Tydzień później...
Niektórzy mówią, że smutek to najpowolniejsza forma umierania. Ja uważam, że smutek jest nieodłącznym uczuciem towarzyszącym nam w życiu, nadchodzi on po chwilach zazwyczaj dobrze przeżytych i do których z pewnością chciałoby się wrócić. Jeszcze klika dni temu wszyscy baliśmy się co będzie z Panem Verdasem, byliśmy smutni, bo nie wiedzieliśmy czy on przeżyje. Teraz już wszystko jest jasne. Ojciec mojego byłego nie przeżył. Pomimo tego jak bardzo czuję się zraniona to współczuję całej ich rodzinie. Na pewno straszną wieścią była jego śmierć dla wszystkich członków rodziny jak i znajomych. Trzy dni temu odbył się pogrzeb. Leon przebywał wówczas w swoim wyimaginowanym świecie wskutek czego oddaliliśmy się od siebie.
Wczoraj byłam szczęśliwa i pełna energii wierzyłam, że teraz jest wszystko w porządku, jednak najgorsze przychodzi w najmniej oczekiwanym momencie życia. Spojrzałam prawdzie w oczy i teraz cierpię.
Dzień wcześniej...
- Dlaczego Diego zaprosił tą dziwkę?- zapytałam szeptem Lu, gdy obydwie znajdowałyśmy się w kuchni. Blondynka wzruszyła ramionami i zjadła przekąskę z miski, którą wzięłam do ręki, aby zanieść do salonu, w którym wszyscy przebywali.
- Jesteś Violetta Saramego, a nie jakaś tam Lara Baroni.- rzuciła. Zaśmiałam się cicho.- Ale pomimo tego, że ona przyszła to są tutaj jeszcze inni, których dobrze znamy.- dopowiedziała. Weszłyśmy do pomieszczenia i zakończyłyśmy naszą rozmowę. Położyłyśmy przekąski na stolik i usiadłyśmy na swoich wcześniejszych miejscach.
- Więc z tego co mówisz Fran nie ma zamiaru tutaj wrócić, ale Ty zostajesz na stałe?- zapytał Diego, Federico. Chłopak przytaknął głową.- Teraz już wiem, że muszę na dobre o niej zapomnieć.- rzucił zrezygnowany. Lara siedząca obok niego ciągle przyglądała się Leonowi. Przygryzłam nerwowo wargę i chwyciłam szatyna dłoń, splotłam nasze palce razem. Zwrócił swój wzrok na mnie i posłał trochę, jakby nerwowy uśmiech. Znowu odleciał i nie zwracał na nic uwagi.
- Wiem, że jest Ci trudno, ale tutaj są wszyscy nasi przyjaciele, rodzina i Lara.- ostatnią osobą wypowiedziałam z obrzydzeniem.- Proszę nie zamykaj się w sobie.- dopowiedziałam szeptem. Zwróciłam swój wzrok ponownie na Baroni.- Hej Lara.- rzuciłam. Dziewczyna zwróciła swój wzrok na mnie.- Mogłabyś przestać gapić się na mojego chłopaka?- zapytałam z sztucznym uśmiechem.
- Violetta uspokój się.- powiedział cicho szatyn, wywróciłam oczami a dziewczyna speszona odwróciła swój wzrok i zaśmiała się. Po chwili wstała z swojego miejsca.
- Próbuję być dla Ciebie miła, ale Ty nie dopuszczasz do siebie takiego faktu, dla Ciebie liczy się wyłącznie to, że jestem byłą dziewczyną Leona. Ludmiła taż jest jego byłą i nic ani nikt tego nie zmieni. Poza tym jak to niektórzy mówią, stara miłość nie rdzewieje. Przynajmniej tak jest w moim przypadku.- przerwała na chwilę. Zaszkliły się jej oczy i spojrzała w oczy Verdasowi.- Leon dalej Cię kocham. Chciałam stłumić w sobie to uczucie, ale nie potrafię dłużej. Według mnie powinieneś jechać do Atlanty, to dla Ciebie wielka szansa, takie coś może się już więcej nie powtórzyć.- dokończyła. Powoli ruszyła ku wyjściu.
- Lara.- zatrzymał ją szatyn. Spojrzałam na Naty siedzącą z Maxim na jednej z kanap. Brunetka wzruszyła ramionami, a ja coraz bardziej obawiałam się długiego milczenia.- Bez względu na wszystko powinnaś wiedzieć, że po wypadku nie byłaś mi obojętna, dalej nie jesteś.- dodał. Otworzyłam usta ze zdziwienia. Wstałam z miejsca i szybko pobiegłam do kuchni. Po chwili wszedł tam również Leon. Stanął oparty o framugę. Zaśmiał się.
- Powiedz mi jedno, nadal ją kochasz?- zapytałam czując jak łzy napływają mi do oczu. Oblizał wargi.
- Powiem Ci jedno, nigdy nie kochałem Ciebie.- podeszłam do niego i wzięłam go za rękę.
- Leon nie mów tak. Mówisz tak tylko dlatego, że straciłeś ważną osobę w swoim życiu. Damy sobie radę nawet jak wyjedziesz. Kocham Cię.- odpowiedziałam z cichym szlochem.
- To wszystko było zemstą, teraz kiedy z tym kończę mam pewność, że przynajmniej dobrze zakończyłem to co zacząłem. Nic dla mnie nie znaczysz nie miałaś dla mnie większego znaczenia.- powoli przełknęłam ślinę, zrobiłam krok w tył słysząc te okropne słowa.
- Nie...- szepnęłam.
- Ty i ja... To była tylko zabawa. Na początku to miał być zakład, że Cię przelecę, ale później chciałem się zemścić za to, że przez Ciebie Naty tak bardzo cierpiała jak była małą dziewczynką. Czekałem tylko na odpowiedni moment, aż miłość do mnie Cię zniszczy.- skrzywiłam się słysząc to, poczułam jak żołądek podchodzi mi do gardła. Ręce zwisały mi bezwładnie po bokach. Chciałabym aby wszystko wycofał.
- Nie wierzę w Twoje słowa.- wyznałam. Oderwał wzrok od podłogi i popatrzył mi prosto w oczy. O Boże, były zupełnie puste. Jego oczy były równie bezwzględne jak jego słowa.
- Jesteś żałosna, jeżeli myślałaś, że między nami naprawdę coś jest.- rzucił. Pokręciłam gwałtownie głową, jakbym chciała wyrzucić sobie te słowa z głowy.
