Miłość – najbardziej zdradliwa choroba na świecie: zabija cię zarówno wtedy, gdy cię spotka, jak i wtedy, kiedy cię omija.
~*~
Poczułem jak się z kimś zderzam. Śpieszyłem się na lekcję, dlatego nikogo nie zauważyłem. Zobaczyłem, że na podłodze siedzi szatynka. Podałem jej rękę, w celu pomocy. Skorzystała. Podniosłem jej rozrzucone książki i jej oddałem. Specjalnie dotknąłem jej dłoni, bo ciekawiła mnie jej reakcja, a zamiast tego sam poczułem, że moje serce przyśpiesza rytm. Speszona drżącą dłonią zabrała podręczniki. Widziałem jak ukrywa słodkie rumieńce pojawiające się na jej twarzy.
- Przepraszam nie chciałem na Ciebie wpaść. Śpieszyłem się na lekcję, ale teraz mi to obojętne.- rzuciłem z uśmiechem, który sam pojawił się na mojej twarzy.
- Nic się nie stało. Przyzwyczaiłam się do tego, że nikt mnie nie zauważa.- odparła rozglądając się wokoło.
- Violetta Castillo. Mamy razem angielski i matematykę. dlaczego zawsze się tak chowasz?
- Bo nie lubię być w centrum uwagi. A ty jesteś Leon Verdas ten podrywacz, arogant, kapitan drużyny...
- Ejejej... Nie jestem arogancki, może czasami, ale wobec Ciebie nie jestem. Podrywaczem też nie jestem to dziewczyny mnie tak lubią. Powiedzmy, że jestem tak postrzegany przez ludzi, którzy mnie nie znają. Powinniśmy się spotkać i lepiej poznać.- przerwałem jej. Podniosła swoją głowę i popatrzyła na mnie swoimi dużymi oczami, przygryzła na chwilę dolna wargę. Odczułem ochotę pocałowania jej.
- Nie. Zniszczę twój dobry wizerunek. Wolę trzymać się z boku a teraz przepraszam, ale jestem już spóźniona na lekcję.- powiedziała i po prostu odeszła w przeciwną stronę. Patrzyłem na nią aż nie zniknie mi z oczu.
Pamiętasz nasze pierwsze spotkanie, to właśnie wtedy czułem, że jednak mam serce. Po raz pierwszy poczułem coś takiego. Byłaś taka niewinna i skromna, ale właśnie za to cię pokochałem. Zakochałem się w tym jak za każdym razem kiedy mówiłem Ci jakiś komplement rumieniłaś się i chowałaś twarz. Wtedy uświadamiałem sobie, że jednak nie jestem Ci tak bardzo obojętny jak mi na początku mówiłaś. Ten dzień, w którym na Ciebie wpadłem... To musiało być przeznaczenie, bo jak inaczej wytłumaczyć fakt, że od tamtego momentu w głowie ciągle siedziałaś mi ty. To Ciebie jako jedyną chciałem zdobyć, nie jakąś tam inną tyko Ciebie.
Od tamtego jak to ujmowałaś niefortunnego zderzenia, nie było chwili, w której nie myślał bym o Tobie. Podziwiałem Cię za to, że nie wstydziłaś się wówczas tego, że lubisz naukę. Twoja fascynacja nauką wzbudzała mój podziw. To dzięki Tobie poprawiłem swoje stopnie. Wiele zawdzięczam Tobie.
Uwielbiam Twój śmiech i chichot. Uwielbiam kiedy jesteś szczęśliwa. Chciałem aby tak było już zawsze, ale... Jakbyś teraz widziała co ze mną zrobiłaś, zmieniłaś mnie. Przyznaję się do tego, że wcześniej lubiłem podrywać dziewczyny, byłem trochę nie miły, nie uczyłem się, ale Twoje wstąpienie do mojego życia mnie zmieniło.
Pamiętasz jak mnie unikałaś, nie dawałaś za wygraną, ale ja nie odpuszczałem. Nie przyjaźniliśmy się, wiedziałem, że to jest to, że to z Tobą chcę spędzić swoje życie. Kiedy zgodziłaś się na chodzenie ze mną, czułem się jak najszczęśliwszy człowiek na tym całym bezsensownym świecie.
- Leon dlaczego ty robisz to wszystko dla mnie? Dlaczego się ze mną przyjaźnisz? Przecież jest tyle dziewczyn lepszych i ładniejszych ode mnie.- powiedziała patrząc mi w prosto w oczy. Widziałem, że się bała, bała się mnie o to zapytać.
- Robię to wszystko, aby być bliżej ciebie. Zależy mi na tobie, bardziej niż na kimkolwiek innym. Mógłbym się zainteresować innymi dziewczynami, ale kiedy do ciebie czuję coś więcej, więc nie widzę w tym sensu. Pierwszy raz czuję, że się w kimś zakochałem? Tak zakochałem się w tobie. Możesz mnie teraz powyzywać, ale jednak mam nadzieję, że ty też czujesz coś do mnie.- odparłem. Zauważyłem, że schyliła głowę, lekko się zaśmiałem. Podniosłem jej twarz, abym mógł patrzyć w jej oczy. Przygryzała delikatnie dolną wargę, robi tak gdy się denerwuje i nie wie co powiedzieć.- Powiedz co czujesz.- poprosiłem łagodnym głosem.
