Czy to możliwe, że znowu ją straciłem. Nie daje znaku życia, nie odbiera moich telefonów, nie przychodzi do pracy. Martwię się o nią. Ludmiła i Francesca nic nie wiedzą o zniknięciu Violetty, albo po prostu nie chcą mi powiedzieć. Nie rozmawiałem z Carmen jeszcze o tym co powiedziała mi Violetta, bo ona wyjechała, bo pojechała do chorego ojca. Dlaczego bardziej przejmuję się Violettą niż Carmen? Bo to Violettę kocham. Zawsze kochałem i nigdy nie przestałem. Jadę do Angie może ona będzie coś wiedziała. Parkuję przed domem i szybko wysiadam z samochodu. Dzwonię dzwonkiem do drzwi kilka razy pod rząd. Po chwili otwiera mi kobieta.
- Angie wiesz może co się dzieje z Violettą?- zapytałem na jednym wydechu. Podała mi kopertę.
- Tam powinieneś znaleźć odpowiedź.- podziękowałem i wsiadłem z powrotem do pojazdu. Wróciłem do swojego domu. Postanowiłem na spokojnie przeczytać ten list.
Będąc już na miejscu usiadłem na kanapie, wyciągłem z marynarki kopertę i szybko wziąłem się za czytanie kartki znajdującej się w środku.
Leonie
Jeżeli czytasz teraz ten list, to znaczy, że zastanawiasz się gdzie jestem. Wyjechałam, ale to chyba lepiej dla Twojego związku z Carmen. Wyobrażałam sobie jeszcze niedawno, jakby to było być z Tobą, ale teraz to już nawet nie ma większego znaczenia.
Bardzo boli myśl, że mogłabym być teraz obok Ciebie, tulić Twoje dłonie, całować usta, wdychać Twój zapach... Niestety jest to niemożliwe... Pamiętam każdą chwilę spędzoną z Tobą, każdy gest, każde wypowiedziane słowo. Kocham Twój głos, uwielbiam kiedy po prostu jesteś... Wiem, że Ty też bardzo tęsknisz i cierpisz z powodu naszej rozłąki. Chociaż było to dawno... Nadal pamiętam to jak się czułam gdy zobaczyłam Cię w telewizji. Świat obrócił mi się do góry nogami. Bez Ciebie wszystko było takie nowe i nie znane. Chciałabym żebyś wiedział, że wyjechałam nie wiesz gdzie, od nikogo się tego nie dowiesz, nikomu tego nie mówiłam. Nie wiem może masz mi nadal za złe tą naszą kłótnię, przepraszam nie chciałam mówić tych wszystkich rzeczy. Mam w życiu mętlik chcę sobie wszystko poukładać, spotkanie Ciebie jest najlepszym co mnie spotkało w życiu. Nie żałuję tych wszystkich chwil spędzonych z Tobą. Bo jestem pewna, że zależy Ci na mnie tak mocno jak mi na Tobie. Tak naprawdę piszę moje wszystkie uczucia w liście, bo bałam Ci się wyznać je w twarz. Teraz możesz o mnie myśleć co tylko chcesz. Proszę Cię nie dzwoń. Na pewno zobaczymy się na ślubie Ludmiły i Federico, ale wtedy już nic nie będzie takie same. Może Ci się wydawać, że piszę jakieś głupoty, ale .... Kocham Cię. I teraz kiedy piszę ten list słońce świeci, jest śliczna pogoda, a ja płaczę. Płaczę, bo jestem najgorszą osobą, którą znasz. W pewnym sensie uzupełniamy się.
Zajmujesz w moim sercu ważne miejsce i wiedz, że to się nie zmieni próbowałam nie raz to zmienić, ale nigdy mi to nie wychodziło. Jestem ciekawa jak by to wszystko wyglądało gdybyśmy się wtedy nie przespali. Pewnie ja żyłabym swoim życiem a Ty swoim. Za każdym razem kiedy widziałam Ciebie i Carmen czułam takie głupie ukłucie w sercu, czy to możliwe, że nadal Cię kocham? Tak pomimo tego wszystkiego kocham Cię.