- Nie rań mnie Leon. Nie Ty. Nie teraz.- usta mi się trzęsły.- Proszę.- wypowiedziałam bezgłośne, ale błagalnie. Gdy nie odpowiadał cofnęłam się jeszcze o krok, prawie się potykając i pomyślałam jednocześnie o sobie, o prawdziwej mnie, jaką znał tylko Leon.- Zaufałam Ci.- szepnęłam żałośnie.
- To Twój problem nie mój.- powiedział i w tym samym momencie do pomieszczenia wszedł Federico. Wyglądał na zmieszanego widząc nas w tak nieprzyjemnej rozmowie.
- To co mówił Leon jest prawdą?- zatrzymałam Włocha. Powiększyły mu się oczy.- Czy naprawdę chodziło o jakąś zemstę?- dopytałam na tyle głośno, aby mnie usłyszał. Wzrok bruneta skierował się na Verdasa i pokręcił w jego kierunku głową. Czułam coraz więcej łez w moich oczach.
- Powiedz jej.- zażądał.
- Tak. To prawda.- potwierdził. Szatyn przybrał zimny wyraz twarzy. Federico zrobił krok w moją stronę jednak powstrzymałam go uniesioną dłonią. Czułam niemiłosierne kłucie w sercu. Za każdym razem kiedy patrzyłam na Verdasa bolało coraz bardziej.
- Gratuluję Ci Leon udało Ci się mnie zranić. A Tobie Federico gratuluję bycia bardzo dobrym i oddanym przyjacielem.- wyrzuciłam z siebie czując narastającą gulę w gardle, utrudniającą mi mowę. Odwróciłam się i wyszłam z pomieszczenia do swojego pokoju. Słyszałam za sobą krzyk Ludmiły, ale zanim dobiegła to drzwi były już zamknięte...
!@#$%^&
Przejechałam palcem po zdjęciu, na którym byłam szczęśliwa wraz z Leonem. Teraz kiedy powracają do mnie wspomnienia sprzed kilku tygodni. Dalej nie może do mnie dotrzeć, że on mnie nigdy nie kochał. Zwinęłam się w kulkę na moim łóżku. Pociągnęłam nosem ciągle przyglądając się fotografii. Łzy wypływały z moich oczu i nie potrafiłam ich zatrzymać. Moja ślina stała się gęsta, ze względu na to, że moje pragnienie bardziej wzrastało im więcej płakałam. Szkoda, że tak bardzo nie chciało mi się iść do kuchni.
- Miałeś racją zniszczyła mnie miłość do Ciebie.- szepnęłam. Po moim policzku spłynęła kolejna łza i właśnie w tym momencie byłam na siebie zła, bo ponownie dałam upust temu co czuję. Rzuciłam zdjęciem o ścianę, a szkło znajdujące się w ramce rozwaliło się na małe kawałeczki. Przytuliłam się do poduszki. Usłyszałam pukanie do drzwi.
- Vilu proszę otwórz. Nie powinnaś się tak zamykać, chcę Ci pomóc. Poza tym nie jadłaś nic od wczoraj. Vilu proszę... Będę czekała pod drzwiami aż mi w końcu otworzysz. Nie zostawię Cię samej.- zza drzwi wydobył się głos Ludmiły. Po chwili usłyszałam jak zjeżdża po drzwiach, aby usiąść na podłodze i czekać aż otworzę. Wyprostowałam powoli nogi i wstałam z materaca na zimne panele. Moje ciało przeszył dreszcz. Wytarłam chusteczką delikatnie oczy. Podeszłam do drzwi i usiadłam na podłodze opierając się o nie.
- Lu powiedz mi jaką będę miała pewność, że gdy wyjdę z tego ciemnego pomieszczenia, gdzie jestem sama, poczuję się lepiej? Dlaczego żaden chłopak nie potrafi mnie naprawdę kochać takiej jaka jestem i beż żadnego wymagania czegoś czego nie jestem w stanie zrobić. Ross chciał tylko seksu, Leonowi zależało tylko na zemście.- odezwałam się łamiącym zachrypniętym głosem.- Boli mnie życie.- dodałam bezradnie.
- V proszę otwórz mi drzwi. Nie chcę abyś przechodziła przez to sama. Jesteś moją siostrą.- odparła. Uśmiechnęłam się delikatnie sama do siebie słysząc słowa blondynki. Wyciągnęłam rękę w stronę klucza i go przekręciłam. Nagle poczułam woń perfum Ferro, która przytuliła się do mnie z całych sił. Ponownie się rozpłakałam jak mała dziewczynka, która potrzebowała właśnie tego.
Nie wiem jak długo trwałyśmy w tym uścisku, ale tak bardzo boli mnie serce, że nie potrafię normalnie funkcjonować. Odsunęłam się trochę od blondynki.
- Mam coś co pomoże Ci wyjść z dołka.- rzuciła szybko i wstała z podłogi. Wytarłam mokre policzki dłonią i spróbowałam pomyśleć o czymś innym. Chwilę później Ludmiła wróciła z workiem pełnym słodyczy i lodów. Odłożyła wszytko na łóżko i pomogła mi wstać. Razem usiadłyśmy na materacu i włączyłyśmy w międzyczasie telewizję.- Obejrzymy jakiś fajny film, na którym będziemy płakać z powodu któregoś z tych kochanków, lub zobaczymy jakąś komedię, która rozweseli nas, a do tego zjemy pyszne słodkości, które kupiłam dzisiaj rano. A jeżeli nie będziesz chciała jeść to sama Cię nakarmię.- zaśmiałam się cicho.- Tak ma być. Masz się śmiać aż Cię wszyscy usłyszą a w szczególności ja.- dopowiedziała słodkim głosem.
- Dziękuję, że ze mną jesteś. Kocham Cię sis.- wyznałam i mocno przytuliłam blondynkę.
- Ja Ciebie też jak rodzoną siostrę, której niestety nie mam.- odparła.- Vilu mam pytanko...- odsunęła się ode mnie, aby mieć kontakt wzrokowy.- Jesteś zła na Federico?- zapytała niepewnie wypowiadając jego imię. Westchnęłam.
- Oczywiście , że nie jestem zła na chłopaka, który znał całą prawdę i mi nic nie powiedział. Rozumiem, że Fede i Leon to najlepsi przyjaciele, ale to nie oznacza, że on nie mógł mi tego powiedzieć. Zdefiniuję to tak, nie jestem zła na twojego chłopaka, ale smutno mi, bo im wszystkim zaufałam. Lu nie boisz się?