- Czuję, że ja lubię twoje towarzystwo, lubię ciebie kiedy się uśmiechasz i... No wiesz...- gestykulowała rękami nie wiedząc jak zakończyć. Złapałem jej dłonie, aby się w końcu skupiła. Wzięła głęboki wdech.- Lubię cię bardziej niż mi się to wcześniej wydawało. Nie wiem nawet kiedy zaczęłam się w tobie zakochiwać, ale za każdym razem wmawiałam sobie, że jestem głupia i żałosna, i że nie mam u ciebie szans.- wyznała. Przyglądałem jej się przez chwilę, zamknęła na chwilę oczy, a kiedy je otworzyła podeszła bliżej i mnie pocałowała... Nagle zapomniałem o wszystkim a wszystkie moje myśli skupiły się na tym jak wyjątkowa jest ta chwila. Teraz moim marzeniem było nigdy nie wypuścić Violetty z swoich ramion. Czułem się niesamowicie dobrze, kiedy miałem ją tak blisko siebie.
Pamiętasz nasz pierwszy pocałunek. Ja z pewnością zapamiętam go na zawsze, bo ma w moim umyśle, jak i w sercu specjalne miejsce. To zdecydowanie była jedna z lepszych chwil spędzonych z Tobą. Pamiętam dni, w których jeździliśmy na różne wycieczki, wspólne wygłupy i naukę, oglądanie nudnych filmów w moim domu, moje zakradanie się do Twojego pokoju wieczorami. Cofam się czasami myślami do naszych wspomnień, ale dobrze wiem, że nie powinienem tego robić.
- Vilu gdzie ty mnie prowadzisz? Dobrze wiesz, że nie lubię schodów, a tutaj jest ich zdecydowanie za dużo.- powiedziałem idąc daleko z tyłu za dziewczyną. Zaśmiała się. Widziałem, że jest pełna energii, która w tym momencie ją wręcz rozwala. Zeszła kilka stopni do mnie i musnęła moje usta.
- Jeszcze tylko jedno piętro i będziemy na szczycie. Zobaczysz, że było warto.- odparła chwytając moją dłoń. Uśmiechnąłem się.- Zawsze tam przychodzę gdy czuję się smutna, albo, gdy chcę po prostu pomyśleć nad moim życiem. Przychodzę tutaj po szkole i patrzę na wszystko z góry, wtedy czuję się inaczej.- dopowiedziała. Kiedy staliśmy już przed drzwiami odetchnąłem. Zdecydowanie za dużo tych schodów, ale z pewnością warto było. Uwielbiam patrzeć na to jak szczęśliwa jest Violetta, bo kiedy ona jest szczęśliwa, to ja także. Otworzyła drzwi i pozwoliła mi wejść na dach. Wyszedłem i rozejrzałem się dookoła. Castillo podeszła do mnie i pociągnęła w stronę miejsca na siedzenie, na którym obydwoje usiedliśmy.
- Nigdy nie byłem w takim miejscu o takiej porze.- wyznałem.
- W nocy, kiedy jest już wystarczająco ciemno jest najlepiej. Wszystkie światła przyciągają wzrok, jakby każdy budynek chciał być lepszy od poprzedniego. Kiedyś przed wyjazdem mojej najlepszej przyjaciółki dla zabawy rzucałyśmy balonami z wodą w przypadkowych przechodniów. Raz w gimnazjum dziewczyna, która nas denerwowała miała randkę, akurat wtedy przechodziła i tak jakby zepsułyśmy jej randkę.
- Ta dziewczyna miała na imię Lara?- zapytałem poprzez śmiech. Violetta przytaknęła.
- To Ty wtedy byłeś z nią na randce?- nie dowierzała.- Pewnie jakbym jej nie rzuciła wtedy balonem, to teraz nie bylibyśmy razem, więc jestem dumna z siebie i tego, co zrobiłam.- zaśmiała się i położyła głowę na moim ramieniu. Uśmiechnąłem się pod nosem.
- Też się cieszę, że to zrobiłaś, bo teraz jestem z Tobą i nie zamierzam Cię opuszczać.- odparłem.
Teraz już kolejny dzień z rzędu chodzę, i nie wiem gdzie mam iść każde miejsce przypomina mi Ciebie. Tyle razem przeżyliśmy. Tyle razem przeszliśmy aby móc nazywać się parą, a ty zniszczyłaś to wszystko w najgorszy z możliwych sposobów. Nie przeszkadzało mi to, że masz dwie przyjaciółki, które także lubią naukę. Nie przeszkadzał mi Twój styl ubierania. Nie przeszkadzało mi to, że nie chciałaś się ujawniać z naszym związkiem. Wiele rzeczy mi nie przeszkadzało, ale najwidoczniej ty odebrałaś to zupełnie inaczej.
Pamiętasz jak na początku trzeciej i ostatniej klasy liceum chciałaś w końcu powiedzieć innym o tym, że jesteśmy razem, po roku postanowiłaś ujawnić ten fakt przed innymi. Przyznaję szczerze, że nie chciałem już udawać tylko Twojego przyjaciela.
