(Notka pod rozdziałem)
Uwaga ! Rozdział jest dziwny (tak mi się wydaje), więc uprzedzam :xx
- Leon.- rzuciła z wymuszonym uśmiechem. Szatyn szybko podszedł do dziewczyny i razem znikli nam z pola widzenia.
- Myślisz, że będzie miała mi za złe to, że jesteśmy razem?- zapytałam po chwili ciszy.- Nie rozmawiałam z nią jeszcze na ten temat.- dopowiedziałam, jakby z poczuciem winy.
- Violetta spójrz mi w oczy.- podniosłam trochę niepewnie swoją twarz i wykonałam jego prośbę.- Uwierz mi chcę być z Tobą. Fran może być co najwyżej przyjaciółką.- wyznał. Musnął moje usta. Poczułam się prawie jak przy Leonie... Szkoda, że prawie. Dlaczego w tym momencie pomyślałam o szatynie? Cholera muszę go w końcu wyrzucić z pamięci.
- Spraw abym zapomniała o Leonie.- wyrzuciłam z siebie.- Chcę myśleć o teraźniejszości i cieszyć się tym co mam i kogo ma przy sobie, a nie rozpamiętywać ciągle przeszłość.- dodałam. Uśmiechnął się, a ja to odwzajemniłam.
Nagle do pomieszczenia wrócili Francesca i Leon. Z wyjątkiem takim, że dziewczyna wydawała się być trochę, a może nawet bardziej zdenerwowana. Odsunęłam się od bruneta i podeszłam do Włoszki, która się do mnie przytuliła. Uśmiechnęłam się pod nosem. Kiedy się od niej odsunęłam zobaczyłam, że kąciki jej ust także powędrowały ku górze.
- Tęskniłam za Tobą.- wyznała.- Przepraszam, że tak rzadko się odzywałam, ale zdałam sobie sprawę jak bardzo się do siebie wszyscy oddaliliśmy, że postanowiłam wrócić na jakiś czas. Być może to tutaj zostanę już na stałe.
- Naprawdę? To wspaniale.- ucieszyłam się.
- Też się cieszę. Brakowało mi naszych babskich rozmów i spotkań pełnych humorów. I cieszę się tym, że znalazłaś szczęście u boku Diego. Przynajmniej on Cię pokochał, bo Leon to dupek, który nie potrafi kochać, a jeżeli już to i tak wszystko niszczy.
- Fran uspokój się.- wycedził przez zaciśnięte zęby Verdas. Podszedł do nas bliżej Diego. Objął mnie ramieniem i wymienił się szybkim uśmiechem z Włoszką.
- Jeszcze dzisiaj rano dzwoniłeś do mnie i wciskałeś mi kit, że Diego mnie kocha i jest w stanie wybaczyć mi wszystko. Leon tobie naprawdę nie warto ufać, bo są z tego same kłopoty. Nie wiem nawet jakim cudem taki jesteś. Rozumiem, że ludzie się zmieniają, ale z tego co wywnioskowałam to próbujesz rozbić związek Violetty, chociaż miesiąc temu zerwałeś z nią jak ostatni tchórz, który stracił kontrolę nad życiem. Jak myślisz Twój tata byłby z Ciebie dumny?- zwróciła się do chłopaka stojącego obok niej. Przez chwilę wydawało mi się, że ma zamiar się tłumaczyć w jakiś bezsensowny sposób, ale najwidoczniej wolał zrezygnować i wyszedł.
Cholera jasna! Chciałam być zła na niego, ale poczułam, że może jednak nie jestem mu aż tak znowu obojętna. I kiedy jedna strona myślała właśnie w ten sposób to druga zgasiła jej zapłon przypominając sobie dzień w którym ze mną zrywał.
- Fran możemy być przyjaciółmi?- zapytał brunet. Włoszka przeniosła na niego swój wzrok i uśmiechnęła się delikatnie.
- Jasne, że tak.- odparła.- A teraz przepraszam, ale jestem tutaj z walizką i jeszcze nie zdążyłam się rozejrzeć za małym mieszkaniem.- dopowiedziała wskazując palcem za siebie, na wyjście. Wyszła z pomieszczenia. Usiadłam na pierwszym lepszym miejscu do siedzenia. Hiszpan kucnął obok mnie.
- Vilu. Nie martw się o Fran, na pewno to zrozumiała.- rzucił. Szkoda, że w tym momencie nie myślałam o niej.
- Myślałam nad tym co jeszcze jest w stanie zrobić Leon. Nie wiem czy zauważyłeś, ale Fran nadal coś do Ciebie czuje. Nie wiem co powinnam zrobić.- spojrzałam w jego oczy.- Naprawdę chciałabym wierzyć w słowa Francesci, ale kiedy to wszystko mówiła, to... Ugh. Jestem zła i powiem teraz coś czego się nie spodziewałam. Chcę być z Tobą i ciszyć się chwilą.- posłałam mu trochę nieśmiały uśmiech.
!@#$%^&*
Gdy tylko mama mi oznajmiła jedną krótką wiadomość ruszyłam w celu poszukania Diego. Usłyszałam jego głos w holu budynku, w którym odbywał się pokaz. Zanim jednak wyszłam z "ukrycia" wychyliłam delikatnie twarz, aby widzieć z kim rozmawia. Francesca.
- Gdy jechałam tutaj taksówką pierwsze co chciałam zrobić to wskoczyć Ci w ramiona. Leon bardzo mnie zranił tym kłamstwem, bo akurat tego się nie spodziewałam. Poza tym naprawdę chcę abyś chociaż ty mógł być szczęśliwy.- odparła smutnym głosem. Zrobiło mi się żal dziewczyny.
- Dlaczego tutaj przyjechałaś? Tam miałaś przecież chłopaka.
- Zerwał ze mną, bo byłam z nim, aby zapomnieć o Tobie. Teraz już wiem, że nie warto tak postępować, bo zraniłam go w ten sposób, a tego nie chciałam... Nie chciałam z stąd wyjeżdżać, nie chciałam z tobą zrywać, nie chciałam przerywać nauki w Studio, nie chciałam zaniedbać swoich kontaktów z ludźmi, na których mi zależy i są dla mnie ważni. Ale pomimo tych wszystkich błędów jakie popełniłam, nauczyłam się, że warto doceniać to co się ma i cieszę się, że jesteś moim przyjacielem.- wyznała. Wiedząc, że podsłuchiwanie wcale nie jest dobre, wręcz bezczelne, ale pomimo tego bardzo często mi się to zdarza. Wyszłam zza ściany. Oni słysząc stukot moich niewysokich obcasów obejrzeli się.
- Diego mama chciała abym poznała kilka osób, dzięki którym będę mogła rozpocząć powoli swoją karierę. Trochę mi to zajmie, więc pomyślałam, że możesz dowieźć Fran do jakiegoś hotelu.- zaproponowałam. Miałam na celu sprawdzenie czy Diego potrafi darzyć mnie większym uczuciem, gdy w pobliżu jest Włoszka.
- Na pewno nie chcesz żebym był z tobą?- zapytał z troską.
- Na pewno. Poza tym jestem zmęczona i najchętniej bym się położyła.- odpowiedziałam i wróciłam do rodzicielki, która stała razem z Panią Verdas z kieliszkami szampana w dłoniach. Podeszłam do kobiet i wzięłam butelkę szampana, którą miały obok siebie.
- Mam ochotę się napić.- wyjaśniłam, kiedy zauważyłam ich dziwne spojrzenia. Zaśmiały się, a ja wyminęłam je i wyszłam innymi drzwiami z budynku. Wyciągnęłam iPhone'a z torebeczki i spojrzałam na wyświetlacz, aby dowiedzieć się która godzina. Napiłam się musującego wina i poczułam się trochę lepiej, jednak to dalej nie było to co chciałam. Na zewnątrz był już wieczór i jedyne światło dawały uliczne lampy. Zauważyłam w oddali Włoszkę, która szła obok Diego, pewnie na parking, ponieważ dziewczyna ciągnęła za sobą walizkę. Niezauważona weszłam z powrotem do konstrukcji i dopiłam reszki napoju znajdujące się w butelce. Przymknęłam na chwilę oczy i poczułam, jakby ulgę. Odstawiłam puste naczynie na stoliczek i ruszyłam do baru. Usiadłam przy ladzie, na wysokim krześle obok bardzo znajomej mi osoby. Rozpoznałam go po układzie włosów, które teraz wyglądały mega seksownie, były w nieładzie i idealnie opisywały jego stan. Przed nim znajdował się kieliszek.
