niedziela, 23 sierpnia 2015

Rozdział XLV "To kłamstwo"




Wjechałam szybko na parking mojej szkoły i zaparkowałam na swoim miejscu. Cieszę się, że wszyscy zrozumieli, że to moje miejsce i nikt tutaj nie zostawił swojego samochodu. Spojrzałam na blondynkę, kiedy wyciągałam kluczyki z stacyjki.
- Przez całe wakacje nie widziałam Rossa, jedynie na tej imprezie, którą ledwo pamiętam, naprawdę chcę go już zobaczyć, bo mam już dosyć tego głupiego uczucia.- wyznałam.- Nawet nie przeszkadza mi jego ostatnie kłamstwo.- dodałam szybko pełna entuzjazmu. 
- V dzisiaj na pewno będzie w Studio, więc go zobaczysz.- próbowała mnie uspokoić Ludmiła.- Nie przegapiłby pierwszego dnia.- uśmiechnęła się, od razu odwzajemniłam jej gest. Wysiadłyśmy z mojego auta i ruszyłyśmy do wejścia. Zauważyłam przed nim oczywiście rodzeństwo Pasqarelli.
- Szkoda, że niektórzy nauczyciele marnują swój cenny czas na niektóre pokraki.- powiedziałam do Ferro, specjalnie głośniej, aby mnie usłyszeli. Dziewczyna się zaśmiała. 
- Nie rozumiem w ogóle jak niektórzy się tutaj dostali. Z pewnością to nie powinno się wydarzyć, bo Studio to szkoła na poziomie, a obecnie no cóż poziom spada.- zawtórowała mi. Weszłyśmy pewnym krokiem do budynku i ruszyłyśmy do sali śpiewu, w której odbywają się zajęcia z Angie. Gdy tylko zobaczyłam tam blondyna podbiegłam do niego i mocno przytuliłam. 
- Cześć Kochanie.- wyrzuciłam nie zluzowując uścisku.- Całe wakacje bez Ciebie to wakacje stracone. Poza tym na imprezie byłeś bardzo nieobecny.- dodałam szybko. Zaśmiał się. 
- Zająłem Ci miejsce obok siebie.- uśmiechnął się szeroko. Musnęłam jego policzek.- Wpadniesz do mnie dzisiaj po szkole?- zapytał, na co od razu przytaknęłam.- Musimy nadrobić stracony czas.- wyjaśnił, nie opuszczając mnie z swoich ramion. Dziwne, że nie czułam się przy nim tak dobrze i bezpiecznie.