Wszyscy się dowiedzieli, z biegiem czasu zaczęło mi przeszkadzać to, że spędzamy razem coraz mniej czasu, wolałaś go spędzać z tymi pustymi dziewczynami. Wstąpiłaś do cheerleaderek, zaniedbałaś naukę i przede wszystkim nasz związek. Chciałbym aby było tak jak dawniej...
Weszliśmy razem do szkoły trzymając się za ręce. Zauważyłem, że Violetta się stresuje, bo ścisnęła moją dłoń. Nie przejmując się spojrzeniami innych, a w szczególności zazdrosnym spojrzeniem Ludmiły, która wyglądała jakby chciała kogoś udusić, szliśmy wzdłuż korytarza do odpowiednich szafek.
- Leon trochę dziwnie się czuję, nie jestem przyzwyczajona do tego, że inni tak na mnie patrzą.- wyznała.
- Masz bardzo ładną sukienkę, to pewnie dlatego.- odparłem. Naprawdę podobało mi się, to że Violetta ubrała sukienkę, którą dostała w prezencie ode mnie, ponieważ wyglądała w niej bardzo dziewczęco i ładnie. Stanąłem na przeciwko Castillo i chwyciłem jej dłonie.- Wiem, że mi ufasz, dlatego pamiętaj, że ja jestem Ciągle przy Tobie.- uśmiechnęła się delikatnie i mocno mnie przytuliła.- Kocham Cię.- szepnąłem jej na ucho. Odsunęła się trochę ode mnie, nadal będąc w moich ramionach. Posłała mi pełen radości uśmiech.
- Dobrze wiesz, że ja Ciebie też.- odparła i musnęła mój policzek.
Jakbym wiedział, że tyle się zmieni nie powiedziałbym innym, że jesteśmy razem. Zmieniłaś się. Miałaś się nie zmieniać. Lubiłem twoje przyjaciółki Camilę i Francescę, ale dlaczego chciałaś nagle mieć więcej. Dlaczego zaprzyjaźniłaś się z Ludmiłą i Natalią. Stałaś się taka jak one zimna, arogancka, pewna siebie, a co najgorsze odtrącałaś mnie od siebie. Prawdopodobnie to one zaprzyjaźniły się z Tobą, aby odsunąć Cię ode mnie. Może tego nie wiedziałaś, bo nigdy Ci o tym nie mówiłem, ale byłem kiedyś z Ludmiłą, jednak gdy zrozumiałem, że chodzi jej tylko o pozycję w szkole, to nasz fikcyjny związek się rozpadł.
Nie wiedziałem na czym zależy Ci bardziej na przyjaźni z nimi czy na mojej miłości. Pamiętasz gdy Cię o to zapytałem... Wolałem nie słyszeć odpowiedzi.
Siedzieliśmy na kanapie w salonie u mnie w domu. Między nami panowała cisza. Vilu pilniczkowała sobie paznokcie, zresztą ostatnio zaczęła bardzo interesować się swoim wyglądem.
- Vilu chcę porozmawiać o nas.- oznajmiłem niepewnie. Violetta była jedyną dziewczyną przy której czasami nie wiedziałem co mam mówić, ale tym razem układałem to sobie w głowie od dłuższego czasu.- Nie zauważyłaś, że coś między nami się zmieniło?- zapytałem.
- Nie, dlaczego tak sądzisz?- odparła nawet na mnie nie patrząc nie robiła tego od dłuższego czasu. Jej wzrok ciągle był skupiony na czymś innym.- Leon sorka, ale nie mam czasu. Jestem umówiona z dziewczynami na zakupy. Więc streszczaj się.- dopowiedziała. Wstałem z miejsca podszedłem do drzwi i je otworzyłem.
- Albo one, albo ja. Wybór należy do ciebie, ale nie przychodź do mnie już więcej. Jesteś już dla mnie nikim. Nienawidzę siebie, że pozwoliłem im na zniszczenie Ciebie i nienawidzę Ciebie, że im na to pozwoliłaś.- rzuciłem. Wstała z kanapy, wzięła swoją torebeczkę. Poprawiła sukienkę i zmierzała w stronę wyjścia, w głębi duszy jednak miałem tą nadzieję, że ona zostanie ze mną.
- One nie każą mi wybierać. Dobrze wiesz, że teraz w końcu od kiedy się przyjaźnię z Lu i Natą wszyscy mnie rozpoznają. Już wiem dlaczego nie chciałeś abym była tak rozpoznawalna jak ty. Myślałeś, że stracisz całą popularność. Może i wcześniej byłam delikatnie mówiąc pokraką, ale nie musiałeś się mnie wstydzić.- stanęła na przeciwko mnie.
- Jeżeli tak uważasz to droga wolna, ale jak Cię koleżanki zostawią to nie wracaj do mnie.
Od tamtego jak to ujmowałaś niefortunnego zderzenia, nie było chwili, w której nie myślał bym o Tobie. Podziwiałem Cię za to, że nie wstydziłaś się wówczas tego, że lubisz naukę. Twoja fascynacja nauką wzbudzała mój podziw. To dzięki Tobie poprawiłem swoje stopnie. Wiele zawdzięczam Tobie.