- Poproszę dwa razy Teqilę dla mnie i Pana obok, oraz Mojito.- zamówiłam z słodkim uśmiechem. Barman posłał w moją stronę pewnie jeden ze swoich uśmiechów. Verdas spojrzał na mnie. Jego oczy były trochę czerwone, ale nadal widziałam w nich to, że pożąda mnie tak samo w tym momencie jak ja go. Kiedy mężczyzna postawił przed nami dwa kieliszki z alkoholem. Podniosłam swój, spojrzałam na niego, uśmiechnęłam się przebiegle i wypiłam na raz. Po chwili szatyn także opróżnił swój kieliszek. Zapowiadał się bardzo miły wieczór.
Otworzyłam leniwie oczy. Nie pamiętam nic co się wydarzyło wczorajszego wieczoru. Mam lekkie przebłyski pamięci, ale nie potrafię teraz tego wszystkiego ze sobą posklejać. Pomimo tego całego kaca to czuję się wręcz wspaniale. W końcu wyrwałam się i w sumie to nie wyrobiłam też nic bzdurnego. Rzuciłam szybkie spojrzenie pod kołdrę. Jestem ubrana w moją wczorajszą sukienkę. Odetchnęłam z ulgą, jednak usłyszałam czyjeś oddychanie. Spojrzałam na bok gdzie zauważyłam, że ktoś leży obok mnie. Podniosłam nakrycie i moim oczom ukazał się zaspany Leon. Bezradnie opadłam z powrotem na materac. Chłopak zaspanym głosem coś wymruczał i przewrócił się na drugi bok. Jednak po chwili podniósł się jak oparzony.
- Cholera. Coś jest nie tak.- rzucił.- I boli mnie głowa. Nawet nie mam ochoty wstawać z Twojego łóżka.- dopowiedział i położył się na plecach, podobnie do mnie.- Jak my tutaj w ogóle trafiliśmy?- zapytał i przetarł oczy.
- Oczywiście, że wiem. Upiłam się. Niczego nie pamiętam idioto.- syknęłam zła.- Mógłbyś już wstać, bo muszę wyprać pościel.- dodałam wstając powoli z łóżka. Rozpięłam szybko zamek sukienki, a część garderoby szybko się ze mnie ześliznęła. Zostałam w samej bieliźnie, która najwyraźniej kusiła spojrzenie Leona. Cieszyłam się, że mam nad nim przewagę. Podeszłam do szafy z ubraniami.- Potrafię pokochać, okazać uczucia i zatracić się w miłości, tak właśnie. Ale nie potrafię mieć wyjebane na ludzi, którzy kiedyś byli całym moim światem. Uważasz to za normalne?- zapytałam nie patrząc na niego. Czułam jego wzrok na sobie. Nie byłam do końca pewna czy zachowuje się przyzwoicie, ale po raz pierwszy od dłuższego czasu mam na uwadze tylko siebie.
Nagle, w najmniej spodziewanym momencie do pokoju weszła Ludmiła, oczywiście nie pukając. Rzuciła swoją torebkę na krzesło.
- Gdzie wczoraj zniknęłaś?- zadała pytanie wyraźnie trochę zdenerwowana.- Dzwoniłam do Ciebie pełno razy, a Ty w ogóle nie odbierałaś. Martwiłam się.- dopowiedziała spokojniej.
- Cześć Lu.- odezwał się Leon. Dziewczyna obejrzała się za siebie i zdziwiona ponownie spojrzała na mnie.- Pokłóciłaś się z Federico?- zgadywał. Blondynka prychnęła i kiwnęła głową.
- Wyglądacie jakbyście byli po upojnej nocy pełnej namiętności.- zmieniła szybko temat. Spojrzała na nas po kolei i cicho chichocząc wyszła z pomieszczenia. Pokręciłam głową z dezaprobatą nie rozumiejąc jej zachowania. Usłyszałam dzwonek mojego telefonu, który leżał na podłodze. Szybko wzięłam go w dłonie. Diego. Bez zastanowienia odebrałam połączenie i od razu się z nim przywitałam.
- Dlaczego dzwonisz tak wcześnie?- zapytałam, w zamian usłyszałam śmiech chłopaka.
- Obudziłem Cię?- odparł odzyskując powagę.- Jeżeli tak to przepraszam, ale chciałem usłyszeć Twój głos z rana. Dzwoniłem jeszcze wczoraj, ale nie odbierałaś.- dodał.
- Zmęczona byłam i chciałam się jak najszybciej położyć. Po prostu wyciszyłam telefon.- skłamałam.- Kochanie idę właśnie wziąć prysznic, Zdzwonimy się później?
- Jasne. A co powiesz na naszą pierwszą randkę?- uśmiechnęłam się zapominając o osobie, która leżała dalej w moim łóżku.
- Zgadzam się. Bądź u mnie o osiemnastej. Powinnam być gotowa.- powiedziałam czując, że mój związek z Hiszpanem może być prawdziwy. Teraz wydaje mi się jakbyśmy obydwoje próbowali zapomnieć.
- Dobra, to o osiemnastej. Do zobaczenia.- zakończył połączenie. Jeszcze raz popatrzyłam na telefon i odłożyłam go na biurko.
- Verdas mam dosyć Twojego zachowania. Zdecyduj w końcu czego chcesz i może porozmawiamy wtedy. Bo na kacu, kiedy mam ochotę wziąć prysznic nie będę poruszać takich tematów. Zrywasz ze mną w sposób, przez który rozbiłeś moje serce. Wyjeżdżasz jak gdyby nigdy nic i wracasz po miesiącu chcąc rozwalić mój świeży związek z Diego. Gdybyś miał resztki godności to powiedziałbyś o co Ci chodzi i było by po sprawie.- wyrzuciłam z siebie. Spojrzał na moją rękę, również spojrzałam na miejsce, w którym znajdowała się moja bransoletka.
- Ładna.- rzucił. Uśmiechnęłam się na wspomnienie, kiedy Ludmiła mi podarowała ten upominek. Wstał z łóżka. Był w samych spodniach, w skutek czego widziałam jego umięśniony tors. Zauważyłam, że w ostatnim czasie chyba popracował nad mięśniami brzucha. Mimowolnie przygryzłam wargę, kiedy podchodził do mnie.- Jeżeli chcesz mogą się już nie wtrącać w Twoje życie.- był niebezpiecznie blisko mnie, przez co czułam jak moje nogi robią się jak z waty. Nie potrafiłam wymówić żadnego słowa, zdawało mi się, że zapomniałam jak się mówi. Ostatecznie nie odważyłam mu się spojrzeć w oczy. Wyminęłam chłopaka i szybko weszłam do łazienki, w której się zamknęłam. Teraz to on miał nade mną przewagę.
Wychodząc z łazienki po orzeźwiającym porannym prysznicu zauważyłam, że Leona nie ma już w moim pokoju. Jednak aby być pewna rozejrzałam się ponownie po sypialni. Na moje szczęście szatyna tutaj nie było. Wzięłam swój telefon z miejsca, w którym go wcześniej zostawiłam i opuściłam swój pokój, aby zaspokoić głód. Gdy weszłam do kuchni zobaczyłam mamę robiącą gofry, albo bardziej próbującą robić gofry, bo Jake, który siedział obok i wszystko jej tłumaczył. Przywitałam się i usiadłam obok brata.
- Nie chcę się angażować w Twoje osobiste życie Vilu, ale czy ty i Leon się zeszliście ponownie?- zapytała nagle.- Wychodził może piętnaście minut temu z Twojego pokoju.- dopowiedziała dla jasności. Podrapałam się po czole delikatnie zakłopotana.
- Jakby to ująć. Raczej nasze relacje sprzed zerwana nie wrącą, więc mamo nie spiskuj z Panią Verdas. Poza tym wolę o tym nie rozmawiać.- odparłam biorąc do dłoni zrobionego pierwszego, lepszego gofra.- Jake co masz taką skwaszoną minę?- zapytałam z pełną buzią. Zaśmiał się cicho.
- Ojciec chce abyśmy go odwiedzili w Montevideo, podobno ma dla nas niespodzinkę.- podniósł brwi do góry.- Pewnie zrobił bachora jakiejś głupiej lasce. Nie jadę do niego. On dla mnie nie istnieje. Zamiast walczyć o nas, jako rodzinę. Zaczął umawiać się z jakąś dziwką.- wzburzył się. Wziął gofra z talerza i poszedł zły do pokoju. Spojrzałam na rodzicielkę.
