- Teraz Cię pocałuję.- oznajmił patrząc mi w oczy. Zaśmiałam się cicho.
- Nie ma mowy.- odparłam, a jego twarz przybrała wyraz pytający.- Gdy mnie pocałujesz to będę chciała więcej, a rodzice są w domu.- wyjaśniłam.- Zapomniałam Cię przeprosić za wczoraj, za mocno wbijałam paznokcie w twoje plecy, ale to było takie nowe doznanie i...- przerwał mi pocałunkiem. Drażnił moje usta, głaskał je i pieścił lekko kąsając. Zmienił prosty pocałunek w rozkosz. Nie zaprzestając tej czynności szatyn przeniósł się pomiędzy moje nogi. Dzieliły nas tylko warstwy ubrań, ale pomimo tego czułam, że pożąda mnie tak samo jak ja jego.
Chłopak zszedł z pocałunkami na moją szyję. Poruszał biodrami co spowodowało, że poczułam jego pobudzone przyrodzenie. Zrobiło mi się gorąco. Zamknęłam oczy i zacisnęłam dłonie na gęstych pasmach włosów szatyna.
- Leon.- mruknęłam zdyszana. Podniósł głowę i spojrzał mi w oczy. Posłałam mu delikatny uśmiech.- Nie dzisiaj i nie tutaj, kiedy w każdym momencie może wejść tutaj któryś z rodziców.- powiedziałam powoli uspokajając swój przyśpieszony oddech.