Uwielbiam Twój śmiech i chichot. Uwielbiam kiedy jesteś szczęśliwa. Chciałem aby tak było już zawsze, ale... Jakbyś teraz widziała co ze mną zrobiłaś, zmieniłaś mnie. Przyznaję się do tego, że wcześniej lubiłem podrywać dziewczyny, byłem trochę nie miły, nie uczyłem się, ale Twoje wstąpienie do mojego życia mnie zmieniło.
Pamiętasz jak mnie unikałaś, nie dawałaś za wygraną, ale ja nie odpuszczałem. Nie przyjaźniliśmy się, wiedziałem, że to jest to, że to z Tobą chcę spędzić swoje życie. Kiedy zgodziłaś się na chodzenie ze mną, czułem się jak najszczęśliwszy człowiek na tym całym bezsensownym świecie.
- Leon dlaczego ty robisz to wszystko dla mnie? Dlaczego się ze mną przyjaźnisz? Przecież jest tyle dziewczyn lepszych i ładniejszych ode mnie.- powiedziała patrząc mi w prosto w oczy. Widziałem, że się bała, bała się mnie o to zapytać.
- Robię to wszystko, aby być bliżej ciebie. Zależy mi na tobie, bardziej niż na kimkolwiek innym. Mógłbym się zainteresować innymi dziewczynami, ale kiedy do ciebie czuję coś więcej, więc nie widzę w tym sensu. Pierwszy raz czuję, że się w kimś zakochałem? Tak zakochałem się w tobie. Możesz mnie teraz powyzywać, ale jednak mam nadzieję, że ty też czujesz coś do mnie.- odparłem. Zauważyłem, że schyliła głowę, lekko się zaśmiałem. Podniosłem jej twarz, abym mógł patrzyć w jej oczy. Przygryzała delikatnie dolną wargę, robi tak gdy się denerwuje i nie wie co powiedzieć.- Powiedz co czujesz.- poprosiłem łagodnym głosem.
- Czuję, że ja lubię twoje towarzystwo, lubię ciebie kiedy się uśmiechasz i... No wiesz...- gestykulowała rękami nie wiedząc jak zakończyć. Złapałem jej dłonie, aby się w końcu skupiła. Wzięła głęboki wdech.- Lubię cię bardziej niż mi się to wcześniej wydawało. Nie wiem nawet kiedy zaczęłam się w tobie zakochiwać, ale za każdym razem wmawiałam sobie, że jestem głupia i żałosna, i że nie mam u ciebie szans.- wyznała. Przyglądałem jej się przez chwilę, zamknęła na chwilę oczy, a kiedy je otworzyła podeszła bliżej i mnie pocałowała... Nagle zapomniałem o wszystkim a wszystkie moje myśli skupiły się na tym jak wyjątkowa jest ta chwila. Teraz moim marzeniem było nigdy nie wypuścić Violetty z swoich ramion. Czułem się niesamowicie dobrze, kiedy miałem ją tak blisko siebie.
Pamiętasz nasz pierwszy pocałunek. Ja z pewnością zapamiętam go na zawsze, bo ma w moim umyśle, jak i w sercu specjalne miejsce. To zdecydowanie była jedna z lepszych chwil spędzonych z Tobą. Pamiętam dni, w których jeździliśmy na różne wycieczki, wspólne wygłupy i naukę, oglądanie nudnych filmów w moim domu, moje zakradanie się do Twojego pokoju wieczorami. Cofam się czasami myślami do naszych wspomnień, ale dobrze wiem, że nie powinienem tego robić.
- Vilu gdzie ty mnie prowadzisz? Dobrze wiesz, że nie lubię schodów, a tutaj jest ich zdecydowanie za dużo.- powiedziałem idąc daleko z tyłu za dziewczyną. Zaśmiała się. Widziałem, że jest pełna energii, która w tym momencie ją wręcz rozwala. Zeszła kilka stopni do mnie i musnęła moje usta.
- Jeszcze tylko jedno piętro i będziemy na szczycie. Zobaczysz, że było warto.- odparła chwytając moją dłoń. Uśmiechnąłem się.- Zawsze tam przychodzę gdy czuję się smutna, albo, gdy chcę po prostu pomyśleć nad moim życiem. Przychodzę tutaj po szkole i patrzę na wszystko z góry, wtedy czuję się inaczej.- dopowiedziała. Kiedy staliśmy już przed drzwiami odetchnąłem. Zdecydowanie za dużo tych schodów, ale z pewnością warto było. Uwielbiam patrzeć na to jak szczęśliwa jest Violetta, bo kiedy ona jest szczęśliwa, to ja także. Otworzyła drzwi i pozwoliła mi wejść na dach. Wyszedłem i rozejrzałem się dookoła. Castillo podeszła do mnie i pociągnęła w stronę miejsca na siedzenie, na którym obydwoje usiedliśmy.
- Nigdy nie byłem w takim miejscu o takiej porze.- wyznałem.
