje z niego...
Czy ona chciała go uwieść, a potem zdradzić, albo zostawić? O.o
Nieeee ;/
A teraz to całkowicie urwie z nim kontakty ;ccc
Lu wychodzi za mąż za Fede ♥
Ale radość ^^
Rozdział naprawdę cudny ♥
Czekam na nexicka ^^
Buziaki ;*
Katarina
P.S. Nawet zezwalam, żeby Vilu z kimś była ^^ Będzie akcja ♥
UsuńCzekam na next
OdpowiedzUsuńFajny rozdzial
Cudo
OdpowiedzUsuńSuper rozdział!
OdpowiedzUsuńSzczerze powiem że szkoda mi trochę tej Carmen (nwm czy dobrze napisałam) dobrze że Viola skończyła tej swój plan, to nie w jej stylu żeby się na kimś odgrywać. Tylko szkoda mi jej że musi pożegnać się już na zawsze z Leonem :( Mam nadzieję że w najbliższych rozdziałach będą się co raz bardziej zbliżać, i znów będą parą :) Chociaż fajnie by było jakby Viola przerwała ślub Leona i Carmen, i wyznała mu że go kocha :D Wtedy było by bardzo ciekawie c;
Czekam na next ♥♥♥
Super!!
OdpowiedzUsuń~Misia ;*
Boski ♥♥♡♡
OdpowiedzUsuńAle mam do cb maleńką prośbę.
Czy weszłabyś na mojego bloga?
Masz linka : leonettaag.blogspot.com.
Dopiero zaczynam a chciałabym wiedzieć czy piszę db czy źle.
Bo nie ma sensu prowadzić bloga który jest bez sensu prawda ?
Mam nadzieję że znajdziesz czas i wpadniesz ♥♥
Boski <3 <3
OdpowiedzUsuńCzekam na next ; p