!@#$%^&*

Weszłam do pokoju mojego chłopaka i zobaczyłam go leżącego na łóżku z laptopem na kolanach, ale gdy tylko mnie zauważył odłożył urządzenie na bok. Zrobił mi miejsce, które zajęłam kładąc się obok niego.
- Chyba po raz pierwszy jestem tak zła na Angie. Przez jej rozsadzanie siedzę z Francescą Pasqarelli.- wyrzuciłam zła. Zmarszczył brwi nie wiedząc o kogo mi chodzi.- Włoszka, która ma brata bliźniaka.- dopowiedziałam dla jasności.
- Ja przynajmniej siedzę z Ashley, a ona nie jest pokraką.- zaśmiał się. Wydawało mi się, że mnie w ogóle nie zrozumiał.- Musisz teraz uważać żeby ta dziewczyna nie wyobraziła sobie za dużo, bo będzie chciała być twoją przyjaciółką, a to jest niedopuszczalne.
- Tak w ogóle jak było na obozie?- zmieniłam temat, Uśmiechnął się.
- Fajnie, ale byłoby lepiej gdybyś była tam razem ze mną.- odparł. Zarumieniłam się i pocałowałam go w usta. Ross pogłębiał pocałunki wręcz natarczywie. Nie jestem teraz na to gotowa. Odepchnęłam go delikatnie kiedy schodził pocałunkami coraz niżej.- Wiesz, że na tej imprezie byłam pijana i jakiś chłopak się do mnie dobierał.- wyznałam, chociaż nie miałam takiego celu. Odsunął się ode mnie.- Jestem pewna, że do niczego nie doszło, ale obudziłam się rano w domu Włochów i wydaje mi się, ze to Francesca mi pomogła.- zaśmiał się kpiąco.
- Violetta byłaś pijana, nie kontaktowałaś z rzeczywistością.- powiedział jakby to był mój najmniejszy problem. Wstałam szybko z łóżka. Poprawiłam swoją spódniczkę.
- Jak w końcu mnie zrozumiesz to zadzwoń.- rzuciłam wychodząc z jego pokoju.
- Violetta czekaj!- krzyknął za mną. Nie zatrzymując się szłam do wyjścia. Jednak chłopak mnie dogonił i przygwoździł do ściany przy drzwiach frontowych.- Wiem jak to jest, kiedy wypije się za dużo alkoholu. Bo sam wtedy popełniałem błędy.- dodał.
- Puść mnie chcę iść do domu.- powiedziałam chcąc, aby mnie zostawił. Zrezygnowany odsunął się ode mnie.- Dziękuję.- burknęłam i wyszłam z domu mojego chłopaka. Odetchnęłam głęboko i szybkim krokiem ruszyłam do domu Włoszki. W pewien sposób ciągnie mnie tam, bo muszę dowiedzieć się prawdy. Bo, jeżeli to wszystko jest prawdą to Ross będzie musiał tego poważnie pożałować. Ale było ciemno i Francesca mogła też źle zobaczyć.
Kiedy znajdowałam się na odpowiedniej ulicy, zostało mi tylko znaleźć odpowiedni dom z numerem 44. Był to niewielki jednorodzinny dom, który był otoczony pięknym ogrodem.
Usłyszałam głośny śmiech zza domu, więc poszłam w tamtym kierunku. Zobaczyłam tam taras, na którym znajdował się stół i kilka krzeseł rozstawionych wokół, na których siedzieli Francesca, Federico i nieznany mi szatyn, o zielonych oczach, ubrany w mundurek jakiegoś prywatnego liceum.
- Francesca mogłybyśmy chwilę porozmawiać.- poprosiłam. Nagle wszystkie spojrzenia skierowały się na mnie. Poczułam się niezręcznie.