- W nocy, kiedy jest już wystarczająco ciemno jest najlepiej. Wszystkie światła przyciągają wzrok, jakby każdy budynek chciał być lepszy od poprzedniego. Kiedyś przed wyjazdem mojej najlepszej przyjaciółki dla zabawy rzucałyśmy balonami z wodą w przypadkowych przechodniów. Raz w gimnazjum dziewczyna, która nas denerwowała miała randkę, akurat wtedy przechodziła i tak jakby zepsułyśmy jej randkę.
- Ta dziewczyna miała na imię Lara?- zapytałem poprzez śmiech. Violetta przytaknęła.
- To Ty wtedy byłeś z nią na randce?- nie dowierzała.- Pewnie jakbym jej nie rzuciła wtedy balonem, to teraz nie bylibyśmy razem, więc jestem dumna z siebie i tego, co zrobiłam.- zaśmiała się i położyła głowę na moim ramieniu. Uśmiechnąłem się pod nosem.
- Też się cieszę, że to zrobiłaś, bo teraz jestem z Tobą i nie zamierzam Cię opuszczać.- odparłem.
Teraz już kolejny dzień z rzędu chodzę, i nie wiem gdzie mam iść każde miejsce przypomina mi Ciebie. Tyle razem przeżyliśmy. Tyle razem przeszliśmy aby móc nazywać się parą, a ty zniszczyłaś to wszystko w najgorszy z możliwych sposobów. Nie przeszkadzało mi to, że masz dwie przyjaciółki, które także lubią naukę. Nie przeszkadzał mi Twój styl ubierania. Nie przeszkadzało mi to, że nie chciałaś się ujawniać z naszym związkiem. Wiele rzeczy mi nie przeszkadzało, ale najwidoczniej ty odebrałaś to zupełnie inaczej.
Pamiętasz jak na początku trzeciej i ostatniej klasy liceum chciałaś w końcu powiedzieć innym o tym, że jesteśmy razem, po roku postanowiłaś ujawnić ten fakt przed innymi. Przyznaję szczerze, że nie chciałem już udawać tylko Twojego przyjaciela.
Wszyscy się dowiedzieli, z biegiem czasu zaczęło mi przeszkadzać to, że spędzamy razem coraz mniej czasu, wolałaś go spędzać z tymi pustymi dziewczynami. Wstąpiłaś do cheerleaderek, zaniedbałaś naukę i przede wszystkim nasz związek. Chciałbym aby było tak jak dawniej...
Weszliśmy razem do szkoły trzymając się za ręce. Zauważyłem, że Violetta się stresuje, bo ścisnęła moją dłoń. Nie przejmując się spojrzeniami innych, a w szczególności zazdrosnym spojrzeniem Ludmiły, która wyglądała jakby chciała kogoś udusić, szliśmy wzdłuż korytarza do odpowiednich szafek.
- Leon trochę dziwnie się czuję, nie jestem przyzwyczajona do tego, że inni tak na mnie patrzą.- wyznała.
- Masz bardzo ładną sukienkę, to pewnie dlatego.- odparłem. Naprawdę podobało mi się, to że Violetta ubrała sukienkę, którą dostała w prezencie ode mnie, ponieważ wyglądała w niej bardzo dziewczęco i ładnie. Stanąłem na przeciwko Castillo i chwyciłem jej dłonie.- Wiem, że mi ufasz, dlatego pamiętaj, że ja jestem Ciągle przy Tobie.- uśmiechnęła się delikatnie i mocno mnie przytuliła.- Kocham Cię.- szepnąłem jej na ucho. Odsunęła się trochę ode mnie, nadal będąc w moich ramionach. Posłała mi pełen radości uśmiech.
- Dobrze wiesz, że ja Ciebie też.- odparła i musnęła mój policzek.
Jakbym wiedział, że tyle się zmieni nie powiedziałbym innym, że jesteśmy razem. Zmieniłaś się. Miałaś się nie zmieniać. Lubiłem twoje przyjaciółki Camilę i Francescę, ale dlaczego chciałaś nagle mieć więcej. Dlaczego zaprzyjaźniłaś się z Ludmiłą i Natalią. Stałaś się taka jak one zimna, arogancka, pewna siebie, a co najgorsze odtrącałaś mnie od siebie. Prawdopodobnie to one zaprzyjaźniły się z Tobą, aby odsunąć Cię ode mnie. Może tego nie wiedziałaś, bo nigdy Ci o tym nie mówiłem, ale byłem kiedyś z Ludmiłą, jednak gdy zrozumiałem, że chodzi jej tylko o pozycję w szkole, to nasz fikcyjny związek się rozpadł.
Nie wiedziałem na czym zależy Ci bardziej na przyjaźni z nimi czy na mojej miłości. Pamiętasz gdy Cię o to zapytałem... Wolałem nie słyszeć odpowiedzi.
Siedzieliśmy na kanapie w salonie u mnie w domu. Między nami panowała cisza. Vilu pilniczkowała sobie paznokcie, zresztą ostatnio zaczęła bardzo interesować się swoim wyglądem.
- Vilu chcę porozmawiać o nas.- oznajmiłem niepewnie. Violetta była jedyną dziewczyną przy której czasami nie wiedziałem co mam mówić, ale tym razem układałem to sobie w głowie od dłuższego czasu.- Nie zauważyłaś, że coś między nami się zmieniło?- zapytałem.