- A zadałaś sobie to pytanie przed tym jak zaczęłaś się spotykać z Leonem?- odpowiedziała pytaniem. Zaśmiałam się delikatnie i przytaknęłam.- Widzisz chyba każdy boi się w takich sytuacjach, bo nie zawsze wiemy co będzie w przyszłości. Po tym co zrobił Leon trudno mi się nie bać, ale rozmawiałam z nim na ten temat i bardzo mnie przekonywał, że...- przerwała i zaczęła przełączać kanały w telewizji.
- Lu dokończ.- poprosiłam. Wciągnęła powietrze do płuc, jakby bała się powiedzieć.
- Że mnie kocha i takie tam.- szybko zakończyła temat.
*Leon*
- Jeżeli chcesz ją zobaczyć przed wyjazdem to masz teraz szansę. Vilu śpi, a jakbyś nie wiedział to ona ma twardy sen. Naprawdę jestem zła na siebie i na Ciebie.- rzuciła do telefonu blondynka. Na mojej twarzy pojawił się cień uśmiechu.
- Zaraz tam będę, tylko otwórz okno.- odparłem szybko. Dziewczyna westchnęła zła.- Ludmiła dziękuję.- dodałem.
- Dlaczego jej to zrobiłeś?- zapytała jakby odpowiedź na to pytanie było rozwiązaniem wszelkich jej pytań.- Ona cierpi. Ponadto jakby Ci na niej nie zależało to nie przychodził byś tutaj.- dopowiedziała.- Wiesz, że jesteś głupi.
- Wiesz, że ty też byłaś moją dziewczyną? Pomimo tego, że byłem z Tobą, aby wzbudzić zazdrość Violetty to tak dla mnie byłaś ciągle dobrą przyjaciółką. Nie wiem czy Fede Ci mówił, ale ty mu się długi czas podobasz, więc nawet nie wiesz jaki jest teraz szczęśliwy...
- Ja też jestem z nim szczęśliwa, ale boli mnie patrzenie na Vilu, która cierpi z Twojego pokoju. Zresztą przychodź zanim się rozmyślę.- powiedziała i rozłączyła się.
Włożyłem telefon do spodni i wyszedłem pokoju przez otwarte okno. Przeszedłem przez niewielkie ogrodzenie i wszedłem do sypialni mojej byłej dziewczyny, cicho, aby jej nie obudzić. Była taka spokojna i opanowana podczas snu, jednak wyraz jej twarzy wyrażał lekki niepokój. Pocałowałem delikatnie jej czoło na pożegnanie.
- Kocham Cię.- szepnąłem jej na ucho. Wyprostowałem się znad szatynki i zwróciłem się w stronę Ferro. Podszedłem do niej.- Proszę Cię daj to Vilu i powiedz, że to od Ciebie.- podałem jej do ręki pudełeczko z wyjątkową bransoletką. Kiwnęła głową. Odwróciłem się w stronę okna.
- Ej. Ze mną się nie pożegnasz?- zatrzymała mnie. Zaśmiałem się cicho, chociaż miałem ochotę płakać. Przytuliłem blondynkę.- Pomimo tego, co zrobiłeś V trzymam za Ciebie kciuki w Atlancie.- odsunąłem się od niej.
- Dziękuję.- posłała mi uśmiech.
Violetta
- Musisz powiedzieć jej prawdę. Ona na to zasługuje.... Leon słuchasz mnie? Znam Cię i widzę, że sobie z tym wszystkim nie dajesz rady.- usłyszałam głos Fede zza ściany. Zatrzymałam się szybko, aby być nie ujawniona.
- Fede uspokój się. Prawda ją zaboli a teraz tego nie chcę. Zresztą to moja sprawa nie Twoja.- odparł szatyn. Zmrużyłam oczy nie wiedząc o kim mówili...
Szybko się obudziłam i przez przypadek uderzyłam Ludmiłę w twarz. Wokół panowała ciemność, dlatego zaświeciłam lampkę, stojącą na mojej szafce nocnej.
- Violetta moja oczy.- jęknęła zła.- Co ty w ogóle robisz?- zapytała przecierając gałki oczne.
- Przypomniało mi się jak Fede rozmawiał z Leonem, aby ten powiedział mi prawdę, ale on mu ciągle zaprzeczał. Boże, jak ja mogłam być tak głupia i wciągnąć się w tą jego pieprzoną grę?- wyjaśniłam łamiącym się głosem.
- V nie jesteś głupia i nie płacz, bo nie warto. Mam coś dla Ciebie.- sięgnęła po niewielkie pudełeczko i mi je podała.- Jesteś wyjątkowa i niektórzy po prostu nie zauważają Twojego niezwykłego blasku.- otworzyłam pudełeczko, w środku którego znajdowała się śliczna bransoletka.
- Naprawdę. To dla mnie?- zapytałam nie dowierzając. Wzięłam biżuterię do dłoni i delikatnie jeździłam po niej palcami. Podniosłam wzrok na przyjaciółkę.- Jest piękny. Dziękuję.- dodałam i przytuliłam blondynkę. - Dziękuję, dziękuję, dziękuję... Nawet nie wiesz jak bardzo Cię teraz potrzebuję.
- Pamiętaj we mnie zawsze masz wsparcie.
Następnego dnia...
Szybko wbiegłam do pokoju i włączyłam swojego laptopa, jednak kiedy zobaczyłam tapetę cały mój entuzjazm zgasł. Znajdowało się tam moje zdjęcie wspólnie z Leonem. Robiliśmy je razem na plaży zaledwie dwa tygodnie temu. Nie uwierzyłabym wtedy, że to wszystko się tak potoczy, a w szególności to, że Verdas mnie zrani swoim kłamstwem.
- V masz tą muzykę!- krzyknęła blondynka idą w stronę mojej sypialni. Przejechałam palcami po ekranie mając nadzieję, że mogę go dotknąć. Bardzo chciałam go dotknąć...
Położył dłoń na moim policzku, przez co poczułam jakby motylki w brzuchu. Gdy tylko lekko odchyliłam głowę nasze usta spotkały się przelotnie, po chwili wsunął palce w moje włosy nie przestając mnie całować, czule i delikatnie. Wzdycham z zadowoleniem jakbym nigdy nie chciała opuszczać jego objęć...