- Violetta daruj sobie. Na początku nas przezywasz, a teraz chcesz z nami gadać.- rzuciła zła.- Ja nie mam żadnych tajemnic przed chłopakami.- dopowiedziała i wskazała na jedno wolne siedzenie. Przełknęłam ciężko ślinę i zajęłam miejsce.
- Nawet nie wiesz jak głupio mi jest o to pytać, ale czy mogłabyś mi powiedzieć co dokładnie wydarzyło się na tej imprezie?- zapytałam błagalnym tonem. Wywróciła oczyma.
- Przecież tak bardzo ufasz swojemu chłopakowi, to dlaczego miałabyś nagle uwierzyć w to co powiem?
- W tym problem, że czuję się okłamywana przez niego.- wyznałam ściszonym głosem.
- No dobrze. Byłaś pijana z tego co zauważyłam, nawet bardzo. Akurat kiedy szłam w stronę samochodu, zauważyłam, jak Ross, tak ten Ross, który jest Twoim chłopakiem. Próbował się do Ciebie dobierać, nie wiedziałam czy mam reagować, bo przecież jesteście parą, ale gdy zobaczyłam jak zaczynasz mu się wyrywać, podeszłam szybko i uderzyłam. Chwilę po tym ty też zemdlałaś, więc zabrałam Cię ze sobą.- wyjaśniła.
- Chociaż mogła Cię tam zostawić.- wtrącił jej brat. Nie wiedząc dlaczego, ale oś przekonywało mnie, że Francesca mówi prawdę i mogę jej zaufać w tej sprawie.
- Dziękuję, że mnie nie zostawiłaś i przepraszam za moje chamskie zachowanie.- skwitowałam. Nagle rozbrzmiał dzwonek czyjegoś telefony, który okazał się należeć do przystojnego nieznajomego. Spojrzał na wyświetlacz i szybko odebrał wstając z krzesła. Odszedł trochę od nas.- Francesca to Twój chłopak?- szepnęłam do Włoszki, bardzo ciekawa. Zaśmiała się.
- Nie. To mój kolega, a najlepszy przyjaciel Federico.- wytłumaczyła.
- Nigdy wcześniej go nie widziałam, a znam naprawdę większość ludzi tutaj.- powiedziałam chcą uzyskać odpowiedź, kim jest ten chłopak.
- Dlaczego Cię to tak bardzo interesuje.- wtrącił Federico najwyraźniej trochę zdenerwowany. Wzięłam głęboki oddech prostując się, jednocześnie kładąc łokcie na stoliku.
- Jestem w otoczeniu ludzi, pośród których uchodzę za ideał, a moje życie to jedna wielka bajka. Jednak mój bajeczny wizerunek to tylko przykrywka, aby być w centrum uwagi. Mogłabym nawet stwierdzić, że udaje kogoś kim nie jestem tylko po to, aby pokazać innym coś, czego tak naprawdę nie chcę.- wyznałam.- Nawet Ludmiła moja jedyna i prawdziwa przyjaciółka specjalnie dla mnie także udaje. Kocham ją jak własną siostrę i ja także jestem w stanie zrobić wszystko dla niej. Więc jednak nie wszyscy są mi obojętni, bo niektóre osoby naprawdę doceniam.- dodałam. Przerwałam na chwilę.- Chciałabym się z Wami zaprzyjaźnić. Wydajecie się być naprawdę w porządku i co najważniejsze normalni. Przepraszam za to jaka byłam wobec Was, to było głupie z mojej strony.
- Violetta chyba powinnaś stąd iść.- odparł za Włoszkę jej brat. Ona patrzyła na mnie nie wiedząc co powiedzieć. Wstałam z krzesła. Posłałam w ich stronę delikatny uśmiech i ruszyłam ku wyjściu z posiadłości.