Violetta
Nadal nie mogę uwierzyć w o co przeczytałem. Jak ona mogła tak po prostu wyjechać nie mówiąc mi nic wcześniej. To, że się pokłóciliśmy nie oznacza, że musi wyjeżdżać. Ona mnie jednak nadal kocha. Dlaczego kłamała? Chciała mojego szczęścia. Przecież to niedorzeczne, jak mam być szczęśliwy bez niej.
~*~
Przez cały czas myślałem nad tym gdzie może znajdować się Violetta. W ogóle się nie wyspałem, nie mam dzisiaj w ogóle humoru. Siedzę w swoim biurze, ale na niczym nie mogę się skupić. Za chwilę ma przyjść Ludmiła, może od niej się czegoś dowiem. Niby szatynka pisała, że nikomu nie mówiła, ale przyjaciółkom by nie mówiła. Na pewno coś wiedzą.Usłyszałem pukanie do drzwi. Zaprosiłem tą osobę. Do środka weszła Lu. Wskazałem na krzesło na przeciwko. Usiadła. Popatrzyła na mnie pytająco.
- Wiesz coś o Violetcie?- zapytałem. Spuściła swój wzrok na czerwone paznokcie.- Ludmiła wiesz?- powtórzyłem odrobinę głośniej. Podniosła swój wzrok.
- Nie. Wiem tylko, że gdzieś wyjechała nie mówiła gdzie. Obiecywała, że przyjedzie na mój ślub.- odparła ciągle odwracając wzrok. Tak jakby bała się spojrzeć mi w oczy.
- Tylko tyle?- zapytałem wiedząc, że jeszcze coś jeszcze ma do ukrycia.- Wiesz dlaczego wyjechała?- pokręciła głową. - Jesteś pewna? Wydaje mi się, że ukrywasz coś przede mną coś.- dodałem. Nic nie mówiła.- Dasz mi na chwilę swój telefon. Proszę.- kiwnęła głową i wyciągła urządzenie z torebki. Odblokowała i wybrała numer Violetty przynajmniej tak mi się wydaje. Jednak wie co chcę zrobić. Podała mi telefon. Pierwszy sygnał, drugi, trzeci..
- Cześć Lu. Stało się coś?- od razu po usłyszeniu jej głosu uśmiech pojawił się na mojej twarzy.
- Violetta gdzie Ty jesteś. Powiedz mi. Przepraszam, że się tak zachowywałem. Proszę powiedz gdzie jesteś.- prosiłem.
- Nie dzwoń więcej. Proszę.
Rozłączyła się. Zrezygnowany oddałem telefon Ludmile. Podziękowałem, blondynka wyszła z pomieszczenia. Nie dowiedziałem się niczego co mogło by mnie przynajmniej trochę naprowadzić. Nie wiem gdzie mam jej szukać. Najlepiej jednak będzie jak poczekam do ślubu przyjaciół.
Tymczasem postanowiłem zadzwonić do Carmen. Trochę mnie zaciekawiło to co mówiła Violetta. Ale Carmen nie zrobiłaby mi przecież czegoś takiego. Nie odbiera, za każdym razem włącza się poczta. Zdenerwowałem się odrobinę. Wyszedłem z swojego biura i ruszyłem ku wyjściu z budynku, będąc już prawie przy wyjściu zatrzymał mnie głos Mariki.
- Leon z tego co pamiętam masz spotkanie dzisiaj.- kiwnąłem głową z uśmiechem i wyszedłem w tym momencie chciałem jak najszybciej znaleźć się w swoim mieszkaniu.