- Porozmawiasz z nim, bo ja próbowałam, ale mi się nie udało.- przytaknęłam, bo akurat taki miałam zamiar.- Mam dla Ciebie małą informację. Niedługo będziesz brała udział w pokazie tylko tym razem zaprezentujemy się w Stanach Zjednoczonych. Oczywiście będziesz z Ludmiłą. Obydwie zrobiłyście wielkie wrażenie na na ludziach z branży. Veronica jest uciszona, bo być może będziemy w Atlancie i będzie mogła spotkać Leona. - oznajmiła. Posłałam jej delikatny uśmiech. Zeszłam z krzesła. Poczęstowałam się kolejnym waflem i polałam go bitą śmietaną. Ruszyłam do pokoju brata, aby z nim porozmawiać. Zapukałam, ale kiedy zamiast odpowiedzi słyszałam strzelanie w grze weszłam do jego sypialni. Usiadłam obok niego na ciemnej sofie ustawionej na środku pokoju, Na przeciwko znajdował się telewizor z podłączoną konsolą Xbox.
- Chcesz?- zapytałam wskazując na jedzenie. Rzucił na mnie przelotne spojrzenie. Zatrzymał grę i wziął gofra. Jake uwielbia jeść wszystko co słodkie i niezdrowe, ale nawet pomimo tego wygląda bardzo dobrze.
- Nie chcę być niemiły, ale możesz stąd wyjść?- zapytał. Chciał być poważny, ale bita śmietana znajdująca się na jego twarzy tylko odejmowała mu to wrażenie.
- Jake powinieneś przestać przejmować się ojcem i jego głupim zachowaniem.- oznajmiłam chcąc go pocieszyć. Spojrzał na zdjęcie, które przedstawiało naszą czwórkę, na meczu. Ośmioletni wówczas Jake siedział na barkach taty. Wszyscy byli szczęśliwi i uśmiechnięci.
- Straciłem ojca. Dawniej go podziwiałem. Był dla mnie autorytetem, osobą która była dla mnie ogromnym wsparciem. I chociaż bardzo bym chciał to nie cofnę czasu i nie będę mógł go powstrzymać przed popełnieniem tych błędów. Zresztą co ja gadam to wszystko było mu na rękę. Przecież w sądzie nawet o nas nie walczył, tylko oddał wyłączne prawa do opieki mamie. Chciałbym tam pojechać i wygarnąć mu co o nim myślę i kim dla mnie teraz jest, ale boję się, że stchórzę. I nie chcę go widzieć. Ty mogłabyś pojechać i mu to wszystko powiedzieć.- wyrzucił pod wpływem emocji. W prawdzie mogłabym to zrobić dla niego.
- To jest około jedenaście godzin drogi. Nie przejadę tyle.- uprzedziłam jego zapał. Westchnął.
- Szkoda, bo naprawdę mi na tym zależało. Wiesz, że gdyby nie ja, to dzisiaj obudziłabyś się an ulicy lub pod mostem.- zdziwiłam się.- Około północy, kiedy mama przyjechała taxi do domu zorientowała się, że zostawiła swój ulubiony płaszcz w sali. Poprosiła mnie abym tam pojechał, a ja jako dobry syn zgodziłem się. Akurat kiedy już wsiadałem do samochodu i miałem odjeżdżać, zauważyłem jak wyszłaś z Verdasem, nie dość, że opita to jeszcze zachowywaliście się jakbyście nie mieli w ogóle rozumu. Z trudem udało mi się wsadzić Was do samochodu i miałaś szczęście, że mama już spała. Później w pokoju nie wiem co się działo. Trochę głupio by było gdyby Twój nowy chłopak się dowiedział.- zaszantażował mnie. Zaśmiałam się.- To było na poważnie.- dodał, widząc moje rozbawianie. Odchrząknęłam cicho i wyciągnęłam swój telefon z kieszeni szortów. Wybrałam numer kuzyna. Posłałam sztuczny uśmiech brunetowi.
- Co jest V?- zapytał bez przywitania.
- Nie miałbyś ochoty pojechać ze mną do Montevideo?- zaproponowałam.- Jake'owi bardzo na tym zależy.- dodałam błagalnym tonem. Milczał przez chwilę.
- Dobrze pojadę z Tobą. Wezmę kilka potrzebnych rzeczy, bądź gotowa za piętnaście minut.- rzucił i się rozłączył. Wstałam z miejsca i ruszyłam ku drzwiom, aby szybko zabrać jakieś rzeczy.
- Vilu.- zatrzymał mnie brat. Spojrzałam na niego.- Dziękuję, że to robisz i wiem, że zrobiłabyś to nawet gdybym Cię nie zaszantażował.- kiwnęłam głową.
- Jesteśmy rodziną.- stwierdziłam z uśmiechem i wyszłam z pokoju Jake'a.
Szybko wybiegłam z domu i pobiegłam w stronę samochodu czekającego na mnie. Otworzyłam drzwi i wsiadłam. Jednak kiedy zamiast Maxi'ego, zobaczyłam na miejscu kierowcy Leona, przestraszyłam się, w skutek czego cicho pisnęłam. Szatyn siedział z głupim uśmiechem i przyglądał mi się.
- Z Tobą nigdzie nie jadę.- rzuciłam chcąc wysiąść z pojazdu. Ścisnął mój nadgarstek, zatrzymując mnie tym samym na miejscu.
- Chcesz załatwić tą sprawę, to mogę Ci pomóc. Nie musisz się do mnie odzywać przez całą drogę. Maxi chciał jechać, ale Naty się źle czuła i nie chciał jej zostawiać samej. Poza tym Twój ojciec nic nie wie o naszym zerwaniu i tak jakby będziesz miała nad nim przewagę.- powiedział. Przymknęłam oczy zła na siebie za o co za chwilę powiem.
- Zgoda, ale nie odzywaj się do mnie w ogóle podczas drogi.- wyrzuciłam zapinając się pasem. Przytaknął i ruszył. Wyjęłam swojego iPhone'a i wybrałam numer Diego. Jednak nie odbierał. Ani za pierwszym razem, ani drugim, ani trzecim. Ostatecznie zostawiłam wiadomość, że odwołuję randkę. Trochę szkoda mi Hiszpana, bo on się stara, a ja za każdym razem psuję wszystko.
Kątem oka spojrzałam na Verdasa, który podczas prowadzenia samochodu, miał skupioną twarz na drodze.
- Dlaczego się na mnie patrzysz?- odezwał się. Pomimo tego, że mówiłam mu żeby tego nie robił, to w głębi właśnie tego pragnęłam. Usłyszeć jego głos. Zmienił bieg i przyśpieszył. Odwróciłam swój wzrok i oblizałam usta.- Jesteś szczęśliwa z Diego?
- Tak. Przynajmniej on mnie nie okłamuje.- rzuciłam.- Nie rozumiem Cię Leon.- wyznałam przekręcając się na siedzeniu bardziej w jego stronę. Jego twarz przybrała pytający wyraz.
- Też siebie nie rozumiem.- odparł.- Zrozumiałem, że zachowałem się bardzo chamsko, kiedy z Tobą zrywałem. Gdy wyjechałem i byłem daleko uświadomiłem sobie, że tęsknię za Buenos Aires. Chciałbym cofnąć czas i nie wtrącać się do Twojego idealnie poukładanego życia. Może teraz byśmy nie siedzieli tutaj razem, ale przynajmniej byłabyś naprawdę szczęśliwa.- dopowiedział. Nagle przypomniał mi się potok słów, które powstrzymywały mnie przez wybaczeniem mu wszystkiego. Nigdy nie kochałem Ciebie. To wszystko było zemstą. Nie miałaś dla mnie większego znaczenia. Ty i ja... To była tylko zabawa. Jesteś żałosna, jeżeli myślałaś, że między nami naprawdę coś jest.
- Miłość do Ciebie mnie zniszczyła.- powiedziałam, równocześnie przypomniałam sobie jego puste spojrzenie. Podłączyłam słuchawki do telefonu i włączyłam swoją playlistę.
*Leon*
- Leon dlaczego nie powiedziałeś mi, że chcesz wrócić do Buenos Aires na kilka dni, aby odwiedzić rodzinę.- rzucił Will siadając obok mnie. Zdjąłem okulary przeciwsłoneczne i spojrzałem na niego.
- Nie myślałem nad tym, aby tam jechać.- odparłem. Zaśmiał się.
- Wiesz, że Twoja mama organizuje pokaz?- przypomniał.
- Cholera jasna. Wiedziałem, że o czymś zapomniałem. Mama będzie na mnie zła, jeżeli mnie tam nie będzie.
- Na szczęście znakomity William o wszystkim pamięta i zabukował bilet. A tak z innej beczki, to ja w ogóle nie znam Twojej rodziny i znajomych. Nie chodzi mi o to, że chciałbym z Tobą jechać, ale w ogóle nic nie wspominasz. Wiem tylko, że Twój ojciec zmarł niedawno, masz siostrę i mamę, która z tego co wywnioskowałem zajmuje się modą.- powiedział.
- Spieprzyłem wszystko w Buenos Aires i dlatego nic nie mówię. Miałem idealną dziewczynę, ale zerwałem z nią, bo byłem kompletnym idiotą i nadal nim jestem.- wyjaśniłem. Zmrużył oczy.