@#$%^&*

Ross nie byłby sobą, gdyby przyszedł na umówione spotkanie na czas. Zawsze się spóźnia, albo odwołuje. Jednak, kiedy zobaczyłam go jak wchodzi punktualnie do lokalu, aż się zdziwiłam. Znalazł mnie wzrokiem, podszedł do stolika i usiadł na przeciwko.
- Vilu nie mogliśmy porozmawiać w Studio, albo przez telefon.- zarzucił od razu. Wywróciłam oczyma z rozdrażnieniem.
- Ostatnio dużo myślałam...- przerwał mi jego cichy śmiech.
- Kochanie lepiej nie myśl tak dużo. Od tego dziwnie się zachowujesz. W ogóle od ostatniego razu jak u mnie byłaś kilka dni temu. Poza tym dlaczego jesteś taka miła wobec tych... Kurde zapomniałem ich imion. No mniejsza, chodziło mi o tą Włoszkę i Włocha.- odparł. Denerwowała mnie jego swoboda z jaką wypowiadał każde słowo.
- To koniec.- powiedziałam cicho. Zerwał się nagle na krześle i przysunął się bliżej stolika. Patrzył na mnie zdziwiony.- To koniec.- powtórzyłam głośniej z dumą.
- Nie możesz tego zrobić... Żartujesz sobie ze mnie... Kochanie...- zaśmiałam się widząc jak mówi błagalnym tonem.
- To nie żart i nie mów do mnie więcej Kochanie, od dłuższego czasu to co między nami jest, to udawane gówno.- rzuciłam zła i wstałam z krzesła, aby wyjść z pomieszczenia. Kiedy stałam już na chodniku przed kawiarnią odetchnęłam z ulgą. Usłyszałam za sobą trzask drzwi.
- Masz rację. Dobrze, że to kończysz, bo ja nie potrafiłem tego zrobić.- odwróciłam się w stronę blondyna, który podszedł do mnie blisko.- Na obozie poznałem dziewczynę. Lepszą od Ciebie. Zdradziłem Cię.- wyznał i poszedł w przeciwną stronę. Tego się nie spodziewałam. Ja czekałam na niego całe lato, a on tak po prostu teraz mówi mi o zdradzie jakiej się dopuścił. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę jak tak człowiek się zmienił. Wyciągnęłam telefon z torebeczki i wybrałam numer przyjaciółki.
- Lu bądź u mnie za dziesięć minut, muszę Ci coś powiedzieć.- oznajmiłam i szybko się rozłączyłam. Szłam szybko w stronę domu. Czuję się upokorzona, jeszcze nigdy się tak nie czułam.
Szybko wbiegłam do domu i niezauważalnie pokonałam drogę do mojego pokoju, przynajmniej tak myślałam dopóki nie usłyszałam głosu ojca.
- Violetta co się stało? Nie mów, że nic, bo przecież widzę.- podniosłam na niego wzrok.
- Zerwałam z Rossem.- syknęłam i weszłam do pokoju.- Dupek, dupek, dupek, dupek...- powtarzałam chodząc po pokoju. Wzięłam nasze wspólne zdjęcia i wszystkie wyrzuciłam do kosza. Nawet nie było mi ich szkoda. Dosłownie wyrzucałam wszystko co mi się z nim kojarzyło, wszelką biżuterię, którą od niego dostałam. Nagle do pokoju weszła blondynka.
- V.
- Zerwałam z tym pieprzonym dupkiem, a gdy to zrobiłam dowiedziałam się prawdy...- chciałam mówić dalej, jednak uniemożliwiała mi to ogromna gula w gardle. Rozpłakałam się i powoli osuwałam się po ścianie, aby móc usiąść na podłodze i użalać się nad przeszłością.- Zdradzał mnie na obozie.- głos mi się łamał, w skutek czego moja mowa stała się niezrozumiała. Blondynka przytuliła mnie do siebie.
- Dupek.- wyrzuciła. Zaśmiałam się, bo z jej ust każda obelga brzmi zabawnie. Wytarłam oczy wierzchem dłoni, mniej więcej ścierając łzy z twarzy.
- Nie chciałabyś może zaprzyjaźnić się z Federico i Francescą?- zapytałam podnosząc twarz.- Chcę być sobą i nie udawać.- wyznałam.
- Dobrze wiesz, że dla Ciebie zrobię wszystko. Tylko nie wiem jak na to zareaguje Diego.- odparła pewnym głosem. Uśmiechnęłam się momentalnie i mocno przytuliłam przyjaciółkę.

. . .

Nagle znalazłam się na ulicy, panowała ciemność, jedynie światła, które przyciągały ludzkie spojrzenia. Wokół panowała niesamowita cisza. Nie widziałam nikogo, żaden samochód nie jechał. Niespodziewanie zauważyłam kogoś, kto wyszedł z innej uliczki. Szedł przed siebie. 
- Ej!- krzyknęłam i ruszyłam za człowiekiem ubranym w ciemną bluzę, z kapturem na głowie. Zatrzymał się i powoli obrócił w moją stronę. Zobaczyłam zaledwie kawałek jego twarzy, bo szybko ją znowu odwrócił.- Leon!- krzyknęłam, jednak on dalej szedł.- Wiem, kim jesteś i jestem pewna, że to Ty Leonie Verdasie.- mówiłam będąc coraz bliżej. Chwyciłam go za ramię. Zatrzymał się. Stanęłam na przeciwko i spojrzałam mu głęboko w oczy. 
- Zapomnij. Zapomnij o mnie. Zapomnij o nas. Zapomnij o tym co między nami było. To kłamstwo.- odparł. 
Nagle na ulicy pojawiły się tłumy ludzi, pośród których straciłam z oczu szatyna.
- Jak mam zapomnieć?! Ja Cię dalej kocham! Leon! Leon!- krzyczałam. 