- Nie, dlaczego tak sądzisz?- odparła nawet na mnie nie patrząc nie robiła tego od dłuższego czasu. Jej wzrok ciągle był skupiony na czymś innym.- Leon sorka, ale nie mam czasu. Jestem umówiona z dziewczynami na zakupy. Więc streszczaj się.- dopowiedziała. Wstałem z miejsca podszedłem do drzwi i je otworzyłem.
- Albo one, albo ja. Wybór należy do ciebie, ale nie przychodź do mnie już więcej. Jesteś już dla mnie nikim. Nienawidzę siebie, że pozwoliłem im na zniszczenie Ciebie i nienawidzę Ciebie, że im na to pozwoliłaś.- rzuciłem. Wstała z kanapy, wzięła swoją torebeczkę. Poprawiła sukienkę i zmierzała w stronę wyjścia, w głębi duszy jednak miałem tą nadzieję, że ona zostanie ze mną.
- One nie każą mi wybierać. Dobrze wiesz, że teraz w końcu od kiedy się przyjaźnię z Lu i Natą wszyscy mnie rozpoznają. Już wiem dlaczego nie chciałeś abym była tak rozpoznawalna jak ty. Myślałeś, że stracisz całą popularność. Może i wcześniej byłam delikatnie mówiąc pokraką, ale nie musiałeś się mnie wstydzić.- stanęła na przeciwko mnie.
- Jeżeli tak uważasz to droga wolna, ale jak Cię koleżanki zostawią to nie wracaj do mnie.
Nie wiem dlaczego zaczęłaś się tak zachowywać to mnie przerosło. Specjalnie zmieniłem się dla Ciebie, ty też chciałaś dla mnie się zmienić, nie wiem dlaczego to zrobiłaś. Naprawdę kochałem Cię taką jaka byłaś wcześniej. Teraz ja jestem sam a ty masz już nowego chłopaka. Nie powinienem już więcej myśleć o Tobie, ale ja nie mogę. Za każdym razem kiedy cię widzę z tym innym, nadal czuję tą bolesną zazdrość. Cieszy cię patrzenie na mój ból? Wiesz co jest w tym wszystkim najśmieszniejsze? To, że zamieniliśmy się rolami. Odszedłem z drużyny, zaprzyjaźniłem się z twoimi dawnymi znajomymi, zająłem się nauką, a ty jesteś teraz rozpoznawalna i popularna tak ja jak kiedyś. Pamiętasz jak mówiłaś mi, że nie chciałabyś być nigdy taką osobą? Dlaczego kłamałaś. Może tak na prawdę nie znałem Cię tak dobrze jak mi się to wydawało... Może gdybyś mnie nie poznała to nadal bylibyśmy tymi samymi osobami. Z wyjątkiem takim, że wtedy nie poczułbym prawdziwej miłości, bo chyba prawdziwą miłość poznaję się raz i trwa przez resztą życia.
Tygodnie cierpienia, smutku i żalu. Tak do Ciebie i przez Ciebie. Zniszczyłaś mnie, a raczej moje życie. Myślałem, że będziemy już na zawsze razem, ale jednak się pomyliłem. Mijaliśmy się, za każdym razem. Później już przestałem wierzyć, że kiedykolwiek jeszcze wrócimy do siebie. Wtedy jedyną osobą, której wszystko mówiłem okazała się być twoja była, a moja obecna przyjaciółka Francesca. Zbliżyliśmy się przez tą całą sytuację, jednak, niestety w moim sercu zawsze będziesz obecna Ty.
Mam nadzieję, że ten list nic nie zmieni w Twoim idealnie poukładanym życiu. Chcę abyś wiedziała jak bardzo mnie zraniłaś i ile zmieniłaś.
Zapisaną kartkę, wkłada do koperty. Wstaje z siedzenia bardzo powoli, jakby już tęsknił na tym miejscem. Zawsze tam spotykał się ze swoją miłością, a w późniejszym czasie przychodził tam żeby przemyśleć pewne ważne sprawy. Właśnie jedną z tych spraw jest wyjazd na uczelnię do Londynu. Podchodzi do murowanej ściany i wyciąga niewielką cegiełkę. Stawia ją obok siebie i wyciąga niewielkie pudełko, w którym przechowywane są najważniejsze rzeczy, po ich skończonym związku: kartki z postawieniami, bilety i niewielkie upominki. Szatyn wkłada tam swój list i wszystko daje na swoje miejsce.