- To ta dziewczyna z ombre?- dopytał. Przytaknąłem.- Ładna. Może mógłbyś mnie z nią poznać.- zaśmiał się.- Żartowałem, nie bierz tego tak na poważnie. Powinieneś z nią porozmawiać, gdy tam będziesz może jest jeszcze jakaś szansa dla Was.
- Uwierz mi nie ma już szansy.- odparłem zrezygnowany i założyłem z powrotem swoje okulary.
- Leon wokół Ciebie jest pełno dziewczyn, które czekają tylko na Twój ruch. Weź dupę w troki i zgadaj do którejś.- doradzał.- Pamiętasz tą blondynkę, która zostawiła Ci swój numer po ostatnim wyścigu. Spławiłeś ją, ale możesz zadzwonić.
- Mógłbym, ale nie chcę.- skwitowałem, kończąc tym samym temat.
Trzy godziny drogi za nami. Od ostatniej rozmowy żadne z nas się nie odezwało. Może to dobrze. Chociaż patrząc na to z innej strony to nie czuję się niezręcznie. Dziwne, wydaje mi się, że Violetta najwyraźniej inaczej czuje się w moim towarzystwie. Dziewczyna poprawiła się na siedzeniu i ściągnęła słuchawki.
- Przepraszam.- wyrzuciłem z siebie. Naprawdę trudno było mi to powiedzieć, bo spodziewam się niemiłej reakcji szatynki. Zaśmiała się nie patrząc w moją stronę.
- Jakbyś wziął szklankę do ręki i rzucił nią o podłogę, rozbiłaby się na kawałeczki. Przeprosiłbyś i powiedział żeby się pozbierała, ale przecież to nie możliwe.- odpowiedziała i założyła ręce na piersiach.
- Chciałem tylko, abyś wiedziała, że śmierć ojca wywołała u mnie wielką pustkę i Jake pewnie czuje się podobnie, dlatego wcale mu się nie dziwię, że czasami dzwonił do mnie i pytał o porady. Nie uwierzysz nawet co robił, to on zadzwonił do mnie, że chcesz jechać do waszego ojca i poprosił mnie żebym z Tobą jechał.- wyznałem.
- Szkoda, że ani Jake, ani nasze mamy nie wiedzą jakie były nasze prawdziwe relacje.
- Jesteś głodna?- zmieniłem temat.- Za chwilę będzie zjazd. Muszę zatankować samochód i na pewno będzie coś, gdzie można zjeść. I nie wiem też ile jest do następnego zjazdu.- dopowiedziałem. Wywróciła oczyma. Po chwili zaczął dzwonić jej telefon. Przesunęła palcem po ekranie i przyłożyła go do ucha. Ze słów jakie słyszałem, to wnioskuję, że rozmawia z Diego. Tłumaczyła mu wszystko oczywiście pomijając mnie szerokim łukiem. Zjechałem samochodem na stację, w celu napełnienia baku. Szatynka pożegnała się z chłopakiem i odłożyła urządzenie do kieszeni spodenek.
- Będę w McDonald.- oznajmiła i wysiadła z samochodu. Podjechałem do wolnego dystrybutora. Wyszedłem na zewnątrz i otworzyłem bak. Wziąłem węża od odpowiedniego paliwa i wlałem do zbiornika, wystarczającą ilość. Później wszystko zostawiłem w należytym porządku i poszedłem zapłacić. Następnie wróciłem i pojechałem autem na parking. Ostatecznie mogłem pójść zamówić sobie coś do jedzenia. Zawsze miałem problem z wybieraniem tego co chcę zjeść jak byłem mały, dlatego zazwyczaj brałem to samo co tata. Uśmiechnąłem się na to wspomnienie. Nagle usłyszałem dzwonek swojego telefonu. Spojrzałem na wyświetlacz. Diego.
Odebrałem i przywitałem się z kuzynem.
- Leon chciałbym z Tobą porozmawiać. Wiesz dobrze o kim.- wyjaśnił swój cel.
- Przepraszam, ale teraz nie mogę rozmawiać. Jestem bardzo zajęty. Jak znajdę czas to oddzwonię.- chciałem go szybko spławić. Pomimo tego, że jestem z nim rodziną, to chyba nie będę skakał i radował się, bo wykorzystał tymczasowe załamanie Violetty, aby się do niej zbliżyć.
- Czekaj. Nie jesteś na mnie zły?- zapytał niepewnie.
- Jasne, że nie. Ja spieprzyłem sprawę, więc czemu ty miałbyś tego nie wykorzystać.- odparłem.- Jeżeli chcesz ze mną rozmawiać o tym, że pytasz o pozwolenie na chodzenie z Violettą, to ona przecież nie jest moją własnością, więc nie musisz mieć pozwolenia. Tylko przypadkiem nie odnów swoich uczuć do Francesci.- dopowiedziałem i się rozłączyłem.
Dobrze wiem, że zraniłem Violettę, dlatego muszę się postarać, aby ponownie przeze mnie nie cierpiała...
- Mam ochotę się napić.- wyjaśniłam, kiedy zauważyłam ich dziwne spojrzenia. Zaśmiały się, a ja wyminęłam je i wyszłam innymi drzwiami z budynku. Wyciągnęłam iPhone'a z torebeczki i spojrzałam na wyświetlacz, aby dowiedzieć się która godzina. Napiłam się musującego wina i poczułam się trochę lepiej, jednak to dalej nie było to co chciałam. Na zewnątrz był już wieczór i jedyne światło dawały uliczne lampy. Zauważyłam w oddali Włoszkę, która szła obok Diego, pewnie na parking, ponieważ dziewczyna ciągnęła za sobą walizkę. Niezauważona weszłam z powrotem do konstrukcji i dopiłam reszki napoju znajdujące się w butelce. Przymknęłam na chwilę oczy i poczułam, jakby ulgę. Odstawiłam puste naczynie na stoliczek i ruszyłam do baru. Usiadłam przy ladzie, na wysokim krześle obok bardzo znajomej mi osoby. Rozpoznałam go po układzie włosów, które teraz wyglądały mega seksownie, były w nieładzie i idealnie opisywały jego stan. Przed nim znajdował się kieliszek.
- Poproszę dwa razy Teqilę dla mnie i Pana obok, oraz Mojito.- zamówiłam z słodkim uśmiechem. Barman posłał w moją stronę pewnie jeden ze swoich uśmiechów. Verdas spojrzał na mnie. Jego oczy były trochę czerwone, ale nadal widziałam w nich to, że pożąda mnie tak samo w tym momencie jak ja go. Kiedy mężczyzna postawił przed nami dwa kieliszki z alkoholem. Podniosłam swój, spojrzałam na niego, uśmiechnęłam się przebiegle i wypiłam na raz. Po chwili szatyn także opróżnił swój kieliszek. Zapowiadał się bardzo miły wieczór.
!@#$%^&
Otworzyłam leniwie oczy. Nie pamiętam nic co się wydarzyło wczorajszego wieczoru. Mam lekkie przebłyski pamięci, ale nie potrafię teraz tego wszystkiego ze sobą posklejać. Pomimo tego całego kaca to czuję się wręcz wspaniale. W końcu wyrwałam się i w sumie to nie wyrobiłam też nic bzdurnego. Rzuciłam szybkie spojrzenie pod kołdrę. Jestem ubrana w moją wczorajszą sukienkę. Odetchnęłam z ulgą, jednak usłyszałam czyjeś oddychanie. Spojrzałam na bok gdzie zauważyłam, że ktoś leży obok mnie. Podniosłam nakrycie i moim oczom ukazał się zaspany Leon. Bezradnie opadłam z powrotem na materac. Chłopak zaspanym głosem coś wymruczał i przewrócił się na drugi bok. Jednak po chwili podniósł się jak oparzony.
- Cholera. Coś jest nie tak.- rzucił.- I boli mnie głowa. Nawet nie mam ochoty wstawać z Twojego łóżka.- dopowiedział i położył się na plecach, podobnie do mnie.- Jak my tutaj w ogóle trafiliśmy?- zapytał i przetarł oczy.
- Oczywiście, że wiem. Upiłam się. Niczego nie pamiętam idioto.- syknęłam zła.- Mógłbyś już wstać, bo muszę wyprać pościel.- dodałam wstając powoli z łóżka. Rozpięłam szybko zamek sukienki, a część garderoby szybko się ze mnie ześliznęła. Zostałam w samej bieliźnie, która najwyraźniej kusiła spojrzenie Leona. Cieszyłam się, że mam nad nim przewagę. Podeszłam do szafy z ubraniami.- Potrafię pokochać, okazać uczucia i zatracić się w miłości, tak właśnie. Ale nie potrafię mieć wyjebane na ludzi, którzy kiedyś byli całym moim światem. Uważasz to za normalne?- zapytałam nie patrząc na niego. Czułam jego wzrok na sobie. Nie byłam do końca pewna czy zachowuje się przyzwoicie, ale po raz pierwszy od dłuższego czasu mam na uwadze tylko siebie.