Zerwałam się szybko  z łóżka ciężko i szybko oddychając. To wszystko to był pieprzony sen. Usiadłam na łóżku. Nie pamiętam, abym zasypiała. Ostatnie co pamiętam sprzed snu to, to że szłam do kuchni. 
Cała drżałam, ale pomimo tego wstałam z łóżka. Nagle do moich uszu dobiegł głos cichego pochrapywania. Zaśmiałam się wiedząc, że to młodszy brat, który śpi na fotelu, ustawionym w kącie pokoju. Poszłam do łazienki i stanęłam przed lustrem. Wyglądałam okropnie, Obmyłam swoją twarz chlapiąc ją wodą. Miałam nadzieję, że dzięki temu poczuję się lepiej, jednak to nie przyniosło takiego efektu na jaki liczyłam. Niby moje życie niewiele różniłoby się gdybym nie poznała Verdasa, ale jednak go poznałam i pokochałam. Wyszłam z pomieszczenia, znajdując się ponownie w swoim pokoju. Wzięłam swój telefon z szafki nocnej. Sprawdziłam godzinę, 5:47. Westchnęłam cicho zrezygnowana. Jest jeszcze wcześnie. Oblizałam wargi, czując, że mój organizm potrzebuje wody. Udałam się do kuchni. Wzięłam sobie szklankę i nalałam kranówki, którą szybko wypiłam. Podobnie postąpiłam z drugą porcją wody.
Po chwili samotnego opierania się o blat i wpatrywania w jeden punkt na podłodze, do kuchni weszła mama, która jak tylko mnie zauważyła to mocno mnie przytuliła. Po krótkim momencie odsunęła się i uśmiechnęła.
- Vilu martwiłam się o Ciebie.- odezwała się jako pierwsza. Zrobiło mi się ciepło na sercu, bo zdaję sobie sprawę, że rodzicielka naprawdę się zmieniła od odejścia ojca.
- Zemdlałam?- zapytałam ciekawa. Mama przytaknęła.
- Kochanie masz za dużo spraw na głowie. Zapomnij o ojcu, jakby nigdy go nie było. A Leon przecież może być Twoim przyjacielem i wszystko będzie w porządku. Powinnaś gdzieś wyjechać razem z przyjaciółmi, dobrze Ci to zrobi.- zaproponowała.
- Pomyślę nad tym jeszcze.- odparłam.- Był tutaj wczoraj Diego?- zapytałam z nadzieją.
- Tak. Zadzwoń do niego.- odpowiedziała.- Ale najpierw coś zjedz, bo nie chcę żebyś znowu zemdlała.- dopowiedziała. Posłałam jej uśmiech.- Vilu na pewno wszystko dobrze?
- Tak. Mamo nie martw się, spokojnie możesz dzisiaj lecieć.
Rodzicielka pocałowała mnie w czoło i wyszła z kuchni. Wyciągnęłam telefon z kieszeni spodenek i wybrałam numer Ludmiły. Po drugim sygnale odebrała.
- Nie wiem czy wiesz, ale o tej godzinie jeszcze śpię, V.- powiedziała bardzo zaspanym głosem.- A tak w ogóle to martwiłam się o Ciebie.- dopowiedziała ziewając.
- Mam dla Ciebie propozycję. Nie chciałabyś wyjechać gdzieś ze mną na kilka dni. Możemy zabrać ze sobą jeszcze Fran. Co powiesz na taki wypad?- zapytałam.
- Jasne, z Tobą zawsze i wszędzie. Obgadamy szczegóły, gdy do Ciebie przyjdę.- odparła.- Dobranoc V.- dodała. Zaśmiałam się i odsunęłam telefon od ucha.