- Vilu!- szybko podniosłam swój wzrok na Ludmiłę, która stanęła w drzwiach.
- Miałam się nad sobą nie użalać, ale nie potrafię, od tak normalnie funkcjonować. Staram się o nim nie myśleć, ale kiedy widzę takie coś.- odwróciłam w jej stronę laptopa i wskazałam na tapetę. Podeszła do mnie i wzięła urządzenie. Kliknęła kilka razy i oddała mi.
- Leona już tutaj nie ma dzisiaj rano wyleciał do Atlanty. Przykro mi.- oznajmiła. Usiadłam na łóżku nie dowierzając dziewczynie.
- Być może, to i lepiej dla mnie. Nie będę musiała go widywać. Nie będę musiała cierpieć. A teraz chodźmy na plażę, musimy się rozerwać i przestać myśleć o najgorszym. Leon to... Leon i wyjechał. Najwidoczniej byłam mu bardzo obojętna, tak jak mówił.- przerwałam szybko.- Chodźmy.- zmieniłam temat.
Nagle usłyszałyśmy trzaskanie drzwi. Wyszłyśmy z pokoju i powoli zbliżałyśmy się w stronę drzwi frontowych.
- Kto tam?- krzyknęła powoli blondynka. Lecz nikt nic nie odpowiadał.-Cholera jasna, to Jake.- rzuciła kiedy zobaczyła mojego brata. Chłopak gdy ściągnął obuwie podniósł swój wzrok. Ściągnął swoje słuchawki na szyję.
- Cześć dziewczyny.- przywitał się spokojnie. Przytuliłyśmy się razem do niego. Zdezorientowany szatyn również nas objął.- Gdzie Maxi?- zapytał po chwili, kiedy się od niego odsunęłyśmy.
- Całe dnie siedzi u Naty, czasami raz na jakiś czas wraca.- odparłam.
- Gdzie się wybieracie?- zmienił temat oglądając jak jesteśmy ubrane.
- Na plażę. Musimy się rozerwać. Robimy sobie taki babski dzień.-wyjaśniła Ferro.- Może później zamówimy coś do jedzenia i porozmawiamy. Zgoda?- zaproponowała szybko, aby Jake nie mógł się do nas dołączyć. Dobrze wiem jak bardzo mój brak kocha plaże, morze, słońce...
- Dobra to zobaczymy się później.- rzucił i nas wyminął.
Między nami panuje niezręczna cisza, a najgorzej z nas chyba czuje się się Ludmiła, ponieważ nie wie czy ma trzymać sronę Federico, czy moją.
- Odezwijcie się w końcu do siebie.- wyrzuciła z siebie Ferro. Podniosłam swój wzrok na Włocha.
- Czuję się pusta. Kiedy Leon mówił mi tą okropną prawdę, wyrywał po kolei części mojego serca, aż w końcu wziął je całe, abym teraz czuła się tak beznadziejnie niepotrzebna.- wyznałam biorąc gorący piasek do dłoni i powoli go wysypując. Chłopak odchrząknął.
- On Cię naprawdę kochał. Po prostu śmierć jego ojca źle na niego wpłynęła. W ostatnim czasie złapali dobry kontakt, który niesety został teraz przerwany.- wyjaśnił. Oczy mi się zaszkliły, dlatego szybko przygryzłam wargę.
- Powiedział, że Lara nigdy nie będzie mu obojętna...
- To nie oznacza tego, że nie kocha Ciebie.- przerwał mi Fede. Zmrużyłam oczy z powodu rażącego słońca i spojrzałam na chłopaka. - Vilu nie chciałem, aby to wszytsko tak się skończyło. Chciałem, żeby Leon powiedział Ci prawdę, ale nie w taki sposób.- dodał.
- Fede... Proszę przestań mówić, że on mnie kocha, bo już w to nie wierzę...
- Lu powiedz mi jaką będę miała pewność, że gdy wyjdę z tego ciemnego pomieszczenia, gdzie jestem sama, poczuję się lepiej? Dlaczego żaden chłopak nie potrafi mnie naprawdę kochać takiej jaka jestem i beż żadnego wymagania czegoś czego nie jestem w stanie zrobić. Ross chciał tylko seksu, Leonowi zależało tylko na zemście.- odezwałam się łamiącym zachrypniętym głosem.- Boli mnie życie.- dodałam bezradnie.
- V proszę otwórz mi drzwi. Nie chcę abyś przechodziła przez to sama. Jesteś moją siostrą.- odparła. Uśmiechnęłam się delikatnie sama do siebie słysząc słowa blondynki. Wyciągnęłam rękę w stronę klucza i go przekręciłam. Nagle poczułam woń perfum Ferro, która przytuliła się do mnie z całych sił. Ponownie się rozpłakałam jak mała dziewczynka, która potrzebowała właśnie tego.
Nie wiem jak długo trwałyśmy w tym uścisku, ale tak bardzo boli mnie serce, że nie potrafię normalnie funkcjonować. Odsunęłam się trochę od blondynki.
- Mam coś co pomoże Ci wyjść z dołka.- rzuciła szybko i wstała z podłogi. Wytarłam mokre policzki dłonią i spróbowałam pomyśleć o czymś innym. Chwilę później Ludmiła wróciła z workiem pełnym słodyczy i lodów. Odłożyła wszytko na łóżko i pomogła mi wstać. Razem usiadłyśmy na materacu i włączyłyśmy w międzyczasie telewizję.- Obejrzymy jakiś fajny film, na którym będziemy płakać z powodu któregoś z tych kochanków, lub zobaczymy jakąś komedię, która rozweseli nas, a do tego zjemy pyszne słodkości, które kupiłam dzisiaj rano. A jeżeli nie będziesz chciała jeść to sama Cię nakarmię.- zaśmiałam się cicho.- Tak ma być. Masz się śmiać aż Cię wszyscy usłyszą a w szczególności ja.- dopowiedziała słodkim głosem.
- Dziękuję, że ze mną jesteś. Kocham Cię sis.- wyznałam i mocno przytuliłam blondynkę.
- Ja Ciebie też jak rodzoną siostrę, której niestety nie mam.- odparła.- Vilu mam pytanko...- odsunęła się ode mnie, aby mieć kontakt wzrokowy.- Jesteś zła na Federico?- zapytała niepewnie wypowiadając jego imię. Westchnęłam.