~*~
Podeszłam do szafki nocnej, do której Carmen chowa różne rzeczy. Otworzyłem pierwszą szufladkę. Dwie książki, wziąłem pierwszą lepszą szybko kartkowałem strony myśląc, że coś znajdę. Ku mojemu zdziwieniu z drugiej wypadło jakieś zdjęcie. Znajdowała się na nim ona i jakiś facet, którego widziałem kilka razy wcześniej. Odwróciłem z tyłu było coś napisane "Kocham Cię. Carlos". Zostawiłem sobie to zdjęcie. Gdy chciałem odłożyć książkę zauważyłem, że znajduje się tam jeszcze zdjęcie usg. Wziąłem je do rąk. Tak w sumie to prawie nic tam nie widać. Przyjżałem się dokładniej który to tydzień, 4. Wszystko nagle zrobiło się jasne. Ostatni raz kiedy doszło między nami do czegoś głębszego było prawie dwa miesiące temu. Jeszcze przed przyjazdem Violetty. Do tego jestem pewien, że nie miała wtedy dni płodnych. Od momentu kiedy znowu spotkałem Castillo nie mogłem uprawiać seksu z inną kobietą, bo w głowie miałem tylko ją. Nagle przypomniała mi się rozmowa z Violettą w samolocie, gdy razem lecieliśmy do Londynu
- Ciekawe jakby twoja narzeczona zareagowałaby na wiadomość, że jestem w ciąży.- popatrzyłem na nią poważnie a zarazem wystraszony. Zaśmiała się.
- W ciąży. Ty?- majaczyłem.
- Żartowałam, ale przyznaj byłoby zabawnie.- odetchnąłem z ulgą.- To było bezczelne. Ciekawe co byś zrobił jakby to była prawda, a nie głupi żart? A nawet jakby to pewnie bym Ci o tym nie powiedziała tylko zachowała tą informacje dla siebie, wyjechałabym i tam została na stałe.
Czy to możliwe, że Violetta wyjechała, bo jest ze mną w ciąży. Do tego jej dziwne zachowanie tego dnia, kiedy się pokłóciliśmy. Wtedy musiała się o tym dowiedzieć. Ciekawe jakby to było, ona pewnie nie chciała mi tego powiedzieć. Muszę o to wypytać Ludmiłę, albo Fran.
Z każdą chwilą zbieram coraz więcej dowodów na zdradę. Według mnie około dziesięć zdjęć w tym zdjęcie usg i to, że niektóre jej ubrania przesiąknięte są jakimiś innymi męskimi perfumami. Nie mogę w to uwierzyć, przez tyle czasu ufałem takiej osobie. Niemożliwe nagle stało się możliwe. Spojrzałem na zegarek znajdujący się na mojej ręce. Powinienem powoli się zbierać na spotkanie.
~*~
Siedzę z Fede i Lu w moim mieszkaniu. Chcieli ze mną coś obmówić, ale jednak blondynka zauważyła, że coś jest nie tak i zaczęła mnie o wszystko wypytywać. Wstałem z kanapy i poszłem do sypialni po zdjęcia, z którymi wróciłem do towarzystwa. Podjąłem je przyjacielom.
- Zdradziła Cię?- zapytali jednocześnie nie odrywając wzroku od zdjęć. Potwierdziłem.- Co zamierzasz z tym zrobić?- dopytywała Lu.
- Spakuję ją i wyrzucę z domu. Nie będę jej słuchał. Mogłem uwierzyć Violi, mówiła mi to kilka dni temu, a ja jej nie uwierzyłem. Idiota ze mnie. Teraz muszę tylko czekać na wasz ślub.- odparłem.
- A to zdjęcie usg?- zapytał przyjaciel. Zaśmiałem się.
- Zabawna sprawa. To nie jest moje dziecko tylko jej kochasia. Czwarty tydzień, a między nami doszło do czegoś więcej około dwa miesiące temu.
- Później przyjechała Violetta.- dokończyła Ferro. Pokiwałem głową.- Pomogę Ci ją spakować a Feduś co ugotuje, bo umieram z głodu.- zaśmiałem się. Cmoknęła go w usta i wstała z kanapy idąc w stronę sypialni.- Leon idziesz?!- krzyknęła.
- No Feduś ugotuj coś dobrego.- zakpiłem sobie z przyjaciela i udałem się w stronę, którą poszła Ludmiła. Gdy wszedłem do środka zobaczyłem kobietę stojącą przed szafą z jej ubraniami.