Bierze torbę i ostatni raz rozgląda się, chce najlepiej zapamiętać to miejsce i zakodować je w swoim umyśle. Uśmiecha się pod nosem i powoli kieruje się do wyjścia, aby po chwili móc wsiąść do Taxi i pojechać na lotnisko. Schodzi schodami i wspomina sobie jak jeszcze jakiś czas temu wbiegał nimi razem z Violettą. Verdas rzadko obdarza kogoś tak silnym uczuciem, jakim jest miłość. Bardzo boi się zranienia, nie chce cierpieć. Z zewnątrz nie wygląda na takiego, ale wewnątrz skrywa duszę pełną różnorodnych uczuć. Nagle słyszy jak drzwi na klatkę schodową się gwałtownie otwierają. Słyszy jak ktoś wychodzi na górę. Słyszy jak ktoś płacze. Młody mężczyzna rozpoznaje płacz, jednak w tym momencie jego serce ponownie pęka na małe kawałeczki, kiedy widzi ją w takim stanie. Ona podnosi swój wzrok i zauważa przed sobą Verdasa. Makijaż ma rozmazany, a włosy w nieładzie. Gwałtownie się zatrzymuje napotykając jego puste spojrzenie. Przenosi wzrok na jego torbę i wciąga powietrze. Szatyn przełamuje się i idzie dalej na dół. Wychodzi na zewnątrz i nabiera powietrza, zupełnie jakby brakowało mu właśnie tego w tej chwili. Zatrzymuje pierwsze lepsze Taxi, które się zatrzymuje. Podnosi szybko głowę na szczyt budynku i zauważa Violettę obserwującą go i nie ukrywającą tego. Uśmiecha się pod nosem.
- Żegnaj.- mówi prawie niesłyszalnie. Odwraca się i wsiada do pojazdu.
Tygodnie cierpienia, smutku i żalu. Tak do Ciebie i przez Ciebie. Zniszczyłaś mnie, a raczej moje życie. Myślałem, że będziemy już na zawsze razem, ale jednak się pomyliłem. Mijaliśmy się, za każdym razem. Później już przestałem wierzyć, że kiedykolwiek jeszcze wrócimy do siebie. Wtedy jedyną osobą, której wszystko mówiłem okazała się być twoja była, a moja obecna przyjaciółka Francesca. Zbliżyliśmy się przez tą całą sytuację, jednak, niestety w moim sercu zawsze będziesz obecna Ty.
Mam nadzieję, że ten list nic nie zmieni w Twoim idealnie poukładanym życiu. Chcę abyś wiedziała jak bardzo mnie zraniłaś i ile zmieniłaś.
Leon Verdas
Bierze torbę i ostatni raz rozgląda się, chce najlepiej zapamiętać to miejsce i zakodować je w swoim umyśle. Uśmiecha się pod nosem i powoli kieruje się do wyjścia, aby po chwili móc wsiąść do Taxi i pojechać na lotnisko. Schodzi schodami i wspomina sobie jak jeszcze jakiś czas temu wbiegał nimi razem z Violettą. Verdas rzadko obdarza kogoś tak silnym uczuciem, jakim jest miłość. Bardzo boi się zranienia, nie chce cierpieć. Z zewnątrz nie wygląda na takiego, ale wewnątrz skrywa duszę pełną różnorodnych uczuć. Nagle słyszy jak drzwi na klatkę schodową się gwałtownie otwierają. Słyszy jak ktoś wychodzi na górę. Słyszy jak ktoś płacze. Młody mężczyzna rozpoznaje płacz, jednak w tym momencie jego serce ponownie pęka na małe kawałeczki, kiedy widzi ją w takim stanie. Ona podnosi swój wzrok i zauważa przed sobą Verdasa. Makijaż ma rozmazany, a włosy w nieładzie. Gwałtownie się zatrzymuje napotykając jego puste spojrzenie. Przenosi wzrok na jego torbę i wciąga powietrze. Szatyn przełamuje się i idzie dalej na dół. Wychodzi na zewnątrz i nabiera powietrza, zupełnie jakby brakowało mu właśnie tego w tej chwili. Zatrzymuje pierwsze lepsze Taxi, które się zatrzymuje. Podnosi szybko głowę na szczyt budynku i zauważa Violettę obserwującą go i nie ukrywającą tego. Uśmiecha się pod nosem.
- Żegnaj.- mówi prawie niesłyszalnie. Odwraca się i wsiada do pojazdu.
######
TA DAM!!
Typowe love story, które miałam zaczęte chyba nawet w kwietnia i dopiero teraz postanowiłam go uzupełnić i opublikować :33 Wcześniej miałam na niego więcej pomysłów, ale ostatecznie postawiłam na pierwszej wersji.
Dobra wiem, że miał być rozdział, ale muszę jeszcze trochę dopisać, a ten Shot sobie tak siedział i postanowiłam go opublikować w dzisiejszym zacnym dniu. 1 września = powrót do szkoły. Tęsknię już za wakacjami. Mój plan lekcji to masakra, a ludzie z klasy mocno stuknięci, oczywiście w pozytywnym sensie. Tak czy inaczej chcę wakacje... :<< Jeszcze teraz te upały.... Nie lubię upałów i kiedy jadę około 40 min busem wypchanym ludźmi to na myśl o tym robi mi się słabo. Taaa... Pozytywne nastawienie przede wszystkim.