Nagle, w najmniej spodziewanym momencie do pokoju weszła Ludmiła, oczywiście nie pukając. Rzuciła swoją torebkę na krzesło.
- Gdzie wczoraj zniknęłaś?- zadała pytanie wyraźnie trochę zdenerwowana.- Dzwoniłam do Ciebie pełno razy, a Ty w ogóle nie odbierałaś. Martwiłam się.- dopowiedziała spokojniej.
- Cześć Lu.- odezwał się Leon. Dziewczyna obejrzała się za siebie i zdziwiona ponownie spojrzała na mnie.- Pokłóciłaś się z Federico?- zgadywał. Blondynka prychnęła i kiwnęła głową.
- Wyglądacie jakbyście byli po upojnej nocy pełnej namiętności.- zmieniła szybko temat. Spojrzała na nas po kolei i cicho chichocząc wyszła z pomieszczenia. Pokręciłam głową z dezaprobatą nie rozumiejąc jej zachowania. Usłyszałam dzwonek mojego telefonu, który leżał na podłodze. Szybko wzięłam go w dłonie. Diego. Bez zastanowienia odebrałam połączenie i od razu się z nim przywitałam.
- Dlaczego dzwonisz tak wcześnie?- zapytałam, w zamian usłyszałam śmiech chłopaka.
- Obudziłem Cię?- odparł odzyskując powagę.- Jeżeli tak to przepraszam, ale chciałem usłyszeć Twój głos z rana. Dzwoniłem jeszcze wczoraj, ale nie odbierałaś.- dodał.
- Zmęczona byłam i chciałam się jak najszybciej położyć. Po prostu wyciszyłam telefon.- skłamałam.- Kochanie idę właśnie wziąć prysznic, Zdzwonimy się później?
- Jasne. A co powiesz na naszą pierwszą randkę?- uśmiechnęłam się zapominając o osobie, która leżała dalej w moim łóżku.
- Zgadzam się. Bądź u mnie o osiemnastej. Powinnam być gotowa.- powiedziałam czując, że mój związek z Hiszpanem może być prawdziwy. Teraz wydaje mi się jakbyśmy obydwoje próbowali zapomnieć.
- Dobra, to o osiemnastej. Do zobaczenia.- zakończył połączenie. Jeszcze raz popatrzyłam na telefon i odłożyłam go na biurko.
- Verdas mam dosyć Twojego zachowania. Zdecyduj w końcu czego chcesz i może porozmawiamy wtedy. Bo na kacu, kiedy mam ochotę wziąć prysznic nie będę poruszać takich tematów. Zrywasz ze mną w sposób, przez który rozbiłeś moje serce. Wyjeżdżasz jak gdyby nigdy nic i wracasz po miesiącu chcąc rozwalić mój świeży związek z Diego. Gdybyś miał resztki godności to powiedziałbyś o co Ci chodzi i było by po sprawie.- wyrzuciłam z siebie. Spojrzał na moją rękę, również spojrzałam na miejsce, w którym znajdowała się moja bransoletka.
- Ładna.- rzucił. Uśmiechnęłam się na wspomnienie, kiedy Ludmiła mi podarowała ten upominek. Wstał z łóżka. Był w samych spodniach, w skutek czego widziałam jego umięśniony tors. Zauważyłam, że w ostatnim czasie chyba popracował nad mięśniami brzucha. Mimowolnie przygryzłam wargę, kiedy podchodził do mnie.- Jeżeli chcesz mogą się już nie wtrącać w Twoje życie.- był niebezpiecznie blisko mnie, przez co czułam jak moje nogi robią się jak z waty. Nie potrafiłam wymówić żadnego słowa, zdawało mi się, że zapomniałam jak się mówi. Ostatecznie nie odważyłam mu się spojrzeć w oczy. Wyminęłam chłopaka i szybko weszłam do łazienki, w której się zamknęłam. Teraz to on miał nade mną przewagę.
@#?!%*^
- Nie chcę się angażować w Twoje osobiste życie Vilu, ale czy ty i Leon się zeszliście ponownie?- zapytała nagle.- Wychodził może piętnaście minut temu z Twojego pokoju.- dopowiedziała dla jasności. Podrapałam się po czole delikatnie zakłopotana.
- Jakby to ująć. Raczej nasze relacje sprzed zerwana nie wrącą, więc mamo nie spiskuj z Panią Verdas. Poza tym wolę o tym nie rozmawiać.- odparłam biorąc do dłoni zrobionego pierwszego, lepszego gofra.- Jake co masz taką skwaszoną minę?- zapytałam z pełną buzią. Zaśmiał się cicho.
- Ojciec chce abyśmy go odwiedzili w Montevideo, podobno ma dla nas niespodzinkę.- podniósł brwi do góry.- Pewnie zrobił bachora jakiejś głupiej lasce. Nie jadę do niego. On dla mnie nie istnieje. Zamiast walczyć o nas, jako rodzinę. Zaczął umawiać się z jakąś dziwką.- wzburzył się. Wziął gofra z talerza i poszedł zły do pokoju. Spojrzałam na rodzicielkę.
- Porozmawiasz z nim, bo ja próbowałam, ale mi się nie udało.- przytaknęłam, bo akurat taki miałam zamiar.- Mam dla Ciebie małą informację. Niedługo będziesz brała udział w pokazie tylko tym razem zaprezentujemy się w Stanach Zjednoczonych. Oczywiście będziesz z Ludmiłą. Obydwie zrobiłyście wielkie wrażenie na na ludziach z branży. Veronica jest uciszona, bo być może będziemy w Atlancie i będzie mogła spotkać Leona. - oznajmiła. Posłałam jej delikatny uśmiech. Zeszłam z krzesła. Poczęstowałam się kolejnym waflem i polałam go bitą śmietaną. Ruszyłam do pokoju brata, aby z nim porozmawiać. Zapukałam, ale kiedy zamiast odpowiedzi słyszałam strzelanie w grze weszłam do jego sypialni. Usiadłam obok niego na ciemnej sofie ustawionej na środku pokoju, Na przeciwko znajdował się telewizor z podłączoną konsolą Xbox.
- Chcesz?- zapytałam wskazując na jedzenie. Rzucił na mnie przelotne spojrzenie. Zatrzymał grę i wziął gofra. Jake uwielbia jeść wszystko co słodkie i niezdrowe, ale nawet pomimo tego wygląda bardzo dobrze.
- Nie chcę być niemiły, ale możesz stąd wyjść?- zapytał. Chciał być poważny, ale bita śmietana znajdująca się na jego twarzy tylko odejmowała mu to wrażenie.
- Jake powinieneś przestać przejmować się ojcem i jego głupim zachowaniem.- oznajmiłam chcąc go pocieszyć. Spojrzał na zdjęcie, które przedstawiało naszą czwórkę, na meczu. Ośmioletni wówczas Jake siedział na barkach taty. Wszyscy byli szczęśliwi i uśmiechnięci.
- Straciłem ojca. Dawniej go podziwiałem. Był dla mnie autorytetem, osobą która była dla mnie ogromnym wsparciem. I chociaż bardzo bym chciał to nie cofnę czasu i nie będę mógł go powstrzymać przed popełnieniem tych błędów. Zresztą co ja gadam to wszystko było mu na rękę. Przecież w sądzie nawet o nas nie walczył, tylko oddał wyłączne prawa do opieki mamie. Chciałbym tam pojechać i wygarnąć mu co o nim myślę i kim dla mnie teraz jest, ale boję się, że stchórzę. I nie chcę go widzieć. Ty mogłabyś pojechać i mu to wszystko powiedzieć.- wyrzucił pod wpływem emocji. W prawdzie mogłabym to zrobić dla niego.
- To jest około jedenaście godzin drogi. Nie przejadę tyle.- uprzedziłam jego zapał. Westchnął.