!@#$%^&*

Rozdział XLV za nami ^-^
Bardzo dziwny według mnie, ale chciałam zastosować takie coś. Jeżeli ktoś nie zrozumiał, to chodziło o to, że Violettcie śniło się, jakby wyglądało jej życie gdyby nie spotkała Leona, wtedy na parkingu i w Studio, jedynie tak okazjonalnie :xx
Mam nadzieję, że się podoba.
Dziękuję za komentarze pod poprzednim rozdziałem. Jesteście tacy kochani, a ja dodaję rozdziały co dwa tygodnie. Masakra... Postaram się napisać i dodać następny jeszcze przed zakończeniem wakacji... Trzymajcie kciuki może mi się uda :33

Do następnego <3

35 komentarzy:

  1. Kicia zajmuje. Heh.
    Melloniasta:*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytam czytam czytam i buuuum !
    Violka nadal z Rossem? Co jest grane?
    A pozniej czytam dalej taaaa to tylko sen Fiolki.
    Biedna zemdlala.
    Wyjazd z Lu i Fran? Fajnie; )
    Czekam na next :-)
    Pozdrawiam Królik! Buziaczki :* ❤

    OdpowiedzUsuń
  4. Odpowiedzi
    1. Jejku, czytam od początku to opowiadanie i dopiero teraz komentuję...przepraszam. Wiedz, że jest cudne i zawsze tu zaglądam.

      Na początku nie wiedziałam co się dzieje. Ta historia nie potoczyła się czasem inaczej? Violka już dawno nie spotyka się Rossem. Na szczęście dotarłam do momentu, w którym śpiąca królewna się obudziła. Chwila, chwila, ona zemdlała...Poor V.
      Najbardziej podobał mi się ostatni fragment snu szatynki. Czyżby wreszcie dotarło do niej, że to szatyn jest tym, którego kocha?
      Zdała sobie sprawę z tego, jak wyglądałoby życie gdyby go nie poznała? Zrozumiała, że nigdy o nim nie zapomni, a Diego nie zastąpi miejsca Leona? A może jedynie przypomniała sobie o tym jak potraktował ją Verdas?
      Ten wyjazd dobrze jej zrobi. Będzie miała szansę wszystko sobie przemyśleć, albo przynajmniej na chwilę oderwać się od problemów. Od skryzysiałego ojca, nowej macochy etc.
      Jeszcze tylko jedno pytanie. Dlaczego ten zielonooki idiota nie powie jej co tak właściwie do niej czuł? Gdzie jest teraz Lara? Rozwaliła związek naszych gołąbeczków i co? Zwiała? Dobra, to jednak więcej niż jedno pytanie...ale mam taką wielką ochotę nakopać jej do tyłka, że ugh!

      Ok, właśnie zrozumiałam, że mój komentarz to same niedopowiedzenia i niewiadome. Tak, zamiast Cię pochwalić za świetny rozdział, na który z utęsknieniem czekałam, czy zmotywować do pisania następnego, ja zadaję Tobie durne pytania i bezsensownie zaprzątam Ci głowę. Tak jakbyś zaraz przed rozpoczęciem szkoły nie miała nic innego do roboty jak tylko zastanawiać się nad moimi rozmyśleniami xDD

      Ach, ten tok rozumowania Shy..

      Jakby kto nie zauważył, mam nadzieję, że ten babski wypad dojdzie do skutku. Czekam też na więcej Leona, pomimo tego, że po poprzednich rozdziałach powinien mi uszami wyłazić. Tak, to jedna z moich ulubionych postaci.
      Także ten, no...życzę weny, oczywiście czekam na następny, może jeszcze przed rozpoczęciem roku szkolnego, skompletowania zeszytów...no ja ich jeszcze na przykład nie mam. Ogólnie udanej końcówki wakacji. A co tam, zaszalej! Tyle Twojego
      ~Shy

      PS.
      Jakbyś mnie jeszcze czasem nie miała dość, to zapraszam w wolnej chwili do siebie. Mam cichą nadzieję, że wpadniesz
      ---> soplease-leonetta.blogspot.com