- Nie miała stylu, gdzie ona się ubierała? W lumpeksie. Była narzeczoną takiego bogatego i wystawnego faceta jak ty a nie umiała w ogóle kupić markowych ubrań. Skandal w świecie mody.- oburzyła się, co mnie odrobinę rozbawiło.
Gdy wszystko było już spakowane znieśliśmy na dół. Poczułem przyjemne zapachy z kuchni. Jednak Fede umie gotować nigdy się nie chwalił swoim talentem. Trochę poprawił mi się humor dzięki tej dwójce. Razem zasiedliśmy do stołu.
- Przyjacielu wiesz, że mógłbyś czasem zrobić zakupy. To nic wielkiego jak wsiąść w samochód, pojechać do sklepu, kupić różne rzeczy, wrócić i rozpakować. To kilka nie trudnych czynności.
- Przyjacielu jak jesteś taki mądry to mógłbyś to zrobić za mnie. Nie mam dużo czasu, a zazwyczaj jadam na mieście.- odparłem, powoli jedząc spaghetti.- Nigdy nie chwaliłeś się tym, że umiesz gotować.- zaśmiałem się.
- Bo nigdy nie było okazji.- rzucił. Spojrzał na Lu i puścił jej oczko, ona zachichotała. Nagle przypomniało mi się jak Violetta słodko chichotała.- Ej co jest?- zwrócił się do mnie.
- Nic. Po prostu Wam zazdroszczę.- burknąłem.- Jak ja bym chciał być w takim szczęśliwym związku jak Wy. Kochacie się przez tyle lat, prawie w ogóle się nie kłócicie. Planujecie już ślub, który będzie już niedługo.- dopowiedziałem.
- A ja myślałem, że to ty zawsze masz szczęście, ale najwidoczniej się myliłem.- zaśmiał się a ja zgromiłem go wzrokiem.
- Leon nie przejmuj się Fedusiem. On po prostu nie może uwierzyć, że pierwszy raz w życiu jest w czymś lepszy od Ciebie. Violetta wróci, bo Cię kocha, ale teraz musi sobie wszystko poukładać.
- Mogła mnie uprzedzić. Dlaczego wyjechała Lu wiesz? Proszę Cię powiedz mi.- powiedziałem błagalnym tonem. Westchnęła i podniosła swój wzrok znad jedzenia.
- Mówiła tylko, że wyjeżdża nic poza tym. Leon zobaczycie się niedługo. Porozmawiacie na spokojnie.- próbowała mnie pocieszyć blondynka, posłałem jej wymuszony uśmiech.
- Nie wiem dlaczego, ale wydaje mi się, że ona chce coś ukryć, na przykłam, że jest w ciąży.- zakrztusiła się jedzeniem.- Mówiła Ci coś na ten temt?- dopytałem. Pokręciła głową.
- Nic. Leon nie rozmawiałam z nią na ten temat.- odparła unikając mojego spojrzenia. Wydawało mi się to dziwne, ale postanowiłem nie drążyć tematu.
~*~
Siedzę w kuchni i jem swoje śniadanie. Lubię te niedzielne poranki, zawsze mogę się wyspać. Usłyszałem przekręcanie klucza w drzwiach. Po chwili do kuchni weszła Carmen. Popatrzyła na mnie przenikliwym spojrzeniem.
- Co robią tam te walizki? Jedziesz gdzieś?- zapytała jak gdyby nigdy nic. Nalała sobie wody do szklanki i usiadła obok mnie. Moją uwagę zwrócił pierścionek znajdujący się na jej palcu.
- Nie przypominam sobie żebym dawał Ci taki pierścionek zaręczynowy.- zauważyłem. Zarumieniła się i szybko zdjęła pierścionek.- Idź do sypialni na łóżku zobaczysz coś wtedy może przestaniesz udawać taką głupią.- rzuciłem i zająłem się kończeniem jedzenia. Wstała i poszła do pomieszczenia, które jej poleciłem. Po chwili wróciła z zdjęciami.
- Grzebałeś w moich rzeczach?- zarzuciła. Zaśmiałem się.