- Oczywiście , że nie jestem zła na chłopaka, który znał całą prawdę i mi nic nie powiedział. Rozumiem, że Fede i Leon to najlepsi przyjaciele, ale to nie oznacza, że on nie mógł mi tego powiedzieć. Zdefiniuję to tak, nie jestem zła na twojego chłopaka, ale smutno mi, bo im wszystkim zaufałam. Lu nie boisz się?
- A zadałaś sobie to pytanie przed tym jak zaczęłaś się spotykać z Leonem?- odpowiedziała pytaniem. Zaśmiałam się delikatnie i przytaknęłam.- Widzisz chyba każdy boi się w takich sytuacjach, bo nie zawsze wiemy co będzie w przyszłości. Po tym co zrobił Leon trudno mi się nie bać, ale rozmawiałam z nim na ten temat i bardzo mnie przekonywał, że...- przerwała i zaczęła przełączać kanały w telewizji.
- Lu dokończ.- poprosiłam. Wciągnęła powietrze do płuc, jakby bała się powiedzieć.
- Że mnie kocha i takie tam.- szybko zakończyła temat.
@#$/^&*
- Jeżeli chcesz ją zobaczyć przed wyjazdem to masz teraz szansę. Vilu śpi, a jakbyś nie wiedział to ona ma twardy sen. Naprawdę jestem zła na siebie i na Ciebie.- rzuciła do telefonu blondynka. Na mojej twarzy pojawił się cień uśmiechu.
- Zaraz tam będę, tylko otwórz okno.- odparłem szybko. Dziewczyna westchnęła zła.- Ludmiła dziękuję.- dodałem.
- Dlaczego jej to zrobiłeś?- zapytała jakby odpowiedź na to pytanie było rozwiązaniem wszelkich jej pytań.- Ona cierpi. Ponadto jakby Ci na niej nie zależało to nie przychodził byś tutaj.- dopowiedziała.- Wiesz, że jesteś głupi.
- Wiesz, że ty też byłaś moją dziewczyną? Pomimo tego, że byłem z Tobą, aby wzbudzić zazdrość Violetty to tak dla mnie byłaś ciągle dobrą przyjaciółką. Nie wiem czy Fede Ci mówił, ale ty mu się długi czas podobasz, więc nawet nie wiesz jaki jest teraz szczęśliwy...
- Ja też jestem z nim szczęśliwa, ale boli mnie patrzenie na Vilu, która cierpi z Twojego pokoju. Zresztą przychodź zanim się rozmyślę.- powiedziała i rozłączyła się.
Włożyłem telefon do spodni i wyszedłem pokoju przez otwarte okno. Przeszedłem przez niewielkie ogrodzenie i wszedłem do sypialni mojej byłej dziewczyny, cicho, aby jej nie obudzić. Była taka spokojna i opanowana podczas snu, jednak wyraz jej twarzy wyrażał lekki niepokój. Pocałowałem delikatnie jej czoło na pożegnanie.
- Kocham Cię.- szepnąłem jej na ucho. Wyprostowałem się znad szatynki i zwróciłem się w stronę Ferro. Podszedłem do niej.- Proszę Cię daj to Vilu i powiedz, że to od Ciebie.- podałem jej do ręki pudełeczko z wyjątkową bransoletką. Kiwnęła głową. Odwróciłem się w stronę okna.
- Ej. Ze mną się nie pożegnasz?- zatrzymała mnie. Zaśmiałem się cicho, chociaż miałem ochotę płakać. Przytuliłem blondynkę.- Pomimo tego, co zrobiłeś V trzymam za Ciebie kciuki w Atlancie.- odsunąłem się od niej.
- Dziękuję.- posłała mi uśmiech.
Violetta
- Musisz powiedzieć jej prawdę. Ona na to zasługuje.... Leon słuchasz mnie? Znam Cię i widzę, że sobie z tym wszystkim nie dajesz rady.- usłyszałam głos Fede zza ściany. Zatrzymałam się szybko, aby być nie ujawniona.
- Fede uspokój się. Prawda ją zaboli a teraz tego nie chcę. Zresztą to moja sprawa nie Twoja.- odparł szatyn. Zmrużyłam oczy nie wiedząc o kim mówili...
Szybko się obudziłam i przez przypadek uderzyłam Ludmiłę w twarz. Wokół panowała ciemność, dlatego zaświeciłam lampkę, stojącą na mojej szafce nocnej.
- Violetta moja oczy.- jęknęła zła.- Co ty w ogóle robisz?- zapytała przecierając gałki oczne.
- Przypomniało mi się jak Fede rozmawiał z Leonem, aby ten powiedział mi prawdę, ale on mu ciągle zaprzeczał. Boże, jak ja mogłam być tak głupia i wciągnąć się w tą jego pieprzoną grę?- wyjaśniłam łamiącym się głosem.
- V nie jesteś głupia i nie płacz, bo nie warto. Mam coś dla Ciebie.- sięgnęła po niewielkie pudełeczko i mi je podała.- Jesteś wyjątkowa i niektórzy po prostu nie zauważają Twojego niezwykłego blasku.- otworzyłam pudełeczko, w środku którego znajdowała się śliczna bransoletka.
- Naprawdę. To dla mnie?- zapytałam nie dowierzając. Wzięłam biżuterię do dłoni i delikatnie jeździłam po niej palcami. Podniosłam wzrok na przyjaciółkę.- Jest piękny. Dziękuję.- dodałam i przytuliłam blondynkę. - Dziękuję, dziękuję, dziękuję... Nawet nie wiesz jak bardzo Cię teraz potrzebuję.
- Pamiętaj we mnie zawsze masz wsparcie.
Następnego dnia...
Szybko wbiegłam do pokoju i włączyłam swojego laptopa, jednak kiedy zobaczyłam tapetę cały mój entuzjazm zgasł. Znajdowało się tam moje zdjęcie wspólnie z Leonem. Robiliśmy je razem na plaży zaledwie dwa tygodnie temu. Nie uwierzyłabym wtedy, że to wszystko się tak potoczy, a w szególności to, że Verdas mnie zrani swoim kłamstwem.
- V masz tą muzykę!- krzyknęła blondynka idą w stronę mojej sypialni. Przejechałam palcami po ekranie mając nadzieję, że mogę go dotknąć. Bardzo chciałam go dotknąć...
Położył dłoń na moim policzku, przez co poczułam jakby motylki w brzuchu. Gdy tylko lekko odchyliłam głowę nasze usta spotkały się przelotnie, po chwili wsunął palce w moje włosy nie przestając mnie całować, czule i delikatnie. Wzdycham z zadowoleniem jakbym nigdy nie chciała opuszczać jego objęć...