      Usuń
  5. I rozdział ^^
    Cudowny moim zdaniem ;)
    Tak zaczynam czytać i czytam i takie co to jest ona z tamtym? No nic pomyślałam, że to sen, ale po dalszym czytaniu było to samo i jakoś tam widziałam różnicę, że nie było tyle Leona i w ogóle, ale aż sprawdziłam czy dobry rozdział czytam :D
    No, ale później jednak ona się budzi i jednak to tylko sen ^^
    Zemdlała, biedna tyle spraw ma na głowie, ale da sobie radę ;)
    Wszyscy sie o nią martwili :3
    Czekam na kolejny rozdział ;*
    Kocham Cię <333

    OdpowiedzUsuń
  6. Odpowiedzi
    1. Cudowny rozdział! ♥
      Czuję, że Leonetta do siebie powoli wraca ^^
      Taa, taki dędny kom, wiem xD


      Kocham!

      Usuń
  7. Wow super rozdział i czekam na następny.
    Lili dawna kasia

    OdpowiedzUsuń
  8. Yeah, a dzisiaj rano sobie o Tobie pomyślałam...
    I taka niespodzianka na wieczór, który dzięki Tobie zrobił się dużo ciekawszy. <33
    Dlaczego to zawsze ty dostarczasz ogromnej dawki weny?
    Aż mam ochotę założyć bloga, ale nie, nie dam się na to nabrać...
    Za trzy rozdziały "blog zawieszony"... :)))
    Nie spotkałam się jeszcze z rozdziałem, głownie złożonym ze wspomnień albo wyobrażeń jak wyglądało by życie bez poznania jednej osoby...
    Nawet osoba, którą zobaczymy na ulicy, w pewien sposób zmienia nasze myśli... ;-;
    Powracając do rozdziału, po prostu mega! <3
    Ross nie przypadł mi do gustu od samego początku i chyba nigdy go nie polubię...
    Ale Leoś to fajny seksiak... :>
    Violetta zemdlała? :/
    Biedna dziewczyna... ;c
    Ale strasznie mi jej szkoda... ://
    Kiedy mi się trafiła wielka "miłość", to ja kuźwa po miesiącu o fajansie zapomniałam. :D (bo miałam dziewięć lat, ale ok... xD)
    Wystarczy porządny kop w tyłek, najlepiej zrób z V wredną "BICZ" :DD Takie to najbardziej pociągają mężczyzn... :PP :D
    Trzymam kciuki, żebyś dodała nam jeszcze rozdzialik przed cholerną szkołą, ale nie musisz się śpieszyć... ♥
    Doskonale rozumiem, że pisanie tak wspaniałych rozdziałów zajmuje niekiedy kilka dni, może nawet więcej... :)
    Chyba że jesteś już w tym wyrobiona i idzie ci to z łatwością... :D
    To czekam już do następnego, co tu przedłużać, choć to i tak długie komentarze motywują w ciul. :D
    Ale uwierz mi, gdybym tylko miała dzisiaj siły, to bym musiała dzielić komentarz na trzy części... :D <3
    Kiedyś może mi się uda!! :D
    Kocham ;*

    OdpowiedzUsuń
  9. Boski! Czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  10. Pierwsze nie wiedzialam o co chodzi :-P pomyslalam ze pomylilas rozdzialy czy cos xD a potem bum i to sen Violki! Podobal mi sid najbardziej fragment z leonem. No niech zrozumie ze nie kocha diego no.. :-) czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  11. I teraz znowu będę czekać na kolejny, co ty ze mną robisz

    OdpowiedzUsuń
  12. Witaj :*
    Nie wiem, kiedy ostatni raz tutaj byłam. Ostatnio trochę odopuściłam sobie komentowanie. Przepraszam <3
    Zepsułam sobie zagadkę. Zazwyczaj czytam najpierw notki pod rozdziałem, a potem dopiero jego treść :D
    Wspaniały rozdział :*
    Tylko trochę odczuwalny był dla mnie brak Leona. Nic nie mogę poradzić. Pomimo wszystkiego nadal go lubię. Czasem denerwuje mnie jego zachwianie, ale ja tak czekam, aż pogodzą się z Violą :D Mam nadzieje, że to stanie się szybciej niż myślę xD
    Rossa nigdy nie lubiłam. Dobrze wiedzieć, że nawet jeżeli V, nie poznałaby Leona, to nie byliby razem. Chociaż ten sen uświadomił, że zależy jej na Leonie...? :D
    Czekam na next :*
    Weny życzę! :D