Zapraszam do wyrażania swojej opinii na temat tego czegoś wyżej. Możecie się również podzielić swoimi wrażeniami z rozpoczęcia roku :>>
Życzę Wam samych sukcesów :***
Dobra wiem, że miał być rozdział, ale muszę jeszcze trochę dopisać, a ten Shot sobie tak siedział i postanowiłam go opublikować w dzisiejszym zacnym dniu. 1 września = powrót do szkoły. Tęsknię już za wakacjami. Mój plan lekcji to masakra, a ludzie z klasy mocno stuknięci, oczywiście w pozytywnym sensie. Tak czy inaczej chcę wakacje... :<< Jeszcze teraz te upały.... Nie lubię upałów i kiedy jadę około 40 min busem wypchanym ludźmi to na myśl o tym robi mi się słabo. Taaa... Pozytywne nastawienie przede wszystkim.
Zapraszam do wyrażania swojej opinii na temat tego czegoś wyżej. Możecie się również podzielić swoimi wrażeniami z rozpoczęcia roku :>>
Życzę Wam samych sukcesów :***
Boski<3
OdpowiedzUsuńAmcia:)
Ooo, jaka miła niespodzianka!
OdpowiedzUsuńEwelinka, ten OS wyszedł ci fenomenalnie!
UsuńPisanie z perspektywy Leona, było perfekcyjne po prostu! -)
Nie wiem jak wyrazić w słowa, jak bardzo się wzruszyłam, czytając to cudeńko!
Masz wielkitalent, kochanie!
Ogromny!
Miłego weekendu i do następnego! °
Kocham so much :]
Wikula
Cudeńko!
OdpowiedzUsuńBoski kocham to!
OdpowiedzUsuń♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥
Czekam na nexta!
I powodzenia w szkole !
Shot to perła. Super ten list. Ah, mocne uczucie ta miłość. Piękny, idealny i boski. Kocham. Pięknie to opisałaś. Ale nie ma happy endu. Nowość, ja zawsze czytam takie sweet i idealne. A tu boom! Ale fajnie. Podoba mi się. Mój plan lekcji? E tam tylko 7 godzin. Nwm, ale dla mnie to dużo. Męka. Moi ludzie z klasy to porombańce. W negatywnym sensie. Naprawdę, jesteśmy najgorszą klasą w szkole. Wstyd i hańba. Eh, szkoda słów.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia.
Xoxo.
Melloniasta:*
genialny os
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Marcela
Genialny!
OdpowiedzUsuńSuper forma ten listy i wgl całość *-*
Czekam na rozdział
Buziaki ;* (kiedyś Wiczka Piczka albo Rebel Lovers)
<3
Super!
OdpowiedzUsuńŚwietny!
OdpowiedzUsuńCzekam na rozdziały :*
Przy okazji zapraszam:
http://vilu-i-leon-amor.blogspot.com/
Ooo <3
OdpowiedzUsuńWooow. Super.
OdpowiedzUsuńPrzepraszam że dopiero dzisiaj ale wczoraj korzystałam z tego że nie ma zadań domowych.
Lili kiedyś Kasia
Piękny *-*
OdpowiedzUsuńJejku poleciało mi kilka łez, przyznaję się :(
Ale jestem za bardzo wrażliwa bo często płaczę jak czytam albo coś oglądam ;)
No, ale wracając os cudowny <3
Taka cudowna historia jeszcze tak pięknie napisane, naprawdę cudownie się to czytało i jeszcze taki koniec :(
Moja Leonetta nie happy, nie razem ;(
Ale cóż nie zawsze jest tak jak chcemy, niestety.
Taa szkoła, super juhu! Żartuję, chcę wakacji xd
Czekam teraz na rozdział ;*
Kocham Cię <333
Zajebiaszczy
OdpowiedzUsuńZajebisty!
OdpowiedzUsuńPS. zapraszam: http://leonettainicinnego.blogspot.com
UsuńCudowny. Wzruszyłam się. Masz talent. Zapraszam do mniehttp://kochamleonetteforever.blogspot.de/?m=1
OdpowiedzUsuńWspaniały. Cudo. Piękne są twoje opowiadania. Szkoda Leonetty:'(. PS. Zapraszam do mnie http://kochamleonetteforever.blogspot.de/?m=1
OdpowiedzUsuńKochana co z rozdziałami? Pojawi się kolejny, prawda?
OdpowiedzUsuńHej. :)
OdpowiedzUsuńPojawia się rozdziały czy koniec bloga?
kiedy next?
OdpowiedzUsuńKiedy net?
OdpowiedzUsuńHalo halo:(
OdpowiedzUsuńTak samo jak u Nath cisza,powinnas miec szacunek do czytelnikow,a ru zero
OdpowiedzUsuńPrzepraszam ;|
UsuńWszystkie najfajniejsze bloggerki przestały tak po prostu pisać i nawet Durnej notki z wyjaśnieniami nie napisały... Widać, jak bardzo im na nas zależy.
OdpowiedzUsuńCzekalam 2 miesiące, ale poczekamy jeszcze...
Codziennie wchodzę i nic.
OdpowiedzUsuńNo cóż...
Chyba już koniec bloga.
Pa kochana! ;3
Doczekamy sie jakis slow wyjasnien?
OdpowiedzUsuńJaki fajny, tylko gdzie ty jesteś?!
OdpowiedzUsuńCzy wszystko okej?! Nic Ci nie jest?
Zapraszam:
http://alexandlilydancetime.blogspot.com/
Kocham
OdpowiedzUsuń