- Zdradziłaś mnie czy to wystarczy Ci. Okłamywałaś mnie a ja głupi Ci ufałem. Do widzenia, albo i nie. Oddaj klucze do domu.- położyła na blacie klucze i pierścionek.
- Nie chciałam żeby to tak się skończyło. Przepraszam. Kochałam Cię, ale oddaliliśmy się bardzo od siebie, tak jakby nas już nie było z każdym dniem traciłam nadzieję, na lepsze jutro. Ułóż sobie życie z Violettą, bo wiem, że to właśnie ją kochasz. Chciałam być dla Ciebie idealna, ale nie oszukujmy się między nami już nic nie ma.- wyznała. Wzięła walizki i wyszła z mojego domu. Gdy usłyszałem trzaskanie drzwi poczułem ulgę. Teraz zostało mi układać wszystko na nowo.
~*~
Razem z Rico leżymy na trawie w cieniu pod drzewem. Jest ciepło, więc szkoda by było nie wykorzystać takiej pogody. Przyjeżdżam do niego zazwyczaj w niedziele, bo wtedy i on ma czas i ja. W tygodniu jest odrobinę gorzej, ale zawsze jakoś się to wykombinuje.
- Leon dlaczego Violetta wyjechała stąd?- zapytał patrząc w niebo.- Przecież jesteście razem powinieneś wiedzieć.- dodał. Zaśmiałem się.
- Nie jesteśmy razem. Wyjechała bo miała do załatwienia ważne sprawy.- odpowiedziałem mało przekonująco.
- Tęsknię za nią.- wyznał z smutkiem.- A Ty?- przekręcił się na bok, aby mógł patrzeć na mnie. Jest tak podobny do mamy, te same oczy i nos, na jej wspomnienie zrobiło mi się ciepło na sercu, zawsze była gdy potrzebowałem od niej pomocy. Teraz jakby jeszcze z nami była to pewnie doradziła by mi co mam zrobić. Pamiętam jak przyjechałem jeszcze tutaj po mojej zdradzie. Była na mnie zła o to co zrobiłem, ale pomimo tego powiedziała
Leon wiesz, że to co zrobiłeś jest niewybaczalne. Myślałam, że dorosłeś, ale zachowujesz się jak nastolatek. Violetta dobrze zrobiła, że z Tobą zerwała, jeżeli jeszcze się spotkacie i ją przeprosisz a ona Ci wybaczy to znaczy, że nadal będzie Cię kochała, albo zrobi to żebyś się odczepił. Daj jej to wszystko przemyśleć...
Dałem jej do przemyślenia cztery lata, mogłem się starać aby ją odzyskać, a nie czekać na jakiś znak z jej strony, kiedy jestem prawie pewny, że wtedy nie chciała by mnie nawet widzieć. Może ten czas na przemyślenia powinien być krótszy. Niektórych rzeczy chciałbym zmienić, ale niestety czasu nie cofnę. Westchnąłem zrezygnowany.
- Ja też Młody. Ja też... Miejmy nadzieję, że wszystko się ułoży.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Witam Was wszystkich w ten piątkowy poranek, kiedy to ja około pół godziny temu wstałam xpp
Tak oto zaprezetował się rozdział 64 xd
Cały z perspektywy Leona, akcja miała się toczyć odrobinę inaczej, ale postanowiłam, że tak będzie lepiej i bardziej zrozumiale ;33
Cóż... Bardzo dziękuję za wszystkie miłe komentarze pod poprzednim rozdziałem, widzicie jak chcecie to potraficie zmotywować <33
Może niektórzy z Was zauważyli, że w okienku z informacjami jest bardzo króciutki fragment tego rozdziału, następny pojawi się kiedy rozdział 65 będzie już prawie gotowy.
Jeżeli cchecie rozdział 65 w poniedziałek to chciałabym zobaczyć tutaj 25 komentarzy <3
Jeżeli chcecie rozdział 65 w niedzielę to chciałabym zobaczyć tutaj 30 komentarz <3
Wszystko zależy od Was xpp
Do następnego :*