    Pozdrawiam,
    Rachel ;*

    OdpowiedzUsuń
  13. Kochana <333333czytając rozdział najpierw bardzo się zdziwiłam ,przecież Vilu jest z Diego a tu nagle Ross.Ale pużniej doszło do mnie że to był tylko sen( i ta Twoja notka ) żeby uświadomić Vilu że nadal kocha Leona .Zresztą znów na tym wyjeżdzie zaczęli się do siebie zbliża<33333.Myślę że powinna zerwać z Diego i przestać siebie i jego oszukiwać że to co pomiędzy nimi jest to jakieś uczucie i pozwolić sobie na prawdziwe szczęscie przy boku Leona a Diego przy Fran.Widać że połączyło ich wspólne cierpienie i chęć zapomnienia o prawdziwych ukochanych>ale serce nie sługa i tak łatwo nie przestaje się kochać kogoś kto był najważniejszy w ich życiu.Wiem że Leon postąpił jak dupek zrywając w taki sposób z Vilu ale widać że bardzo tego żałuje i chce ją odzyskać bo nie przestał jej kochać .Już wie że popełnił błąd.i próbuje go teraz naprawić.Chce odzyskać zaufanie vilu i myślę że powoli mu się to udaje <33333 Chciała bym żeby Vilu dowiedziała się w końcu jak to było naprawdę z tym jego wyjazdem że przyszedł po kryjomu się pożegnać.że ta ozdóbka którą uważa że jest od Ludmi jest od niego i tochę pozwoliło by jej spojrzeć inaczej na tą sytuację .Powinni szczerze porozmawiać i wyznać sobie uczucia.Dobrze by było gdyby Leon powiedział Vilu całą prawdę o tym że poznając ją naprawdę się w niej zakochał.Bo to co jej naopowiadał w dzień zerwania było przegięciem i nie do końca prawdą.Z niecierpliwością czekam na next i pogodzoną leonetę i myślę że diego i Fran też się kochają i powinni być razem.Pozdrawiam :):);)Buziole ******

    OdpowiedzUsuń
  14. Zapomniałam dopisać że świetnie piszesz i widać że masz talent <333333 Twoje opowiadanie bardzo wciąga<33333POtrafisz zaciekawić czytelnika <333333 CZekam na kolejny <333333Nie przestawaj pisać <333333Gratuluję wobrażni <333333

    OdpowiedzUsuń
  15. Kochana ja już komentowałam <333333Ale muszę Ci coś powiedzieć <333333Od jakiegoś czasu jestem z Wami i już sporo rozdziałów mam za sobą z komentarzami <33333Ale wczoraj postanowiłam przeczyta od początku do czasu w którym zaczęłam ,Napiszę ci tak nigdy nie rezygnuj z pisania <3333 Masz wielki talent,tak wspaniale opisujesz emocje,uczucia <33333Bardzo łatwo można sobie to wszystko wobrazić czułam jakbym oglądała film.<33333Tak mnie wciągnęło że czytałam pół dnia i noc i nie mogłam się po prostu oderwać <33333 A ile się na płakałam<33333 Poprostu fenomen <33333Leoneytta musi być razem bo z diego to żadna miłośc ,Tyle Violka o niego walczyła <33333 W ogóle cały ten wątek co oni wyprawiali <33333 A Diego musi być z Fran bo ją kocha jak i Violka Leona ,33333 Leon faktycznie zachował się jak dupek ale widać że przemyślał wszystko i się zmienił i co najważniejsze nadal kocha violkę <33333 I ona jego <3333333 DZięki <33333gratuluję wobrażni i z niecierpliwością czekam na next kochana <333333Buziole :):)*****KOcham <33333333333333333333333

    OdpowiedzUsuń