- Szkoda, bo naprawdę mi na tym zależało. Wiesz, że gdyby nie ja, to dzisiaj obudziłabyś się an ulicy lub pod mostem.- zdziwiłam się.- Około północy, kiedy mama przyjechała taxi do domu zorientowała się, że zostawiła swój ulubiony płaszcz w sali. Poprosiła mnie abym tam pojechał, a ja jako dobry syn zgodziłem się. Akurat kiedy już wsiadałem do samochodu i miałem odjeżdżać, zauważyłem jak wyszłaś z Verdasem, nie dość, że opita to jeszcze zachowywaliście się jakbyście nie mieli w ogóle rozumu. Z trudem udało mi się wsadzić Was do samochodu i miałaś szczęście, że mama już spała. Później w pokoju nie wiem co się działo. Trochę głupio by było gdyby Twój nowy chłopak się dowiedział.- zaszantażował mnie. Zaśmiałam się.- To było na poważnie.- dodał, widząc moje rozbawianie. Odchrząknęłam cicho i wyciągnęłam swój telefon z kieszeni szortów. Wybrałam numer kuzyna. Posłałam sztuczny uśmiech brunetowi.
- Co jest V?- zapytał bez przywitania.
- Nie miałbyś ochoty pojechać ze mną do Montevideo?- zaproponowałam.- Jake'owi bardzo na tym zależy.- dodałam błagalnym tonem. Milczał przez chwilę.
- Dobrze pojadę z Tobą. Wezmę kilka potrzebnych rzeczy, bądź gotowa za piętnaście minut.- rzucił i się rozłączył. Wstałam z miejsca i ruszyłam ku drzwiom, aby szybko zabrać jakieś rzeczy.
- Vilu.- zatrzymał mnie brat. Spojrzałam na niego.- Dziękuję, że to robisz i wiem, że zrobiłabyś to nawet gdybym Cię nie zaszantażował.- kiwnęłam głową.
- Jesteśmy rodziną.- stwierdziłam z uśmiechem i wyszłam z pokoju Jake'a.
Szybko wybiegłam z domu i pobiegłam w stronę samochodu czekającego na mnie. Otworzyłam drzwi i wsiadłam. Jednak kiedy zamiast Maxi'ego, zobaczyłam na miejscu kierowcy Leona, przestraszyłam się, w skutek czego cicho pisnęłam. Szatyn siedział z głupim uśmiechem i przyglądał mi się.
- Z Tobą nigdzie nie jadę.- rzuciłam chcąc wysiąść z pojazdu. Ścisnął mój nadgarstek, zatrzymując mnie tym samym na miejscu.
- Chcesz załatwić tą sprawę, to mogę Ci pomóc. Nie musisz się do mnie odzywać przez całą drogę. Maxi chciał jechać, ale Naty się źle czuła i nie chciał jej zostawiać samej. Poza tym Twój ojciec nic nie wie o naszym zerwaniu i tak jakby będziesz miała nad nim przewagę.- powiedział. Przymknęłam oczy zła na siebie za o co za chwilę powiem.
- Zgoda, ale nie odzywaj się do mnie w ogóle podczas drogi.- wyrzuciłam zapinając się pasem. Przytaknął i ruszył. Wyjęłam swojego iPhone'a i wybrałam numer Diego. Jednak nie odbierał. Ani za pierwszym razem, ani drugim, ani trzecim. Ostatecznie zostawiłam wiadomość, że odwołuję randkę. Trochę szkoda mi Hiszpana, bo on się stara, a ja za każdym razem psuję wszystko.
Kątem oka spojrzałam na Verdasa, który podczas prowadzenia samochodu, miał skupioną twarz na drodze.
- Dlaczego się na mnie patrzysz?- odezwał się. Pomimo tego, że mówiłam mu żeby tego nie robił, to w głębi właśnie tego pragnęłam. Usłyszeć jego głos. Zmienił bieg i przyśpieszył. Odwróciłam swój wzrok i oblizałam usta.- Jesteś szczęśliwa z Diego?
- Tak. Przynajmniej on mnie nie okłamuje.- rzuciłam.- Nie rozumiem Cię Leon.- wyznałam przekręcając się na siedzeniu bardziej w jego stronę. Jego twarz przybrała pytający wyraz.
- Też siebie nie rozumiem.- odparł.- Zrozumiałem, że zachowałem się bardzo chamsko, kiedy z Tobą zrywałem. Gdy wyjechałem i byłem daleko uświadomiłem sobie, że tęsknię za Buenos Aires. Chciałbym cofnąć czas i nie wtrącać się do Twojego idealnie poukładanego życia. Może teraz byśmy nie siedzieli tutaj razem, ale przynajmniej byłabyś naprawdę szczęśliwa.- dopowiedział. Nagle przypomniał mi się potok słów, które powstrzymywały mnie przez wybaczeniem mu wszystkiego. Nigdy nie kochałem Ciebie. To wszystko było zemstą. Nie miałaś dla mnie większego znaczenia. Ty i ja... To była tylko zabawa. Jesteś żałosna, jeżeli myślałaś, że między nami naprawdę coś jest.
- Miłość do Ciebie mnie zniszczyła.- powiedziałam, równocześnie przypomniałam sobie jego puste spojrzenie. Podłączyłam słuchawki do telefonu i włączyłam swoją playlistę.
@#$%^&*
- Leon dlaczego nie powiedziałeś mi, że chcesz wrócić do Buenos Aires na kilka dni, aby odwiedzić rodzinę.- rzucił Will siadając obok mnie. Zdjąłem okulary przeciwsłoneczne i spojrzałem na niego.
- Nie myślałem nad tym, aby tam jechać.- odparłem. Zaśmiał się.
- Wiesz, że Twoja mama organizuje pokaz?- przypomniał.
- Cholera jasna. Wiedziałem, że o czymś zapomniałem. Mama będzie na mnie zła, jeżeli mnie tam nie będzie.
- Na szczęście znakomity William o wszystkim pamięta i zabukował bilet. A tak z innej beczki, to ja w ogóle nie znam Twojej rodziny i znajomych. Nie chodzi mi o to, że chciałbym z Tobą jechać, ale w ogóle nic nie wspominasz. Wiem tylko, że Twój ojciec zmarł niedawno, masz siostrę i mamę, która z tego co wywnioskowałem zajmuje się modą.- powiedział.
- Spieprzyłem wszystko w Buenos Aires i dlatego nic nie mówię. Miałem idealną dziewczynę, ale zerwałem z nią, bo byłem kompletnym idiotą i nadal nim jestem.- wyjaśniłem. Zmrużył oczy.
- To ta dziewczyna z ombre?- dopytał. Przytaknąłem.- Ładna. Może mógłbyś mnie z nią poznać.- zaśmiał się.- Żartowałem, nie bierz tego tak na poważnie. Powinieneś z nią porozmawiać, gdy tam będziesz może jest jeszcze jakaś szansa dla Was.
- Uwierz mi nie ma już szansy.- odparłem zrezygnowany i założyłem z powrotem swoje okulary.
- Leon wokół Ciebie jest pełno dziewczyn, które czekają tylko na Twój ruch. Weź dupę w troki i zgadaj do którejś.- doradzał.- Pamiętasz tą blondynkę, która zostawiła Ci swój numer po ostatnim wyścigu. Spławiłeś ją, ale możesz zadzwonić.
- Mógłbym, ale nie chcę.- skwitowałem, kończąc tym samym temat.
*
- Przepraszam.- wyrzuciłem z siebie. Naprawdę trudno było mi to powiedzieć, bo spodziewam się niemiłej reakcji szatynki. Zaśmiała się nie patrząc w moją stronę.
- Jakbyś wziął szklankę do ręki i rzucił nią o podłogę, rozbiłaby się na kawałeczki. Przeprosiłbyś i powiedział żeby się pozbierała, ale przecież to nie możliwe.- odpowiedziała i założyła ręce na piersiach.
- Chciałem tylko, abyś wiedziała, że śmierć ojca wywołała u mnie wielką pustkę i Jake pewnie czuje się podobnie, dlatego wcale mu się nie dziwię, że czasami dzwonił do mnie i pytał o porady. Nie uwierzysz nawet co robił, to on zadzwonił do mnie, że chcesz jechać do waszego ojca i poprosił mnie żebym z Tobą jechał.- wyznałem.
- Szkoda, że ani Jake, ani nasze mamy nie wiedzą jakie były nasze prawdziwe relacje.
- Jesteś głodna?- zmieniłem temat.- Za chwilę będzie zjazd. Muszę zatankować samochód i na pewno będzie coś, gdzie można zjeść. I nie wiem też ile jest do następnego zjazdu.- dopowiedziałem. Wywróciła oczyma. Po chwili zaczął dzwonić jej telefon. Przesunęła palcem po ekranie i przyłożyła go do ucha. Ze słów jakie słyszałem, to wnioskuję, że rozmawia z Diego. Tłumaczyła mu wszystko oczywiście pomijając mnie szerokim łukiem. Zjechałem samochodem na stację, w celu napełnienia baku. Szatynka pożegnała się z chłopakiem i odłożyła urządzenie do kieszeni spodenek.