- Vilu!- szybko podniosłam swój wzrok na Ludmiłę, która stanęła w drzwiach.
- Miałam się nad sobą nie użalać, ale nie potrafię, od tak normalnie funkcjonować. Staram się o nim nie myśleć, ale kiedy widzę takie coś.- odwróciłam w jej stronę laptopa i wskazałam na tapetę. Podeszła do mnie i wzięła urządzenie. Kliknęła kilka razy i oddała mi.
- Leona już tutaj nie ma dzisiaj rano wyleciał do Atlanty. Przykro mi.- oznajmiła. Usiadłam na łóżku nie dowierzając dziewczynie.
- Być może, to i lepiej dla mnie. Nie będę musiała go widywać. Nie będę musiała cierpieć. A teraz chodźmy na plażę, musimy się rozerwać i przestać myśleć o najgorszym. Leon to... Leon i wyjechał. Najwidoczniej byłam mu bardzo obojętna, tak jak mówił.- przerwałam szybko.- Chodźmy.- zmieniłam temat.
Nagle usłyszałyśmy trzaskanie drzwi. Wyszłyśmy z pokoju i powoli zbliżałyśmy się w stronę drzwi frontowych.
- Kto tam?- krzyknęła powoli blondynka. Lecz nikt nic nie odpowiadał.-Cholera jasna, to Jake.- rzuciła kiedy zobaczyła mojego brata. Chłopak gdy ściągnął obuwie podniósł swój wzrok. Ściągnął swoje słuchawki na szyję.
- Cześć dziewczyny.- przywitał się spokojnie. Przytuliłyśmy się razem do niego. Zdezorientowany szatyn również nas objął.- Gdzie Maxi?- zapytał po chwili, kiedy się od niego odsunęłyśmy.
- Całe dnie siedzi u Naty, czasami raz na jakiś czas wraca.- odparłam.
- Gdzie się wybieracie?- zmienił temat oglądając jak jesteśmy ubrane.
- Na plażę. Musimy się rozerwać. Robimy sobie taki babski dzień.-wyjaśniła Ferro.- Może później zamówimy coś do jedzenia i porozmawiamy. Zgoda?- zaproponowała szybko, aby Jake nie mógł się do nas dołączyć. Dobrze wiem jak bardzo mój brak kocha plaże, morze, słońce...
- Dobra to zobaczymy się później.- rzucił i nas wyminął.
@#$/^&*
Między nami panuje niezręczna cisza, a najgorzej z nas chyba czuje się się Ludmiła, ponieważ nie wie czy ma trzymać sronę Federico, czy moją.
- Odezwijcie się w końcu do siebie.- wyrzuciła z siebie Ferro. Podniosłam swój wzrok na Włocha.
- Czuję się pusta. Kiedy Leon mówił mi tą okropną prawdę, wyrywał po kolei części mojego serca, aż w końcu wziął je całe, abym teraz czuła się tak beznadziejnie niepotrzebna.- wyznałam biorąc gorący piasek do dłoni i powoli go wysypując. Chłopak odchrząknął.
- On Cię naprawdę kochał. Po prostu śmierć jego ojca źle na niego wpłynęła. W ostatnim czasie złapali dobry kontakt, który niesety został teraz przerwany.- wyjaśnił. Oczy mi się zaszkliły, dlatego szybko przygryzłam wargę.
- Powiedział, że Lara nigdy nie będzie mu obojętna...
- To nie oznacza tego, że nie kocha Ciebie.- przerwał mi Fede. Zmrużyłam oczy z powodu rażącego słońca i spojrzałam na chłopaka. - Vilu nie chciałem, aby to wszytsko tak się skończyło. Chciałem, żeby Leon powiedział Ci prawdę, ale nie w taki sposób.- dodał.
- Fede... Proszę przestań mówić, że on mnie kocha, bo już w to nie wierzę...
@#$/^&*
Rozdział XL za nami ^-^
Wielkie brawa i oklaski dla Eweliny, która jest teraz w szpitalu. Kochani jak już pewnie sami zauważyliście rozdział jest z mega wielkim opóźnieniem. Cóż najwidoczniej nikt się nie spodziewał, że nasza Elna będzie miała wypadek. Niestety teraz tutaj pisze tajemnicze A. oczywiście rozdział, słowo w słowo jest Eweliny, ale ona pisała to na kartce, abym ja to mogła przepisać.
Ona bardzo przeprasza, że Was zawiodła, ale przypadki chodzą po ludziach. Więc...
Oczywiście obydwie będziemy wdzięczne za jakiekolwiek komentarze ;* Zauważyłam, że Ewelina zajmowała niektórym miejsca, niestety ja tego nie zrobię, przepraszam ;)
Do następnego ;** ( zawsze chciałam to napisać ;> )
Rozdział XL za nami ^-^
Wielkie brawa i oklaski dla Eweliny, która jest teraz w szpitalu. Kochani jak już pewnie sami zauważyliście rozdział jest z mega wielkim opóźnieniem. Cóż najwidoczniej nikt się nie spodziewał, że nasza Elna będzie miała wypadek. Niestety teraz tutaj pisze tajemnicze A. oczywiście rozdział, słowo w słowo jest Eweliny, ale ona pisała to na kartce, abym ja to mogła przepisać.
Ona bardzo przeprasza, że Was zawiodła, ale przypadki chodzą po ludziach. Więc...
Oczywiście obydwie będziemy wdzięczne za jakiekolwiek komentarze ;* Zauważyłam, że Ewelina zajmowała niektórym miejsca, niestety ja tego nie zrobię, przepraszam ;)
Do następnego ;** ( zawsze chciałam to napisać ;> )
Moje
OdpowiedzUsuńBoski<3
OdpowiedzUsuńAmcia:)
Mojeee
OdpowiedzUsuńWrócę ♥
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział ♥! ^^
UsuńPrzepraszam, że tak krótko -,-
majne! <3
OdpowiedzUsuńMoje <333
OdpowiedzUsuńO Boże, wrócę jak najszybciej!
OdpowiedzUsuńSuper rozdział!
OdpowiedzUsuńCudowny.Czekam na kolejny
OdpowiedzUsuńRozdział mimo wszystko piękny..wywołuje wiele silnych emocji.Serdecznie pozdrawiam Cię Ewelinko i życzę jak najszybszego powrotu do zdrowia ! Oczywiście pozdrawiam również tajemnicze A ( widać jesteś świetną przyjaciółką ) ja uważam ,że w takiej sytuacje Ewelina nie musi się przejmować ,że nie ma rozdziałów,niech wypoczywa a jej prawdziwi fani poczekają :* W takim razie to nexta ♥
OdpowiedzUsuńKochana Rozdział Wspaniały :*
OdpowiedzUsuńMoje biedactwo w szpitalu :( wracaj szybko do zdrowia :)
Rozdział Boski :**
Leonetta się rozstała :(
Chciałabym ci powiedzieć że do końca lipca robie sobie wakacje na pewno będę czytać a komentować od czasu do czasu
Bye Sunshine :*
Jak byś mogła powiedz Ewelince żeby szybko do zdrowia wracała :)
OdpowiedzUsuńMoje
OdpowiedzUsuńWrócem :^^
OdpowiedzUsuńWracam ♥
UsuńMOJA BIEDNA KOCHANA EWELINA
Witaj tajemnicza A :^
Domyślam się nawet kim jesteś , o ile to trafne ale mam nadzieję że tak :D
Boże chłopaki to idioci niedorozwinięci umysłowo
Czy on w ogóle pomyślał co się może stać
Jprdl ja na jej miejscu to bym zrobiła to samo
Tak lekko chciał ją popchnąć ze schodów . Co za debil
Jejku naprawdę jej współczuję, szpital to coś strasznego do tego jeszcze jak człowieka coś boli >.<
Cieszę się , że dodałaś nexta za naszą bidulkę :((
W ogóle to jej się dziwie że w takim stanie napisała coś tak genialnego
Dobra przejdę do notki
Rozdział perełka ♥
Jak każde jej dzieło XDD
Wiedziałam od dłuższego czasu że Fiolka się dowie prawdy i stało się
Ale to co Leon powiedział , to przegiął , Na serio
Jak mógł kurwa powiedzieć że jej nie kocha i nigdy nic do niej nie czuł ?
Rozumiem , że był po stracie taty ale co to za wytłumaczenie ?
Żadne moim zdaniem :D
Może jednak O.o ... jestem niezdecydowana
Matko jak ona teraz cierpi .. Coś ty najlepszego zrobił Verdas
Federico też nie święty po co robili ten zakład ? no po co ?
I wszystko się spieprzyło . Nie fajnie
On powiedział to do Lary :OO
Załamanie nerwowe . Do tej małpy jednej . O.O
Wyjeżdża gdzieś tam spełniać marzenia
Szkoda że nie pomyślał o tym żeby o nią walczć
NIE MĄDRY PRZYSTOJNIAK -.-
Kończę to coś nazywane komentarzem
Gdybyś mogła życz Ewelince dużo zdrówka od ( Maggie - Wiki)
I żeby wróciła <33333
Buziaki ♥ ♥
Maggie
Cześć bardzo podoba mi się rozdział i czekam na następny
OdpowiedzUsuńŻycz Ewelinie ode mnie szybkiego powrotu do zdrowia
Pozdrawiam Marcela
Wrócę ♥
OdpowiedzUsuńCiudny!
OdpowiedzUsuńCzekam na next!
Asia Ari <3
Jeszcze tu wrócę :D
OdpowiedzUsuńCudo ^^ Nie mogę przestać myśleć co tu się stało ... Leon wyjeżdża... Mówi że nie kocha naszej Vilss... A potem mówi że kocha chodź tego nie słyszy bo śpi.. Hmm.. w następnym pewnie się dowiemy o co chodzi ❤ Śmierć ojca Leóna... I ta Lara .. Hmm. . Ciekawa jestem co to za szopka... Juz nie mogę się doczekać wyjaśnienia tego wszystkiego co tu się dzieje ❤
UsuńII. .. Tak na zakończenie.. Ewelina wracaj do zdrowia. To mój pierwszy komentarz i tak mi głupio że wtedy nie komentowałam... ale nie miałam konta a z Anonima nie lubię pisać xD
Ja chce nexta :(( Piękny :((
wpadnij tez kiedyś do mnie :*
Cudowny ! Czekam na nexta ! :*
OdpowiedzUsuńAha -,-
OdpowiedzUsuńLeon wybrał karierę zamiast Violetty -,-
I jeszcze tak ją zranił -,-
Jeśli myślał, że tak będzie lepiej to jest idiota! -,-
On ogólnie jest debilem! -,-
Jak mógł wybrać karierę?! -,-
Niby chce Leonette, ale teraz to niech on SE w sumie zostanie w tej Atlancie -,-
Fede i Lu też kłamią zamiast powiedzieć prawdę -,-
Same cioty -,-
Tak mi szkoda Violi :((
Rozdział jest zajebisty :))
Aż się poplakalam, jak Leon jej to mówił ;(
Czekam :))
I Eweliny też xd :((
Przekaz jej, żeby szybko wróciła do zdrowia i że ma mega głupiego kolegę ;-;
Sorry, taka prawda ;-;
Bo ją sadze, że on to zrobilam, aby Violetta za nim nie tęskniła -,-
UsuńAlbo po prostu jest debilem -,-
I czy on serio nadal kocha Lare?! -,-
Zaczęłam czytać.. Dzisiaj, tak dzisiaj i się zakochalam, że chyba zerwę z chłopakiem dla twojego Bloga *_* nie czytałam lepszego i zazdroszczę ci Talentu *_* Oddaj troszku :c Violetta..
OdpowiedzUsuńLeon, ty... Ty podły chamie :c
Nie ogarniam tego człowieka..
Raz mówi Vils te wszystkie straszne rzeczy, a potem wbija do niej do pokoju i - "Kocham Cię".
Ogarniam, Ogay. Umarł mu tata, ale błagam cię Verdas.. Się na Vilu wyrzyles..