- Będę w McDonald.- oznajmiła i wysiadła z samochodu. Podjechałem do wolnego dystrybutora. Wyszedłem na zewnątrz i otworzyłem bak. Wziąłem węża od odpowiedniego paliwa i wlałem do zbiornika, wystarczającą ilość. Później wszystko zostawiłem w należytym porządku i poszedłem zapłacić. Następnie wróciłem i pojechałem autem na parking. Ostatecznie mogłem pójść zamówić sobie coś do jedzenia. Zawsze miałem problem z wybieraniem tego co chcę zjeść jak byłem mały, dlatego zazwyczaj brałem to samo co tata. Uśmiechnąłem się na to wspomnienie. Nagle usłyszałem dzwonek swojego telefonu. Spojrzałem na wyświetlacz. Diego.
Odebrałem i przywitałem się z kuzynem.
- Leon chciałbym z Tobą porozmawiać. Wiesz dobrze o kim.- wyjaśnił swój cel.
- Przepraszam, ale teraz nie mogę rozmawiać. Jestem bardzo zajęty. Jak znajdę czas to oddzwonię.- chciałem go szybko spławić. Pomimo tego, że jestem z nim rodziną, to chyba nie będę skakał i radował się, bo wykorzystał tymczasowe załamanie Violetty, aby się do niej zbliżyć.
- Czekaj. Nie jesteś na mnie zły?- zapytał niepewnie.
- Jasne, że nie. Ja spieprzyłem sprawę, więc czemu ty miałbyś tego nie wykorzystać.- odparłem.- Jeżeli chcesz ze mną rozmawiać o tym, że pytasz o pozwolenie na chodzenie z Violettą, to ona przecież nie jest moją własnością, więc nie musisz mieć pozwolenia. Tylko przypadkiem nie odnów swoich uczuć do Francesci.- dopowiedziałem i się rozłączyłem.
Dobrze wiem, że zraniłem Violettę, dlatego muszę się postarać, aby ponownie przeze mnie nie cierpiała...
!@#$%^&
Rozdział XLIII za nami ^-^
Mam nadzieję, że się podoba, bo naprawdę pisałam go w trudnych warunkach ... ble ble ble .... Dlatego tak opóźniony. Jestem na wakacjach za granicą. Wyjechaliśmy może cztery dni po tym jak zdjęli mi gips. Wolna!! :D Przepraszam za jakiekolwiek błędy, ale nie miałam czasu sprawdzić, bo za dziesięć minut kończy się mój czas na komputerze ://
Tak czy inaczej dziękuję, że tyle wytrwaliście i teraz rozdziały być może będą dodawane systematycznie, np. co tydzień. - Postaram się :xx
Dziękuję za wszystko. Za to, że komentujecie, czytacie i w ogóle jesteście <33
Jestem już długo na bloggerze a prawie nikt nic o mnie nie wie, dlatego postanowiłam, że możecie zadawać swoje pytania w komentarzach pod tym rozdziałem. Oczywiście na wszystkie odpowiem, no może z wyjątkiem takich, które będą odnosiły się do dalszych wydarzeń w opowiadaniu, bo to pozostaje tajemnicą.
Niemniej jednak możecie zadać mi pytanie a ja odpowiem, to może być jedyna okazja, w której możecie poznać mnie, co lubię robić itp.
Niemniej jednak możecie zadać mi pytanie a ja odpowiem, to może być jedyna okazja, w której możecie poznać mnie, co lubię robić itp.
Do następnego <3
ZAJMUJE! :D
OdpowiedzUsuńPewnie nie komentowałam poprzednich rozdziałów, za co z góry przepraszam. Sheila-gorsze-dni i wszystko jasne. Obiecuję poprawę! Ale nie obiecuję, że moje komentarze będą super-fajne-składnia-iwgl-wszystko_jasne-motywujące = bo ja się do tego nie nadaję. ;) Znając życie, przez większość kom będę biadolić bez sensu, także z góry przepraszam:)..
UsuńRozdział, jak zwykle, perełka. ♥ Czekałam z niecierpliwością, bo tak mnie wciągnęło to opowiadanie, że ja nie mogę. ;; Tak samo jak poprzednie!
Pod koniec lipca wzięłam się za czytanie jeszcze raz, i przeczytałam wszystkie rozdziały w 3 noce! Był opierdziel od mamy, ale warto było. :D
Violetta jest z Diego.. Jacie.. Tego się zupełnie nie spodziewałam..:) Ale może z jednej strony, to dobrze? Chociaż mam wrażenie, że pobyt Fran coś da. ^^ Stara miłość nie rdzewieje, jak to mówią. Mam wrażenie że Diego dalej ją lofa, i niedługo lova przerodzi się w podwójne lova xDD
Co do Leóna.. Z jednej strony go rozumiem, a z drugiej kompletnie. Ten facet tak miesza mi w głowie.. Skomplikowane dziecie z niego:)
Mam jednak nadzieję, że to wszystko jakoś się ułoży. :) I z jednej strony czekam na tą Leonete.. A z drugiej wcale mi się nie spieszy. Czekam na rozwinięcie dalszej akcji. :D
+Tak bardzo się cieszę, że Maxi nie mógł jechać. XD
I Leonek pojechał za niego. Gratki, gratki. ^^ Ja być dumna z Maxiego. :')
Przepraszam za beznadziejny komentarz. ;;
Po prostu rozdział wymiata!
Czekam na dalsze rozdziały!
I udanych wakacji! Żeby tylko pogoda dopisała!
Pozdrawiam, Sheila. :):*
A, zapomniałam o pytaniu. :D Być może coś na ten temat było, ale mi umknęło. Cała ja. xD
UsuńJeśli się nie mylę, to tak jak ja, skończyłaś gimnazjum, nie? Jeśli tak, to pytania:
Jak przeżyłaś zakończenie szkoły?
Gdzie wybierasz się do szkoły ponadgimnazjalnej? Jaki profil? :D
#Pozdrawiam. ♥
Podobnie jak Ty skończyłam gimnazjum. Nie byłam jakoś związana z moją klasą dlatego też na koniec roku jakoś tego nie przeżywałam, po prostu jestem pewna, że jeszcze na pewno spotkam niektótóre osoby ponownie.
UsuńTeraz po wakacjach wybieram się do LO na profil mat - geo - ang. A Ty gdzie się wybierasz?
Dziękuję za komentarz :> i także pozdrawiam :x
Cudowny
OdpowiedzUsuńMoje <3
OdpowiedzUsuńZajmuję ❤
OdpowiedzUsuńCudo
OdpowiedzUsuńWrócę ^^
OdpowiedzUsuńCudowny!
UsuńW końcu rozdział i taki cudowny i wcale nie jest dziwny ;) Przynajmniej nie dla mnie :) Fran trochę musi cierpieć jak widzi Diego z Vilu ale sama wyjechała i go zostawiła chociaż mówi ze nie chciała. Violetta i Leon się upiec no ładnie xD Widać ze ona go kocha ale nie potrafi zapomnieć o tym co jej zrobił a on żałuje szkoda ze dopiero teraz :( A teraz jada do jej taty ciekawe co tam się będzie działo no :p
Jak mijają wakacje kochana? :D
Czekam na kolejny rozdział ;*
Kocham Cię <333
Dziękuję za komentarz a wakacje mijają za szybko dlatego korzystam z nich jak tylko mogę niestety za dwa dni wracam do Polski :xx
UsuńRozdział jak zwykle jest cudowny ♥
OdpowiedzUsuńBrakuje mi tu tylko Leonetty :/
Ale jak znam ciebie to jej nie będzie za szybko.
Pytanie: Jakiej muzyki najchętniej słuchasz?
Jaki rodzaj książek lubisz czytać?
Najchętniej słucham rock'a i popu.
UsuńMoje ulubione rodzaje książek to takie, które ogólnie opowiadają o młodzieży, nastolatkach ... i najbardziej lubię ich romanse :D
Dziękuję za komentarz :33
Cudowny to leon i violetta się przestali czy nie bo nie rozumiem ehh taka ja może coś się wydarzy między nimi błagam nienawidzę och rozłąki eh mam nadzieje ze diego i fran się zejda czekam na net i zapraszam do mnie
OdpowiedzUsuńKochana<333333 Kochana ale Ty masz talent i wobrażnię:) Rozdział genijalny:) Super że Leon już wie co stracił i zrozumiał że to Vilu naprawdę kocha:) Ciekawa jestem co na prawdę wydarzyło się pomiędzy Leonem i Vilu po pokazie?:) Obudzili się razem i to w jednym łóżku;).Widać że Leon zrozumiał swój błąd i że chciałby odzyskać Vilu.Mam nadzieję że teraz przez ten wspólny wyjazd się do siebie zbliżą ,porozmawiają i przypomną sobie ile dla siebie znaczyli i znów wylądują we wspólnym łóżku tym razem wszystko pamiętając Ha Ha.Kocham Leonettę i chciała bym aby szybko się zeszli..Myślę że Leon dostał już za swoje bo poczuł że ją może stracić.Fajnie by było gdyby Leon powiedział Vilu prawdę o tej bronzoletce którą niby podarowała jej Ludmii.To spowodowało by że Vola inaczej spojrzała by na całą sprawę i łatwiej było by jej wybaczyć Leonowi>Super że wróciła Fran ,Niech także odnowi się wszystko pomiędzy nią i Diego.Jedni i drudzy wrócą do siebie i wszyscy będą zadowoleni:) Ważne jest to że Vilu nie kocha Diego ani Diego Vilu tylko oboje chcą zapomnieć o swoich wcześniejszych niepowodzeniach miłosnych..czekam na next<333 Duża bużka dla Ciebie:);):)**** Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńSuper
OdpowiedzUsuńPytanie: Ile masz lat?
Masz hobby?
Mam szesnaście lat rocznikowo, bo jeszcze nie miałam urodzin :>>
UsuńMoim hobby jest na pewno bloggowanie i siatkówka, z której w ostatnim czasie musiałam zrezygnować ://
Boski
OdpowiedzUsuńJaki przedmiot w szkole lubisz najpardziej ?
( sa wakacje a ja o szkole hehehe :* )
Może to się wydawać dziwne, ale najbardziej w gimanzjum lubiłam matematykę :D może to dlatego, że mieliśmy nauczycielkę, która potrafiła nas nauczyć.
UsuńNie wiem jak będzie w liceum, bo będę miała rozszerzoną matematykę, ale mam nadzieję, że sobie poradzę.
Boski<3
OdpowiedzUsuńAmcia:)
Cudo. Masz ogromny talęt.
OdpowiedzUsuńMoje!♡
OdpowiedzUsuńRozdział genialny jak zwykle!
UsuńMasz ogromny talent!
Leon i Vilu jadą razem do ojca Violi.
Yyyy ciekawe co z tego wyniknie.
Chyba się nie pozbijają... Oby!
W wolnej chwili zapraszam do mnie :P
http://leonettamiloscbezgranicxx.blogspot.com/
Zajmuje ^^
OdpowiedzUsuńWitaj ^^ Wracam od razu bo pewnie później zapomnie jak to ja xD Rozdział jest wspaniały tylko nadal nie mogę się doczekać powrotu Leóna do Violetty. Zadałabym pełno pytań co do kolejnych rozdziałów. Ta tajemniczość mnie dobija ._. Ale dobra... Juz myślałam że León i Violetta razem ze sobą... Sama wiesz co xD Ale no szkoda. I to jak był tak blisko niej to mógł ją pocałować i byłby tak *-*-* Romantycznie ^^ Ale nie ważne xD Ważne jest teraz to że jadą razem w jednym samochodem on i ona Razem do jej taty xD León owszem popełnił bład ale Vilss mogła by mu dać jeszcze tych parę szans no nie xD Ale czekaj czekaj xD León teraz musi się o nią starać i walczyć. Diego ma wrócić do Fran xD a Vilss do Leóna xD I tak ma być xD Może teraz przejde do pytań.
Usuń1. Co cie skłoniło do pisania bloga lub kto?
2. Skąd pomysł na taką wspaniałą historie?
3. Czy kiedyś chciałaś juz z tym skończyć? (I dzięki Bogu nie skończyłaś)
4. W jakiej porze dnia najlepiej ci się pisze?
5. Co najbardziej lubisz z pisania bloga?
6. Masz jakieś swoje ulubione blogi?
To chyba na tyle xD Wszystko związane z Blogiem XD Piękny rozdział i czekam na kolejny ^^ Weny kochana ;*
Rosee ;3
1. Do pisania bloga skłoniła mnie ciekawość. Założyłam bloga w marcu poprzedniego roku, a czytałam opowiadania o tej tematyce już wcześniej. Chciałam wiedzieć jak to jest, kiedy napiszesz coś nad czym się starasz i dostajesz później wynagrodzenie w postaci komentarza.
Usuń2. Pomysł na pierwszą historię przyszedł tak sam z siebie. A z drugą to było lekkie natchnienie książki, którą przeczytałam. Ja mam tak, że wiem jak zacząć, później coś zaczynam za dużo wymyślać i wszystkich kłócę, dziwnie łączę, ale za to wiem jak ma się skończyć.
3. Był taki moment, że myślałam nad tym. Początkowo planowałam napisać jeszcze dwa rozdziały kończące i pożegnanie jeszcze przed rozpoczęciem wakacji i moją przygodą ze szpitalem, jednak są wakacje a ja dalej tutaj jestem.
4. Najlepiej mi pisać wieczorem, kiedy już po całym dniu mogę spokojnie usiąść wziąć laptop i pisać, bo nikt mi wtedy nie przeszkadza, no może tylko senność i zmęczenie :>>
5. Uwielbiam ten natłok myśli w jednym momencie, na przykład na OS, ale ostatecznie ostaje tylko jedna myśl, którą później uznaję za bezsensowną. Ale najwięcej radości sprawiają mi czytelnicy, bo w końcu to dzięki Wam tutaj jestem :xx
6. Nie lubię takich pytań, ba ja nie potrafię wybierać, ostatnio mało czytam i w ogóle nie komentuję, jestem na wakacjach za granicą, gdzie dostęp do internetu jest na komputerze i teraz właśnie mam czas :)
Kochana dziękuję za komentarz <33
Rozdział cudowny!
OdpowiedzUsuńWybacz że tak dawno nie komentowałam :cc
Zła jestem :/
Ale nadal czytam! Cały czas!
Pytanko: Jaki masz kolor włosów? XD
Ajć, handlujesz może talentem? XD
Zapraszam do siebie <33
+ Kiedy bd na GG?! XDD
UsuńJeszcze zaledwie kilka dni temu miałam ombre, ale obecnie mam sam naturalny brąz. Znudził mi się blond i miałam za długie włosy, które mnie denerwowały, dlatego obcięłam :D
UsuńTalent to jakieś narkotyki ?? ^-^ bo nie handluję :// ale mogłabym zacząć haha ;DD
+ Ostatnio mało czasu spędzam na internecie, a na gg to już w ogóle, ale dzisiaj byłam :33 i nie wiem kiedy ponownie będę :x
++ Dziękuję za komentarz :**
UsuńCudowny.Dużo się dzieje w rozdziale.Mam jedno pytanko.
OdpowiedzUsuńW jakim kraju jesteś i czy lubisz się opalać?
Jestem w Danii, kocham to państwo <33 Jestem już tutaj trzeci raz na wakacjach, w tamtym roku niestety nie byłam :<
UsuńSłońce mnie kocha :D inni narzekają na to, że Słońce ich nie łapie, a mnie to nawet za bardzo. Nie lubię się opalać, smarować tymi wszystkimi kremami, a później leżeć godzinę i się cholernie nudzić podczas upału na Słońcu :DD
A ja nie lubię Słońca i upałów :>
Dziękuję za komentarz :3
O matko *-*
OdpowiedzUsuńCudowny ;*
Kerry (Rox xy)
Wspaniały rozdział <3 jak zawsze
OdpowiedzUsuńGenialny :*
OdpowiedzUsuńMłaa ;*
OdpowiedzUsuńWrócę, kochanie ^-^
Napisałam taki piękny komentarz i musiał się usunąć . Jutro wrócę i go odnowie ;D
UsuńTak miałam wrócić wczoraj a jestem dziś XD
UsuńEwelinko przepraszam cie , ale komentarz będzie bardzo krótki, bo z telefonu
Mój komputer odmówił mi posłuszeństwa nie jest ciekawie
Rozdział oczywiście PEREŁKA
Masz wielki talent ;D
Fran wraca do BA na stałe i nie jest zła na Dielette .
To się nazywa wspaniała przyjaciółka
Leon i Fiolka trochę za dużo wypijają i budzą sie rano razem w łóżku .
Ten tekst Verdasa mnie rozwalił, jebłam
Oj ten Leoś zawsze szalony .
Niech on sie teraz stara żeby mu Vils wybaczyła .
I do tego jadą razem do tego ojca debila
Biedny Jake, współczuję mu ;/
Cieszę się , ze nexty będą regularnie ;*
A i wpis wcale nie jest dziwny, bo jest doskonały
Kochana.,.czekam na następne cudo
Pozdrowionka ^-^
Kocham
Maggiśka
Wrócę. :* (jutro)
OdpowiedzUsuńŚwietny ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡
OdpowiedzUsuńCudowny <3 ♥ ♥ ♥
OdpowiedzUsuńCudowny! <3
OdpowiedzUsuńSuper ♡♡♡♡♡
OdpowiedzUsuń