Nienawidze Cie, Leòn ;-;
Czekam na następny rozdział i tak mnie zżera ciekawość jak to sie dalej potoczy ze dzisiaj nie jadłam kolacji xD
Czekam i kocham Ewelinę za jej talent <33
Jestem i ja tym razem nie mam opóźnienia, rzadkości nie? :D
OdpowiedzUsuńNo, ale powiem na początku abyś szybko wracała do zdrowia i wyszła z tego szpitala poskładana w całość i w jednym kawałku kochana ;) No, a jeżeli tego nie czytasz to niech tajemnicze A. Ci przekaże ;) Boże leżysz tam w szpitalu i piszesz jeszcze dla nas, kochana po prostu <3 I nikogo nie zawiodłaś i na pewno nie tylko ja tak myślę :)
Ale wracając do rozdziału, jak zawsze cudowny ;) Albo mi się zdaje albo taki dłuższy i oj sporo się w nim dzieje :p Moja Leonetta nie jest już razem bo on powiedział jej prawdę w trochę nieodpowiedni sposób :( Szkoda mi jej no i w sumie trochę jego tez bo serio ją kocha sam jej to powiedział jak spała, ale widocznie musiał to zrobić i wyjechał. Dał jej bransoletkę może kiedy wróci znowu powolutku wszystko zacznie się jakoś układać i kiedyś będzie dobrze, mam nadzieję ;) Teraz ona tak cierpi i Lu ją tak wspiera, cudowna przyjaciółka i siostra *-* Federico też się trochę oberwało, nawet bronił Leona, że on ją kocha, ale ona już nie wierzy w to oo ;-; Smuteczek. No cóż może znowu się jakoś zmieni albo on albo ona no nie wiem czasami tak trudno zgadnąć co wymyślisz w kolejnym, a czasami łatwo hehe ^^ No nic innego nie pozostaje jak czekać na kolejny rozdział z niecierpliwością :) Nawet o Larze już nie wspominałam xd
Kochana to jeszcze raz powrotu do zdrowia i abyś wróciła szybko do nas ;*
Kocham Cie <333
P.S. Pozdrowienia dla Tajemniczego A. :D
Świetny ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡
OdpowiedzUsuńWracaj do zdrowia!!!♥
UsuńCudny rozdział ;*
OdpowiedzUsuńEwelino powrotu do zdrowia :3
Wrócę ;*
OdpowiedzUsuńWitaj ;*
UsuńZacznę od życzenia szybkiego powrotu do zdrowia ;* Kurcze, podziwiam Cię kochana, leżysz w szpitalu (a nie ukrywajmy, że to strasznie ponure miejsce) z bólem i piszesz dla nas rozdział ;* Bardzo to doceniam, dziękuje, że tak się dla nas starasz ♥ Podziękowania należą się także tajemniczej A, która przepisała rozdział i go opublikowała :D
Rozdział świetny! :D
Tak dużo się dzieje :O Leon wyznał Violettcie prawdę, ale w mało delikatny sposób. Jak on mógł ją tak potraktować, niby ją kocha, a zachował się jak najgorsza świnia :P Ona cierpi, a on sobie wyjeżdża spełniać marzenia. Nie wiem, dlaczego tak postąpił. Co będzie dalej? Nie wiem, nie wiem. Jest jakaś szansa, że kiedyś znowu będą razem?
Dużo pytań, ale wiem, że na niektóre, odpowiedź poznam wkrótce ;*
Czekam na kolejne cudeńko ♥
Życzę weny :D
Pozdrawiam,
Rachel ;*
Moje
OdpowiedzUsuńOk, przyznaję się bez bicia, miałam łzy w oczach przy wyznaniu prawdy i depresji Violetty.
UsuńBardzo smutny rozdział.
Dlaczego Leon tak zranił Violettę? Nie rozumiem tego. Kilka rozdziałów temu, mówił, że się w niej naprawdę zakochał. A teraz takie coś. Nie rozumiem. Mam nadzieję, że wszystko dobrze się skończy.
Smutna Vilu jest taka dołująca :cc. Jak pisałam, miałam łzy w oczach.
Eh, pokomplikowałaś Ewelino. Pochrzaniłaś Leonettę, Vilu popadła w depresję, uśmierciłaś ojca Verdasa, i jeszcze na dokładkę Lara. Coś mi się wydaje, że Leon ma jakieś drobne problemy... Ale to moja opinia.
Alone (dawna Simple.)
Cudo.
OdpowiedzUsuńZdrowka dla Eweliny.
Violka KC
Cudo.
OdpowiedzUsuńZdrowka dla Eweliny.
Violka KC
Świetny
OdpowiedzUsuńHej, zapraszam na mojego bloga: http://w-zyciu-chodzi-o-milosc.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńPrzepraszam za reklamę, ale zaczynam od nowa :)
Ale się spóźniłam, ale trudno
OdpowiedzUsuńJak miło mieć taką zaufaną przyjaciółkę, co się stało Ewelinie? Oby szybko z tego wyszła
Rozdział jest baaaardzo długi, ale to dobrze, przynajmniej mam co robić :P
Śmierć ojca Leona nie za dobrze wpłynęła na Leona, to smutne, że od tego pomieszało mu się w głowie, szkoda mi Violi, mam nadzieję, że kiedyś wszystko się wytłumaczy
Do nexta
Pozdrawiam :*
Wrócę!
OdpowiedzUsuńsuper
OdpowiedzUsuńMam pytanko.
OdpowiedzUsuńAle nie denerwuj się. :)
Kiedy byś dodała rozdział? :)
Pozdrawiam Cię i życzę weny. :)
//~Anonimek xD
Nigdy sobie nie zajmę miejsca z lenistwa, a później to się dziwię, że nie zajęłam xD
OdpowiedzUsuńRozdział przeczytany- i świetny
Następny obiecuję skomentować (dłużej).
Jo
Kochana niedawno odkryłam twój blog<33333 Opowiadanie jest super<3333 Masz talent to trzeba Ci przyznać i bardzo wciąga . Z niecierpliwością czekam na next:) Mam nadzieje że Leon pożałuje swojej decyzji i szybko wyzna violi prawdę.Słyszałam o szpitalu i współczuję <33333 Życzę Ci szybkiego powrotu do zdrowia i do domu kochana<3333333Duża bużka dla Ciebie:):):)
OdpowiedzUsuńRozdział jak zawsze super. Nareszcie się wydało to z Leonem. Tylko szkoda że wyjechal. mam nadzieje ze niedługo juz będę czytać następny rozdział. ^^
OdpowiedzUsuńCudoooooooo xD Nie wiem jak ty to robisz ������ Naprawdę bardzo ci współczuję ale napewno szybko wrócisz oczywiście tego ci życzę miska xD Zdrowieeeeeej �� Czekam na next �� Anonim xD
OdpowiedzUsuńkochana czekam na next:)Wracaj do zdrówka jak najszybciej<3333333 Czekamy<333
OdpowiedzUsuń